Ja w akademiku raz wstawiłam jajka, by mi się ugotowały na twardo. A, że się zagadałam, to przypomniałam sobie o nich po ponad godzinie. Z 5 jajek w garze zostało jedno. Cała kuchnia była pokryta małymi kawałkami, a najlepsze jest to, że jedno przykleiło się do sufitu.
Jak to musiało zabawnie wyglądać, jak zaczęły strzelać. :)
Ktoś je musiał nadziać siarką.
OdpowiedzKoleś po prostu woli smażone potrawy, a nie gotowane.
OdpowiedzJa w akademiku raz wstawiłam jajka, by mi się ugotowały na twardo. A, że się zagadałam, to przypomniałam sobie o nich po ponad godzinie. Z 5 jajek w garze zostało jedno. Cała kuchnia była pokryta małymi kawałkami, a najlepsze jest to, że jedno przykleiło się do sufitu. Jak to musiało zabawnie wyglądać, jak zaczęły strzelać. :)
OdpowiedzMi tak zapłonęły pierogi.. Z tym, że ja pobiegłam po koleżankę. Niestety, nie udało mi się ugasić nią pożaru.
OdpowiedzPamiętam jak robiłem jajecznicę półtorej godziny. W ogóle to w połowie zorientowałem się, że jajek nie kupiłem.
OdpowiedzTrzeba było z piór oskubać to by się nie zapaliły...
Odpowiedz