To akurat jest problematyczne. Coraz więcej dzieci ma problemy z otyłością. W szkołach mówi się na lekcjach o tym jako to "nie wolno jeść słodyczy", a później dzieciak wychodzi na przerwę i może sobie kupić słodycze kilka metrów od klasy w której właśnie mówiono mu o dobrej diecie. To tak jakby w szpitalu sprzedawali papierosy. A "dealerzy słodyczy" to po prostu czysta przesada. U mnie w szkole jedyne niezdrowe jedzenie jakie można było kupić to ciepłe kakao w zimę. A jakoś nie było "dealerów słodyczy" Na dodatek nie wiem czy ludzie z KORWIN'a to wiedzą, ale szkoły zazwyczaj stoją w miastach, a w miastach są sklepy, które często są właśnie stawiane blisko szkół. W sklepikach szkolnych powinni sprzedawać napoje, owoce i zdrowe słodycze (czipsy jabłkowe, wafle ryżowe, słonecznik itd), a nie słodką czekoladę, batoniki i czipsy ziemniaczane.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 września 2015 o 17:00
@Davis9012:
Partia KORWiN jest za indywidualizmem - to rodzice decydują jak wychowywać swoje dzieci a nie żaden organ państwowy. Co do screena - nie ma najmniejszej potrzeby dla państwa aby interweniować w to co jest w sklepikach szkolnych. Kiedyś w mojej szkole rodzice się zebrali i ustalili, że nie podoba im się, że w szkole sprzedawane są chipsy - poszli do nauczyciela nadzorującego sklepik i ustalili, że już więcej chipsów nie było. Obyło się bez żadnego szumu z zerową interwencją państwa. Nawiązując jeszcze do rodziców - zawsze mogą oni najzwyczajniej powiedzieć dziecku, żeby nie kupowało takich czy innych rzeczy, lecz o takiej dziwacznej rzeczy jak władza rodzicielska lewicowcy nawet nie słyszeli.
@mamba99999: I naprawdę uważasz, że dziecko nie kupi słodyczy za pieniądze, które dali mu rodzice? Rozumiem w gimnazjach czy średnich, gdzie serio są już osoby starsze i bardziej odpowiedzialne, ale w podstawówce do której chodzą 6-7 latki to nie ma sensu.
@Davis9012:
Nie wiem czy kupi czy nie - nie obchodzi mnie to - jak już mówiłem - kwestia wychowania, w którą w żadnym stopniu nie chcę się wtrącać bo to kwestia indywidualna.
@Davis9012: Ciepłe kakao niezdrowe? :D wszystko zależy od tego czy użyjesz cukru czy nie.. Zwykłe kakao (zalane wodą czy np. mlekiem 1,5 czy nawet te 3,2% jednorazowo nic złego nie zrobi) - jest bardzo zdrowe.. ma sporo magnezu i innych dobrych składników. Kakao powstaje z kakaowca, nie z czekolady :P
Za plagę otyłości odpowiada nie tyle śmieciowe jedzenie, co generalnie styl życia.
W sklepiku w mojej podstawówce (20 lat temu) próżno było szukać czegokolwiek zdrowego, dzieciaki to kupowały i jakoś nie było tak, że 90% uczniów cierpiało na nadwagę... Tyle że po zjedzeniu czipsów czy pączka na następnej przerwie szło się poskakać w gumę na podwórku albo wynajdywaliśmy sobie inne zajęcia wymagające ruchu. To samo po lekcjach - dzieciaki z okolicy zbierały się na szkolnym boisku, żeby pograć w piłkę czy cokolwiek... Teraz na przerwach dzieci grają - ale na smartfonach, a po szkole większość siedzi przed kompem, bo 'pod blokiem' nie ma warunków do zabaw ruchowych, a szkolne boisko jest teraz zamknięte!!! =_=
Btw, zaostrzenie zasad w związku z lekcjami WF też jest wg mnie pomyłką. Osobiście nigdy nie unikałam WF-u i jakoś nie wpłynęło to na moją wagę czy kondycję. Wpływało za to negatywnie na moją średnią ocen, bo choćbym wyszła z siebie, nie byłam w stanie osiągnąć takich wyników sportowych, jak dzieciaki sprawniejsze ode mnie (a nie zawsze nauczyciel podnosił stopnie za zaangażowanie). WF powinien być zabawą, a nie przedmiotem na ocenę - wtedy na pewno byłoby więcej ćwiczących, a nie tych, którzy pod byle pretekstem 'załatwiają sobie' zwolnienia.
