Pisał to na bank ktoś, kto widzi przednią szybę tylko z perspektywy pasażera... Albo nie ma zbyt wiele wyobraźni. Nigdy nie czuję komfortu prowadząc w tego typu warunkach - nigdy nie wiadomo, co lub kto zza takiego drzewa wyskoczy. A to wytoczy się pijaczek, który za nim szcza, a to wyskoczy jakiś lisek, zwłaszcza wieczorem. Szczerze mówiąc, gówno mnie wtedy obchodzi, czy jest ładnie, czy też nie jest.
Aż boję się zapytać, jak kolega po mieście jeździ? Tam to dopiero musi się paranoja włączać. Każdy chodnik, każdy przechodzień, każdy zaparkowany samochód...
Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy boją się na trzeźwo jeździć.
@Maquabra: Po pierwsze koleżanka. Po drugie - absolutnie. Widząc potencjalne zagrożenie (idący pieszy) mam je pod uwagą i w każdej chwili jestem gotowa, by zareagować, to nie znaczy, że jestem w panice. W takiej sytuacji zagrożenie może pojawić się z absolutnego zaskoczenia. Może to pewien uraz wiążący się z potrąceniem psa, który zza krzaczorów tuż przy drodze mi wyskoczył podczas jednego z pierwszych samodzielnych przejazdów - reakcja była na tyle szybka, że nic mu się nie stało, ale nie byłam zwyczajnie w stanie uniknąć zderzenia (pas z naprzeciwka zajęty, na poboczu wspomniane krzaczory).
To absolutnie nie znaczy, że boję się jeździć, wręcz przeciwnie - jestem jedną z tych kobiet, które nie blokują lewego pasa, choć często go używają. ;)
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 stycznia 2017 o 19:19
@Ascara: Dlatego powinno jechać się wolniej, dostosowując prędkość do warunków. Poza tym drzewa są przydatne podczas śnieżnej zimy. Do niedawna przy drodze do mojego domu rosły wysokie topole. Korony chroniły drogę przed opadami a grube pnie przed zaspami. Kiedy ścięli te drzewa, w zimie droga stała się nieprzejezdna mimo, że opady były mniejsze niż zwykle.
@Maquabra: Akurat to że drzewa nie powinny być sadzone przy drodze wie każdy, to nie kwestia paranoi tylko faktów - w razie wypadku zawsze lepiej wylądować w jakimś polu czy nawet rowie niż trafić w drzewo.
@2oneX: Na autostradach nie schodzę poniżej 130 (trzymać 140 czasami ciężko, bo mam niewielkie auto, które już przy tej temperaturze opon robi się nieco niestabilne). Na ekspresowej w sumie trzymam podobne prędkości. Inne - no to wiadomo, zależy. Nie jest też tak, że jeżdżę tylko po okolicy. Mieszkam na stałe w Wielkopolsce, studiuję w warmińsko-mazurskim, od roku przemieszczam się samochodem pomiędzy domem i uczelnią kilka razy do roku. Bywałam już w dolnośląskim i Zakopanym. Na przeglądzie zwykle wychodzi mi kilkanaście tysięcy kilometrów, a większość dalszych wyjazdów z rodzicami (jak np. to Zakopane) była autem taty, z którym mam to szczęście, że nie broni mi prowadzenia a wręcz przeciwnie, więc jeżdżę sporo.
Egzamin zdałam w specyficzny sposób, bo kiedy ktoś mi wyjechał i zamiast hamować, bo bym zwyczajnie nie zdążyła, zrobiłam unik pasem z naprzeciwka, korzystając z jego wolności - egzaminator był pod wrażeniem prawidłowego instynktu u młodocianego kierowcy i od razu kazał zjeżdżać na WORD.
