@aabb13: Z tego, co mi wiadomo, pierwotnie portal należał do kogoś innego a MMG (właściciel Mistrzowie, Demotywatory, Joemonster i kilku innych) później go kupił - ale to tylko nieoficjalna wiedza, coś co mi się kojarzy.
Gorzej jak jednak w ogóle nie znamy języka. Byłem we Włoszech i sprzedawca nie znał języka angielskiego więc musiałem mu pokazywać gestami czego chcę, dla niego pewnie wyglądało to jak próba rzucenia klątwy ale ostatecznie udało nam się dogadać aż do czasu kiedy poprosił o pieniądze...
I tacy sobie poradzą. A gdybym ja szedł do sklepu po durszlak, to bym się zastanawiał, czy poprosić o "colander" czy o "strainer" i pewnie bym zmarnował czas, żeby sprawdzić, jakie słowo jest powszechniejsze w tej okolicy, żeby nie wyjść na głupka.
@Ling: Jakaś logika w tym jest ;) Ogólnie popieram zaradność dzieci - jeśli nie wiedzą jakie jest słowo - niech zastąpią je czymś innym.
Ta sama bratanica nie mogła zapamiętać jak była malutka, że jej ulubiona zupa to pomidorowa. I zawsze mówiła do brata "tatusiu, ciem zupkę pomalańcową"
Na Erasmusie we Francji wspólokatorka nie wiedziała jak po francusku będzie zmywacz do paznokci (po angielsku też zresztą nie wiedziała, a ja s**i nienawidziłam, więc jej nie powiedziałam)
Poszłyśmy razem do apteki, bo musiałam coś kupić, a ta sierota uznała, że pójdzie ze mną, bo znam angielski a żadnej drogerii nie znalazła. No to poszłyśmy. Kupiłam co miałam kupić, a ta dziecina szuka czegoś co może być zmywaczem. Nie znalazła. Podeszła do farmaceutki i pyta czy zna angielski, pani z uśmiechem odpowiedziała, że nie i mówi tylko po francusku i włosku. Francuski znałam, włoskiego nie. Ale może być fajnie, więc ciiii.
Wracając...No i z tego blond łebka pełnego tlenionych kłaków zaczynają lecieć iskry i w końcu JEST! Ma pomysł. Odczepia od mojej torby przypinkę z flagą Polski i drze się (wolno i wyraaaźnie) "Polisz. Polisz de maj hent! Help!" Kobieta na nią jak na debilke, ja się pale ze wstydu/ a ta szuka rozpaczliwie pomocy. W aptece jeszcze dwie osoby i podzielają spojrzenie farmaceutki. "Polisz on my hent. No polisz enimor. Noł. Polisz goooł" i pokazuje na paznokcie. Miałam tak dość, że się zlitowałam i powiedziałam czego ta sierota chce. Mieli. A jej kazałam się trzymać ode mnie z daleka, bo mi przynosi wstyd.
Do teraz się zastanawiam jakim cudem ona zdała testy z angielskiego, żeby na tego erasmusa jechać i jak przeszła rozmowę kwalifikującą.
@Ascara - screen z anonimowych wyznań
Odpowiedz@maxx92: Pisałam Ci - archiwizujemy wszystkie wyznania oprócz Anonimowe Wyznanie. To nasz fanpage.
Odpowiedz@Ascara: Sorry, pomyliłem się :)
Odpowiedz@Ascara, to mistrzowie stworzyli to ścierwo! No proszę...
Odpowiedz@aabb13: Z tego, co mi wiadomo, pierwotnie portal należał do kogoś innego a MMG (właściciel Mistrzowie, Demotywatory, Joemonster i kilku innych) później go kupił - ale to tylko nieoficjalna wiedza, coś co mi się kojarzy.
OdpowiedzGorzej jak jednak w ogóle nie znamy języka. Byłem we Włoszech i sprzedawca nie znał języka angielskiego więc musiałem mu pokazywać gestami czego chcę, dla niego pewnie wyglądało to jak próba rzucenia klątwy ale ostatecznie udało nam się dogadać aż do czasu kiedy poprosił o pieniądze...
OdpowiedzTo zapewne ta para: https://www.youtube.com/watch?v=nSHsC-SGIXc
OdpowiedzI tacy sobie poradzą. A gdybym ja szedł do sklepu po durszlak, to bym się zastanawiał, czy poprosić o "colander" czy o "strainer" i pewnie bym zmarnował czas, żeby sprawdzić, jakie słowo jest powszechniejsze w tej okolicy, żeby nie wyjść na głupka.
Odpowiedz@yahoo111: Pomogę Ci. "Colander" to durszlak a "strainer" to druszlak ;)
Odpowiedz@Ling: Zapytałam o to dzisiaj moją bratanicę (11 lat). Odpowiedź: The bowl with empty holes :D
Odpowiedz@Lynn: Nie będę polemizował, w końcu dzieci to nasza przyszłość :D
Odpowiedz@Ling: Jakaś logika w tym jest ;) Ogólnie popieram zaradność dzieci - jeśli nie wiedzą jakie jest słowo - niech zastąpią je czymś innym. Ta sama bratanica nie mogła zapamiętać jak była malutka, że jej ulubiona zupa to pomidorowa. I zawsze mówiła do brata "tatusiu, ciem zupkę pomalańcową"
OdpowiedzNa Erasmusie we Francji wspólokatorka nie wiedziała jak po francusku będzie zmywacz do paznokci (po angielsku też zresztą nie wiedziała, a ja s**i nienawidziłam, więc jej nie powiedziałam) Poszłyśmy razem do apteki, bo musiałam coś kupić, a ta sierota uznała, że pójdzie ze mną, bo znam angielski a żadnej drogerii nie znalazła. No to poszłyśmy. Kupiłam co miałam kupić, a ta dziecina szuka czegoś co może być zmywaczem. Nie znalazła. Podeszła do farmaceutki i pyta czy zna angielski, pani z uśmiechem odpowiedziała, że nie i mówi tylko po francusku i włosku. Francuski znałam, włoskiego nie. Ale może być fajnie, więc ciiii. Wracając...No i z tego blond łebka pełnego tlenionych kłaków zaczynają lecieć iskry i w końcu JEST! Ma pomysł. Odczepia od mojej torby przypinkę z flagą Polski i drze się (wolno i wyraaaźnie) "Polisz. Polisz de maj hent! Help!" Kobieta na nią jak na debilke, ja się pale ze wstydu/ a ta szuka rozpaczliwie pomocy. W aptece jeszcze dwie osoby i podzielają spojrzenie farmaceutki. "Polisz on my hent. No polisz enimor. Noł. Polisz goooł" i pokazuje na paznokcie. Miałam tak dość, że się zlitowałam i powiedziałam czego ta sierota chce. Mieli. A jej kazałam się trzymać ode mnie z daleka, bo mi przynosi wstyd. Do teraz się zastanawiam jakim cudem ona zdała testy z angielskiego, żeby na tego erasmusa jechać i jak przeszła rozmowę kwalifikującą.
OdpowiedzŻeby nie wiedzieć jak jest po angielsku ''durszlak'' to faktycznie trzeba być z niego słabym...
Odpowiedz- Gościu patrz na moje usta, piłka, kumasz? Piiiiłka.... taaaaaka okrągła.... - Ah, you mean a ball! - Tak, a teraz skup się... do metalu.
Odpowiedzto takie samo anonimowe wyznanie jak by ktos wyrecytowal ¨Lokomotywe¨ i powiedzial ze sam to napisal
OdpowiedzW oryginale było: wasser weg, kluski zurück...
Odpowiedz