Jest to głupi zwyczaj, od którego całe szczęście już się odchodzi. Nauczyciele w szkołach ponadgimnazjalnych mają tylko tytuł magistra, czasem nawet i tego nie, podobnie jak większość młodych ludzi teraz. Nie widzę więc sensu tytułowania ich 'profesorami', bo do tego im daleko.
@up U nas była praktykantka i do niej mówili pani profesor, to dopiero śmiesznie wyglądało. :D (Sama podkreślała kilka razy, że nie jest profesorką(?), ale dalej jej tak mówili)
U nas wszyscy nauczyciele kazali do siebie mówić normalnie. Per pan/pani, oprócz jednej której nikt nie lubi, a w dodatku nie umie monitora włączyć. Kazała mówić do siebie 'pani profesor', no i od tej pory każdy zwraca się do niej 'pani procesor'.
Ja w liceum raz nawet zostałem wywalony z klasy i posłany do dyrektora za notoryczne zwracanie się do jednej z nauczycielek jej prawdziwym tytułem naukowym, czyli "pani magister." O jaka była obraza majestatu! Łolaboga!
Ps. Nie mam pojęcia skąd się wzięło to napuszone "pani/pan profesor" skoro to zwykłe magistry są, tak samo jak nie wiem dlaczego tytuł "pani magister" przez wielu ludzi jest rezerwowany wyłącznie dla farmaceutek w aptece.
Pewnie, że może się zdarzyć. Ale rzadko. A w latach 2000-2004 kiedy chodziłem do liceum zapewne zdarzało się to jeszcze rzadziej niż dziś. A nawet jeśli to fakt, że np. 2 nauczycieli na 20 ma tytuł profesora nie jest powodem by do pozostałej osiemnastki mówić "Pani profesor", prawda? A teksty o gimbusach i ukończeniu gimnazjum nie robią na mnie wrażenia - po prostu jestem na tyle stary, że chodziłem do porządnej ośmioklasowej podstawówki a nie do żadnych gimnazjów. Zagadka rozwiązana?:)
Uczniowie maja sie zwracac do nauczycieli profesor bo sie tak przyjelo. Ja jakos nie wymagam od nauczycieli mowic do mnie panie prezydencie. Niektorym nauczycieli od tej funkcji ego podroslo
Akurat ego nauczycieli zazwyczaj jest wyjątkowo podwyższone. Pamiętam, jak kiedyś pod koniec szkoły podstawowej, pomiędzy nauczycielką od muzyki a uczniem wykształcił się taki dialog:
- Proszę Pani, ta piosenka jest za wysoka. Nikt z nas nie potrafi jej zaśpiewać i to troszeczkę bez sensu.
- To co ty gadasz jest absolutnie bez sensu!
- No dobrze, nie będę się z Panią kłócił, może i nie mam racji.
- Co!? Ty myślisz, że ja się będę z tobą kłócić?! Myślisz, że jesteśmy na tym samym poziomie intelektualnym?! Tak nie będzie kolego, dzwonię po rodziców.
Być może nie zapadłoby mi to w pamięć, gdyby nie to, że dzień wcześniej rozmawiałem z moim wujkiem, który jest z tego samego rocznika co ta nauczycielka i powiedział mi, że dziwi się, że ona naucza dzieci, bo chodził z nią do klasy i to naprawdę najbardziej tępa osoba jaką zna. I tą ogromnę inteligencję nauczycieli, przynajmniej niektórych, można wsadzić między bajki, bo zdaża się, że nie przewyższają nią nawet swoich uczniów.
to tam to nic, u mnie na fizyce byla taka kobita, nikt nie ogarnial jej humorow. Kolega chcial lawke przesunac bo nie widzial na tablicy, wola ja prosze pani, ona nic udaje ze go nie slyszy. Za 3 razem jak zawlal to z morda na niego, skonczylo sie tak ze policja nas straszyla i dyrektore wezwala. A czemu? Nie wiadomo, podobno jestesmy marginesem, mimo ze nawet nie wyjasnila o co jej chodzi. Zabila by sie skaczac z poziomu ego do poziomu IQ
profesor i uczy w szkole? podejrzane
OdpowiedzW szkołach ponadgimnazjalnych tradycyjnie nazywa się nauczycieli 'profesorami'. Za parę lat sam się o tym przekonasz.
OdpowiedzJest to głupi zwyczaj, od którego całe szczęście już się odchodzi. Nauczyciele w szkołach ponadgimnazjalnych mają tylko tytuł magistra, czasem nawet i tego nie, podobnie jak większość młodych ludzi teraz. Nie widzę więc sensu tytułowania ich 'profesorami', bo do tego im daleko.
