Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Dobry lekarz

by ressponse
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar piotrprn
6 8

Programista bez matematyki to żaden programista, ot zwykły klepacz kodu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@piotrprn: w latach 60-70 to rzeczywiście, ale teraz? No chyba, że masz na myśli logikę matematyczną, bo na tym głównie opiera się programowanie. Taka matematyka specjalistyczna potrzeba jest tylko do programów specjalistycznych. Teraz to generalnie trwa "wyścig" - jedni budują coraz bardziej wydajne urządzenia, a inni coraz mniej wydajne programy. Zbyt dobra optymalizacji kodu sprawi, że ci pierwsi nie będą mieli pracy, a ci drudzy będą mieli 100 razy więcej pracy. Tak to w sumie działa. Co do screenu w pewien sposób się zgodzę, ale może nie z literaturą, ale na przykład lekarz powinien znać logikę (coś wynika z czegoś - bez tego nie ma diagnostyki) oraz np. fizykę (np. przepływy - ciało człowieka to jeden wielki przepływ np. krew; dyfuzja - podstawę fizyczną przepływu lekarstw do komórek). Uczniowie mają parcie na "wiedzę specjalistyczną" z drugiej strony poziom spada, a inżynierowie, czy lekarze "starej daty" zaginają wiedzą "współczesnych" doktorów. No i całe studia (np. techniczne) to pisanie raportów(podobnie jest w pracy), sprawozdań, później umiejętność autoprezentacji i przy okazji czasami wchodzą informację dotyczące biologii, czy chemii (no np. swego czasu uczyłem się biofotoniki - czyli wpływu światła na tkanki). Zmiana specjalizacji też nie jest rzadką sytuacją, dlatego jak ktoś mówi "trzeba się uczyć od 13 roku życia tylko rzeczy pod specjalizację" to ja mówię, że taka osoba nie wie co tak naprawdę robi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Prawnik bez wiedzy ogólnej będzie słabiutki.

Odpowiedz
avatar Ryath
15 15

Już myslałem, że chodzi o to, żeby lekarze wreszcie zaczeli pisać tak, aby się dało to przeczytać.

Odpowiedz
avatar Shizuka
10 12

@burykot: tobie też należy się ten wyjątek. Ciężko zauważyć ironię, prawda?

Odpowiedz
avatar kicior97
2 4

@burykot: Humanista - Człowiek który nie potrafi matematyki

Odpowiedz
avatar masti23
-3 5

@burykot:Glupiutkie dziecko,ucisz sie,nie dosc ze pierwsza w internetach,to jeszcze nie ma ukonczonej szkoly podstawowej,nie wie co to ironia i pisze nie na temat.

Odpowiedz
avatar SandersonPL
11 17

@WojtekVanHelsing: Wojtku, nie sądziłem, że to kiedyś stwierdzę, ale jednak: JESTEŚ IDIOTĄ. Kiedy my skakaliśmy po drzewach, Grecy pod naszą obecną cywilizację kładli filozoficzne podwaliny złożone z, jak Ty to raczyłeś określić, "nikomu niepotrzebnego g*wna". Odetnijcie mu internet czasem...

Odpowiedz
avatar reikun
4 10

Ja myślę, że to nie wina humanistów, że nie ma tu dla nich pracy. Nie wiem, jak jest w innych krajach, ale sądzę, że są miejsca na świecie, gdzie są bardziej cenieni. Z pewnością tutejsza sytuacja na rynku pracy nie czyni ich "idiotami" czy innymi nierobami, którzy idą na "łatwe" studia itd. A co, jeśli ktoś ma taką pasję? I nie może jej realizować tylko dlatego, że nie ma tu dla niego pracy? Trochę wyrozumiałości; nie każdy musi chcieć studiować matematykę czy medycynę.

Odpowiedz
avatar Dragenesti
-4 8

@reikun: Rozbawiłaś mnie :D. Kim jest humanista? Kimś, kto ma zdolności w kierunku języka polskiego, histori, WOSu, oraz czasami języków obcych. Jako kto ma pracować za granicą humanista? Nikt w Wielkiej Brytanii czy innym państwie nie potrzebuje człowieka obeznanego w polskiej historii i języku. No, może jedynie jakiś przewodnik polskich wycieczek. Ale taką pracę oferują głównie biura podróży w Polsce. Zastanów się czasem co piszesz.