@mamba99999: Skoro są za wychowaniem dzieci przez rodziców to niech rodzice dają im słodycze do szkoły. W szkole ich nie będzie bo jest państwowa i koniec. Nie wiem czego ty nie rozumiesz.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2015 o 12:44
@eas: Nikt w szkole nie daje słodyczy, są one sprzedawane. Przez "prywaciarzy", sklepikarz szkolny nie jest pracownikiem szkoły. Sprzedaje je na terenie wynajętym od państwa.
@Davis9012: Tak tak, bo za nadwagę u dzieciaków w szkole odpowiada batonik, który jedzą, a fakt, że spędzają za szkolną ławą/biurkiem siedząc na dupie czasem nawet ponad 12 godzin dziennie nie ma tu nic do rzeczy... Sorry taka jest prawda. Obecnie jestem na studiach i śmiem twierdzić, że mam mniej pracy niż w liceum, nawet mimo większych wymagań nauczycieli - praca zajmuje mniej czasu (i przedmioty są ze sobą powiązane). Przez starszych użytkowników może zostanę zgromiony, ale uważam że uczeń nie ma w polskiej szkole lekko, zwłaszcza uczeń który naprawdę się stara. System edukacyjny w Polsce trzeba zreformować, ale w sposób sensowny, uczyć rzeczy potrzebnych, a nie obcinać na chama bez zastanowienia 90 % materiału ze wszystkich przedmiotów. Oczywiście wiele zależy od samego ucznia, ale pamiętam takie dni w liceum, kiedy nad książkami siedziało się i do 3 w nocy, a lektur nie czytało się wcale tylko jechało się streszczenia, bo na całą książkę zwyczajnie nie było czasu i to jest przykre.
@PMT100: Mnie osobiście wqurwiło zakazanie rocznych zwolnień z WF-u, teraz muszę jeździć do lekarza co dwa tygodnie i odbierać nowe zwolnienie. To według rządu mam ze skoliozą ćwiczyć?
@PMT100: a dla mnie ta sprawa ze zmianami w WFie to lekka kpina :D nie każde dziecko może też zostać prymusem z matematyki, może je też oceniajmy tylko za zaangażowanie, żeby sobie średniej nie psuło?
@Mofiros2000: Dokładnie. Kolejny przykład na to, że w rządzie mamy ignorantów nieznających całego zagadnienia, za które się zabierają. A przy takich zwolnieniach 'cząstkowych' zostanie jeszcze problem oceny z przedmiotu, bo skoro nic nie wolno Ci robić, to na jakiej podstawie nauczyciel ma Cię ocenić? Przecież na lekcjach masz obecność... :/
@Grunge: heh, celne porównanie z tą matematyką! Niemniej ośmielam się twierdzić, że jednak prędzej można nauczyć się matmy niż zdobyć kondycję fizyczną, zwłaszcza jeśli czyjaś kondycja wynika z ograniczeń zdrowotnych (ograniecznia umiejętności matematycznych nie są aż tak dobrze udokumentowane ;]).
Zresztą według mnie WSZYSTKIE oceny są zbędne. Uczniowie zakuwają dla ocen i średniej, które później w życiu na niewiele się przydają (np. liczy się zdana matura, a nie na ile się ją zdało), a większość szkolnej wiedzy i tak wylatuje z głowy, bo nie jest nam do niczego w życiu potrzebna. Dopiero na studiach do mnie dotarło, że zmarnowałam życie walcząc o świadectwa z paskiem, zamiast poświęcić więcej czasu na zgłębianie tych dziedzin, które mnie faktycznie interesowały albo na porządne wyuczenie się jakiegoś języka obcego.
Proponuję zabronić nauczycielom pić kawę, też jest niezdrowa. A tak na poważnie, to oni chyba wiedzą, że 5 metrów od szkoły jest biedronka lub inny spożywczak, tak?...
