Bo to wcale nie była taka pruderyjna epoka. Nazwa "Victoria's secret" nie wzięła się z niczego.
Mnie zawsze zastanawiało czemu marka seksownej bielizny wzięła nazwę od takiego niby symbolu pruderii i sztywności obyczajów, jakim była królowa Wiktoria, aż swego czasu przeczytałem jej biografię. Nie polecam, książka jest nudna, ale rozdziały dotyczące młodej królowej były pod jednym względem bardzo ciekawe i zaskakujące. Otóż młodziutka Wiktoria zaraz po ślubie ze swoim ukochanym księciem Albertem odkryła, że po prostu uwielbia się pierrdolić. Regular sex machine. Powaga. Miała pecha bo oboje byli zajjebiście płodni i bidoczka co chwilę była w ciąży i rodziła dzieci i biadoliła w pamiętnikach że "uuuooo jesssu, kolejne dziecko, ja już nie chcę wincyj dzieckuf, mam dośc, jestem zmęczona, ale kurna Albert i seksy, seksy, seksy kurrwa, nie wytrzymię, muszę mu dać, jeszcze, jeszcze, jeszcze raz!" No tartak po prostu. Poważnie! Aż tu nagle Albercik co się nie krępował i ciągle niósł swojej królowej "pomoc" wziął i umarł w młodym wieku i z wciąż jeszcze młodej Wiktorii z dnia na dzień zrobiła się sucha kłoda ubrana na czarno i wionąca wrogością do seksu.
Kluczowy przykład potwierdzający tezę, że każda kobieta może być demonem w łóżku jeśli się zakocha we właściwym dla niej facecie. I to jest właśnie ten SEKRET WIKTORII.
Druga ciekawostka. Podobno wstawienie sobie ćwieka w qtasa nosi w slangu fanów piercingu nazwę "prince Albert". A to by wyjaśniało czemu Wiktoria tak wariowała na jego punkcie.
@OrdynarnyOrdynansOrdynata: Oczywiście, że pruderia kwitła w tamtych czasach jak nigdy: nikt nic nie mówił, nikt nic nie słyszał o tych wszystkich pozycjach, o tych wszystkich technikach, a jednak każdy o nich słyszał i każdy praktykował je w zaciszu swojego burdelu.
Podobnie było w Niemczech czy Francji. Już samą aluzję o niewierności dżentelmen tamtych czasów traktował jako potwarz... By za chwilę już biec do swojej ukochanej dziwki.
Mówi się dzisiaj tak dużo o poprawności politycznej... A jednak przez to, że tak dużo się mówi o wszystkim i o niczym, zapomina się, że nasza poprawność polityczna, porównując do poprzednich epok, wyda się raczej złotym okresem 'bezpośredniości mowy'.
Bo to wcale nie była taka pruderyjna epoka. Nazwa "Victoria's secret" nie wzięła się z niczego. Mnie zawsze zastanawiało czemu marka seksownej bielizny wzięła nazwę od takiego niby symbolu pruderii i sztywności obyczajów, jakim była królowa Wiktoria, aż swego czasu przeczytałem jej biografię. Nie polecam, książka jest nudna, ale rozdziały dotyczące młodej królowej były pod jednym względem bardzo ciekawe i zaskakujące. Otóż młodziutka Wiktoria zaraz po ślubie ze swoim ukochanym księciem Albertem odkryła, że po prostu uwielbia się pierrdolić. Regular sex machine. Powaga. Miała pecha bo oboje byli zajjebiście płodni i bidoczka co chwilę była w ciąży i rodziła dzieci i biadoliła w pamiętnikach że "uuuooo jesssu, kolejne dziecko, ja już nie chcę wincyj dzieckuf, mam dośc, jestem zmęczona, ale kurna Albert i seksy, seksy, seksy kurrwa, nie wytrzymię, muszę mu dać, jeszcze, jeszcze, jeszcze raz!" No tartak po prostu. Poważnie! Aż tu nagle Albercik co się nie krępował i ciągle niósł swojej królowej "pomoc" wziął i umarł w młodym wieku i z wciąż jeszcze młodej Wiktorii z dnia na dzień zrobiła się sucha kłoda ubrana na czarno i wionąca wrogością do seksu. Kluczowy przykład potwierdzający tezę, że każda kobieta może być demonem w łóżku jeśli się zakocha we właściwym dla niej facecie. I to jest właśnie ten SEKRET WIKTORII. Druga ciekawostka. Podobno wstawienie sobie ćwieka w qtasa nosi w slangu fanów piercingu nazwę "prince Albert". A to by wyjaśniało czemu Wiktoria tak wariowała na jego punkcie.
Odpowiedz@OrdynarnyOrdynansOrdynata: Oczywiście, że pruderia kwitła w tamtych czasach jak nigdy: nikt nic nie mówił, nikt nic nie słyszał o tych wszystkich pozycjach, o tych wszystkich technikach, a jednak każdy o nich słyszał i każdy praktykował je w zaciszu swojego burdelu. Podobnie było w Niemczech czy Francji. Już samą aluzję o niewierności dżentelmen tamtych czasów traktował jako potwarz... By za chwilę już biec do swojej ukochanej dziwki. Mówi się dzisiaj tak dużo o poprawności politycznej... A jednak przez to, że tak dużo się mówi o wszystkim i o niczym, zapomina się, że nasza poprawność polityczna, porównując do poprzednich epok, wyda się raczej złotym okresem 'bezpośredniości mowy'.
Odpowiedz@andyk77 wie co mówi (pisze), próbował wiele razy...
OdpowiedzMówisz z doświadczenia?
OdpowiedzNo chyba ze jest sie less!
Odpowiedz