Odpowiedz
avatar jellybean
5 7

@Dragenesti: Tobie też radzę czasem się zastanowić nad tym, co piszesz, bo wyraźnie nie masz pojęcia, kim jest humanista. I owszem, w wielu krajach dla humanistów jest praca, ale zakładam, widząc, że jako pola zainteresowań humanistów wymieniasz suche nazwy przedmiotów licealnych, że masz prawo o tym nie wiedzieć. Może jak wyjdziesz ze szkoły średniej, coś zrozumiesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2014 o 15:03

avatar burykot
-3 3

@Dragenesti: Osoby z wykształceniem humanistycznym często nie znajdują pracy w swoim zawodzie, gdyż do zawodów tych odbywa się rekrutacja przede wszystkim pociotków i ludzi bezwstydnych na podstawie tych właśnie "kwalifikacji". Przykładem zawód dziennikarza.

Odpowiedz
avatar reikun
2 8

@Dragenesti: Zanim poradzisz mi, żebym zastanowiła się, co piszę, proponuję, żebyś zrobiła to pierwsza. Na początek polecam wpisanie w Google "Nauki humanistyczne" i zerknięcie chociażby na stronę Wikipedii w celu zapoznania się z listą dyscyplin humanistycznych w Polsce. Nadal sądzisz, że "humanista" to ktoś, kto umie tylko język polski, historię, WOS i ew. język obcy? Nadal sądzisz, że z żadną z dziedzin z listy nie da się znaleźć pracy z granicą? Poza tym, nie rozumiesz jednej kwestii. Kiedy pisałam o innych krajach, nie chodziło mi to, że to Polak ma wyjeżdżać i szukać tam pracy. Polak-humanista powinien mieć pracę TU - a z racji takiej sytuacji, jaką mamy - pracy nie ma i nie jest to jego winą. Dla porównania, sugerowałam, że w innych miejscach na świecie nauki humanistyczne cieszą się większym uznaniem, i tam praca JEST (ogólnie, niekoniecznie dla Polaka). Cóż za ironia, że śmiejesz się z mojej wypowiedzi, a uważasz, że nauki humanistyczne to tylko język polski, historia, WOS i języki - to jest chyba zabawniejsze.

Odpowiedz
avatar BartHenry
0 6

@reikun: gdzie ta praca niby jest? Polecam zainteresowanie się sytuacją na świecie, bo ostatnio kilka państw z mocnym rynkiem pracy ostro ograniczyło możliwość studiowania kierunków humanistycznych. Popyt na te kierunki będzie zawsze, ale to nie znaczy, że musi być też podaż. No a u nas, jak to mamy w zwyczaju nierzadko, wszystko idzie w odwrotnym kierunku. Tutaj polecam zainteresowanie się nowymi kierunkami na polskich uczelniach (vide UWr). Niestety, ale zrzucanie winy na nasze państwo w kontekście braku pracy dla humanistów jest ekstremalnie śmieszne. Wmawiajcie sobie, że to wina Polski, że nie ma tu pracy dla rzeszy wykształciuchów, których rynek nie chce przyjąć. Dzięki Polsce macie możliwości pracowania (problem administracji - zapraszam poniżej). Nie chce was rynek, czyli firmy, które są niezależne od tego kraju. To rynek nie ma na was pomysłu, jesteście po prostu nieopłacalni. Problem naszego kraju polega na tym, że wydajemy niemałe pieniądze na kształcenie specjalistów w mało popularnych dziedzinach, gdzie z góry wiadomo, że w zawodzie będzie pracować nie więcej niż 20%. Idźmy dalej - administracja. Co piąty Polak pracuje właśnie w administracji. Jeden pracownik administracji jest potrzebny aby obsłużyć 3 pracujących i jednego bezrobotnego. Gdyby nie taki absurdalny nakład na obsługę państwa, to gdzie podzialiby się ci wszyscy humaniści? Konkluzja jest prosta - rynek pracy was nie potrzebuje w takiej ilości, w jakiej się kształcicie. Mamy boom na uczelnie, gdzie każdy, kto skończył liceum jest w stanie dostać się bez problemu na studia. Ludzie, którzy za moich czasów w liceum ledwo nadążali, teraz kończą studia. Z pewnością, nauki humanistyczne to szeroka dziedzina, ale co z tego, skoro rynek pracy szuka ścisłowców i ludzi z fachem w ręce? Co więcej jest w stanie im dobrze płacić za ich pracę. Rozumiem, zainteresowania mogą skłaniać do studiowania czegoś humanistycznego. Ci, będą mieli zdecydowanie mniej problemów ze znalezieniem pracy dla siebie, jednak warto przemyśleć, ile jest sensu w pakowaniu się w zawody, w których pracy po prostu nie ma. Znam mnóstwo ludzi, która wybrała studia dosyć przypadkowo i bardzo się zdziwią, gdy minie czas wiecznego imprezowania. Pora na to, żeby ktoś zadbał o ten kraj i wzorem krajów bardziej rozwiniętych wprowadził limity na liczbę studentów kierunków, po których nie ma pracy. Dla dobra studentów. Obecnie żyjemy w głupim systemie, gdzie państwowe uczelnie dokładają swoją cegiełkę do ogródka bezrobotnych, wymyślając kolejne idiotyczne kierunki studiów. Dlaczego? Bo im płacą za każdego zwabionego studenta. To znaczy - my płacimy. Pani płaci, pan płaci, ja zapłacę. Przy takim podejściu do wydawania publicznych pieniędzy nie mam szans na doczekanie "państwowej" emerytury.

