@smuga50:
Nie będzie, bo to całkiem bez sensu. Duża waga i objętość, oraz fakt, że wdecydowana większość wypadków przypada na start, kilka minut po starcie, lądowanie (hmm... może lepiej powiedzieć - próbę), i to, że we wszystkich przypadkach jest zawsze szansa, że pilot da radę posadzić maszynę. Do tego dołóżmy fakt, że założenie i sprawdzenie spadochronu wymaga miejsca i trwa trochę czasu nawet u w pełni sprawnych i przeszkolonych osób - a spadając swobodnie nawet z tych standardowych 10-11km mamy nie więcej niż 3 minuty (tyle spadał lot Air France lecący z Rio). W tym swobodnym spadaniu nie masz również szans ani założyć spadochronu, ani przedostać się do wyjścia awaryjnego, ani go otworzyć. No i na koniec dodajmy -70 st. C., bardzo niskie ciśnienie i zawartość tlenu w powietrzu...
Jedyna sytuacja z katastrof, która mi przychodzi do głowy, gdzie spadochron mogłby się teoretycznie przydać, to ten lot Germanwings - powolne, stabilne obniżanie lotu, bez akrobacji... choć pewnie widząc, że ludzie szykują się do wyskakiwania, to i one by się pojawiły :|
Myślałem o tym wielokrotnie (i zapewne głowi się nad tym od dziesięcioleci cały sztab hipermózgów związanych z tematem), i nie jestem w stanie wymyślić nic, co nie przeczy fizyce, co dawałoby duży procent przeżywalności niezależnie od wieku i sprawności fizycznej, co mogłoby mieć komercyjne uzasadnienie.
A szkoda, bo bardzo nie lubię latać (z tego właśnie powodu) - a latam conajmniej kilkanaście razy do roku :(
Skąd on wziął akurat ten 1940? Przecież czarni zawsze mogli latać samolotami. Po prostu przez pewien czas wyłącznie jako bagaż.
Odpowiedzz drugiej strony, ciekawe kiedy w końcu będą zamiast dmuchanych kamizelek, także spadochrony...?
Odpowiedz@smuga50: Nie będzie, bo to całkiem bez sensu. Duża waga i objętość, oraz fakt, że wdecydowana większość wypadków przypada na start, kilka minut po starcie, lądowanie (hmm... może lepiej powiedzieć - próbę), i to, że we wszystkich przypadkach jest zawsze szansa, że pilot da radę posadzić maszynę. Do tego dołóżmy fakt, że założenie i sprawdzenie spadochronu wymaga miejsca i trwa trochę czasu nawet u w pełni sprawnych i przeszkolonych osób - a spadając swobodnie nawet z tych standardowych 10-11km mamy nie więcej niż 3 minuty (tyle spadał lot Air France lecący z Rio). W tym swobodnym spadaniu nie masz również szans ani założyć spadochronu, ani przedostać się do wyjścia awaryjnego, ani go otworzyć. No i na koniec dodajmy -70 st. C., bardzo niskie ciśnienie i zawartość tlenu w powietrzu... Jedyna sytuacja z katastrof, która mi przychodzi do głowy, gdzie spadochron mogłby się teoretycznie przydać, to ten lot Germanwings - powolne, stabilne obniżanie lotu, bez akrobacji... choć pewnie widząc, że ludzie szykują się do wyskakiwania, to i one by się pojawiły :| Myślałem o tym wielokrotnie (i zapewne głowi się nad tym od dziesięcioleci cały sztab hipermózgów związanych z tematem), i nie jestem w stanie wymyślić nic, co nie przeczy fizyce, co dawałoby duży procent przeżywalności niezależnie od wieku i sprawności fizycznej, co mogłoby mieć komercyjne uzasadnienie. A szkoda, bo bardzo nie lubię latać (z tego właśnie powodu) - a latam conajmniej kilkanaście razy do roku :(
OdpowiedzJak coś jest nielegalne, ale jest się czarnym, to w sumie można legalnie.
OdpowiedzAleż dumny, już go widzę jak za 10 lat rzuca kostką brukową w policje.
OdpowiedzTo pewnie islamski terrorysta, wiedział że zaraz będzie wybuch i samolot spadnie do oceanu, ale pomylił kabelki i coś nie wyszło...
Odpowiedz"Czy to nie jest przypadkiem nielegalne?" "Czy ten komentarz nie był przypadkiem tłumaczony?" Tak, wiem, że był, proszę nie odpowiadać.
Odpowiedz