To się niestety dość często zdarza, ostatnio jechałam tramwajem i czytałam sobie książkę, to też jakieś babsko do mnie rzuciło coś w stylu "co czytasz, głupia dziewucho". Jedna dziewczyna z roku ode mnie też miała coś podobnego, jechała pociągiem i się uczyła, a jakaś kobieta stała nad nią i cały czas gadała "oczy sobie zepsujesz, gówniaro" albo "uczy się w domu, a nie przy ludziach, łajzo".
Skąd się ci ludzie biorą? Po co oni to robią?
Autorko wyznania, jesteśmy z Tobą :P
Poważnie? Nigdy nie byłem świadkiem takiej akcji, ale raz, z transportu publicznego korzystałem krótko i to dość dawno temu, a dwa, tylko na Śląsku, chyba nigdy w Polsce, nie licząc pociągów.
Mimo wszystko, jestem w szoku.
@Maquabra: Ja jeżdżę codziennie na uczelnię i to się zdarza, w dodatku nie tylko mi. Nie wiem za co minusy, czyżby tu byli ludzie zachowujący się w ten sposób?
choroba dwubiegunowa ma różne oblicza.
dwa tygodnie temu spotkałem w sklepie kobietę z... wielką, granatową, uchyloną walizką na kółkach. ubrana była jak 12-14 letnia dziewczynka, tzn. różowości, neonowe seledyny, krótkie futerko, buciki z cekinami czy kamykami) na głowie warkoczyki, na ustach różowa szminka, na powiekach różowy tusz. tylko, że kobita miała na oko z 70 lat.
chciałem kupić ziemniaki, pomidory i jabłka, a że trochę zamyślony byłem, nie słuchałem tego, co ktoś w moim otoczeniu mówi. jednak natarczywość dość piskliwego głosu zmusiła mnie do przestawienia uwagi z nader ważnych wewnętrznych rozważań, na zmysł słuchu. na szczęście zrobiłem to nie podnosząc wzroku z góry wysypanych do skrzynek pyrek, które akurat przebierałem. a usłyszałem, że podstarzała lolita nienawidzi marchewki, ale musi ją kupić, bo jest w zestawie włoszczyzny. i takie trajkotanie trwało dobrą minutę. myślałem, że obok niej może ktoś stoi, albo rozmawia przez słuchawkę bluetooth, ale nie - te słowa były skierowane najwyraźniej do mnie. zbawieniem okazała się kobitka z obsługi, na którą stara tapeciara przeniosła swoją uwagę. skończywszy wybieranie bulw, przeniosłem się do stoiska z jabłkami, cały czas pilnie obserwując posadzkę i stan kółek w pchanym wózku. nagle na wprost mnie wyrosła ta skrzekliwa "nastka" i prawie wrzeszcząc krzyknęła: "ja do ciebie mówię człowieku, a ty nic!".
zbyłem ją burknięciem, że zamyśliłem się i w te pędy oddaliłem się od stoiska z warzywami. chyba próbowała za mną iść, jednak ta jej wielka waliza o coś zaczepiła i zdołałem umknąć.
tak, to była osoba, prawdopodobnie chora na schizofrenię...
Spodziewałem się, że na koniec tej epickiej historii z opisami jak u Orzeszkowej na osiołku wjedzie Napoleon Bonaparte i rozda wszystkim po gumie balonowej.
Teraz jestem zawiedziony.
To się niestety dość często zdarza, ostatnio jechałam tramwajem i czytałam sobie książkę, to też jakieś babsko do mnie rzuciło coś w stylu "co czytasz, głupia dziewucho". Jedna dziewczyna z roku ode mnie też miała coś podobnego, jechała pociągiem i się uczyła, a jakaś kobieta stała nad nią i cały czas gadała "oczy sobie zepsujesz, gówniaro" albo "uczy się w domu, a nie przy ludziach, łajzo". Skąd się ci ludzie biorą? Po co oni to robią? Autorko wyznania, jesteśmy z Tobą :P
OdpowiedzPoważnie? Nigdy nie byłem świadkiem takiej akcji, ale raz, z transportu publicznego korzystałem krótko i to dość dawno temu, a dwa, tylko na Śląsku, chyba nigdy w Polsce, nie licząc pociągów. Mimo wszystko, jestem w szoku.
Odpowiedz@Maquabra: Ja jeżdżę codziennie na uczelnię i to się zdarza, w dodatku nie tylko mi. Nie wiem za co minusy, czyżby tu byli ludzie zachowujący się w ten sposób?
OdpowiedzW jakim mieście?
Odpowiedzchoroba dwubiegunowa ma różne oblicza. dwa tygodnie temu spotkałem w sklepie kobietę z... wielką, granatową, uchyloną walizką na kółkach. ubrana była jak 12-14 letnia dziewczynka, tzn. różowości, neonowe seledyny, krótkie futerko, buciki z cekinami czy kamykami) na głowie warkoczyki, na ustach różowa szminka, na powiekach różowy tusz. tylko, że kobita miała na oko z 70 lat. chciałem kupić ziemniaki, pomidory i jabłka, a że trochę zamyślony byłem, nie słuchałem tego, co ktoś w moim otoczeniu mówi. jednak natarczywość dość piskliwego głosu zmusiła mnie do przestawienia uwagi z nader ważnych wewnętrznych rozważań, na zmysł słuchu. na szczęście zrobiłem to nie podnosząc wzroku z góry wysypanych do skrzynek pyrek, które akurat przebierałem. a usłyszałem, że podstarzała lolita nienawidzi marchewki, ale musi ją kupić, bo jest w zestawie włoszczyzny. i takie trajkotanie trwało dobrą minutę. myślałem, że obok niej może ktoś stoi, albo rozmawia przez słuchawkę bluetooth, ale nie - te słowa były skierowane najwyraźniej do mnie. zbawieniem okazała się kobitka z obsługi, na którą stara tapeciara przeniosła swoją uwagę. skończywszy wybieranie bulw, przeniosłem się do stoiska z jabłkami, cały czas pilnie obserwując posadzkę i stan kółek w pchanym wózku. nagle na wprost mnie wyrosła ta skrzekliwa "nastka" i prawie wrzeszcząc krzyknęła: "ja do ciebie mówię człowieku, a ty nic!". zbyłem ją burknięciem, że zamyśliłem się i w te pędy oddaliłem się od stoiska z warzywami. chyba próbowała za mną iść, jednak ta jej wielka waliza o coś zaczepiła i zdołałem umknąć. tak, to była osoba, prawdopodobnie chora na schizofrenię...
Odpowiedz@smuga50: K...wa, ile fajnych wyrazów, pokopiuję sobie na zapas.
OdpowiedzSpodziewałem się, że na koniec tej epickiej historii z opisami jak u Orzeszkowej na osiołku wjedzie Napoleon Bonaparte i rozda wszystkim po gumie balonowej. Teraz jestem zawiedziony.
Odpowiedz@Maquabra: gumy balonowej nie rozdawali. tylko jakieś ulotki na zewnątrz...
Odpowiedz@smuga50 http://i.imgur.com/Q7lZt0yl.jpg
OdpowiedzMnie najbardziej urzekło, że rzuciła się z nadwagą na pierwszą lepszą ławkę. Dobrze że nie umie mówić. "i co tam robisz, paskudo skończona" .
OdpowiedzJa bym jej odparła mimochodem "i tak zdechniesz pierwsza":P
Odpowiedz