Odpowiedz
avatar BartHenry
2 4

Jeszcze w kwestii sprecyzowania. Co piąty Polak pracuje w budżetówce, a w to wliczają się też lekarze, czy cały wymiar sprawiedliwości. Co by nie było, jest to obsługa państwa, ale nie administracja w ścisłym tego słowa znaczeniu. Więc od tych 20% należy odciągnąć nieco zawodów, które humanistycznymi nie są (np lekarzy), aby otrzymać liczbę etatów załatwianych przez państwo ludziom po kierunkach humanistycznych. Dorzucę jeszcze kamyczek do meritum dyskusji. Począwszy od podstawówki, zawsze byłem najlepszym bądź jednym z najlepszych uczniów w klasie, nie odpuszczając na żadnym przedmiocie. Uczyłem się wszystkiego, niezależnie od tego, czy wchodziło to w kręgi mojego zainteresowania, czy nie. Nieco ogólnej wiedzy zostało, ale zdecydowana większość materiału, na naukę którego przeznaczyłem przecież mnóstwo godzin swojego życia, po prostu wyparowała. Zwykłe limity ludzkiego mózgu. Teraz mam wrażenie, że zmarnowałem mnóstwo czasu, który mógłby mnie uczynić lepszym specjalistą w swojej dziedzinie. Nauczanie ogólne jest jak najbardziej dobrą ideą, ale ktoś nieco rozminął się z rzeczywistością, przy planowaniu granic tego przedsięwzięcia. Szczególnie, gdy wspomnę te wszystkie lekcje języka polskiego, które uczyły abstrakcyjnych rzeczy ludzi, którzy mieli zupełnie inne zainteresowania. Nigdy tego nie wykorzystają. Efekt jest taki, że przerobiliśmy multum wierszy, z których niemal nic nie zostało, nie potrafimy wymienić cech dramatu antycznego, czy też rozróżnić barok od czegokolwiek innego. Nie potrafimy też życiowych rzeczy, jakim jest poprawne pisanie w ojczystym języku, bo nie na tym skupiała się nauka. Przegrane lata życia? Nikt nie nauczył nas myśleć, każdy wpajał schematy i wiedzę "pod klucz". Dzisiejsza szkoła utknęła w tych samych ramach, co 50 lat temu, gdy realia rynkowe były zgoła odmienne, a i procent "światłych" mniejszy.

Odpowiedz
avatar masti23
0 2

@reikun:Humanisci to obecnie zbedny kierunek,jest wiecej chcetnych na humanistow niz wynosi zapotrzebowanie.Humanisci przydaja sie za granica,moga uczyc polskiego w zagranicznych szkolach itp,chociaz malo jest osob chcacych uczyc sie naszego jezyka.Dodam tez ze obecny poziom studiow jest na dosyc niskim poziomie nauczania,mature tez kazdy moze zdac i to bez jakiegos sporego przygotowywania sie.Osoby po zawodoce zarabiaja wiecej niz ci humanisci,maja tez latwiejz praca.Proponuje studiowac kierunki na ktore jest popyt i pewna praca.

