Ja kiedyś musiałem 2km przejechać od jednego mechanika do drugiego z całkowicie zdemontowanym układem wydechowym. A że Nissanik miał silnik 3.0 to ludzie bali się wchodzić na pasy nawet na zielonym świetle :D
"wracałem do domu z pracy służbowym samochodem[...]szefostwo oszczędzało[...](passat 2,9 vr6}"
ciekawe na czym to szefostwo oszczędza bo chyba nie na paliwie...
krótko mówiąc, pierdzielisz facet:P
Tez mi sie wydaje ze pierdzieli:P firmy nie kupuja takich silnikow, jak cos to nowe samochody, bo amortyzacja jest za wysoka w przypadku starych samochodow, a na pewno nie passata VR6 2.9, dawno by sprzedali i kupili cos typu 1.9 TDI. Aha i ciekawy jestem jak to sie rozegralo, zapala sie zielone, Ty odpalasz silnik i widzisz reakcje kierowcy? yyy szybki jestes:) nawet kiedy sie nie scigam, to ruszam szybciej z pasow, na pewno nie mam czasu na to wszystko. a On czekal?
Jest to możliwe. Czasami szefostwo zostawia swoje stare samochody jako służbowe.
Poza tym też bym w to nie uwierzył gdyby to nie był mój rodzony brat ale jako służbowy samochód miał Cayenne. Chociaż to też inna bajka bo woził prezesa.
U mnie było troszkę gorzej.
Jakieś pięć lat temu po naszych pięknych drogach, poruszałem się równie pięknym, starym i pognitym Oplem Kadettem (pierwszy samochód). Odkupiłem go od gościa który chciał go przerobić na "rajdówkę", natomiast nie ukończył na szczęście tego projektu. Jedną z rzeczy które popsuł w tym samochodzie był wlaśnie środkowy tłumik (wycięty i w jego miejsce wspawana jakaś zwykła rurka) Efekt - dużo głośniejszy.
Kiedyś dodatkowo padł mi (z tego co pamiętam) silniczek krokowy. Efekt - "falujące" obroty silnika, ale dało radę jeździć więc jakiś czas tak jeździłem.
Któregoś dnia podjeżdżam tym "cudem" na skrzyżowanie. Żeby było ciekawiej to jeszcze z dzieckiem w foteliku. Stojąc na czerwonym zauważyłem, że gość z jakiejś nowszej klasy-E dziwnie się na mnie patrzy. Okazało się że stojąc tak obok siebie ok 2 minut mój silnik ciągle przecucał obroty mniej więcej od 1000 do 1700 co dało wrażenie "gazowania" i zaproszenie do startu. Nie chciałem wyjść na jakiegoś palanta zachęcającego do rajdu z mocniejszym od siebie, więc cały czas w bardzo widoczny sposób rozmawiałem z dzieckiem...
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 marca 2012 o 17:18
Szefostwo tak oszczędzało, że nie dali na tłumik, ale za to na passata 2,9 VR6 kase wyłożyli. Wspaniała opowieść Kasiu, teraz dokończ zupkę mleczną i idź już nyny.
Mojemu tacie kiedyś się urwał pierwszy tłumik, tzn. przegnił zaraz przy kolektorze. Rezultatem był opadnięty na asfalt początek rury, która szła aż do tylnej osi, gdzie dochodził ostatni tłumik.
Tata wziął, podwiesił rurę na lince holowniczej jakoś za metalowe wzmocnienie maski od spodu (w samochodzie nie montowali wygłuszenia pod maską, więc było na wierzchu) i tak dojechał do mechanika.
