Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Grafik

by Sdab
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar smuga50
13 15

cała zasada darmowej pracy w zamian za umieszczenie w portfolio jest chora. zleceniodawca jest w takim przypadku pazernym naciągaczem na darmową pracę, a zleceniobiorca to po prostu kretyn, który lubi być dymany... opowieść o informatyku i cukierniku jest jak najbardziej możliwa. ostatnio usłyszałem od znajomego serwisanta taką historię: klient oświadczył, że za: reinstalację systemu, inst. sterowników, aktualizację i instalację oprogramowania, odzysk danych, instalację i konfigurację urządzeń peryferyjnych, nie zapłaci mu, bo "to się samo robi"... dostał fakturę za wyczyszczenie desktopa, nowy twardy dysk (stary padł, ale coś tam udało się odzyskać) i dojazd. klient zdziwiony, że komputera mu nie podłącza, tylko od razu faktura i pieniądze woła. znajomy stwierdził, że nie podłącza, bo nie ma tego na fakturze, więc usługi też nie ma. klient trochę wkur...zony zapłacił, zwyzywał serwisanta, że nieużyty człowiek, że pazerny na kasę... znajomy pojechał, ale ma zasadę, że nie odbiera telefonu w czasie jazdy, to po wylądowaniu w firmie miał chyba 12 nieodebranych rozmów. tak, wszystkie od tego samego klienta, od którego chwilę wcześniej wyjechał. odebrał następny telefon - tamten z ryjem, z wyzwiskami, że nie startuje, tylko jakieś literki na ekranie, że pewnie nic nie naprawił, że ma natychmiast wrócić i poprawić. kumpel mu na to, że musi uregulować resztę za to co zrobił, to mu uruchomi i skonfiguruje peryferia itd. klient jeb słuchawką... po dwóch dniach przeprasza i obiecuje, że zapłaci, tylko żeby przyjechał i mu to zrobił. kumpel jedzie, okazało się, że jego synuś coś pogrzebał w kompie i nie da się uruchomić tylko przez aktywację partycji dysku - trzeba jeszcze raz wszystko od nowa instalować - zabrał komputer. następnego dnia przywozi sprzęt, ale za instalację systemu i oprogramowania, aktualizację i inst. sterowników, dojazd, musi zapłacić dwa razy? zdziwiony, żąda wyjaśnień. kolega wyjaśnił, że wszystko było już zainstalowane, trzeba było tylko peryferia doinstalować, wystarczyło aktywować partycję dysku i dokończyć pracę, a ponieważ synek wszystko usunął... klient: no ale nie działał system, to nie zainstalował a teraz z zemsty podwójnie mu liczy. nie zapłaci drugi raz i koniec. ok, kolega zostawia sprzęt i wychodzi. znów minęły 2 dni, znów synek interweniował i znów telefon z prośbą o uruchomienie. sytuacja jak poprzednio, zabranie komputera do serwisu po raz trzeci, bo wszystko usunięte. następny dzień u klienta, faktura za trzy instalacje systemu itd. klient nic nie marudzi, płaci w drzwiach (z góry). znajomy kończy robotę, wszystko sprawdza, wszystko ok, wychodzi. okazało się, że zamiast oryginału zostawił klientowi kopię, wrócił się w drzwiach, ale że ten już gada przez telefon z kimś, to czeka i się nie odzywa. stoi tak chwilę i nagle zauważa (słyszy), że klient... płacze, normalnie mu chyba łzy z oczu płyną, nosem smarki wciąga... zdziwienie. trochę kumplowi się żal go zrobiło. już myślał, żeby mu część pieniędzy może zwrócić, bo pewnie ma trudną sytuację finansową. a klient płacząc, nawija przez telefon do kogoś: "...no i widzisz synek, musiałem temu ch@jowi potrójnie zapłacić, że aż mnie k@rwica teraz tak ścisnęła, że ze złości mnie aż trzęsie. no nie dał się za pierwszym razem przerobić, j@bany...". kumpla zatkało, postał chwilę aż tamten skończył rozmowę, wysmarkał się, powycierał, pobluźnił i wychodzi ze swojego biura na korytarz, gdzie stoi kumpel z fakturą na wymianę. faceta normalnie zamurowało, stanął jak wryty na korytarzu i ze zdziwienia gębę otworzył, oczy mu wylazły na wierzch. słup soli normalnie. w łapach trzymał kopię faktury, więc kolega mu ją wyjął z ręki, oddał oryginał i bez "do widzenia" zamknął drzwi z drugiej strony. kolega później trochę porozpytywał znajomych i klientów, na jego temat. okazało się, że każdego próbował naciągnąć na coś za frajer, a to transport, a to jakąś usługę. opowiadał im też co jego spotkało i wieść się rozeszła po mieście (niewielkie miasto, to i szybko się roznio

