@WojtekVanHelsing: Porównaj swój "żart" do żartu mart2ina. Jego żart jest w ładnie dopasowany do sytuacji i ma świetną puentę. A twój jest bez sensu i w ogóle dziwny jakiś.
@Davis9012:
Bo Wojtek zaprezentował poczucie humoru dominujące w gimnazjum, im więcej przekleństw, tym zabawniej.
Podobnie jak w niektórych skeczach: padnie słowo "ku*wa" i widownia się śmieje, bo to taki zabawny humor sytuacyjny! -.-
W sumie z tą pumą to może niekoniecznie legenda. Mieliśmy kiedyś "kolegę", który kupił sobie buty Puma i bardzo nimi szpanował. Siedzimy u znajomego, gramy na konsoli, nagle wpada jego starszy brat z tekstem: "Szybko, patrzcie puma po ulicy biega". Wszyscy do okna a tam super Pumy wywalone bezczelnie na środek ulicy.
"Otóż kiedyś grupa studentów bawiła się na imprezie w mieszkaniu w bloku u jednego z nich. I jak to z imprezami bywa, tak i ta była suto zakrapiana. Jakoś w środku nocy impreza przycichła, część gości się wykruszyła, a pozostałym studentom, równo naprutym, zaczęło się nudzić. Ale od czego studencka pomysłowość — za drzwiami od pokoju gospodarza znaleźli stare narty. A jak są narty, to trzeba na nich zjeżdżać. Studenci wyszli na klatkę schodową, jeden przywdział jakoś te narty, reszta go popchnęła i… jedzie. A tamci biegną dusząc się ze śmiechu. Pech jednak chciał, że od strony mieszkań zza rogu wyszła babcia. Starowinkę biedną chłopcy zmietli w dół. I o zgrozo uciekli. Rano obudzili się i nic nie pamiętali. Wychodzą z bloku, a tam w klatce aż huczy o tym, jak to pogotowie biedną panią Maliniak zabrało. Nasi studenci byli durni beznadziejnie i pijaki straszne, ale w głębi duszy dość przyzwoici. Gdy skojarzyli, co się wydarzyło, ich normalny kac ustąpił miejsca wielkiemu kacowi moralnemu. Trapili się długo i ostatecznie postanowili pojechać do szpitala i dowiedzieć się o stan babci. No i przeprosić ją. Zakupili wielki bukiet i pojechali. Na miejscu udali się od razu na oddział chirurgii urazowej, bo doszły ich słuchy, że babcia ma złamaną nogę. Ale tam jej nie było. Pytają więc chirurga, gdzie pani Maliniakowa. A on im odpowiada: „Była tu od rana, wsadziliśmy ją w gips i jeszcze zostanie dwa dni na obserwacji. Ale teraz zawieźliśmy ją na psychiatryczny, żeby neurolog ją obejrzał. Musiało się bidulce coś w głowie pomieszać, bo uparcie twierdzi, że narciarze ją staranowali”. "
Studenckie legendy jedne z lepszych :D
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 lipca 2014 o 21:25
http://www.scp-wiki.net/scp-265 SCP- Czarna Wołga.
OdpowiedzBył jeszcze jeden niezły komentarz: . ""[puma] najpewniej porusza się samochodem. I to wcale nie jakimś wolnym...". Może jaguarem?"
OdpowiedzTo w co ja k*rwa j*bnalem przedwczoraj kamieniem?
Odpowiedz@WojtekVanHelsing: Prawdopodobnie uśmierciłeś swoje poczucie humoru.
Odpowiedz@WojtekVanHelsing: Porównaj swój "żart" do żartu mart2ina. Jego żart jest w ładnie dopasowany do sytuacji i ma świetną puentę. A twój jest bez sensu i w ogóle dziwny jakiś.
Odpowiedz@Davis9012: Bo Wojtek zaprezentował poczucie humoru dominujące w gimnazjum, im więcej przekleństw, tym zabawniej. Podobnie jak w niektórych skeczach: padnie słowo "ku*wa" i widownia się śmieje, bo to taki zabawny humor sytuacyjny! -.-
Odpowiedz@Fishka: Nie no. Wojtuś chyba teraz wychodzi z gimnazjum. Tak mi się przynajmniej wydaję.
OdpowiedzMoże przejechał pingwina ekhm tzn zakonnice
OdpowiedzJaka czarna puma ludzie... Znaczki na ubraniach wyprały ludziom mózgi. Czarne to mogą być pantery, a nie pumy. Pumy są jasne.
OdpowiedzW sumie z tą pumą to może niekoniecznie legenda. Mieliśmy kiedyś "kolegę", który kupił sobie buty Puma i bardzo nimi szpanował. Siedzimy u znajomego, gramy na konsoli, nagle wpada jego starszy brat z tekstem: "Szybko, patrzcie puma po ulicy biega". Wszyscy do okna a tam super Pumy wywalone bezczelnie na środek ulicy.
Odpowiedz"Otóż kiedyś grupa studentów bawiła się na imprezie w mieszkaniu w bloku u jednego z nich. I jak to z imprezami bywa, tak i ta była suto zakrapiana. Jakoś w środku nocy impreza przycichła, część gości się wykruszyła, a pozostałym studentom, równo naprutym, zaczęło się nudzić. Ale od czego studencka pomysłowość — za drzwiami od pokoju gospodarza znaleźli stare narty. A jak są narty, to trzeba na nich zjeżdżać. Studenci wyszli na klatkę schodową, jeden przywdział jakoś te narty, reszta go popchnęła i… jedzie. A tamci biegną dusząc się ze śmiechu. Pech jednak chciał, że od strony mieszkań zza rogu wyszła babcia. Starowinkę biedną chłopcy zmietli w dół. I o zgrozo uciekli. Rano obudzili się i nic nie pamiętali. Wychodzą z bloku, a tam w klatce aż huczy o tym, jak to pogotowie biedną panią Maliniak zabrało. Nasi studenci byli durni beznadziejnie i pijaki straszne, ale w głębi duszy dość przyzwoici. Gdy skojarzyli, co się wydarzyło, ich normalny kac ustąpił miejsca wielkiemu kacowi moralnemu. Trapili się długo i ostatecznie postanowili pojechać do szpitala i dowiedzieć się o stan babci. No i przeprosić ją. Zakupili wielki bukiet i pojechali. Na miejscu udali się od razu na oddział chirurgii urazowej, bo doszły ich słuchy, że babcia ma złamaną nogę. Ale tam jej nie było. Pytają więc chirurga, gdzie pani Maliniakowa. A on im odpowiada: „Była tu od rana, wsadziliśmy ją w gips i jeszcze zostanie dwa dni na obserwacji. Ale teraz zawieźliśmy ją na psychiatryczny, żeby neurolog ją obejrzał. Musiało się bidulce coś w głowie pomieszać, bo uparcie twierdzi, że narciarze ją staranowali”. " Studenckie legendy jedne z lepszych :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lipca 2014 o 21:25
"Błogosławieni Ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli" Jak widać, ludzie wzięli sobie te słowa to serca.
Odpowiedz