Cała tak zwana "sztuka współczesna" to jeden wielki "zjebizm!" Dzisiaj na mistrzach widzę jakąś niunię (zapewne oprócz bycia artystką jest też szafiarenką, socjolożką i vlogerką) bazgrzącą po ścianach pianką do golenia, wczoraj na onecie była notka o jakimś typie co w ramach swojego "performensu" przytulał się do ułożonej na ziemi figury Jezusa na krzyżu przy okazji ostro macając biedaka po jajach. Niedawno przeczytałem o jakimś Włochu, który w latach 80tych puszkował swoje gówno i wysyłał takie konserwy do instytucji publicznych. I tak dalej, i tym podobne. Oczywiście to ja nie rozumiem, jestem nieczułym na piękno świata, tępym troglodytą. Profanem, który nie rozpoznałby prawdziwej sztuki nawet gdyby przywalić mu nią w łeb. Cóż, w przypadku takich wiekopomnych dzieł jak puszka zupy pomidorowej dałoby się to zrobić! Ale nikt nigdy nie wmówi mi, że rzeczona puszka jest dziełem sztuki. Bo jest zupą!
To wyobraź sobie, że w szkole na lekcji WOK-u(wiedza o kulturze) jestem uczony, że wypchane zwierzęta czy też właśnie takie sranie na ściany też nazywa się sztuką, tylko, że trzeba to zrozumieć...
KicerK
To w takim razie właśnie oficjalnie ogłaszam powstanie nowego nurtu sztuki współczesnej: NIEROZUMIZM. Założenia programowe: kontestacja i dekonstrukcja (czyli dla normalnych ludzi: wyszydzenie i zgnojenie) wszelkich tego typu- tak zwanych- "dzieł sztuki", ich twórców oraz skretyniałych snobów, którzy takowymi się zachwycają i spędzają popołudnia łażąc po galeriach i wygłaszając ze swadą elaboraty na temat głębi i płaszczyzn znaczeniowych tak wspaniałych dzieł jak wspomniane już przeze mnie goły brodacz macający Jezusa po fiucie albo napaćkany czekoladą napis nutella na ścianie. Potem wystarczy tylko w miejscu publicznym obsrać krzyż, dać dupy jakiemuś marszandowi (czy jak toto się teraz nazywa) i kilku opiniotwórczym krytykom piszącym dla periodyków, których nikt nie czyta i już za moment wydruki moich komentarzy na temat sztuki współczesnej będą chodziły na aukcjach po 50 tysięcy dolców.
Proste!
artystka ^^
OdpowiedzPrzez chwile zastanawialem sie jakim cudem ona ogolila cegly do bialosci :D
OdpowiedzCała tak zwana "sztuka współczesna" to jeden wielki "zjebizm!" Dzisiaj na mistrzach widzę jakąś niunię (zapewne oprócz bycia artystką jest też szafiarenką, socjolożką i vlogerką) bazgrzącą po ścianach pianką do golenia, wczoraj na onecie była notka o jakimś typie co w ramach swojego "performensu" przytulał się do ułożonej na ziemi figury Jezusa na krzyżu przy okazji ostro macając biedaka po jajach. Niedawno przeczytałem o jakimś Włochu, który w latach 80tych puszkował swoje gówno i wysyłał takie konserwy do instytucji publicznych. I tak dalej, i tym podobne. Oczywiście to ja nie rozumiem, jestem nieczułym na piękno świata, tępym troglodytą. Profanem, który nie rozpoznałby prawdziwej sztuki nawet gdyby przywalić mu nią w łeb. Cóż, w przypadku takich wiekopomnych dzieł jak puszka zupy pomidorowej dałoby się to zrobić! Ale nikt nigdy nie wmówi mi, że rzeczona puszka jest dziełem sztuki. Bo jest zupą!
OdpowiedzTo wyobraź sobie, że w szkole na lekcji WOK-u(wiedza o kulturze) jestem uczony, że wypchane zwierzęta czy też właśnie takie sranie na ściany też nazywa się sztuką, tylko, że trzeba to zrozumieć...
OdpowiedzMoim zdaniem ludzie, którzy to tworzą to geniusze! Kto inny opchnie własne gówno za pół miliona?
OdpowiedzOstatnio słyszałam o jakimś kolesiu co chce być rozprawiczony na scenie. Prawdziwa sztuka
OdpowiedzLichMcKnee To jest interesujący punkt widzenia.
OdpowiedzKicerK To w takim razie właśnie oficjalnie ogłaszam powstanie nowego nurtu sztuki współczesnej: NIEROZUMIZM. Założenia programowe: kontestacja i dekonstrukcja (czyli dla normalnych ludzi: wyszydzenie i zgnojenie) wszelkich tego typu- tak zwanych- "dzieł sztuki", ich twórców oraz skretyniałych snobów, którzy takowymi się zachwycają i spędzają popołudnia łażąc po galeriach i wygłaszając ze swadą elaboraty na temat głębi i płaszczyzn znaczeniowych tak wspaniałych dzieł jak wspomniane już przeze mnie goły brodacz macający Jezusa po fiucie albo napaćkany czekoladą napis nutella na ścianie. Potem wystarczy tylko w miejscu publicznym obsrać krzyż, dać dupy jakiemuś marszandowi (czy jak toto się teraz nazywa) i kilku opiniotwórczym krytykom piszącym dla periodyków, których nikt nie czyta i już za moment wydruki moich komentarzy na temat sztuki współczesnej będą chodziły na aukcjach po 50 tysięcy dolców. Proste!
OdpowiedzKonsumpcjonizm
OdpowiedzCiekawe co wyjdzie z Durex'ów...
OdpowiedzTylko jak ona ogoliła ścianę!?
Odpowiedz