Sorry, ale ja na agielskim miałem opisa swoją ulubioną książkę. Szkoda tylko, że nie lubię czytać, żadnej nie przeczytałem i powiedziałem po angielsku, że nie mam ulubionej książki, ale co tam 1 wpadła, a ci którzy na podstawie filmu zrobili dostali lepsze oceny, no więc czy ludzie kur*** mają problem z pojęciem książka?
Bo dla niektórych wszystkie książki wyglądają jak "potop" albo "dziady", nawet nie chce im się sprawdzać, czy są inne. co tam, że ich ulubione filmy z reguły są właśnie na odstawie książek (np. fight club). btw, "syzyfowe prace" to nie była zła lektura, ale i tak nic nie przebije "mistrza i małgorzaty" ;)
Ehh dzieci sieci... Nie przeczytałem do końca... A ty razornfs nie ocenia ludzi po ilości przeczytanych książek i chyba moje drogie dzieci neo nie wiecie co to jest czytanie ze zrozumieniem i między wierszami. Wy widzicie kolejnego debila, który pali, ćpa, pije, wali dniami i nocami, napier**** wszystkich. 10!...
Ja też nie czytałem, filmu również nie oglądałem, a wiem że to gówno. Przecież zj3bane nastolatki na całym świecie nie mogą się jarać czymś dobrym, no nie?
Na pocieszenie dodam, że próbowałem, ze wszystkich sił próbowałem przeczytać ten cały zmierzch, ale po jakichś 20 stronach dałem sobie spokój. To nie na moje nerwy, a czytałem już wiele książek podpadających pod kategorię "gniot". To jakiś pyerdolony mokry sen autorki.
EDIT: Już czekam na minusy od zajaranych gimbusiar xD
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
13 grudnia 2010 o 15:47
fakt, też uważam, że "Syzyfowe prace" to nudna książka. Tak twierdzi moja polonistka i moje opracowanie lektury :]
Nic się tam nie dzieje ciekawego. Autor opisał codzienność ucznia podczas zaborów, mało akcji (nie dziwne) - zdanie mojego opracowania ;d
fakt, książkę przeczytałam w 2/3...
Tu sprawa się ma podobnie jak w przypadku sławnego ostatnio Kamila B. Pojawił się w "Mam Talent" i od razu wszyscy reggae kochają i jego zespół, niektórzy nawet twierdzą, że od zawsze go słuchają :)
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 grudnia 2010 o 22:19
Szczerze mówiąc, to akurat obecność w kanonie lektur takich książek jak "Syzyfowe prace" lub, co gorsza, "Granica" faktycznie nie zachęca do obcowania z literaturą. Może to i są wartościowe dzieła - co ja tam wiem. Może zasługują na to, by mimo pewnej ich nieatrakcyjności zapoznać z nimi uczniów. Nie o to w końcu chodzi, by czytać same pół-komiksy, na podstawie których robi się później filmy dla dzieci. Tak czy owak przyznaję, że po przerobieniu w liceum całej tej około-pozytywistycznej góry porywających jak przemówienia Komorowskiego stronic z wisienką na torcie w postaci po-pozytywistycznych już "Chłopów" (jedyna lektura, której nie zmogłem), odeszła mi ochota na czytanie na bez mała rok;)
j a p i e r d o l e , jeszcze nie jest na glownej, ale i tak idzie do ulubionych
OdpowiedzSorry, ale ja na agielskim miałem opisa swoją ulubioną książkę. Szkoda tylko, że nie lubię czytać, żadnej nie przeczytałem i powiedziałem po angielsku, że nie mam ulubionej książki, ale co tam 1 wpadła, a ci którzy na podstawie filmu zrobili dostali lepsze oceny, no więc czy ludzie kur*** mają problem z pojęciem książka?
Odpowiedz@Veritas, nie przeczytałeś ŻADNEJ książki? Źle się dzieję w państwie polskim...
