Przypomnieliście mi pewną sytuację, którą opowiadała mi znajoma: Jako 15-latka miała pójść po raz pierwszy do ginekologa. Wybór padł na zaufanego i wieloletniego ginekologa jej matki. Jako że było to jej pierwsze badanie, ze zdenerwowania zaczęły jej się trząść nogi jak galareta, więc gin próbował ją jakoś uspokoić, zagadać, żeby się bardziej rozluźniła. I kiedy tak lustrował jej krocze palnął "nooo, matka to się pani nie wyprze- takie podobne". Chodziło o twarz, ale wyszło trochę niezręcznie :D
-Czym się różni ginekolog od rybaka pływającego na kutrze? -Smurd ten sam, ale kasa gorsza
OdpowiedzTo teraz będzie odbywał wizyty domowe
OdpowiedzNa "wylot"? Raczej na wlot.
OdpowiedzW sumie to też wylot
OdpowiedzPrzypomnieliście mi pewną sytuację, którą opowiadała mi znajoma: Jako 15-latka miała pójść po raz pierwszy do ginekologa. Wybór padł na zaufanego i wieloletniego ginekologa jej matki. Jako że było to jej pierwsze badanie, ze zdenerwowania zaczęły jej się trząść nogi jak galareta, więc gin próbował ją jakoś uspokoić, zagadać, żeby się bardziej rozluźniła. I kiedy tak lustrował jej krocze palnął "nooo, matka to się pani nie wyprze- takie podobne". Chodziło o twarz, ale wyszło trochę niezręcznie :D
OdpowiedzJest pani bardzo podobna do córki :)
OdpowiedzPer aspera ad astra. W wolnym tłumaczeniu przez matkę do córki
Odpowiedz