Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Stand-up

by toniu07
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
10 14

@Slonx: Jak każdy widzi, jak ja nie widzę? Nie jestem fanem Gizy ale tu ma całkowitą rację. W Polsce widownia kabaretów jest olbrzymia (i stąd telewizje serwują nam kabaretony do porzygu) zaś widownia stand-up znikoma. Dokładnie odwrotnie niż w krajach anglosaskich Taki kraj i taka kultura. Problem w tym, że czasem ludzie przyzwyczajeni do Ani Mru Mru pójdą na stand-up i potem jest wielkie oburzenie. "Bo przecież miałam/miałem się pośmiać z kilku gagów i scenek a wyszedł jeden kolo i cały czas rzucał kur.wami i gadał o polityce, religii i seksie analnym z kozą." A to są po prostu dwie całkowicie odmienne formy sztuki estradowej. W kabarecie jest ekipa, która ma napisane i wystudiowane scenki, które odgrywa. Scenki zasadniczo błahe i neutralne światopoglądowo. W Stand-up na scenę wyłazi jeden koleś (co już jest utrudnieniem - w pojedynkę trudniej zabawić ludzi niż w grupie), ma swój materiał ale bardzo często improwizuje, poruszając przy tym tematy ważne, istotne, często obrazoburcze i stosując przy tym czarny humor i "zasadę trzech P" (pier.dolić poprawność polityczną!) Stąd taki na przykład Krzysztof Piasecki czy Marcin Daniec to byli kabareciarze, nie stand-uperzy i w tym przypadku decyduje treść, nie forma występu. I są tacy, którzy poruszają się praktycznie tylko w takich mocnych i ciężkich tematach (jak zmarły niedawno George Carlin), są tacy, którzy zahaczają o nie chwilami (jak np. znany z "Mock the Week" Dara O'Brian) ale kiedy już to robią, ZAWSZE jest ostro. Kabaret ma bawić publiczność w pewnych umownych ramach tematycznych, stand-up ma te ramy rozpie.rdalać na atomy. To jest różnica, której ludzie w Polsce nie pojmują i potem są wielce zszokowani. Tyle. A co do Gizy: nie jest jakiś bardzo dobry ale bardzo dobrze, że w ogóle jest bo takich stand-uperów jak Richard Pryor, George Carlin, Bill Hicks, czy z żyjących Louis CK Polska nigdy się nie doczeka. Nie ta wrażliwość, nie ten dystans do siebie, nie ta kultura publiczności. Mnie to smuci.

