To, co i ile dają w szpitalach do jedzenia woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że nie jest to planowa polityka eliminacji chorych. Ale s****ysyństwo jest to bez cienia wątpliwości!!!
@GentelmanPancernik: Niby dlaczego jedzenie w szpitalach ma być darmowe? Czy kiedy jesteś w domu, ktoś ci je kupuje? Szpital jest od świadczenia usług medycznych, za jedzenie pacjenci powinni płacić oddzielnie
@FinalFlash: Podatki płacę od kilku ładnych lat. I uważam, że nic w państwie nie powinno być "darmowe". Ale nie będę się tutaj rozpisywał o takich oczywistych oczywistościach jak konieczność likwidacji PIT i CIT, obowiązkowych składek zdrowotnych i emerytalnych itd.
Wy naprawdę nie byliście dawno w żadnym szpitalu jako pacjent. Większość szpitali obecnie korzysta z firm cateringowych dla zmniejszenia kosztów a owe firmy całkiem sprawnie dbają o urozmaiconą dietę.
@misiokles: byłem w szpitalu na dzien-dwa około 8 lat temu. I rzeczywiście były dwa kawałki chleba i "maseło" i jakaś podła pseudo-wędlina zrobiona z kartonu. A Ty twierdzisz, że teraz szpitale "zmniejszają koszty" i korzystają z firmy cateringowych. Ja się pytam jak? Jak na kawałku chleba, masła i kawałku najtańszej wędliny można oszczędzić? No wyje8ać masło i pseudo-wędlinę, ale na pewno nie korzystając z firm cateringowych.
@Zulothron: ja co roku jestem w szpitalu na dwa tygodnie minimum (nie pytajcie). Przez te dwa tygodnie chudnę 5-7 kilogramów. Menu to:
śniadanie: kromka chleba i jakiś plaster czegoś, nie wiem co to, w domu lepszymi rzeczami kota karmimy, bez masła...
drugie śniadanie: jabłko
obiad: jakaś zupa, po której łatwo poznać kto jest pierwszy raz w szpitalu. Nikt kto już kiedyś był w szpitalu nawet jej nie otwiera, do tego łyżka marchewki/czerwonej kapusty, ziemniak/dwie łyżki ryżu. I to tyle. W weekendy dorzucają pół gołąbka albo jakiś mały kotlet. Zupy można dostać dolewkę (bo nikt jej nie je) + kompot (to jest jedyny raz kiedy dostaje się coś do picia), można wyprosić drugi kubek kompotu (bo go też nikt nie chce).
podwieczorek: herbatnik (tak, serio...)
kolacja: pół najgorszego rodzaju parówki (takie śmierdzące, grube, chrupiące..., wywołujące samym zapachem odruch wymiotny), jakiś wodnisty keczup (nie wystarcza nawet na pół tej połowy parówki), kromka chleba i kawałek masła :o
Ale o dziwo w brzuchu po takiej kuracji wcale nie burczy, może to dlatego, że jednocześnie człowiek przez te dwa tygodnie prawie w ogóle się nie rusza, do łazienki, do stołówki, do łazienki, na badania, do stołówki, do kiosku po wodę. A tak to tylko czyta się książki.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 czerwca 2014 o 10:15
@misiokles: Jeszcze w ubiegłym roku hitem była kolacja - kanapka z chlebem. Przekrojona bułka a w środku kromka chleba, do tego dodawali kawałek masełka albo parówkę. Wiesz, jakoś nie zaspokoiło to mojego apetytu.
@misiokles: zartujesz? w styczniu urodzilam dziecko i na porodowce sniadanko wygladalo identycznie. Jak bardzo chcesz to moge Ci wyslac zdjecie, bo uwiecznilam to jakze pyszne jedzonko
@13czylija: Ostatnio byłem w szpitalu na badaniach, przez 5 dni. Udało mi się jakimś cudem zrzucić dwa (!) kilogramy, a gdy wstawałem z łóżka kręciło mi się w głowie i to bynajmniej nie z powodu badań.