@rzaba89nae: I każdy tego przestrzega. U mnie w podstawówce było w pi*dzieć wyjść mniej, lub bardziej legalnych, których nauczyciel nie widział. A jeśli chodzi o przepisy to to jest chore, że państwo narzuca to co mają jeść dzieci obywateli.
@Redokoks:
To nie jest chore. Skoro rodzice mają w dupie zdrowie własnego dziecka to albo musi się nim zająć państwo, albo trzeba je im zabrać. Po co nam pokolenie grubasów, które mają zadyszkę po wejściu na pierwsze piętro? W imię wolności? Pół biedy jakby dzieciaki po szkole leciały grać w piłkę albo coś na podwórku. Ale większość to fejsik, kwejk, chamsko itp. Komputer, tablet, TV, smartfon, oto rozrywka 21. wieku. A potem płacz i zdziwienie, że 10 letnie dziecko ma miażdżycę, cukrzycę albo inne skur***yństwo.
Nie wiem o co ta gównoburza, moim zdaniem bardzo dobra decyzja, przydałoby się jeszcze uświadomić rodziców, że pasienie swojego dziecka nie uczyni go szczęśliwym. Jak widzę, takie beczułki w wieku przedszkolnym to mam ochotę spoliczkować szanownego rodzica. Weźcie swoje dziecko na spacer, rower, w góry! Pograjcie w piłkę, idźcie na sanki a nie po pracy przed telewizorek a żeby dziecko siedziało cicho jeb batonik i chipsy. Wiem, że niektórym ludziom dzieci się przydarzają, ale na miłość boską jesteście dorośli, bądźcie odpowiedzialni i nie krzywdźcie swoich dzieci w ten sposób. Otyłe dzieci zwykle muszą się borykać z tym problemem przez całe życie!
Jakieś 20 lat temu jak chodziłem do podstawówki to jak ktoś się spytał np.:
- który to Bartek u ciebie w klasie,
- wtedy odpowiadałem "ten gruby" (bo był jeden, jeden gruby chłopak w klasie, notabene chudszy niż teraźniejsze "normalne" dzieci)
A tera co najwyżej, kufffa, można powiedzieć "ten chudy" chcąc odróżnić go od reszty klasy.
Jak zwykle partia wie lepiej. Kiedyś mimo iż takie jedzenia było, to prawie nikt otyły nie był. A to czemu? Bo prowadził zdrowszy tryb życia, a nie głównie siedział i unikał WFu :v
Po raz kolejny państwo decyduje za nas. A część debili będzie im przytakiwać i pozwalać na co raz to śmielsze poczynania.
a Ja czekam na wiadomości "cukrzyk zasłab w szkole bo... w sklepie nie było nic słodkiego, rodzice są oburzeni" a potem nauczyciele od przedsiebiorczosci się dziwia czemu nikt nie chodzi na wybory...
@Dr_Shaman: Mając dziecko cukrzyka rodzice powinni zapewnić mu dostęp do takich rzeczy, a skoro ma plecak, to równie dobrze może przynosić coś ze sobą, zamiast kupować w szkolnym sklepiku, czy tam w automacie.
To akurat jest problematyczne. Coraz więcej dzieci ma problemy z otyłością. W szkołach mówi się na lekcjach o tym jako to "nie wolno jeść słodyczy", a później dzieciak wychodzi na przerwę i może sobie kupić słodycze kilka metrów od klasy w której właśnie mówiono mu o dobrej diecie. To tak jakby w szpitalu sprzedawali papierosy. A "dealerzy słodyczy" to po prostu czysta przesada. U mnie w szkole jedyne niezdrowe jedzenie jakie można było kupić to ciepłe kakao w zimę. A jakoś nie było "dealerów słodyczy" Na dodatek nie wiem czy ludzie z KORWIN'a to wiedzą, ale szkoły zazwyczaj stoją w miastach, a w miastach są sklepy, które często są właśnie stawiane blisko szkół. W sklepikach szkolnych powinni sprzedawać napoje, owoce i zdrowe słodycze (czipsy jabłkowe, wafle ryżowe, słonecznik itd), a nie słodką czekoladę, batoniki i czipsy ziemniaczane.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2015 o 17:00
@Davis9012: Partia KORWiN jest za indywidualizmem - to rodzice decydują jak wychowywać swoje dzieci a nie żaden organ państwowy. Co do screena - nie ma najmniejszej potrzeby dla państwa aby interweniować w to co jest w sklepikach szkolnych. Kiedyś w mojej szkole rodzice się zebrali i ustalili, że nie podoba im się, że w szkole sprzedawane są chipsy - poszli do nauczyciela nadzorującego sklepik i ustalili, że już więcej chipsów nie było. Obyło się bez żadnego szumu z zerową interwencją państwa. Nawiązując jeszcze do rodziców - zawsze mogą oni najzwyczajniej powiedzieć dziecku, żeby nie kupowało takich czy innych rzeczy, lecz o takiej dziwacznej rzeczy jak władza rodzicielska lewicowcy nawet nie słyszeli.
