Pochwała cwaniactwa, lokal nieprzystosowany do bycia restauracją, nazywa się lokalem gastronomicznym, żeby tylko wykorzystac jakąś lukę w przepisach i serwować zapiekanki czy coś. Poza tym sam tekst aż razi tym usilnym staraniem się byciem elokwentnym. Trzeba było napisac wprost, że facet chciał otworzyć restaurację w lokalu, który się na restaurację zaadaptować nie da i tyle.
@Alex_J_Murphy: ,,Ponieważ nie było warunków do odpowiedniej wentylacji, nie byłaby to restauracja, a punkt serwujący zimne przekąski. Nie do końca pasowało to wspólnocie mieszkaniowej, która uznała, że gastronomia może obniżyć prestiż ich unikalnego osiedla. W rezultacie po wielu miesiącach negocjacji właściciel lokalu znalazł się w punkcie wyjścia, gdyż wspólnota zgody nie wyraziła."Czyli krotko mowiac, zadna restauracja. Kolesia lokal za jego pieniadza, powinien miec prawo otworzyc, a jak chce to moze i burdel zrobic ze swojego lokalu(to by sie sasiedzi wkurzyli).
@masti23: Cytujesz stronniczy tekst i przyjmujesz go za obiektywny i prawdziwy.
Ja to widzę inaczej. Gdyby to był zwykła działalność to zgoda wspólnoty nie była by wymagana. Koleś kupił lokal z ograniczeniami i próbuje je zmienić. Nie poszli mu na rękę to się odgrywa szczeniackimi numerami.
Na tym właśnie polega komfort mieszkania na prywatnych osiedlach że jak mieszkańcom coś się nie podoba to wypad.
Oczywiście pan X nie miał na tyle jaj żeby faktycznie uruchomić w tym miejscu lumpeks bo dobrze wie że po tygodniu dostałby nakaz eksmisji.
różnica między lokalem przystosowanym do gastronomii i nie przystosowanym to m.in. kwestia odpowiedniej wentylacji z odpowiednią tzw. wyrzutnią powietrza, tak, by nie dzielić się aromatami z mieszkańcami okolic lokalu i górnych pięter.
Z tego, co doczytałem, różnica zdań polegała m.in. na zezwoleniu przez wspólnotę na roboty budowlane W CZĘŚCI WSPÓLNEJ budynku (czyli np rozprucie pionów by dorzucić rury) na co właściciele mieszkań jak widać nie zgodzili się.
Oburzające? No nie wiem, jak ja miałbym do wyboru:
a) najpierw kilka dni/tygodni głośnych prac młotami udarowymi/młotowiertarkami, zapylenie klatek schodowych i wentylacji, robotnicy chodzący po klatce schodowej, a to wszystko po to, by po uruchomieniu lokalu gastronomicznego cieszyć się zapachami z kuchni i hałasami rozbawionych ludzi wychodzących o 2 w nocy z imprez firmowych ...
lub
b) stan obecny - bez tych prac budowlanych w pionach, bez wyziewów, bez rozbawionych pijanych lemingów wylewających się przez całe noce z lokalu
to ja wolę opcję b), ale może jestem tylko stetryczałym piernikiem co nie rozumie potrzeb tych, co się muszą w mieście wybawić.
@cavefalcon: Po co mial robic lumpeks?by znow sie bawic z biurokracja??stac go na utrzymanie pustego lokalu, wiec z lumpeksu by nie odczul zyskow, a jeszcze by musial oplacac pracownika.
@fjuto: Zadne rozwalanie, zwykly lokal nie przeszkadzajacy innym, mieszkancy byli przeciw bo uwazali ze,,obnizy to prestiz osiedla", czesc mieszkancow byla ,,ZA" otworzeniem i stanowili mniejszosc.
@fjuto: Co miałeś na myśli przez słowo "leming"? Nie pytam, by cię zaczepić - raczej chcę zaspokoić swoją ciekawość. Zwłaszcza, że słowa tego używa się w różnych kontekstach.
@Kajothegreat: fakt, semantyka tego slowa jest coraz różnorodniejsza.
Tu raczej znaczenie nie polityczne a "bezrefleksyjny korpoludzik skupiony na odp#*niu swojej roboty jak najszybciej i bez zaangażowania po to, by jak najszybiej ruszyć na melanżyk z alko i ew. innymi używkami i w to zaangażować się po całości".
Pochwała cwaniactwa, lokal nieprzystosowany do bycia restauracją, nazywa się lokalem gastronomicznym, żeby tylko wykorzystac jakąś lukę w przepisach i serwować zapiekanki czy coś. Poza tym sam tekst aż razi tym usilnym staraniem się byciem elokwentnym. Trzeba było napisac wprost, że facet chciał otworzyć restaurację w lokalu, który się na restaurację zaadaptować nie da i tyle.