@13czylija: Ja byłam też jak Zulothron ok. 8 lat temu, ale na szczęście wspominam zupełnie inaczej niż wy;]
Śniadanie - kolacja: 2 kromki chleba, masło i do tego różnie: kiełbasa, parówka, serek wiejski, wędlina itd. Wszystko dobre, tylko raz dali jajko na twardo co wyglądało jakby w tej postaci z kilka dni spedziło, więc podziękowałam. No i zupa mleczna czasem była do wyboru, ale ja nie jadam.
Obiady: zajebiste. Sporo się wtedy nasłuchałam o szpitalnym żarciu, więc przez pierwsze 2 dni wychodziłam na fajkę i spacer w tym czasie, ale raz przyuważyłam co dają i od tej pory nie opuściłam żadnego ;]
Ziemniaki/ryż/makaron, do tego np. schabowy, mielony, duszone mięsko, gulasz. I pyszne surówki. A porcje normalne, jak dla przecietnego, dorosłego człowieka.
Czyli wychodzi na to, że jednak da sie zrobić tak żeby pacjent nie wspominał żarcia szpitalnego ze wstrętem. No i njie wszędzie jest tak samo, więc nie trzeba generalizować.
@misiokles:
załozylam az konto, na mistrzach, by Ci na te bzdury, które prawisz, odpisać.
Tak, tak to wlasnie wygląda. Od 20 lat nic sie nie zmienilo, no chyba ze w szpitalach położniczych z "renomą", albo w prywatnych klinikach.
Moj tata, niestety ostatnio zachorował i to bardzo ciezko, od dokladnie 6,5 tyg leży ,co chwila to na innym odziale, bo proboja zdiagnozować chorobę.
I powiem Ci tyle, ze porcje śniadaniowe/obiadowe/ kolacje, tak wyglądają, zalezy od budżetu szpitala, ile kromek jest na talerzu. Bywa ze 4. Wiec co Ty pie*dolisz i cateringów, śmiech na sali.
I TAK MOGĘ sie uważać za eksperta, bo siedze u taty codziennie i widzę, a Ty piszesz takie pierdoły, że aż mi szkoda. Lepiej iść do więzienia, bo tam przynajmniej lepiej cię odżywią, niż do polskich szpitali.
@misiokles:
Jako stały bywalec szpitali w latach 2000-2010 (kilka razy rocznie - hemofilia :)), mogę potwierdzić prawdziwość tego screena. Nie dostawaliśmy więcej jak 3 kromki chleba, kosteczkę masła i trochę wędliny/sera, a do tego zbyt gorzka lub przesłodzona herbata. Moja żona 1.5 roku temu leżała w szpitalu... na porodówce :), sale piękne, odnowione, ale żarcie mieli niestety (lub stety jak ktoś lubi szpitalne żarcie) to samo.
@13czylija: I tak wlasnie jest. Ja pracuje jako kierowca i tak sie sklada, ze rozwoze "datki z unii" i prawda jest taka, ze wiekszosc szpitali w duzej mierze serwuje jedzenie wlasnie z tych datkow. A co w nich jest? najgorszego sortu ZARCIE np. wlasnie ryz czy zupy z puszek albo jakies klopsiki tez z puszek. Czyli to samo co np. na odwykach, w Caritasach, w MOPSie czy w wiezieniach.
Kiedys sobie wzialem na sprobowanie takie puszeczki - wlasnie te klopsiki i pomidorowke i moja reakcja jako czlowieka "wszystko zernego" byla taka, ze po doprawieniu KILOGRAMEM przypraw zjadlem polowe tej zupy a klopsiki po sprobowaniu dalem psu, chociaz zastanawialem sie czy to nie bedzie znecanie sie nad zwierzeciem.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
12 czerwca 2014 o 20:03
@truemadame: Najlepiej ;) U nas były buraczki.Bez smaku za to z obierkami - w końcu źródło żelaza! Do tego sos z pięcioma kawałeczkami mięsa wielkości kciukowego paznokcia.Delicje.
