Rodzicielka kilkadziesiąt lat temu, będąc na medycynie, musiała wozić kości do nauki. Z resztą tak samo reszta studentów medycyny. Wtedy jednak nie było takich odlewanych, więc korzystało się z naturalnych (niby, nie kwestionowałem bo śmiesznie). Opowiadała, że podczas dłuższych przejażdżek pociągiem studenci wyciągali kości i łączyli je (bodajże miały wstawiane druty, czy coś w ten deseń), a następnie taki kostek sobie obok nich siedział :D Przynajmniej w przedziale byli sami swoi.
Jedyna studentka medycyny która wyniosła coś z zajęć :P
OdpowiedzPamiątka ze Smoleńska
OdpowiedzA może to po prostu taka bransoletka: http://ulubionykolor.pl/images/normal/28122012/f814ab1d6ccec2b0b35b425e328122012124333.jpg ...tylko trochę większa!
Odpowiedz@bartek82r: Albo czapka na zimę, też w takim stylu ;p
OdpowiedzRodzicielka kilkadziesiąt lat temu, będąc na medycynie, musiała wozić kości do nauki. Z resztą tak samo reszta studentów medycyny. Wtedy jednak nie było takich odlewanych, więc korzystało się z naturalnych (niby, nie kwestionowałem bo śmiesznie). Opowiadała, że podczas dłuższych przejażdżek pociągiem studenci wyciągali kości i łączyli je (bodajże miały wstawiane druty, czy coś w ten deseń), a następnie taki kostek sobie obok nich siedział :D Przynajmniej w przedziale byli sami swoi.
OdpowiedzWiezie kości na rosół.
OdpowiedzChyba pomyliła teatr z kuchnią
OdpowiedzHehe konkretny suwenir :P Jak w sam raz jako ozdoba na szafkę przy łóżku :P
Odpowiedz