Odpowiedz@Alex_J_Murphy: ,,Ponieważ nie było warunków do odpowiedniej wentylacji, nie byłaby to restauracja, a punkt serwujący zimne przekąski. Nie do końca pasowało to wspólnocie mieszkaniowej, która uznała, że gastronomia może obniżyć prestiż ich unikalnego osiedla. W rezultacie po wielu miesiącach negocjacji właściciel lokalu znalazł się w punkcie wyjścia, gdyż wspólnota zgody nie wyraziła."Czyli krotko mowiac, zadna restauracja. Kolesia lokal za jego pieniadza, powinien miec prawo otworzyc, a jak chce to moze i burdel zrobic ze swojego lokalu(to by sie sasiedzi wkurzyli).
Odpowiedz@masti23: Cytujesz stronniczy tekst i przyjmujesz go za obiektywny i prawdziwy. Ja to widzę inaczej. Gdyby to był zwykła działalność to zgoda wspólnoty nie była by wymagana. Koleś kupił lokal z ograniczeniami i próbuje je zmienić. Nie poszli mu na rękę to się odgrywa szczeniackimi numerami.
OdpowiedzNa tym właśnie polega komfort mieszkania na prywatnych osiedlach że jak mieszkańcom coś się nie podoba to wypad. Oczywiście pan X nie miał na tyle jaj żeby faktycznie uruchomić w tym miejscu lumpeks bo dobrze wie że po tygodniu dostałby nakaz eksmisji.
OdpowiedzBało jakiś czas temu na ten temat w telewizji i wyszło na to, że mieszkańcy tego osiedla, to debile.
Odpowiedz@Antycyponek: Widocznie tak chciała telewizja.
OdpowiedzSpejson, Walo albo Wojtas. Nie ma innej opcji.
Odpowiedzróżnica między lokalem przystosowanym do gastronomii i nie przystosowanym to m.in. kwestia odpowiedniej wentylacji z odpowiednią tzw. wyrzutnią powietrza, tak, by nie dzielić się aromatami z mieszkańcami okolic lokalu i górnych pięter. Z tego, co doczytałem, różnica zdań polegała m.in. na zezwoleniu przez wspólnotę na roboty budowlane W CZĘŚCI WSPÓLNEJ budynku (czyli np rozprucie pionów by dorzucić rury) na co właściciele mieszkań jak widać nie zgodzili się. Oburzające? No nie wiem, jak ja miałbym do wyboru: a) najpierw kilka dni/tygodni głośnych prac młotami udarowymi/młotowiertarkami, zapylenie klatek schodowych i wentylacji, robotnicy chodzący po klatce schodowej, a to wszystko po to, by po uruchomieniu lokalu gastronomicznego cieszyć się zapachami z kuchni i hałasami rozbawionych ludzi wychodzących o 2 w nocy z imprez firmowych ... lub b) stan obecny - bez tych prac budowlanych w pionach, bez wyziewów, bez rozbawionych pijanych lemingów wylewających się przez całe noce z lokalu to ja wolę opcję b), ale może jestem tylko stetryczałym piernikiem co nie rozumie potrzeb tych, co się muszą w mieście wybawić.
Odpowiedz@cavefalcon: Po co mial robic lumpeks?by znow sie bawic z biurokracja??stac go na utrzymanie pustego lokalu, wiec z lumpeksu by nie odczul zyskow, a jeszcze by musial oplacac pracownika. @fjuto: Zadne rozwalanie, zwykly lokal nie przeszkadzajacy innym, mieszkancy byli przeciw bo uwazali ze,,obnizy to prestiz osiedla", czesc mieszkancow byla ,,ZA" otworzeniem i stanowili mniejszosc.
Odpowiedz@fjuto: Co miałeś na myśli przez słowo "leming"? Nie pytam, by cię zaczepić - raczej chcę zaspokoić swoją ciekawość. Zwłaszcza, że słowa tego używa się w różnych kontekstach.
Odpowiedz@Kajothegreat: fakt, semantyka tego slowa jest coraz różnorodniejsza. Tu raczej znaczenie nie polityczne a "bezrefleksyjny korpoludzik skupiony na odp#*niu swojej roboty jak najszybciej i bez zaangażowania po to, by jak najszybiej ruszyć na melanżyk z alko i ew. innymi używkami i w to zaangażować się po całości".
OdpowiedzJedynym śmiesznym faktem na tym obrazku jest to, że ktoś ma logo partii razem w profilowym
Odpowiedz@mojglos: no racja, ktoś ma inne poglądy polityczne od ciebie, beka z typa.
Odpowiedz