Odpowiedz"nie lubię czytać" to najgłupsza z możliwych wymówek do olewania literatury, która jest przecież tak zaiebista...
OdpowiedzBo dla niektórych wszystkie książki wyglądają jak "potop" albo "dziady", nawet nie chce im się sprawdzać, czy są inne. co tam, że ich ulubione filmy z reguły są właśnie na odstawie książek (np. fight club). btw, "syzyfowe prace" to nie była zła lektura, ale i tak nic nie przebije "mistrza i małgorzaty" ;)
OdpowiedzEhh dzieci sieci... Nie przeczytałem do końca... A ty razornfs nie ocenia ludzi po ilości przeczytanych książek i chyba moje drogie dzieci neo nie wiecie co to jest czytanie ze zrozumieniem i między wierszami. Wy widzicie kolejnego debila, który pali, ćpa, pije, wali dniami i nocami, napier**** wszystkich. 10!...
Odpowiedzpozdrów koleżanke, naprawde fajna
OdpowiedzLeże...
OdpowiedzZmierzch to gówno nie książka
OdpowiedzJa tam lubię Żeromskiego. Choć "Zmierzchu" też jeszcze nie czytałem, ale nie może być taki zły.
OdpowiedzJa też nie czytałem, filmu również nie oglądałem, a wiem że to gówno. Przecież zj3bane nastolatki na całym świecie nie mogą się jarać czymś dobrym, no nie?
OdpowiedzNa pocieszenie dodam, że próbowałem, ze wszystkich sił próbowałem przeczytać ten cały zmierzch, ale po jakichś 20 stronach dałem sobie spokój. To nie na moje nerwy, a czytałem już wiele książek podpadających pod kategorię "gniot". To jakiś pyerdolony mokry sen autorki. EDIT: Już czekam na minusy od zajaranych gimbusiar xD
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2010 o 15:47
Buahahaha. Pokolenie pokemonów. -.-
Odpowiedzpokemon... nie stawiamy spacji przed znakami interpunkcyjnymi...
OdpowiedzMasz fajny nick, wiesz?
OdpowiedzWiem.
OdpowiedzJeden i drugi udany. Jak wspomniał Rzelik7. Nie stawiamy spacjami przed kropkami, wykrzyknikami etc. No i to słowo 'żal'. Czego Ci żal?
OdpowiedzTo nie moje gg, to koleżanki. Pisała z tą dziewczyną od "Zmierzchu" i mi skrina przesłała. No a ja wstawiłam. :D
Odpowiedzfakt, też uważam, że "Syzyfowe prace" to nudna książka. Tak twierdzi moja polonistka i moje opracowanie lektury :] Nic się tam nie dzieje ciekawego. Autor opisał codzienność ucznia podczas zaborów, mało akcji (nie dziwne) - zdanie mojego opracowania ;d fakt, książkę przeczytałam w 2/3...
OdpowiedzTu sprawa się ma podobnie jak w przypadku sławnego ostatnio Kamila B. Pojawił się w "Mam Talent" i od razu wszyscy reggae kochają i jego zespół, niektórzy nawet twierdzą, że od zawsze go słuchają :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2010 o 22:19
Szczerze mówiąc, to akurat obecność w kanonie lektur takich książek jak "Syzyfowe prace" lub, co gorsza, "Granica" faktycznie nie zachęca do obcowania z literaturą. Może to i są wartościowe dzieła - co ja tam wiem. Może zasługują na to, by mimo pewnej ich nieatrakcyjności zapoznać z nimi uczniów. Nie o to w końcu chodzi, by czytać same pół-komiksy, na podstawie których robi się później filmy dla dzieci. Tak czy owak przyznaję, że po przerobieniu w liceum całej tej około-pozytywistycznej góry porywających jak przemówienia Komorowskiego stronic z wisienką na torcie w postaci po-pozytywistycznych już "Chłopów" (jedyna lektura, której nie zmogłem), odeszła mi ochota na czytanie na bez mała rok;)
Odpowiedz