Odpowiedz
avatar smuga50
7 9

cd... opowiadał im też co jego spotkało i wieść się rozeszła po mieście (niewielkie miasto, to i szybko się rozniosło). od tamtej pory nikt mu już nie dawał się naciągnąć, nie było darmowych dowozów, egzemplarzy promocyjnych itd. a za plecami każdy się z niego śmiał, jak to za coś, co "samo się robi", zapłacił potrójną stawkę... krótko później splajtował, bo stracił klientów. kumpel też przeniósł się do naszego miasta i nie wie, co się z dziadem dzieje. nigdy nie doczekał się przeprosin za "ch@ja" i "j@banego".

Odpowiedz
avatar giertych97
0 6

@smuga50: Streszczenie: gościu robił w ch@ja innych, potem inni się dowiedzieli, splajtował.

Odpowiedz
avatar smuga50
0 2

@giertych97: ponoć miejscowi omijali jego firmę, a to był bodaj sklep spożywczy, taki częściowo samoobsługowy minimarket. nie wiem dokładnie, znajomy się przeprowadził i rzadko odwiedzał tamte strony. to było może z 15 lat temu. na takiej "prawie" wiosce ludzie potrafią być zawzięci...

Odpowiedz
avatar Mistress9
2 2

@smuga50: Jak ja nienawidzę takich cwaniaczków, ale dobrze, że się w końcu na tym przejechał :D

Odpowiedz
avatar KacperNFS
2 2

Podwójne standardy.

Odpowiedz
avatar albowiem
-1 1

Miałam już zamiar przeczytać ten jak mniemam zabawny post, ale w porę spostrzegłam, że to Zajsrowski.

Odpowiedz
avatar paniczz
1 1

Uroki pracy z ludźmi... Też miałem klienta, właściciela salonu samochodowego marki ze średniej półki. Coś mu było z urządzeniem serwisowanym przez naszą firmę (nawet już nie pamiętam co to było), przyjechałem, zrobiłem, wystawiam fakturę a ten do mnie z mordą że jestem złodziejem. Że kwota kosmiczna, że on sprawdził i te części co ja mu wsadziłem to w internecie można kupić za grosze. Zapytałem go dlaczego w takim razie nie sprzedaje samochodów po takiej cenie jaką płaci fabryce. To ten na mnie z mordą że nie mam pojęcia ile kosztuje utrzymanie salonu, ludzi, podatków itd. No więc pytam się gościa czy wie ile kosztuje teraz paliwo, mój czas, czy wie że nie pracuje w fundacji charytatywnej więc firma również musi zarobić i utrzymać swoich pracowników. Do typa nie dotarło... Stwierdziłem że z debilem nie ma sensu dalej dyskutować. Przerażające jest tylko to że gość jest właścicielem kilku salonów, jak taki matoł jest w stanie utrzymać się na rynku?

Odpowiedz
avatar smuga50
0 0

@paniczz: bo to buce ostatnie są. dorobili się i przyzwyczaili, że im pracownicy i najbliżsi w dupę wchodzą żeby mu się przypodobać. a teraz są zdziwieni, że ty też tego nie robisz, tylko żądasz zapłaty za usługę. założę się, że w firmie dyma ludzi na nadgodzinach i stawkach, a w domu bije żonę, frustrat j@bany... znał cenę przed i zaakceptował, to umowa ustna obowiązuje.

Odpowiedz
avatar parkinson
0 0

@paniczz: No to właśnie normalne, że akurat TAKI typek jest właścicielem salonu. Uczciwy, nieszukający oszczędności na ludziach i kontrahentach jest teraz jego pracwonikiem/podnóżkiem,/pomiatajłem - wybierz sobie właściwe.

Odpowiedz
Udostępnij