Odpowiedz@mamba99999: I naprawdę uważasz, że dziecko nie kupi słodyczy za pieniądze, które dali mu rodzice? Rozumiem w gimnazjach czy średnich, gdzie serio są już osoby starsze i bardziej odpowiedzialne, ale w podstawówce do której chodzą 6-7 latki to nie ma sensu.
Odpowiedz@Davis9012: Nie wiem czy kupi czy nie - nie obchodzi mnie to - jak już mówiłem - kwestia wychowania, w którą w żadnym stopniu nie chcę się wtrącać bo to kwestia indywidualna.
Odpowiedz@Davis9012: Ciepłe kakao niezdrowe? :D wszystko zależy od tego czy użyjesz cukru czy nie.. Zwykłe kakao (zalane wodą czy np. mlekiem 1,5 czy nawet te 3,2% jednorazowo nic złego nie zrobi) - jest bardzo zdrowe.. ma sporo magnezu i innych dobrych składników. Kakao powstaje z kakaowca, nie z czekolady :P
OdpowiedzZa plagę otyłości odpowiada nie tyle śmieciowe jedzenie, co generalnie styl życia. W sklepiku w mojej podstawówce (20 lat temu) próżno było szukać czegokolwiek zdrowego, dzieciaki to kupowały i jakoś nie było tak, że 90% uczniów cierpiało na nadwagę... Tyle że po zjedzeniu czipsów czy pączka na następnej przerwie szło się poskakać w gumę na podwórku albo wynajdywaliśmy sobie inne zajęcia wymagające ruchu. To samo po lekcjach - dzieciaki z okolicy zbierały się na szkolnym boisku, żeby pograć w piłkę czy cokolwiek... Teraz na przerwach dzieci grają - ale na smartfonach, a po szkole większość siedzi przed kompem, bo 'pod blokiem' nie ma warunków do zabaw ruchowych, a szkolne boisko jest teraz zamknięte!!! =_= Btw, zaostrzenie zasad w związku z lekcjami WF też jest wg mnie pomyłką. Osobiście nigdy nie unikałam WF-u i jakoś nie wpłynęło to na moją wagę czy kondycję. Wpływało za to negatywnie na moją średnią ocen, bo choćbym wyszła z siebie, nie byłam w stanie osiągnąć takich wyników sportowych, jak dzieciaki sprawniejsze ode mnie (a nie zawsze nauczyciel podnosił stopnie za zaangażowanie). WF powinien być zabawą, a nie przedmiotem na ocenę - wtedy na pewno byłoby więcej ćwiczących, a nie tych, którzy pod byle pretekstem 'załatwiają sobie' zwolnienia.
Odpowiedz@mamba99999: Skoro są za wychowaniem dzieci przez rodziców to niech rodzice dają im słodycze do szkoły. W szkole ich nie będzie bo jest państwowa i koniec. Nie wiem czego ty nie rozumiesz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2015 o 12:44
@eas: Nikt w szkole nie daje słodyczy, są one sprzedawane. Przez "prywaciarzy", sklepikarz szkolny nie jest pracownikiem szkoły. Sprzedaje je na terenie wynajętym od państwa.
Odpowiedz@IIWW: No i.