Odpowiedz
avatar jellybean
5 5

@BartHenry: Nie każdy humanista marzy o tym, żeby po studiach znaleźć ciepłą posadkę, pracować od 8.00 do 16.00 40 godzin w tygodniu, a raz w miesiącu przynosić okrągłą sumkę do domu. Logiczne myślenie: studia => praca. Nie mogę wypowiadać się za wszystkich humanistów, ale sama wybrałam swój kierunek nie dlatego, żeby od razu po studiach znaleźć pracę w zawodzie (zresztą, praca w zawodzie w tym przypadku musiałaby chyba oznaczać dla mnie pozostanie na uczelni), ale ze względu na swoje zainteresowania i na inne możliwości, jakie ten kierunek dla mnie otwiera. Możesz mnie wyśmiać, ale jeśli jestem w stanie się utrzymać, gdzieś tam jednocześnie realizując się w swoich zainteresowaniach i zajmując się tym, co mnie kręci, to dlaczego by nie? Wiem, jak to jest z pracą dla humanistów, ale dlaczego ma to kogoś zmuszać, żeby robić w życiu coś, czego nie lubi, bo tylko tak zarobi na życie? Jeśli ktoś, świadomy, że dla humanistów nie ma pracy, idzie na humanistyczne studia, bo naiwnie wierzy, że ją znajdzie, to... no cóż, jego kłopot. To nie jest tak, że po studiach humanistycznych sobie nie poradzisz - ale fakt, trzeba pewnie wtedy kombinować trochę inaczej. Poza tym, jeśli ktoś nie ma głowy do przedmiotów ścisłych, to może i zda maturę, ale nie da rady na takich studiach. To niech chociaż idzie na humana, co to komu wadzi? Inna kategoria, gdy ktoś idzie na gówniany kierunek, żeby zasmakować życia studenckiego, a potem jęczy, że nie ma dla niego pracy. Ale to nie humanista, to zwykły debil.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2014 o 18:19

avatar WojtekVanHelsing
-3 3

@SandersonPL: Może, jestem - trudno. Ale to nie jest tutaj tematem. No bo humanizm jest nkomu obecnie niepotrzebny.. jesli cos jest oplacalne to zawsze sie to zrobi.. A jak cos nie jest oplacalne to nikt tego nie bedzie oplacal bo to wyrzucanie pieniedzy w bloto. Jesli ktos rzada jakis duzych pieniedzy za napisanie jakiejs ksiazki ktora nikog nie ciekawi i nikt jej nie przeczyta to jest idiota. Jakis czas temu zyl niejaki Archimedes który twierdzil, ze jak wrzucimy do wody kamien to woda przejmie jego mase i zwiakszy poziom. Jak wrzucimy kawalek lody to zwiekszy sie poziom ale po stopnieniu bedzie taki sam jak po wrzuceniu. Tego uczy sie w szkolach a mimo to miliony debili wierzy, ze jak roztopia sie lodowce na ziemi to poziom wody sie podniesienie. Wiec g***o warta jest nauka. @reikun: Oni chca zawodu ktory jest nieoplacalny i nikomu niepotrzebny. Jak ktos studiuje humanizm to nei moze sie dziwic, ze jest bezrobotny lub jakis menel zarabioa wiecej od niego.

Odpowiedz
avatar BartHenry
0 0

@jellybean: w wielu kwestiach możemy się nie zgadzać, jednak tutaj akurat mówisz sensownie. Niestety, tylko ułamek ludzi wybiera świadomie mało popularne kierunki. Jeżeli ludzie mieliby podejście takie, o jakim piszesz, to żyłoby się łatwiej. No, ale wokół zamiast "idę na mało popularne studia, nie liczę na kokosy, ale chcę robić to, co lubię", zdecydowanie częściej słyszy się "ten kraj jest do dupy, nie ma pracy dla magistrów!!!1111". Zdecydowanie łatwiej jest narzekać, niż poświęcić chwilę na refleksję. Żeby nie było - znam paru humanistów, którzy na tytuł humanisty rzeczywiście zasługują i realizują się w tym, co lubią. Część z nich przy tym zarabia naprawdę dobre pieniądze, zaczynając już na studiach. Jednak zdecydowana większość to "humaniści z wyboru". Z wyboru losu - matematyka jest głupia, więc będę humanistą. Humanista to osoba światła, o szerokich zainteresowaniach i możliwościach. Znam parę osób, z wybitnymi uzdolnieniami humanistycznymi, które wymiatają na kierunkach ścisłych. Wymiatają, mimo iż kosztowało ich to więcej pracy, bo pierwotnie kształcili się w humanistycznych torach. Zobacz sobie ile ludzi idzie na byle jaki kierunek, byle gdzieś pójść. Tam, gdzie jest potrzebny interwencjonizm państwa, tam go nie ma. Przez takich ludzi i przez pazerne uczelnie, w dzisiejszych czasach wykształcenie wyższe jest nic nie warte. Doprowadziły do tego właśnie m.in. owe "kierunki humanistyczne", otwierane na potęgę dla kolejnych ludzi bez pomysłu na siebie. Wiesz, możliwości możliwościami, zainteresowania zainteresowaniami. Za coś trzeba się utrzymać. Pójście na studia ze świadomością, że i tak nie będzie się pracowało w zawodzie jest stratą paru lat życia i drenowaniem publicznej kiesy. Warto popytać niektórych pracodawców o ich strategie doboru pracowników. Swoje przeżyli - na rekrutacjach od razu odstrzeliwują studentów kierunków, które z pozoru wydają się zgodne z profilem poszukiwanego pracownika, jednak w rzeczywistości jest zgoła odmiennie. Pracodawcy mają świadomość, że uczelnie produkują pracowników nieprzystosowanych do realiów rynku pracy, a na te kierunki dostają się nawet najgorsi i co więcej, są w stanie to ukończyć. Przykładów jest aż nadto w otaczającym nas świecie. Reasumując - wg mnie warto się realizować w życiu, ale nie za wszelką cenę. Chyba, że ze świadomością, że będzie się jedną ze 100 osób na jedno lub dwa miejsca pracy. Zawsze można mieć to szczęście i być wybrańcem. Zasuwać te 5 lat, aby po studiach i tak robić coś innego za najniższą krajową? Idiotyzm.