"Należy sprywatyzować wszystkie szpitale, urzędy, więzienia, szkoły, wodociągi, zakłady komunalne, PKP, NBP i inne. Tak sprywatyzowany twór należy jeszcze dwa razy sprywatyzować. Wtedy w kraju będzie od razu lepiej i w ciągu następnych 7 sekund wyprzedzimy gospodarczo Amerykę, Japonię, Niemcy i Rosję razem wzięte."
~WojtekVanHelsing w minimalnie krzywym zwierciadle.
prawda jest taka ze w większości szpitali tak to wygląda przynajmniej na podlasiu to ze nie mieliście z tym styczności nie oznacza ze tak nie jest są szpitale gdzie dostaniesz normalne jedzenia a i takie gdzie dostaniesz to
przestańcie płakać ze to fikcja bo to rzeczywistość i płacz nie pomoże
@Karniak: ale jest jeszcze coś takiego jak interpunkcja i jak chcesz żeby ktoś zrozumiał twój komentarz to musisz jej używać poza tym mógłbyś pisać trochę mniej chaotycznie bo nic nie idzie zrozumieć
dużo zależy od szpitala... byłem w jednym to posiłki były syte BA! nawet dziadki nie mogły zjeść i po drugim kotlecie mi chcieli dawać ;d a w drugim zaś...chleba to jak poprosiłeś to mogłeś na śniadanie nawet 8 kromek dostać (przeważnie 4 dawali) tylko co z tego, skoro masła starcza na max 2 kromki a szynki jest plasterek który też podzielisz na 2 i starcza też na 2 małe kromki
Ostatnio byłam na oddziale 3 lata temu. Nawet kijem nie dotykałam tego, co tam dawali. Współlokatorki twierdziły, że na obiad dają "pulpety ze szczura". Oprócz tego zapalenie płuc miałam w drugiej klasie podstawówki. Byłam w 2 szpitalach i potwierdzam słowa użytkownika 13czylija.
@pitaczaja:
Bzdury.
Po calkowitej prywatyzacji itd. uslugi lekarskie stanieja...
Nie mówiac juz ze nikt nie choruje codzeinnie oprocz kilku procent spoleczenstwa ktorym moga pomagac fundacje
byłem w szpitalu w wakacje rok temu przez 4 dni i tak się najadłem, że dziś dopiero spożywczaka odwiedziłem http://www.theseven.org/950/obrazek_75084469.html
OdpowiedzTo, co i ile dają w szpitalach do jedzenia woła o pomstę do nieba. Mam nadzieję, że nie jest to planowa polityka eliminacji chorych. Ale s****ysyństwo jest to bez cienia wątpliwości!!!
Odpowiedz@GentelmanPancernik: Niby dlaczego jedzenie w szpitalach ma być darmowe? Czy kiedy jesteś w domu, ktoś ci je kupuje? Szpital jest od świadczenia usług medycznych, za jedzenie pacjenci powinni płacić oddzielnie
Odpowiedz@Wikol: Jak za parę lat zaczniesz płacić podatki to zrozumiesz dlaczego jedzenie w szpitalu powinno być darmowe :)
Odpowiedz@FinalFlash: Płacę podatki. Ba sądzę, że państwo okrada mnie bardziej niż Ciebie. I nie widzę powodu, by jedzenie w szpitalu miało być darmowe.
Odpowiedz@FinalFlash: Podatki płacę od kilku ładnych lat. I uważam, że nic w państwie nie powinno być "darmowe". Ale nie będę się tutaj rozpisywał o takich oczywistych oczywistościach jak konieczność likwidacji PIT i CIT, obowiązkowych składek zdrowotnych i emerytalnych itd.
