Jadę kiedyś tramwajem, a tam gościu lat około 50+ z cichą żonką. Facet (trzeźwy był, dodam) nie przebierając w słowach opisywał, jaki to g*wnem on jedzie, jakie to g*wna nasz urząd miejski kupił od pie***lonych Niemców i gdzie on, by k**wa im te g*wna wsadził. Małżonka siedziała skulona obok, nie wiedząc, gdzie oczy podziać. W tym momencie to ten imbecyl był małych skur**synem, tylko nie cichym, a głośnym. I to nawet bardzo. Tylko kobity mi szkoda, bo się z takim związała i potem musiała się wstydzić. Chociaż nie powinna, nie jej wina, że miała męża-złamasa.
Jadę kiedyś tramwajem, a tam gościu lat około 50+ z cichą żonką. Facet (trzeźwy był, dodam) nie przebierając w słowach opisywał, jaki to g*wnem on jedzie, jakie to g*wna nasz urząd miejski kupił od pie***lonych Niemców i gdzie on, by k**wa im te g*wna wsadził. Małżonka siedziała skulona obok, nie wiedząc, gdzie oczy podziać. W tym momencie to ten imbecyl był małych skur**synem, tylko nie cichym, a głośnym. I to nawet bardzo. Tylko kobity mi szkoda, bo się z takim związała i potem musiała się wstydzić. Chociaż nie powinna, nie jej wina, że miała męża-złamasa.
OdpowiedzJej wina, bo takiego sobie wybrała.
OdpowiedzMógł się zmienić po latach, albo może miał wybitnie zły humor danego dnia.
OdpowiedzRaczej wymyśla głośny skur*ysyn... Cichy siedzi cicho i nic nie wypisuje :P
OdpowiedzOd dawna podejrzewałem, że żółwik Franklin jest małym, cichym sk..synem
OdpowiedzOdwal się od Żółwi!!!
OdpowiedzLepiej ochoczo strzelać głośne bąki, niż po cichu kolegów podduszać.
Odpowiedz