Odpowiedz
avatar ewred
6 6

Grzybek1312 miał zapewne na myśli "humanistę" - osobę wszechstronnie wykształconą, a nie człowieka, który lubi język polski (tudzież jest słaby z matematyki). Uważam, że wiedza ogólna z każdej dziedziny jest potrzebna. Człowiek po polonistyce powinien potrafić obliczyć najprostsze działania matematyczne, człowiek po matematyce powinien znać najważniejsze dzieła literackie, czy daty historycznych wydarzeń. To dobrze świadczy o człowieku i osobiście żałuję, że odpuszczałem sobie np. naukę historii, bo czasami czuję się "niedoedukowany" w tej dziedzinie i najzwyczajniej w świecie wstyd mi za to. Idąc tokiem myślenia autora demotywatora: kiedy Amerykanin nie potrafi wskazać na mapie, gdzie leży Europa to nie jest debilem, tylko np. bardzo dobrym programistą.

Odpowiedz
avatar reikun
3 3

@ewred: Dobre myślenie, ale mi z kolei wydaje się, że autor komentarza pisząc "humanista" miał na myśli bardziej taką osobę "ludzką" (wiem, głupio to brzmi), "humanitarną" (?); po prostu kogoś, kto podchodzi do drugiego człowieka jak do człowieka, a nie jak do maszyny. Z opinią dotyczącą posiadania ogólnej wiedzy z każdej dziedziny jak najbardziej się zgadzam - bardzo dobrze powiedziane.

Odpowiedz
avatar adwer
1 1

Sądząc po wypisanych przez mojego lekarza rodzinnego receptach śmiem twierdzić, że z przedmiotów humanistycznych był zwolniony.

Odpowiedz
avatar Krzyh
2 2

Dzisiejsze szkoły uczą włażenia w dupę osobom postawionym wyżej, myślenia według schematów oraz niezadawania zbyt wielu pytań. Jak ktoś sobie nie radzi w szkole, to nie znaczy, że sobie nie poradzi w robocie i vice versa. Nie ma sensu tracić zbyt dużo czasu na naukę.

Odpowiedz
avatar tomasch7
1 1

Jak byłem małym dzidziusiem i wolałem grać w piłkę niż siedzieć na nudnych lekcajch też tak uważałem. Na co mi zdania wielokrotnie złożone, przydawki, dopełniacze, ortografia czy geografia, jak interesował mnie mat-fiz. Dziś śmieje się jak dostaje pismo z prostymi zdaniami z błędami ortograficznymi, czy tłumaczę komuś gdzie leży Lubin. Wiem, że dzieki tamtym naukom dziś mam sprawniejszy umysł, a tematy rozmowy nie ograniczają się do pogody i nowości filmowych. Na pierwszym roku studiów, krotko po maturze, pewien mądry profesor powiedział nam że już nigdy nie będziemy mądrzejsi, ale chodzi o to by teraz mądrze głupieć. Traconą część wiedzy zdobytą na potrzeby matury, wiedzy ogólnej, uzupełniać wiedzą specjalistyczną. Należy jednak oddzielić system edukacji od wymogów posiadania elementarnej wiedzy ogólnej, bo to jednak dwie różne rzeczy. Przede wszystkim jednak należy też pamiętać, że nie zależnie od systemu edukacji nikt nie włoży nam wiedzy do głowy za nas samych. Musimy poświęcić czas poza szkołą, a korki to najczęściej jedynie mobilizacja.

Odpowiedz
avatar petma
0 0

zdobywanie wiedzy ogólnej uczy cię uczenia się. taka sytuacja. poza tym hydraulik ma wiedzieć gdzie jest Chile a policjant co to jest tasiemiec. tym się jeszcze różnimy od przygłupich amerykanów.

Odpowiedz
Udostępnij