A coś w tym jest. Jak ja byłem na studniówce, to większość dziewczyn wyglądała właśnie sporo gorzej, niż na co dzień. Za wysokie szpilki, za mocny makijaż, jakoś ogólnie przekombinowane.
Jestem tego zdania co autor demota. Też zawsze uważałam że beznadziejne koki i sztuczne loczki (fryzura taśmowa jak na "przyjmanki" gdzieś na wsi) szpecą kobietę. Na swoim ślubie miałam rozpuszczone włosy tylko z wpiętą ozdobą (tak jak pani na zdjęciu - zresztą włosy też mam identyczne jak ta pani).
@Ascara: No ale widzisz... "dla wygody" i o to w większości chodzi. Jestem przeciwna jakimś dziwnym czymś na głowie i robienia z siebie choinki, ale rozpuszczone długie włosy, mimo, że są piękne, w większości nie przechodzą, bo są "niefunkcjonalne". Podejrzewam, że autor demota nigdy nie musiał się zmagać z problemem długich włosów u siebie bądź partnerki/partnera
@XxxX2XxxX: Bo co któraś para robi 2-dniowe wesela, a większość gości w pierwszy dzień już przychodzi wstawiona? Na drugi dzień i tak czy siak jest ta sama zupa "żeby nie marnować składników". Więc jaki tu szach mat? :P
A coś w tym jest. Jak ja byłem na studniówce, to większość dziewczyn wyglądała właśnie sporo gorzej, niż na co dzień. Za wysokie szpilki, za mocny makijaż, jakoś ogólnie przekombinowane.
Odpowiedz@Ogur314: Na studniówce... Już na balu gimnazjalnym większość dziewczyn stwierdziła, że musi wyglądać jak z 40-letnim stażem pod latanią.
Odpowiedz@Ogur314: a jak ja byłem na studniówce to beka trochę, bo się wymalowały wszystkie, a potem i tak było ciemno i nikt nie widział xD
Odpowiedz@Ogur314: Efekt tłumu... Żadna nie chce być mniej "zrobiona".
OdpowiedzJestem tego zdania co autor demota. Też zawsze uważałam że beznadziejne koki i sztuczne loczki (fryzura taśmowa jak na "przyjmanki" gdzieś na wsi) szpecą kobietę. Na swoim ślubie miałam rozpuszczone włosy tylko z wpiętą ozdobą (tak jak pani na zdjęciu - zresztą włosy też mam identyczne jak ta pani).
OdpowiedzSzczerze? z włosami do pasa wolę mieć je jakoś upięte, niż na obiedzie w rosole, bądź w każdym tańcu na twarzy partnera...
Odpowiedz@amfa91: A kto ci każe zamawiać rosół?
Odpowiedz@XxxX2XxxX: Bo jest dobry na kaca :P Co nie zmienia faktu, że włosy w każdym daniu jak dla mnie są mało smaczne... Ale cóż... Jak kto lubi :D
Odpowiedz@amfa91: Ale można upiąć sobie później dla wygody na wesele. Nie w jakiś fikuśny sposób, tak normalnie - jak na co dzień.
Odpowiedz@XxxX2XxxX: Może być barszcz. :v
Odpowiedz@Ascara: No ale widzisz... "dla wygody" i o to w większości chodzi. Jestem przeciwna jakimś dziwnym czymś na głowie i robienia z siebie choinki, ale rozpuszczone długie włosy, mimo, że są piękne, w większości nie przechodzą, bo są "niefunkcjonalne". Podejrzewam, że autor demota nigdy nie musiał się zmagać z problemem długich włosów u siebie bądź partnerki/partnera
Odpowiedz@Ascara: dziwna jestem, ale barszcz i moczenie w nim włosów kojarzy mi się z alice madness returns :P
Odpowiedz@amfa91: Ja nie jestem autorką demota, ale się z nim zgadzam. Sama mam włosy do pasa. Coś jeszcze? :P
Odpowiedz@amfa91: Mnie z kolei to kojarzy się jedynie z "Her name is Alice" :v
Odpowiedz@amfa91: taaaaak? to dlaczego zawsze podaje się go na początku, a nie dzień po imprezie? SZZZZZZACH MAT :D
Odpowiedz@Ascara: No to gratuluję, bo mnie osobiście gęste, długie włosy w ważnych sytuacjach irytują i wolę je mieć "pod kontrolą"
Odpowiedz@XxxX2XxxX: Bo co któraś para robi 2-dniowe wesela, a większość gości w pierwszy dzień już przychodzi wstawiona? Na drugi dzień i tak czy siak jest ta sama zupa "żeby nie marnować składników". Więc jaki tu szach mat? :P
Odpowiedz@amfa91: Ale po co przychodzić wstawionym na wesele, jak i tak potem pijesz? To nie ekonomiczne, bo musiałbyś jeszcze swoją wódkę kupić :D
Odpowiedz