Odpowiedz@Davis9012: Tak tak, bo za nadwagę u dzieciaków w szkole odpowiada batonik, który jedzą, a fakt, że spędzają za szkolną ławą/biurkiem siedząc na dupie czasem nawet ponad 12 godzin dziennie nie ma tu nic do rzeczy... Sorry taka jest prawda. Obecnie jestem na studiach i śmiem twierdzić, że mam mniej pracy niż w liceum, nawet mimo większych wymagań nauczycieli - praca zajmuje mniej czasu (i przedmioty są ze sobą powiązane). Przez starszych użytkowników może zostanę zgromiony, ale uważam że uczeń nie ma w polskiej szkole lekko, zwłaszcza uczeń który naprawdę się stara. System edukacyjny w Polsce trzeba zreformować, ale w sposób sensowny, uczyć rzeczy potrzebnych, a nie obcinać na chama bez zastanowienia 90 % materiału ze wszystkich przedmiotów. Oczywiście wiele zależy od samego ucznia, ale pamiętam takie dni w liceum, kiedy nad książkami siedziało się i do 3 w nocy, a lektur nie czytało się wcale tylko jechało się streszczenia, bo na całą książkę zwyczajnie nie było czasu i to jest przykre.
Odpowiedz@Davis9012: MA RACJĘ! Zminusować go!
Odpowiedz@PMT100: Mnie osobiście wqurwiło zakazanie rocznych zwolnień z WF-u, teraz muszę jeździć do lekarza co dwa tygodnie i odbierać nowe zwolnienie. To według rządu mam ze skoliozą ćwiczyć?
Odpowiedz@PMT100: a dla mnie ta sprawa ze zmianami w WFie to lekka kpina :D nie każde dziecko może też zostać prymusem z matematyki, może je też oceniajmy tylko za zaangażowanie, żeby sobie średniej nie psuło?
Odpowiedz@Mofiros2000: Dokładnie. Kolejny przykład na to, że w rządzie mamy ignorantów nieznających całego zagadnienia, za które się zabierają. A przy takich zwolnieniach 'cząstkowych' zostanie jeszcze problem oceny z przedmiotu, bo skoro nic nie wolno Ci robić, to na jakiej podstawie nauczyciel ma Cię ocenić? Przecież na lekcjach masz obecność... :/ @Grunge: heh, celne porównanie z tą matematyką! Niemniej ośmielam się twierdzić, że jednak prędzej można nauczyć się matmy niż zdobyć kondycję fizyczną, zwłaszcza jeśli czyjaś kondycja wynika z ograniczeń zdrowotnych (ograniecznia umiejętności matematycznych nie są aż tak dobrze udokumentowane ;]). Zresztą według mnie WSZYSTKIE oceny są zbędne. Uczniowie zakuwają dla ocen i średniej, które później w życiu na niewiele się przydają (np. liczy się zdana matura, a nie na ile się ją zdało), a większość szkolnej wiedzy i tak wylatuje z głowy, bo nie jest nam do niczego w życiu potrzebna. Dopiero na studiach do mnie dotarło, że zmarnowałam życie walcząc o świadectwa z paskiem, zamiast poświęcić więcej czasu na zgłębianie tych dziedzin, które mnie faktycznie interesowały albo na porządne wyuczenie się jakiegoś języka obcego.
Odpowiedz-Jak tu trafiłeś? - Długa historia... -No powiedz -Ok... Sprzedawałem słodycze w gimnazjum
Odpowiedz@Typowy_Sebo: Ty chory poj*bie
Odpowiedzodruchowo wcisnąłem czytaj więcej
Odpowiedz@„Chuck Norris”: Sądząc po tym kim jesteś - powinno się przewinąć.
OdpowiedzChuck Norris dostał tylko dwa minusy, ponieważ razem dają plus. :)
Odpowiedz@dawinbi: Dam mu trzeci,niech ma gwiazdkę.
OdpowiedzJa przeglądam mistrzów z aplikacji na telefonie. Nie dałem mu minusa, tylko zakaz wjazdu.
OdpowiedzProponuję zabronić nauczycielom pić kawę, też jest niezdrowa. A tak na poważnie, to oni chyba wiedzą, że 5 metrów od szkoły jest biedronka lub inny spożywczak, tak?...
Odpowiedz@Bialababa: Wiedzą, ale uczniom podczas trwania zajęć szkolnych zabrania się opuszczania terenu szkoły bez uzyskania zgody nauczyciela.