OdpowiedzWy naprawdę nie byliście dawno w żadnym szpitalu jako pacjent. Większość szpitali obecnie korzysta z firm cateringowych dla zmniejszenia kosztów a owe firmy całkiem sprawnie dbają o urozmaiconą dietę.
Odpowiedz@misiokles: byłem w szpitalu na dzien-dwa około 8 lat temu. I rzeczywiście były dwa kawałki chleba i "maseło" i jakaś podła pseudo-wędlina zrobiona z kartonu. A Ty twierdzisz, że teraz szpitale "zmniejszają koszty" i korzystają z firmy cateringowych. Ja się pytam jak? Jak na kawałku chleba, masła i kawałku najtańszej wędliny można oszczędzić? No wyje8ać masło i pseudo-wędlinę, ale na pewno nie korzystając z firm cateringowych.
Odpowiedz@Zulothron: ja co roku jestem w szpitalu na dwa tygodnie minimum (nie pytajcie). Przez te dwa tygodnie chudnę 5-7 kilogramów. Menu to: śniadanie: kromka chleba i jakiś plaster czegoś, nie wiem co to, w domu lepszymi rzeczami kota karmimy, bez masła... drugie śniadanie: jabłko obiad: jakaś zupa, po której łatwo poznać kto jest pierwszy raz w szpitalu. Nikt kto już kiedyś był w szpitalu nawet jej nie otwiera, do tego łyżka marchewki/czerwonej kapusty, ziemniak/dwie łyżki ryżu. I to tyle. W weekendy dorzucają pół gołąbka albo jakiś mały kotlet. Zupy można dostać dolewkę (bo nikt jej nie je) + kompot (to jest jedyny raz kiedy dostaje się coś do picia), można wyprosić drugi kubek kompotu (bo go też nikt nie chce). podwieczorek: herbatnik (tak, serio...) kolacja: pół najgorszego rodzaju parówki (takie śmierdzące, grube, chrupiące..., wywołujące samym zapachem odruch wymiotny), jakiś wodnisty keczup (nie wystarcza nawet na pół tej połowy parówki), kromka chleba i kawałek masła :o Ale o dziwo w brzuchu po takiej kuracji wcale nie burczy, może to dlatego, że jednocześnie człowiek przez te dwa tygodnie prawie w ogóle się nie rusza, do łazienki, do stołówki, do łazienki, na badania, do stołówki, do kiosku po wodę. A tak to tylko czyta się książki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 czerwca 2014 o 10:15
@misiokles: Jeszcze w ubiegłym roku hitem była kolacja - kanapka z chlebem. Przekrojona bułka a w środku kromka chleba, do tego dodawali kawałek masełka albo parówkę. Wiesz, jakoś nie zaspokoiło to mojego apetytu.
Odpowiedz@driss: Serio myślisz, ze to prawda? Szkoda, że tacy ludzie jak ty za 15 lat będą pobierali zasiłek dla bezrobotnych.
Odpowiedz@Zulothron: Byłeś 8 lat temu. No k***a na pewno nic się nie zmieniło przez ten czas... Ja byłęm 2 miesiące temu i jestem zadowolony.
Odpowiedz@misiokles: zartujesz? w styczniu urodzilam dziecko i na porodowce sniadanko wygladalo identycznie. Jak bardzo chcesz to moge Ci wyslac zdjecie, bo uwiecznilam to jakze pyszne jedzonko
Odpowiedz@truemadame: Dokładnie to samo miałam. Wpierw yślałam że to pomyłka...Tak karmić ciężarne. Dobrze że był barek i zaopatrzenie z domu :)
Odpowiedz@13czylija: Ostatnio byłem w szpitalu na badaniach, przez 5 dni. Udało mi się jakimś cudem zrzucić dwa (!) kilogramy, a gdy wstawałem z łóżka kręciło mi się w głowie i to bynajmniej nie z powodu badań.
