Przypomina mi się pewna historia z mojego dzieciństwa.
Mój dziadek mieszkał na drugim końcu Polski, dlatego widywałem się z nim tylko dwa razy w roku. Za każdym razem, gdy do nas przyjeżdżał, przywoził nam jakieś prezenty. Sęk w tym, że kiepsko trafiał w nasze gusta i tak, jako kilkuletni chłopiec, byłem posiadaczem takich cudów, jak specjalna torba na kamerę (nie miałem kamery), ekskluzywny futerał na aparat (owszem, nie miałem aparatu), cała kolekcja latarek (jedna mi wystarczyła), przenośne radyjka w różnych rozmiarach (żebym se mógł chyba dolby surround robić) i kilka śmiesznych urządzeń zwanych "podręcznymi translatorami", które swoją skutecznością przypominały google translatora w baaaaaaaaaaardzo wczesnych fazach.
Ciężko mi było złapać z dziadkiem taką fajną relację jak z reklamy Werther's Original. Nasze rozmowy były trochę drętwe - on pytał, ja odpowiadałem. Tak było i tego pechowego razu, gdy postanowił spytać mnie o to, jakie przedmioty lubię. Jako błyskotliwy 10-latek od razu zwęszyłem okazję, by choć raz wydębić od niego jakiś przydatny prezent, więc zacząłem odpowiadać:
- Gameboy'e, komputery, klocki lego lubię, samochody na zdalne sterowanie to też fajne przedmioty...
Po czym zrobiło mi się głupio, bo dziadek mógł zacząć podejrzewać, że próbuję od niego wysępić jakies prezenty, więc kontynuowałem:
- No ale lubię też kubek, który dostałem od taty, bo fajnie się z niego pije. Lubię dywan w moim pokoju, bo jest puszysty i chłopki (modne onegdaj kilkunastocentymetrowe figurki żołnierzy/superbohaterów z ruchomymi kończynami).
Dziadek patrzył na mnie jak na debila i gdy tylko skończyłem, sprostował:
- Chodziło mi o przedmioty w szkole.
- No... Tablica jest w sumie fajna, bo można z niej zmywać napisy.
I wtedy dotarło do mnie, co ja w ogóle pier***ę, więc rzuciłem: "A, lekcje, matematykę lubię" i pobiegłem do pokoju zapaść się pod ziemię.
Mogłby to źle przyjąć... https://dtmmr.files.wordpress.com/2014/04/nymph1.jpg?w=680
Odpowiedz"leżymy z moim 'PRZYSZŁYM'...co to kurna wrożbita Maciej czy co..
OdpowiedzNormalnie Historyka jak z ostatniej strony Faktu
OdpowiedzMiejmy nadzieję, że nie chodziło mu o cycki.
OdpowiedzAlbo całują się namiętnie i: - Ojej chyba ukradłam ci przypadkiem gumę do żucia - Ale ja nie mam gumy tylko katar
OdpowiedzUwaga, podaję prawidłową odpowiedź w tej sytuacji: -Pierożki.
OdpowiedzJeszcze małe wyjaśnienie dla niewtajemniczonych. Nie mam na myśli pierożków z kapustą i grzybami, a pierożki ruskie. O takie o http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_ehCOlLBqYfrVcXrpgPHGuWkWQik7rJba.jpg
OdpowiedzPrzypomina mi się pewna historia z mojego dzieciństwa. Mój dziadek mieszkał na drugim końcu Polski, dlatego widywałem się z nim tylko dwa razy w roku. Za każdym razem, gdy do nas przyjeżdżał, przywoził nam jakieś prezenty. Sęk w tym, że kiepsko trafiał w nasze gusta i tak, jako kilkuletni chłopiec, byłem posiadaczem takich cudów, jak specjalna torba na kamerę (nie miałem kamery), ekskluzywny futerał na aparat (owszem, nie miałem aparatu), cała kolekcja latarek (jedna mi wystarczyła), przenośne radyjka w różnych rozmiarach (żebym se mógł chyba dolby surround robić) i kilka śmiesznych urządzeń zwanych "podręcznymi translatorami", które swoją skutecznością przypominały google translatora w baaaaaaaaaaardzo wczesnych fazach. Ciężko mi było złapać z dziadkiem taką fajną relację jak z reklamy Werther's Original. Nasze rozmowy były trochę drętwe - on pytał, ja odpowiadałem. Tak było i tego pechowego razu, gdy postanowił spytać mnie o to, jakie przedmioty lubię. Jako błyskotliwy 10-latek od razu zwęszyłem okazję, by choć raz wydębić od niego jakiś przydatny prezent, więc zacząłem odpowiadać: - Gameboy'e, komputery, klocki lego lubię, samochody na zdalne sterowanie to też fajne przedmioty... Po czym zrobiło mi się głupio, bo dziadek mógł zacząć podejrzewać, że próbuję od niego wysępić jakies prezenty, więc kontynuowałem: - No ale lubię też kubek, który dostałem od taty, bo fajnie się z niego pije. Lubię dywan w moim pokoju, bo jest puszysty i chłopki (modne onegdaj kilkunastocentymetrowe figurki żołnierzy/superbohaterów z ruchomymi kończynami). Dziadek patrzył na mnie jak na debila i gdy tylko skończyłem, sprostował: - Chodziło mi o przedmioty w szkole. - No... Tablica jest w sumie fajna, bo można z niej zmywać napisy. I wtedy dotarło do mnie, co ja w ogóle pier***ę, więc rzuciłem: "A, lekcje, matematykę lubię" i pobiegłem do pokoju zapaść się pod ziemię.
Odpowiedz