Odpowiedzmimo to dalej każą zawracać sie do siebie per profesor, co jak dla mnie wydaje sie smieszne
Odpowiedz@up U nas była praktykantka i do niej mówili pani profesor, to dopiero śmiesznie wyglądało. :D (Sama podkreślała kilka razy, że nie jest profesorką(?), ale dalej jej tak mówili)
OdpowiedzZawsze omijałem to mówiąc do nich bezosobowo. Dla niektórych nauczycieli też to było dziwne dlatego w odpowiedzi nazywali nas docentami heh
OdpowiedzU mnie w szkole panuje dziwny zwyczaj zwracania się do nauczycieli "Sorze/Sorko". Jednak ja i tak wolę normalnie "proszę Pani/Pana".
OdpowiedzU nas wszyscy nauczyciele kazali do siebie mówić normalnie. Per pan/pani, oprócz jednej której nikt nie lubi, a w dodatku nie umie monitora włączyć. Kazała mówić do siebie 'pani profesor', no i od tej pory każdy zwraca się do niej 'pani procesor'.
OdpowiedzUpiorne to "hehe" u nauczyciela...
OdpowiedzJa w liceum raz nawet zostałem wywalony z klasy i posłany do dyrektora za notoryczne zwracanie się do jednej z nauczycielek jej prawdziwym tytułem naukowym, czyli "pani magister." O jaka była obraza majestatu! Łolaboga! Ps. Nie mam pojęcia skąd się wzięło to napuszone "pani/pan profesor" skoro to zwykłe magistry są, tak samo jak nie wiem dlaczego tytuł "pani magister" przez wielu ludzi jest rezerwowany wyłącznie dla farmaceutek w aptece.
OdpowiedzChyba nie skończyłeś gimnazjum jeszcze :) W ponadgimnazjalnych szkołach może się zdarzyć, że nauczyciel jest profesorem. Zagadka rozwiązana?
OdpowiedzPewnie, że może się zdarzyć. Ale rzadko. A w latach 2000-2004 kiedy chodziłem do liceum zapewne zdarzało się to jeszcze rzadziej niż dziś. A nawet jeśli to fakt, że np. 2 nauczycieli na 20 ma tytuł profesora nie jest powodem by do pozostałej osiemnastki mówić "Pani profesor", prawda? A teksty o gimbusach i ukończeniu gimnazjum nie robią na mnie wrażenia - po prostu jestem na tyle stary, że chodziłem do porządnej ośmioklasowej podstawówki a nie do żadnych gimnazjów. Zagadka rozwiązana?:)
OdpowiedzUczniowie maja sie zwracac do nauczycieli profesor bo sie tak przyjelo. Ja jakos nie wymagam od nauczycieli mowic do mnie panie prezydencie. Niektorym nauczycieli od tej funkcji ego podroslo
OdpowiedzNauczyciel profesorem? U mnie ledwo trzy osoby mają doktorat :D
OdpowiedzAkurat ego nauczycieli zazwyczaj jest wyjątkowo podwyższone. Pamiętam, jak kiedyś pod koniec szkoły podstawowej, pomiędzy nauczycielką od muzyki a uczniem wykształcił się taki dialog: - Proszę Pani, ta piosenka jest za wysoka. Nikt z nas nie potrafi jej zaśpiewać i to troszeczkę bez sensu. - To co ty gadasz jest absolutnie bez sensu! - No dobrze, nie będę się z Panią kłócił, może i nie mam racji. - Co!? Ty myślisz, że ja się będę z tobą kłócić?! Myślisz, że jesteśmy na tym samym poziomie intelektualnym?! Tak nie będzie kolego, dzwonię po rodziców. Być może nie zapadłoby mi to w pamięć, gdyby nie to, że dzień wcześniej rozmawiałem z moim wujkiem, który jest z tego samego rocznika co ta nauczycielka i powiedział mi, że dziwi się, że ona naucza dzieci, bo chodził z nią do klasy i to naprawdę najbardziej tępa osoba jaką zna. I tą ogromnę inteligencję nauczycieli, przynajmniej niektórych, można wsadzić między bajki, bo zdaża się, że nie przewyższają nią nawet swoich uczniów.
Odpowiedzto tam to nic, u mnie na fizyce byla taka kobita, nikt nie ogarnial jej humorow. Kolega chcial lawke przesunac bo nie widzial na tablicy, wola ja prosze pani, ona nic udaje ze go nie slyszy. Za 3 razem jak zawlal to z morda na niego, skonczylo sie tak ze policja nas straszyla i dyrektore wezwala. A czemu? Nie wiadomo, podobno jestesmy marginesem, mimo ze nawet nie wyjasnila o co jej chodzi. Zabila by sie skaczac z poziomu ego do poziomu IQ
OdpowiedzMiranda??? Niech zgadnę, mama wciągała w '98 "Sex and the city"...
OdpowiedzŁooo ku*wa, moja szkoła na mistrzach, choć aktualnie już nie, bo skończyłem ją w czerwcu. Pozdrawiam Zambrów ;) @agachen Tą Mirandę znam osobiście.
Odpowiedz