Myślę, że wystarczy w ramach odpowiedzi? ;)
@Ascara: Zresztą chyba z tego wszystkiego, co napisałam, fakt, że mój ojciec powierza mi bez oporów swój samochód i śpi na dłuższych trasach jak jedziemy razem to chyba najlepszy dowód. :D
@Ascara: Większość tych zadrzewionych dróg to zaszłość jeszcze z komuny. Później był to spory problem, jak tu poszerzyć drogę i dorzucić pas awaryjny? Obecnie już się do tego uwagi nie przykłada, drogi buduje się często na nasypach i osłania ekranami w otwartej przestrzeni. Cel jest taki sam jak z drzewami, tylko nie rośnie przez 20 lat i można go w razie czego rozebrać :)
@Maquabra Jest spora różnica w czasie reakcji w mieście i na trasie. W mieście dosyć łatwo jest wyhamować przed przeszkodą, a na trasie zwykle jeździ się kilka razy szybciej i byle dzik może wywołać wypadek. Z drugiej strony gdyby każdy jeździł wolno tak na wszelki wypadek, to jazda byłaby katorgą. Sam się raz naciąłem na faceta, który wyskoczył mi z podporządkowanej i nie miałem gdzie uciekać. Mimo to nie zwalniam przed każdym skrzyżowaniem dla pewności, że wyhamuję przed idiotą. Lepiej po prostu mieć większy samochód :)
@Grajcz: jakoś np w takich niemczech drzewa rosną blisko przy drogach, oczywiście nie mówimy tu o autostradach, i nikomu krzywdy nie robią.jeżdżąc przepisowo nikt na drzewie nie wyląduje.a jak są jacyś mistrzowie kierownicy, którzy nie mają wyobrazni to sory ale trzeba im pousówac wszystkie przystanki przy drogach, lasy wycinać na 20 metrów od drogi, budynki które są niedaleko drogi też wyburzyć, mosty porozwalać i rzeki i inne zbiorniki wodne zasypać żeby piraci mogli się wykazać.ale chyba rozsądniej byłoby jakby taki człowiek co ma problemy z jazdą drogą wokół której rosną drzewa przesiadł się na autobusy czy pociągi.
Zgodzę się z tym, że drzewa przy drogach w Polsce w znacznej większości przypadków nie mają większego sensu. Natomiast gdyby były umieszczone tak jak na powyższym zdjęciu - z zachowaniem sporego pobocza, na którym bez problemu zmieści się samochód, to bardzo by mi to odpowiadało. Jechałem kilkoma drogami, które wyglądały podobnie (drzew było sporo, ale nie tuż przy jezdni) i faktycznie widok i wrażenie było niesamowite.
Ja tam patrzę po komentarza i widzę, że drzewa to są jakieś grozne, nieprzyjemne i niszczycielskie. Strach koło czegoś takiego przejeżdżać, a sadzić to w ogóle.
Pisał to na bank ktoś, kto widzi przednią szybę tylko z perspektywy pasażera... Albo nie ma zbyt wiele wyobraźni. Nigdy nie czuję komfortu prowadząc w tego typu warunkach - nigdy nie wiadomo, co lub kto zza takiego drzewa wyskoczy. A to wytoczy się pijaczek, który za nim szcza, a to wyskoczy jakiś lisek, zwłaszcza wieczorem. Szczerze mówiąc, gówno mnie wtedy obchodzi, czy jest ładnie, czy też nie jest.
OdpowiedzAż boję się zapytać, jak kolega po mieście jeździ? Tam to dopiero musi się paranoja włączać. Każdy chodnik, każdy przechodzień, każdy zaparkowany samochód... Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego niektórzy boją się na trzeźwo jeździć.
Odpowiedz@Maquabra: Po pierwsze koleżanka. Po drugie - absolutnie. Widząc potencjalne zagrożenie (idący pieszy) mam je pod uwagą i w każdej chwili jestem gotowa, by zareagować, to nie znaczy, że jestem w panice. W takiej sytuacji zagrożenie może pojawić się z absolutnego zaskoczenia. Może to pewien uraz wiążący się z potrąceniem psa, który zza krzaczorów tuż przy drodze mi wyskoczył podczas jednego z pierwszych samodzielnych przejazdów - reakcja była na tyle szybka, że nic mu się nie stało, ale nie byłam zwyczajnie w stanie uniknąć zderzenia (pas z naprzeciwka zajęty, na poboczu wspomniane krzaczory). To absolutnie nie znaczy, że boję się jeździć, wręcz przeciwnie - jestem jedną z tych kobiet, które nie blokują lewego pasa, choć często go używają. ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2017 o 19:19
Tiaaaa każda tak mówi, a z parkingu w ogóle wyjechałaś kiedy ten pies wybiegł? ;>
Odpowiedz@Ascara: Dlatego powinno jechać się wolniej, dostosowując prędkość do warunków. Poza tym drzewa są przydatne podczas śnieżnej zimy. Do niedawna przy drodze do mojego domu rosły wysokie topole. Korony chroniły drogę przed opadami a grube pnie przed zaspami. Kiedy ścięli te drzewa, w zimie droga stała się nieprzejezdna mimo, że opady były mniejsze niż zwykle.
Odpowiedz@Maquabra: Akurat to że drzewa nie powinny być sadzone przy drodze wie każdy, to nie kwestia paranoi tylko faktów - w razie wypadku zawsze lepiej wylądować w jakimś polu czy nawet rowie niż trafić w drzewo.