Odpowiedz@elisah: albo brokuły na obiadek. a pozniej karmisz tym dzieciaka i placzesz ze ma kolki:) moj kraj, taki piekny
Odpowiedz@13czylija: Ja byłam też jak Zulothron ok. 8 lat temu, ale na szczęście wspominam zupełnie inaczej niż wy;] Śniadanie - kolacja: 2 kromki chleba, masło i do tego różnie: kiełbasa, parówka, serek wiejski, wędlina itd. Wszystko dobre, tylko raz dali jajko na twardo co wyglądało jakby w tej postaci z kilka dni spedziło, więc podziękowałam. No i zupa mleczna czasem była do wyboru, ale ja nie jadam. Obiady: zajebiste. Sporo się wtedy nasłuchałam o szpitalnym żarciu, więc przez pierwsze 2 dni wychodziłam na fajkę i spacer w tym czasie, ale raz przyuważyłam co dają i od tej pory nie opuściłam żadnego ;] Ziemniaki/ryż/makaron, do tego np. schabowy, mielony, duszone mięsko, gulasz. I pyszne surówki. A porcje normalne, jak dla przecietnego, dorosłego człowieka. Czyli wychodzi na to, że jednak da sie zrobić tak żeby pacjent nie wspominał żarcia szpitalnego ze wstrętem. No i njie wszędzie jest tak samo, więc nie trzeba generalizować.
Odpowiedz@Yas: No tak, raczej widzę co jem;) a o mnie się nie martw narazie świetnie sobie radzę.
Odpowiedz@misiokles: załozylam az konto, na mistrzach, by Ci na te bzdury, które prawisz, odpisać. Tak, tak to wlasnie wygląda. Od 20 lat nic sie nie zmienilo, no chyba ze w szpitalach położniczych z "renomą", albo w prywatnych klinikach. Moj tata, niestety ostatnio zachorował i to bardzo ciezko, od dokladnie 6,5 tyg leży ,co chwila to na innym odziale, bo proboja zdiagnozować chorobę. I powiem Ci tyle, ze porcje śniadaniowe/obiadowe/ kolacje, tak wyglądają, zalezy od budżetu szpitala, ile kromek jest na talerzu. Bywa ze 4. Wiec co Ty pie*dolisz i cateringów, śmiech na sali. I TAK MOGĘ sie uważać za eksperta, bo siedze u taty codziennie i widzę, a Ty piszesz takie pierdoły, że aż mi szkoda. Lepiej iść do więzienia, bo tam przynajmniej lepiej cię odżywią, niż do polskich szpitali.
Odpowiedz@misiokles: Jako stały bywalec szpitali w latach 2000-2010 (kilka razy rocznie - hemofilia :)), mogę potwierdzić prawdziwość tego screena. Nie dostawaliśmy więcej jak 3 kromki chleba, kosteczkę masła i trochę wędliny/sera, a do tego zbyt gorzka lub przesłodzona herbata. Moja żona 1.5 roku temu leżała w szpitalu... na porodówce :), sale piękne, odnowione, ale żarcie mieli niestety (lub stety jak ktoś lubi szpitalne żarcie) to samo.
Odpowiedz@13czylija: I tak wlasnie jest. Ja pracuje jako kierowca i tak sie sklada, ze rozwoze "datki z unii" i prawda jest taka, ze wiekszosc szpitali w duzej mierze serwuje jedzenie wlasnie z tych datkow. A co w nich jest? najgorszego sortu ZARCIE np. wlasnie ryz czy zupy z puszek albo jakies klopsiki tez z puszek. Czyli to samo co np. na odwykach, w Caritasach, w MOPSie czy w wiezieniach. Kiedys sobie wzialem na sprobowanie takie puszeczki - wlasnie te klopsiki i pomidorowke i moja reakcja jako czlowieka "wszystko zernego" byla taka, ze po doprawieniu KILOGRAMEM przypraw zjadlem polowe tej zupy a klopsiki po sprobowaniu dalem psu, chociaz zastanawialem sie czy to nie bedzie znecanie sie nad zwierzeciem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2014 o 20:03
@truemadame: Najlepiej ;) U nas były buraczki.Bez smaku za to z obierkami - w końcu źródło żelaza! Do tego sos z pięcioma kawałeczkami mięsa wielkości kciukowego paznokcia.Delicje.
