@Nederland: To, że żeby interpretować lektury to musisz je czytać. Jak książkę przeczytasz to chyba nie będziesz mieć problemów z interpretacją prawda? Ale co dzisiejsze pokolenia analfabetów postulujących usunięcie rz, ch i ó z języka polskiego mogą o tym wiedzieć...
@Bravo512: Nadal nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. Nie powiązałeś czytania książek z poprawną pisownią. Pisać bez błędów można nauczyć się bez problemu, nie zaliczając ani jednej lektury szkolnej. Czytanie książek poszerza horyzonty, wzbogaca słownik czytelnika i w niektórych przypadkach pozwala wyeliminować błędy z pisowni, ale w żadnym razie nie jest wymagane do uzyskania umiejętności pisania poprawnie po polsku.
Struktura matury z języka polskiego (przynajmniej w starej podstawie programowej, nie wiem, jak w nowej), która wymaga, by uczeń nie myślał samodzielnie, tylko tak, jak wymyśli sobie autor klucza, jak i sam program nauczania (gdzie nauka poprawnej pisowni kończy się w pierwszej klasie gimnazjum), to jeden z największych skandali i absurdów w tym kraju. Nie, przeczytanie książki nie gwarantuje umiejętności interpretowania jej treści zgodnie z kluczem, który nierzadko wymaga umieszczenia w wypracowaniu treści wyjętych z kosmosu - taka teza jest idiotyczna. A zresztą, pół biedy, jeśli chodzi o lekturę w sensie powieści czy dramatu. Prawdziwe schody zaczynają się w przypadku poezji, zwłaszcza gdy polonista poleci ci znaleźć głębię np. w pijackim bełkocie Białoszewskiego.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
14 kwietnia 2014 o 23:25
@Bravo512: A ja widzę sens w Twojej wypowiedzi, chociaż podałeś zły argument. Przecież podanie o pracę ma wiele wspólnego z maturalnym wypracowaniem! Jeśli ogłoszenie o pracę potraktować jak lekturę, to analogicznie musimy to ogłoszenie zinterpretować i w podaniu trafić w "klucz", który wymyślił sobie pracodawca, żeby w ogóle dostać się na rozmowę kwalifikacyjną.
@Nederland: Co do matury masz rację, ale nie do końca. Przynajmniej za moich czasów było tak, że owszem, podstawą oceny matury był klucz, jednak osoby sprawdzające mogły przyznawać punkty za rzeczy niezawarte w kluczu, o ile argumenty maturzysty były poprawne. Inna sprawa, że słabo opłacani i przepracowani egzaminatorzy woleli mieć klapki na oczach i trzymać się klucza, zamiast wysilić mózgownice. Wówczas maturzyście pozostawało odwołanie i powtórne sprawdzenie matury...
@Nederland: Dobra, a zatem poprę swoje argumenty przykładem z życia:
"To słowo piszę się przez rz.
Ale ja mam dysgrafię!
A ile książek przeczytałeś w ciągu ostatniego roku?
Ani jednej."
Autentyczna wymiana zdań między znajomym nauczycielem i jego uczniem. Można nie lubić lektur szkolnych, śmiem twierdzić, że niektórych nawet nie da się lubić, co nie usprawiedliwia w najmniejszym stopniu ludzkiego "niechciejstwa". A co do matury: czy ja pisałem coś o maturze? Co ma piernik do wiatraka? Tutaj rodzi się kolejna umiejętność, którą wyrabia czytanie książek. Ta umiejętność to czytanie ze zrozumieniem.
Bezużytecznie. Zwłaszcza jak w swoim podaniu o pracę walniesz 10 byków ortograficznych.
Odpowiedz@Bravo512: Co ma interpretacja lektur szkolnych wspólnego z poprawną pisownią?
Odpowiedz@Nederland: To, że bedzie niedługo na kartkówce.
Odpowiedz@Bravo512: byś wpierw się nauczył czytać ze zrozumieniem bambaryło pieprzona!
