Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Pomoc

by Tradus
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar smuga50
14 18

Ponoć oparte na faktach (może nawet autentycznych...) Rzecz się dzieje na budowie, gdzieś na Rzeszowszczyźnie. Od jakiegoś czasu weszły przepisy o szkoleniach BHP i robotnicy przymusowo dwa razy w roku byli szkoleni. Jak to na szkoleniach, dużo gadania wykładowcy, mało pytań od "publiczności", część przysypia, inni myślą o dupie Maryny... W końcu szkolenie z ochrony przeciwporażeniowej skończyło się, robotnicy znudzeni rozchodzili się na stanowiska, palili papierosy, rozmawiali, śmiali się... wiadomo. Jeden z nich włączył betoniarkę i złapał się za takie koło do przechylania tej gruszki do wylewania betonu do taczki. Ponieważ przez całe szkolenie drażnił go mały kamyk w gumiaku, podniósł tą nogę tak, żeby wytrząsnąć ten kamyk bez zdejmowania buta. Musiał mieć z tym jakiś problem, bo trząsł tym butem dłuższą chwilę, nawet złapał się drugą ręką żeby lepiej utrzymać równowagę. Podobno wkurzony zaczął charczeć przez zęby jakieś przekleństwa pod adresem intruza w bucie, że jego najlepszy kolega który był do tej pory odwrócony tyłem obejrzał się i zbladł. Zareagował tak błyskawicznie, że nikt nie wiedział co się święci: złapał jakiś drąg czy deskę i tak walnął kolegę w okolicach jego zgiętych łokci, że połamał mu obie ręce. Facet był święcie przekonany, że kolegę z którym wypił na budowach morze wódki, poraził prąd i fumfel zaraz zginie, a na szkoleniu mówili, żeby w żadnym wypadku nie dotykać porażonego, bo ratownika też prąd kopnie. Trzeba za wszelką cenę oderwać ofiarę od urządzenia. Dopiero gdy zbiegli się kierownicy, majstrowie i reszta białych kasków, poszkodowany wyjąc z bólu wydusił z siebie, że to kamyk w bucie, a nie prąd go poraził... Ponoć "rażony" i "bohater" pozostali przyjaciółmi, ale już więcej razem nie pili. Uczynnego kolegę uratował fakt, że poprzedniego dnia kierownik wszystkim kazał przyjść trzeźwym i nie spożywać przed i podczas szkolenia, bo mogą sprawdzać alkomatem. Inaczej poszedłby siedzieć...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2015 o 0:11

avatar fajnytoster
16 18

@smuga50: Takie są skutki niepicia na budowie. Rasowy budowlaniec na trzeźwo traci trzeźwość umysłu.

Odpowiedz
avatar primekx
5 7

@smuga50: Słyszałem tą historię w wersji, że jeden dla żartu udawał porażenie prądem przy betoniarce, a drugi chcąc go uratować walnął po łapach łopatą. Efekt ten sam - dwie łapy w gipsie. W dzisiejszych czasach musieli ją przerobić na wersję z BHP, bo dzisiaj ludzie nie znają żadnych podstaw bezpieczeństwa i nikt by nie zrozumiał dlaczego użyto drewnianego przedmiotu, zamiast gościa odepchnąć.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 maja 2015 o 13:59

avatar smuga50
0 2

@primekx: ja słyszałem już z 5 wersji, ale ta wydała mi się najbardziej rozwinięta i godna podzielenia się nią...

Odpowiedz
avatar maksymilian2503
0 0

@smuga50: Fakty same w sobie są autentyczne.

Odpowiedz
avatar smuga50
0 0

@maksymilian2503: a są fakty nieautentyczne...?

Odpowiedz
avatar VincentVerigo
6 8

ale by miał banię, gdyby obudził się w trakcie lotu.

Odpowiedz
avatar czepialski
1 3

A imię to pewnie miał jakoś na 'J', skoro umarł i się ocknął.

Odpowiedz
avatar drevan
2 2

"Przewrócił się i umarł" ale przeżył, bo to tylko cukrzyca była

Odpowiedz
avatar rha
1 1

Ciekawe ilu takich, którzy na budowach spadli z wysokości, zostało zrzuconych przez tak właśnie uczynnych kolegów...

Odpowiedz
Udostępnij