Odpowiedz"Należy sprywatyzować wszystkie szpitale, urzędy, więzienia, szkoły, wodociągi, zakłady komunalne, PKP, NBP i inne. Tak sprywatyzowany twór należy jeszcze dwa razy sprywatyzować. Wtedy w kraju będzie od razu lepiej i w ciągu następnych 7 sekund wyprzedzimy gospodarczo Amerykę, Japonię, Niemcy i Rosję razem wzięte." ~WojtekVanHelsing w minimalnie krzywym zwierciadle.
Odpowiedz@Smoleniak: Jeśli to miał być mistrz, to wąsy mojej babci można golić łokciem, żryj minusa...
Odpowiedzprawda jest taka ze w większości szpitali tak to wygląda przynajmniej na podlasiu to ze nie mieliście z tym styczności nie oznacza ze tak nie jest są szpitale gdzie dostaniesz normalne jedzenia a i takie gdzie dostaniesz to przestańcie płakać ze to fikcja bo to rzeczywistość i płacz nie pomoże
Odpowiedz@Karniak: ale jest jeszcze coś takiego jak interpunkcja i jak chcesz żeby ktoś zrozumiał twój komentarz to musisz jej używać poza tym mógłbyś pisać trochę mniej chaotycznie bo nic nie idzie zrozumieć
Odpowiedz@Kubaxius: Piszesz o interpunkcji, a sam jej nie używasz. Fuck Logic! Wszędzie hipokryci.
OdpowiedzTydzień temu leżałam na patologii ciąży.Na śniadanie i kolację dają 2 kromki bułki, 1 kromkę chleba, kawałek masła i 2,5 kawałka wędliny. Od święta rzucą listek sałaty. Gdyby nie mężowie przywożący jedzenie pozdychałybyśmy z głodu.W szpitalu dbają o pociążowe talie ;)
Odpowiedzdużo zależy od szpitala... byłem w jednym to posiłki były syte BA! nawet dziadki nie mogły zjeść i po drugim kotlecie mi chcieli dawać ;d a w drugim zaś...chleba to jak poprosiłeś to mogłeś na śniadanie nawet 8 kromek dostać (przeważnie 4 dawali) tylko co z tego, skoro masła starcza na max 2 kromki a szynki jest plasterek który też podzielisz na 2 i starcza też na 2 małe kromki
OdpowiedzOstatnio byłam na oddziale 3 lata temu. Nawet kijem nie dotykałam tego, co tam dawali. Współlokatorki twierdziły, że na obiad dają "pulpety ze szczura". Oprócz tego zapalenie płuc miałam w drugiej klasie podstawówki. Byłam w 2 szpitalach i potwierdzam słowa użytkownika 13czylija.
OdpowiedzSkoro w Grecji dają tyle żarcia pomimo bycia bankrutem, to chyba szybko się nie podniosą :/
Odpowiedz@Antlion: my tez nie, ale oni chociaz maja jakas pocieche w zyciu.
OdpowiedzDlatego szpitale powinny stanowic wlasnosc prywatna.
Odpowiedz@WojtekVanHelsing: Tylko, że jakbyś zachorował, to byś kredytów na leczenie do końca życia nie spłacił. ;]
Odpowiedz@pitaczaja: Bzdury. Po calkowitej prywatyzacji itd. uslugi lekarskie stanieja... Nie mówiac juz ze nikt nie choruje codzeinnie oprocz kilku procent spoleczenstwa ktorym moga pomagac fundacje
Odpowiedz