Odpowiedz@Nederland: To, że żeby interpretować lektury to musisz je czytać. Jak książkę przeczytasz to chyba nie będziesz mieć problemów z interpretacją prawda? Ale co dzisiejsze pokolenia analfabetów postulujących usunięcie rz, ch i ó z języka polskiego mogą o tym wiedzieć...
Odpowiedz@Bravo512: Nadal nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie. Nie powiązałeś czytania książek z poprawną pisownią. Pisać bez błędów można nauczyć się bez problemu, nie zaliczając ani jednej lektury szkolnej. Czytanie książek poszerza horyzonty, wzbogaca słownik czytelnika i w niektórych przypadkach pozwala wyeliminować błędy z pisowni, ale w żadnym razie nie jest wymagane do uzyskania umiejętności pisania poprawnie po polsku. Struktura matury z języka polskiego (przynajmniej w starej podstawie programowej, nie wiem, jak w nowej), która wymaga, by uczeń nie myślał samodzielnie, tylko tak, jak wymyśli sobie autor klucza, jak i sam program nauczania (gdzie nauka poprawnej pisowni kończy się w pierwszej klasie gimnazjum), to jeden z największych skandali i absurdów w tym kraju. Nie, przeczytanie książki nie gwarantuje umiejętności interpretowania jej treści zgodnie z kluczem, który nierzadko wymaga umieszczenia w wypracowaniu treści wyjętych z kosmosu - taka teza jest idiotyczna. A zresztą, pół biedy, jeśli chodzi o lekturę w sensie powieści czy dramatu. Prawdziwe schody zaczynają się w przypadku poezji, zwłaszcza gdy polonista poleci ci znaleźć głębię np. w pijackim bełkocie Białoszewskiego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 kwietnia 2014 o 23:25
@Bravo512: A ja widzę sens w Twojej wypowiedzi, chociaż podałeś zły argument. Przecież podanie o pracę ma wiele wspólnego z maturalnym wypracowaniem! Jeśli ogłoszenie o pracę potraktować jak lekturę, to analogicznie musimy to ogłoszenie zinterpretować i w podaniu trafić w "klucz", który wymyślił sobie pracodawca, żeby w ogóle dostać się na rozmowę kwalifikacyjną.
Odpowiedz@Nederland: Co do matury masz rację, ale nie do końca. Przynajmniej za moich czasów było tak, że owszem, podstawą oceny matury był klucz, jednak osoby sprawdzające mogły przyznawać punkty za rzeczy niezawarte w kluczu, o ile argumenty maturzysty były poprawne. Inna sprawa, że słabo opłacani i przepracowani egzaminatorzy woleli mieć klapki na oczach i trzymać się klucza, zamiast wysilić mózgownice. Wówczas maturzyście pozostawało odwołanie i powtórne sprawdzenie matury...
Odpowiedz@Nederland: Dobra, a zatem poprę swoje argumenty przykładem z życia: "To słowo piszę się przez rz. Ale ja mam dysgrafię! A ile książek przeczytałeś w ciągu ostatniego roku? Ani jednej." Autentyczna wymiana zdań między znajomym nauczycielem i jego uczniem. Można nie lubić lektur szkolnych, śmiem twierdzić, że niektórych nawet nie da się lubić, co nie usprawiedliwia w najmniejszym stopniu ludzkiego "niechciejstwa". A co do matury: czy ja pisałem coś o maturze? Co ma piernik do wiatraka? Tutaj rodzi się kolejna umiejętność, którą wyrabia czytanie książek. Ta umiejętność to czytanie ze zrozumieniem.
OdpowiedzJa bym chciała wywoływać wojny na świecie. Zupełnie bezużyteczne. Putin radzi sobie doskonale...
OdpowiedzLepsze by było gdyby ktoś mógł się za Ciebie wysrać.
OdpowiedzJa bym chciał nie musieć podcierać sobie tyłka
Odpowiedz