Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Apteka

+18
Ten skrin może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Dodaj nowy komentarz
avatar Zowk_Sjookoski
6 18

Poważnie powiedziała "...tu na zdj jest dziewczyna"? To gimba już nie tylko pisze skrótami, ale tez mówi skrótami? Jprdl...

Odpowiedz
avatar smuga50
-3 13

@Zowk_Sjookoski: naśmiewacie się, ale dziewcze ma na tyle rozumu i wie, że nie powinna się rozmnażać...

Odpowiedz
avatar Zowk_Sjookoski
6 10

@smuga50: Może to tylko instynkt, nie tyle samozachowawczy, co zachowawczy ludzkość przed fala kolejnych Karyn.

Odpowiedz
avatar conrad_owl
2 2

Eee tam... @smuga50 - wtedy jeszcze nie było 500+, to i nie chciała się rozmnażać. To nie kwestia rozumu ;)

Odpowiedz
avatar Zowk_Sjookoski
3 3

@Misiaczkowa: No, żeby gimby zrozumiały - to primo. Secundo, dane słowo nie przejdzie przez cenzurę, więc w pełni komentarz nie byłby zamieszczony.

Odpowiedz
avatar allahuwonsz
2 4

W takiej sytuacji przeprosiłbym za nieporozumienie i wymieniłbym za dopłatą na najgrubsze durexy, aby zminimalizować ryzyko wpadki by głupota się nie rozmnożyła.

Odpowiedz
avatar smuga50
0 2

@allahuwonsz: kiedyś był taki żart, że jedyny 100% skuteczny środek antykoncepcyjny, to dwie prezerwatywy i "super takon" między nimi. "super takon" to taki żel w puszce pod ciśnieniem. wpompowywało się to w koła i miał on uszczelniać opony bezdętkowe przy drobnych przebiciach...

Odpowiedz
avatar Misiaczkowa
0 2

o ile się nie mylę to komentarz tej laski to stary dowcip...

Odpowiedz
avatar piotrek1mozejko
0 2

Podobna sytuacja miała miejsce w aptece pewnego posła. Wchodzi kobieta i mówi:-Poproszą najtańsze prezerwatywy. M:-Pani nie bierze tych najtańszych. K:-Dlaczego? M:-Bo, jak z panem Antonim ich próbowaliśmy, to nie dość, że jemu pękały, to mi spadywały.

Odpowiedz
avatar z1omek
-2 4

Kumpel pracował w aptece. Powiedzmy, że miał na imię Bartek. I Bartek opowiedział mi taką historię. Wchodzi facet po 60-ce do apteki i pyta: Facet: Czy jest Respirator? Bartek: Respirator? W aptece? F: No, Respirator, taki lek. B: Może chodzi Panu o Risperatio? F: Przecież tak powiedziałem młody człowieku. To dysponuje Pan tym lekiem? B: Hmm. Sprawdzę, momencik... Tak, mamy ten lek. F: W takim poproszę opakowanie... tylko z najwyższą dawką. B: Poproszę receptę. F: Nie mam recepty, ale zażywam ten lek codziennie i skończył mi się w drodze do Torunia, więc proszę sprzedać mi jedno opakowanie. O, tu w kieszeni mam puste pudełko po tym leku. Przypadek? Nie sądzę. B: Proszę Pana, ten lek wydajemy tylko na receptę. To nie witamina C. To bardzo silny lek na schizofrenię, który ma poważne skutki uboczne... F: Tak, tak, wiem, wiem... B: ... po zażyciu tego leku można odczuwać bezsenność, pobudzenie, lęk, przygnębienie, bóle głowy. F: Bezsenność? Doskonale! Będziemy mogli popracować w nocy. Pobudzenie? Ja cały czas jestem pobudzony. Lęk? Czy Pan wie kim ja jestem?! Ja nie wiem co strach! B: Mówił Pan, że jest Pan w drodze. F: Tak, jestem w drodze do Torunia. Jadę się spotkać z ojcem. B: No właśnie, a przyjmując Risperatio nie powinno się prowadzić pojazdu. F: Spokojnie, ja nie prowadzę. Prowadzi Pan Kazimierz, który jest mistrzem kierownicy. B: Proszę Pana, bez recepty i tak nie mogę Panu sprzedać tego leku. F: A nie znudziła się Panu ta praca w aptece? B: A dlaczego Pan pyta? F: A może zechciałby Pan zostać moim asystentem? B: Asystentem? F: Na początek asystentem i może coś jeszcze...hmm. Leciał Pan kiedyś samolotem? B: Nie, ale lubię samoloty. Widziałem "Top gun" z 10 razy i byłem kilka razy na lotnisku jak odwoziłem znajomych na samolot. Oglądam też "Katastrofy w przestworzach" na Diskawery. F: To świetnie! Takiego człowieka mi trzeba! Ekspert od katastrof marnuje się w aptece na prowincji. No to bedziesz Bartuś,.. mogę tak do Pana mówić? B: Spoko. F: Będziesz Bartuś moim asystentem i ekspertem w spec komisji. No! To dawaj ten Respirator. B: Risperatio. Nie mogę bez recepty, nie wolno. Szefostwo mnie zabije. F: Wołaj ją! Wchodzi szef, który słuszał wcześniejszą rozmowę z zaplecza. (S). S: O co chodzi? F: Bartuś potrzebuje Pańskiej zgody na sprzedanie mi leku bez recepty. S: Hmm. Chce Pan, żeby sprzedać mu lek pomimo braku recepty. Chce mi Pan podkupić pracownika. Hmm, hmm... F: Był Pan może w wojsku? S: A co to ma do rzeczy? F: Może znalazłaby się dla Pana jakaś fucha. S: Nie byłem. Studiowałem... Ale bardzo lubię "Czterech pancernych", oglądałem wszystkie powtórki! F: O,o,o, i widzi Pan i świetnie się składa. Będę potrzebował ludzi do zarządu pewnej spółki i Pańska wiedza na temat czołgów bardzo się przyda. S: Bartek! Zapakuj Panu lek! I daj to wypowiedzenie to Ci podpiszę. F: Bartuś, chodź chłopcze. Masz tu landrynkę. B: Lubię landrynki. F: A co jeszcze lubisz? B: Kakałko. F: Kakałko lubisz? Przypadek? Nie sądzę... Bartek nie wrócił już do Łomianek. Ot, cała historia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 lutego 2017 o 17:53

avatar MOONN1
0 0

Historia traci wiarygodność w momencie przeczytania ceny za prezerwatywy ;)

Odpowiedz
avatar Zowk_Sjookoski
0 0

@MOONN1: Na sztuki może kupowała. Wstępnie testowane.

Odpowiedz
Udostępnij