Pamiętam, że się strasznie wkurzałem, bo odebrał mnie ze szkoły 45 minut później (wybaczyłem jak się dowiedziałem czemu). A najgorsze, że huk był niesamowity, a miasto to same pagórki, więc jedną z pierwszych rzeczy jakie tata musiał zrobić ze świeżo urwanym tłumikiem było podjechanie pod ulicę, ok. 30 stopni. Wiadomo, że obroty trzeba duże dać i będzie hałas nieziemski (ulica jednokierunkowa, wąska, po obu stronach kamienice, czyli będzie echo jeszcze :D) - na szczęście jechał motocykl crossowy, trochę tatę zagłuszył ;)
A silnik był tylko 1.3, ale i tak strach było w ogóle nawet musnąć pedał gazu.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 marca 2012 o 20:06
Ludzie, ludzie, zachwycacie się głupim Passatem 2,9 VR6. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, że silniki 2,9 VR6 montowane są w Passatach od 1988 r., a w VW Passatach B3 i B4 (1988-1997, właśnie z silnikami 2,9 VR6) ta wersja była najbardziej awaryjna, co za tym idzie, na wtórnym rynku można ją dostać taniej. A poza tym, zobaczcie sami: nie ma na czym oka zawiesić, a i szybkość nie jest najwyższych lotów. Krótko mówiąc: nie każda VR6 to ,,cudo techniki". Krótko mówiąc, mogłaby być to limuzyna lub grat. Sądząc po skaszanionym tłumiku stawiam raczej na to drugie. Nie ma się co zachwycać. Proszę więc nie dodawać więcej ,,mądrych" komentarzy typu: ,,jak dają VW VR6 to ja chce tam iść do roboty" lub ,,jakie tam oszczędzanie jak takie limuzyny dają". To tyle, dziękuję.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 marca 2012 o 0:16
Ja kiedyś jechałem dodge'm 5.7 hemi z przelotowym układem wydechowym do wulkanizacji gumy zmienić.To jak przy 60km/h na wyluzowanej skrzyni dałem gaz do dechy to ludzie do rowu skakali :D
Ja kiedyś musiałem 2km przejechać od jednego mechanika do drugiego z całkowicie zdemontowanym układem wydechowym. A że Nissanik miał silnik 3.0 to ludzie bali się wchodzić na pasy nawet na zielonym świetle :D
Odpowiedz"wracałem do domu z pracy służbowym samochodem[...]szefostwo oszczędzało[...](passat 2,9 vr6}" ciekawe na czym to szefostwo oszczędza bo chyba nie na paliwie... krótko mówiąc, pierdzielisz facet:P
OdpowiedzSzefostwo oszczędzało na kupnie nowego tłumika najwidoczniej ;)
OdpowiedzCo to za praca, gdzie dają Paska VR6 jako służbówkę? Chętnie dla samego wózka tam pójdę.
OdpowiedzTez mi sie wydaje ze pierdzieli:P firmy nie kupuja takich silnikow, jak cos to nowe samochody, bo amortyzacja jest za wysoka w przypadku starych samochodow, a na pewno nie passata VR6 2.9, dawno by sprzedali i kupili cos typu 1.9 TDI. Aha i ciekawy jestem jak to sie rozegralo, zapala sie zielone, Ty odpalasz silnik i widzisz reakcje kierowcy? yyy szybki jestes:) nawet kiedy sie nie scigam, to ruszam szybciej z pasow, na pewno nie mam czasu na to wszystko. a On czekal?
OdpowiedzJest to możliwe. Czasami szefostwo zostawia swoje stare samochody jako służbowe. Poza tym też bym w to nie uwierzył gdyby to nie był mój rodzony brat ale jako służbowy samochód miał Cayenne. Chociaż to też inna bajka bo woził prezesa.
OdpowiedzTłumnik? Chyba tłumik. Tłumik tłumi, a tłumnik co robi? Tłum?