Odpowiedz
avatar Ratzing
6 8

@JankielKindybalista85: Izzard czy Moran przeklinają tyle co nic, zwłaszcza w porównaniu z takim gościem jak Jim Jeffries. Ich występy opierają się bardziej na połączeniu totalnej abstrakcji z własnymi przemyśleniami niż jechaniu po bandzie i pierd*leniu poprawności politycznej. Najczęściej nie poruszają też bardzo ważnych tematów. Dlatego też koncepcja, że standup opiera się na byciu "hardkorowym", czarnym humorze, negowaniu boga i szeroko pojętego establishmentu i opowiadaniu o gwałceniu martwych dzieci to mit który wziął się z popularności takich gości jak chociażby Luis CK czy Carlin (żeby nie było, obydwu uwielbiam) - u Morana czy Izzarda raczej tego nie uświadczysz. Krzywdzące jest jak dla mnie automatyczne sprowadzanie tego typu humoru do takiego przekazu. Stand up to po prostu gościu z mikrofonem, który ma rozśmieszyć swoją publiczność, najczęściej bez użytku żadnych rekwizytów. Przynajmniej dla mnie. To kto jaką konwencję przyjmuje, to jego sprawa. A Polscy standuperzy podklejają się pod tę formułę jechania po bandzie, bo w założeniu jest prostsza. Nie jest bardzo problematyczne wskazywanie co jest nie tak w polsce, bo mamy tu cholernie dużo rzeczy nie tak. Tylko, że zapominają o tym, że żeby zrobić fajny standup, trzeba mieć jakąś konkretną osobowość, a nie tylko pieprzyć o tym, że kościół jest gópi a politycy be i haha martwe dziecko patrzcie na mnie oglądałem dużo Luisa CK. Serio, dla mnie oni się praktycznie między sobą nie różnią - fakt, dużo ich nie oglądałem, ale tyle, co widziałem sprawia raczej wrażenie jednej osoby posiadającej dobrego charakteryzatora. Polski standup w przeważającej większości nie działa nie dlatego, że nie ta wrażliwość, nie ten dystans, nie ta kultura, bo Moran był w Polsce i nikt nie miał problemów. Problemem jest, najzwyczajniej w świecie, brak dobrych standuperów w tak zwanym mainstreamie - przynajmniej według mnie. Mamy bandę która mówi o tym samym, w taki sam sposób, prezentując taki sam charakter sceniczny. Póki co jakiejś grupie ludzi to się podoba, ale w końcu się znudzi i zostanie zapomniane. Może to i lepiej? A takie Monologi Tyma czy Poniedzielskiego noszą o wiele więcej znamion porządnego standupu niźli te pokolenie co teraz się uwypukliło i się rołstuje. Pewnie wynika to z faktu, że aby tych dwóch panów opisać potrzeba więcej niż jednego zdania. Z kolei Giza dla mnie od Rucińskiego różni się tym, że ma ciemniejszy kolor skóry. Tak na koniec - dużo stękam, ale wydaje mi się, że w polsce znajdzie sie sporo naprawdę fajnych, charakterystycznych stand uperów. Niestety popularność tych obecnie na topie nie wskazuje na wielkie szanse wybicia się przez tychże, co pewnie doprowadzi do dalszej promocji mdłego, zhomogenizowanego syfu na jedno kopyto, co ma już według mnie miejsce w polskim kabarecie (gdzie się podziały takie grupy jak Potem... Pewnie są. Tylko nie w telewizji, bo ludzi śmieszą krzyczący przez 60 minut goście w zbyt dużych swetrach i ze świecącymi rogami na głowie + żarty z książeczek z dowcipami)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Ratzing: Izzard i Moran i tak bluzgają o wiele więcej niż Giza. Ale masz rację, oni nieczęsto pchają się w politykę, religię, moralność itd. itp. Ale kiedy już to robią, TO SIĘ NIE BOJĄ! Nigdy się nie boją. Nieważne jaki jest temat, stand-uperzy mówią co chcą powiedzieć, bez strachu, bez autocenzury, bez kalkulacji. Przekazują swoje poglądy bez oglądania się na to, co ludzie na to powiedzą. To łączy ze sobą takich ciężko tematycznych hardkorowców jak Carlin, z tymi zajmującymi się, powiedzmy umownie, lżejszym repertuarem jak Eddie Izzard. Ale to też nie jest płynna granica. Morana potrafi ponieść w bardzo mroczne rozkminy a Hicks czasem i godzinę gadał o dupie-maryni. Tak czy inaczej to stand-up nie kabaret jest spadkobiercą tych legendarnych zjawisk z początku XX wieku jak "Zielony Balonik" czy inne kabarety literackie. To biła inteligentna chamówa bezlitośnie wbijająca szpilki rzeczywistości. I to jest istota stand-upu. Nie chodziło mi o to, że hardkorowe żarty to stand-up a lekka rozrywka dla całej rodziny to kabaret. Źle mnie zrozumiałeś. Chamstwo i obscenę bez żadnego celu i żadnej głębszej myśli zostawmy Carlosowi Mencii. Po prostu bez względu na tematykę u wszystkich DOBRYCH stand-uperów widać, słychać i czuć:) szczerość, brak kalkulacji i (bardzo często) istnienie drugiego, nawet trzeciego dna. Nawet w najbardziej szalonych i mrocznych dowcipach. Stand-up ma rozbawić i - na pierwszym planie, lub podświadomie - wypunktować krytycznie jakieś zjawisko i dać coś do myślenia. Kabarety w polskim stylu to, często bardzo błyskotliwa i zabawna, ale jednak po prostu dobra rozrywka do niedzielnego obiadu przed familiadą. To wszystko nie znaczy, że kabaret jest z założenia czymś gorszym. Jest czymś drastycznie innym a większość polskiej publiczności nie ma o tym zielonego pojęcia. I o to chodziło tak Gizie, jak i mi w powyższej wypowiedzi. A tak poza tym miło spotkać innego fana tematu, który dobrze wie o czym mówi. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@JankielKindybalista85: Nie miałem czasu wcześniej odpowiedzieć. Z czego przeciętnemu zjadaczowi chleba, który nie ma niesłychanej ilości czasu na ślęczenie w internetach może być znany Abelard Giza? Z kabaretów na jedynce i dwójce, na przykład. Głównie z telewizji. Telewizji, w której ten człowiek musi stosować się do pewnych zasad. Nic zatem dziwnego, że jak taki człowiek polubi jego kabarety, zobaczy gdzieś na mieście plakat i kupi bilet, to będzie ukierunkowany w pewien sposób, przy czym poziom tego człowieka niezwykle go rozczaruje. Wyszedłeś z założenia, że stand upy muszą być mocne i wulgarne, to można wyczytać z twojej wypowiedzi. Bzdura, byłem na kilku, nie jestem fanem tego typu wystąpień, ale takiego Krzysztofa Piaseckiego to można było posłuchać z przyjemnością, humor inteligentny, na poziomie, bez potrzeby żałosnego poruszania tematów kontrowersyjnych wyłącznie po to, by zwrócić na siebie uwagę. No ale to trzeba mieć. Nic zatem dziwnego, że taki człowiek może wyjść z takiego przedstawienia mocno rozczarowany, bo nie z tej strony znał daną osobę. I jasne, może powinien zasięgnąć opini, ale miał prawo sobie ją wyrobić na podstawie jego występów w telewizji. Bo to telewizja i występy w kabarecie go wypromowały a w stand upach jest wręcz żenujący. Robi to po to, by jakoś unosić się na powierzchni a ponieważ ma raczej kiepskie pomysły, poszedł w stronę taniej kontrowersji. Tego normalny widz nie musi wiedzieć, bo albo musiałby zasięgnąć opinii kogoś, kto chodził na jego wystąpienia, albo sam pójść na takie wystąpnienie, albo pooglądać sobie w internecie. Tego ten człowiek już nie weźmie pod uwagę. I ja nie widzę w takim podejściu ludzi niczego złego. Sam poszedłem na koncert Waldemara Malickiego licząc na jego zabawę z muzyką. To było, owszem, ale w niewielkich ilościach, przede wszystkim była solidna dawka muzyki poważnej, ale tak czy inaczej byłem zachwycony, bo to trzymało poziom. A porównanie do koncertu Behemotha było, jest i będzie z dupy. Behemoth nie jest znany szerszej publiczności. Jeżeli już, to Nergal, a to ze związku z Dodą, a to z niszczenia Biblii. Z niczego więcej, ale z tego konkretnie. Dlatego jeżeli spytasz przeciętnego zjadacza chleba o Nergala i Behemotha to albo nie będzie wiedział o co chodzi, bo to muzyka dość niszowa w skali globalnej, albo skojarzy go z treści tabloidów i z tego właśnie skandalu. Abelard Giza po prostu ukazał olbrzymi ból dupy i tyle. Dziwi się, że dzięki promocji w telewizji, na jego stand upy przychodzą normalni ludzie, dla których jego występy są poniżej wszelkiej godności. Mam dla niego propozycję: Niech zniknie z telewizji, niech da o sobie zapomnieć i skoncentruje się tylko na stand upach. Zostaną mu tylko wierni fani i oczywiście kawał grosza mniej w portfelu ale za to narzekaczy nie będzie. P.S. Argument, że w porównaniu do zagranicznych komików jest mało wulgarny to jakiś śmiech na sali.