Odpowiedz@2oneX: Na autostradach nie schodzę poniżej 130 (trzymać 140 czasami ciężko, bo mam niewielkie auto, które już przy tej temperaturze opon robi się nieco niestabilne). Na ekspresowej w sumie trzymam podobne prędkości. Inne - no to wiadomo, zależy. Nie jest też tak, że jeżdżę tylko po okolicy. Mieszkam na stałe w Wielkopolsce, studiuję w warmińsko-mazurskim, od roku przemieszczam się samochodem pomiędzy domem i uczelnią kilka razy do roku. Bywałam już w dolnośląskim i Zakopanym. Na przeglądzie zwykle wychodzi mi kilkanaście tysięcy kilometrów, a większość dalszych wyjazdów z rodzicami (jak np. to Zakopane) była autem taty, z którym mam to szczęście, że nie broni mi prowadzenia a wręcz przeciwnie, więc jeżdżę sporo. Egzamin zdałam w specyficzny sposób, bo kiedy ktoś mi wyjechał i zamiast hamować, bo bym zwyczajnie nie zdążyła, zrobiłam unik pasem z naprzeciwka, korzystając z jego wolności - egzaminator był pod wrażeniem prawidłowego instynktu u młodocianego kierowcy i od razu kazał zjeżdżać na WORD. Myślę, że wystarczy w ramach odpowiedzi? ;)
Odpowiedz@Ascara: Zresztą chyba z tego wszystkiego, co napisałam, fakt, że mój ojciec powierza mi bez oporów swój samochód i śpi na dłuższych trasach jak jedziemy razem to chyba najlepszy dowód. :D
OdpowiedzOczywiście. Pokaż jeszcze swoje konto na deviant art.
Odpowiedz@SonyERNI: Nie mam. :<
Odpowiedz@Ascara: Większość tych zadrzewionych dróg to zaszłość jeszcze z komuny. Później był to spory problem, jak tu poszerzyć drogę i dorzucić pas awaryjny? Obecnie już się do tego uwagi nie przykłada, drogi buduje się często na nasypach i osłania ekranami w otwartej przestrzeni. Cel jest taki sam jak z drzewami, tylko nie rośnie przez 20 lat i można go w razie czego rozebrać :) @Maquabra Jest spora różnica w czasie reakcji w mieście i na trasie. W mieście dosyć łatwo jest wyhamować przed przeszkodą, a na trasie zwykle jeździ się kilka razy szybciej i byle dzik może wywołać wypadek. Z drugiej strony gdyby każdy jeździł wolno tak na wszelki wypadek, to jazda byłaby katorgą. Sam się raz naciąłem na faceta, który wyskoczył mi z podporządkowanej i nie miałem gdzie uciekać. Mimo to nie zwalniam przed każdym skrzyżowaniem dla pewności, że wyhamuję przed idiotą. Lepiej po prostu mieć większy samochód :)
Odpowiedz@Ascara .... to był żart. Ja tam wole jak dziewczyna prowadzi bo przynajmniej mogę się bezkarnie piwa napić.
Odpowiedz@Grajcz: jakoś np w takich niemczech drzewa rosną blisko przy drogach, oczywiście nie mówimy tu o autostradach, i nikomu krzywdy nie robią.jeżdżąc przepisowo nikt na drzewie nie wyląduje.a jak są jacyś mistrzowie kierownicy, którzy nie mają wyobrazni to sory ale trzeba im pousówac wszystkie przystanki przy drogach, lasy wycinać na 20 metrów od drogi, budynki które są niedaleko drogi też wyburzyć, mosty porozwalać i rzeki i inne zbiorniki wodne zasypać żeby piraci mogli się wykazać.ale chyba rozsądniej byłoby jakby taki człowiek co ma problemy z jazdą drogą wokół której rosną drzewa przesiadł się na autobusy czy pociągi.
OdpowiedzZgodzę się z tym, że drzewa przy drogach w Polsce w znacznej większości przypadków nie mają większego sensu. Natomiast gdyby były umieszczone tak jak na powyższym zdjęciu - z zachowaniem sporego pobocza, na którym bez problemu zmieści się samochód, to bardzo by mi to odpowiadało. Jechałem kilkoma drogami, które wyglądały podobnie (drzew było sporo, ale nie tuż przy jezdni) i faktycznie widok i wrażenie było niesamowite.
OdpowiedzNo zajebiste uczucie, zwłaszcza gdy z lewej albo prawej strony masz słońce i stroboskop i w oczy napier*ala.
OdpowiedzJa tam patrzę po komentarza i widzę, że drzewa to są jakieś grozne, nieprzyjemne i niszczycielskie. Strach koło czegoś takiego przejeżdżać, a sadzić to w ogóle.
Odpowiedz