OdpowiedzNajwyraźniej tłumni ;)
OdpowiedzU mnie było troszkę gorzej. Jakieś pięć lat temu po naszych pięknych drogach, poruszałem się równie pięknym, starym i pognitym Oplem Kadettem (pierwszy samochód). Odkupiłem go od gościa który chciał go przerobić na "rajdówkę", natomiast nie ukończył na szczęście tego projektu. Jedną z rzeczy które popsuł w tym samochodzie był wlaśnie środkowy tłumik (wycięty i w jego miejsce wspawana jakaś zwykła rurka) Efekt - dużo głośniejszy. Kiedyś dodatkowo padł mi (z tego co pamiętam) silniczek krokowy. Efekt - "falujące" obroty silnika, ale dało radę jeździć więc jakiś czas tak jeździłem. Któregoś dnia podjeżdżam tym "cudem" na skrzyżowanie. Żeby było ciekawiej to jeszcze z dzieckiem w foteliku. Stojąc na czerwonym zauważyłem, że gość z jakiejś nowszej klasy-E dziwnie się na mnie patrzy. Okazało się że stojąc tak obok siebie ok 2 minut mój silnik ciągle przecucał obroty mniej więcej od 1000 do 1700 co dało wrażenie "gazowania" i zaproszenie do startu. Nie chciałem wyjść na jakiegoś palanta zachęcającego do rajdu z mocniejszym od siebie, więc cały czas w bardzo widoczny sposób rozmawiałem z dzieckiem...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2012 o 17:18
idz menelu takie bajki opowiadaj innym dzieciom tu na wino nie dostaniesz ani grosza
OdpowiedzSzefostwo tak oszczędzało, że nie dali na tłumik, ale za to na passata 2,9 VR6 kase wyłożyli. Wspaniała opowieść Kasiu, teraz dokończ zupkę mleczną i idź już nyny.
Odpowiedzbyło
OdpowiedzPo pierwsze to chyba kierowca rajdowym jest ze taka fure dostal, po drugie ciekawe co musial robic zeby w takim samochodzie tlumik spadl...
OdpowiedzMojemu tacie kiedyś się urwał pierwszy tłumik, tzn. przegnił zaraz przy kolektorze. Rezultatem był opadnięty na asfalt początek rury, która szła aż do tylnej osi, gdzie dochodził ostatni tłumik. Tata wziął, podwiesił rurę na lince holowniczej jakoś za metalowe wzmocnienie maski od spodu (w samochodzie nie montowali wygłuszenia pod maską, więc było na wierzchu) i tak dojechał do mechanika. Pamiętam, że się strasznie wkurzałem, bo odebrał mnie ze szkoły 45 minut później (wybaczyłem jak się dowiedziałem czemu). A najgorsze, że huk był niesamowity, a miasto to same pagórki, więc jedną z pierwszych rzeczy jakie tata musiał zrobić ze świeżo urwanym tłumikiem było podjechanie pod ulicę, ok. 30 stopni. Wiadomo, że obroty trzeba duże dać i będzie hałas nieziemski (ulica jednokierunkowa, wąska, po obu stronach kamienice, czyli będzie echo jeszcze :D) - na szczęście jechał motocykl crossowy, trochę tatę zagłuszył ;) A silnik był tylko 1.3, ale i tak strach było w ogóle nawet musnąć pedał gazu.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2012 o 20:06
Ludzie, ludzie, zachwycacie się głupim Passatem 2,9 VR6. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, że silniki 2,9 VR6 montowane są w Passatach od 1988 r., a w VW Passatach B3 i B4 (1988-1997, właśnie z silnikami 2,9 VR6) ta wersja była najbardziej awaryjna, co za tym idzie, na wtórnym rynku można ją dostać taniej. A poza tym, zobaczcie sami: nie ma na czym oka zawiesić, a i szybkość nie jest najwyższych lotów. Krótko mówiąc: nie każda VR6 to ,,cudo techniki". Krótko mówiąc, mogłaby być to limuzyna lub grat. Sądząc po skaszanionym tłumiku stawiam raczej na to drugie. Nie ma się co zachwycać. Proszę więc nie dodawać więcej ,,mądrych" komentarzy typu: ,,jak dają VW VR6 to ja chce tam iść do roboty" lub ,,jakie tam oszczędzanie jak takie limuzyny dają". To tyle, dziękuję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 marca 2012 o 0:16
nie rozumiem co jest takiego wspanialego albo smieznego w tej historyjce ze to trafilo na glowna
Odpowiedza muj golf trujka by cie wzioł
OdpowiedzJa kiedyś jechałem dodge'm 5.7 hemi z przelotowym układem wydechowym do wulkanizacji gumy zmienić.To jak przy 60km/h na wyluzowanej skrzyni dałem gaz do dechy to ludzie do rowu skakali :D
Odpowiedz