Odpowiedz@rzaba89nae: I każdy tego przestrzega. U mnie w podstawówce było w pi*dzieć wyjść mniej, lub bardziej legalnych, których nauczyciel nie widział. A jeśli chodzi o przepisy to to jest chore, że państwo narzuca to co mają jeść dzieci obywateli.
Odpowiedz@Redokoks: To nie jest chore. Skoro rodzice mają w dupie zdrowie własnego dziecka to albo musi się nim zająć państwo, albo trzeba je im zabrać. Po co nam pokolenie grubasów, które mają zadyszkę po wejściu na pierwsze piętro? W imię wolności? Pół biedy jakby dzieciaki po szkole leciały grać w piłkę albo coś na podwórku. Ale większość to fejsik, kwejk, chamsko itp. Komputer, tablet, TV, smartfon, oto rozrywka 21. wieku. A potem płacz i zdziwienie, że 10 letnie dziecko ma miażdżycę, cukrzycę albo inne skur***yństwo.
OdpowiedzNie wiem o co ta gównoburza, moim zdaniem bardzo dobra decyzja, przydałoby się jeszcze uświadomić rodziców, że pasienie swojego dziecka nie uczyni go szczęśliwym. Jak widzę, takie beczułki w wieku przedszkolnym to mam ochotę spoliczkować szanownego rodzica. Weźcie swoje dziecko na spacer, rower, w góry! Pograjcie w piłkę, idźcie na sanki a nie po pracy przed telewizorek a żeby dziecko siedziało cicho jeb batonik i chipsy. Wiem, że niektórym ludziom dzieci się przydarzają, ale na miłość boską jesteście dorośli, bądźcie odpowiedzialni i nie krzywdźcie swoich dzieci w ten sposób. Otyłe dzieci zwykle muszą się borykać z tym problemem przez całe życie!
Odpowiedz@Spam: No właśnie to głównie przez styl życia, a nie od samego jedzenia :v
OdpowiedzPssst, chcesz kupić jakiś towar? wafelki, batoniki, draże - mam wszystko.
Odpowiedz@ilikesnow: I spotkanie u dyrektora z policją. -Mały przyznaj się, kto jest twoim dostawcą!
OdpowiedzBedzie jak w skeczu https://www.youtube.com/watch?v=igq0zcpy1cg zaczyna sie od 58 sek
OdpowiedzJakieś 20 lat temu jak chodziłem do podstawówki to jak ktoś się spytał np.: - który to Bartek u ciebie w klasie, - wtedy odpowiadałem "ten gruby" (bo był jeden, jeden gruby chłopak w klasie, notabene chudszy niż teraźniejsze "normalne" dzieci) A tera co najwyżej, kufffa, można powiedzieć "ten chudy" chcąc odróżnić go od reszty klasy.
OdpowiedzJak zwykle partia wie lepiej. Kiedyś mimo iż takie jedzenia było, to prawie nikt otyły nie był. A to czemu? Bo prowadził zdrowszy tryb życia, a nie głównie siedział i unikał WFu :v Po raz kolejny państwo decyduje za nas. A część debili będzie im przytakiwać i pozwalać na co raz to śmielsze poczynania.
Odpowiedza Ja czekam na wiadomości "cukrzyk zasłab w szkole bo... w sklepie nie było nic słodkiego, rodzice są oburzeni" a potem nauczyciele od przedsiebiorczosci się dziwia czemu nikt nie chodzi na wybory...
Odpowiedz@Dr_Shaman: Mając dziecko cukrzyka rodzice powinni zapewnić mu dostęp do takich rzeczy, a skoro ma plecak, to równie dobrze może przynosić coś ze sobą, zamiast kupować w szkolnym sklepiku, czy tam w automacie.
Odpowiedz@Tapion: Jedno proste słowo- zapomnieć.
OdpowiedzTo dlatego nie chcą posyłać sześciolatków do szkół.
OdpowiedzDilerów tam nie będzie, w szkole łatwo o podp*rdolenie.
Odpowiedzhttps://www.youtube.com/watch?v=Vej064MKZM4 02:00 Pozdrawiam.
Odpowiedz