Odpowiedz
avatar Ratzing
1 1

@JankielKindybalista85: Po tym, jak rozwinąłeś wypowiedź, zgadzam się z Tobą bez większych zastrzeżeń. Ale wciąż boli mnie, że polska scena stand-upu kojarzy się z kombosem Giza+Ruciński, i popularność tych panów w świetle znajomości tak wielu znakomitych wykonawców, których próbują nieudolnie naśladować, będzie mnie bolała jeszcze długo :P

Odpowiedz
avatar kojot55555
10 16

bardzo prawidlowo napisal, przy komikach zagranicznych jest malo wulgarny, poza tym stand-up to kur.. nie jest kabaret ze ma byc milo i przyjemnie tylko ma byc kur.. ostro bez zbednego milego pierdo...., tyle z mojej strony

Odpowiedz
avatar marekg8
-2 2

Inaczej mówiąc...Czasem ktoś kupi bilet na występ człowieka o imieniu Abelard, a potem jest oburzony, że zbyt bombowe...

Odpowiedz
avatar Mathew19951
0 0

Giza się stoczył i to ostro. Są tematy i kwestie, na temat których gnoić się przyzwoitemu człowiekowi nie wypada. Myślę, że gdyby ktoś spróbował gadać choć w połowie tak agresywnie na pedałów, to już by go ścigały wszystkie siły NATO i ONZ

Odpowiedz
Udostępnij