Po czwarte, nie "witam", po piąte nie "pozdrawiam". Jak taki idiota zdał maturę?
Pisząc "witam" w jakiejkolwiek wiadomości czy poście insynuujemy, że odbiorca jest niżej od nas, po drugie "witam" odnosi się do miejsca: gospodarz wita gości w domu, więc to nie gość mówi "witam" wchodząc do domu, a gospodarz mówi "witam" do gościa, mając na myśli "witam cię w tym domu".
@„Jan Miodek”: Z pozdrowieniami bywa różnie. Na moim kierunku (skandynawistyka) panuje bardzo nieformalna atmosfera, do większości prowadzących mówimy po imieniu, bo taki jest zwyczaj w Skandynawii. Przez to nie używamy w mailach standardowego "Szanowna Pani Doktor", bo brzmiałoby to dość śmiesznie, a zwykłe "pozdrawiam" na zakończenie też jest jak najbardziej na miejscu. Jednak "witam" zdecydowanie odpada niezależnie od okoliczności. :P
@„Jan Miodek”: "Panie Miodek" powstało takie coś jak Internet. Tak to ten kabel co wystaje panu z komputera. Nie k. nie ten, ten jest od myszy. Nie k. ta mysz nie ugryzie.
Zgodnie z podstawowymi zasadami netykiety w Internecie wszyscy dla wszystkich są na "TY". Używanie zwrotu "dzień dobry" jest po prostu głupie. Jak rozmawiasz z kimś po drugiej stronie świata to też mu powiesz "dzień dobry" chociaż u niego jest 2 w nocy?
Najbardziej uniwersalną i powszechnie przyjętą formą jest więc "witam". Twierdzenie że "witam" stawia odbiorcę niżej od nas jest największą bzdurą na jaką do tej pory trafiłem w kwestii zasad komunikacji w necie.
A takie magistry to typowa studencka chamówa która odrzuca od studiowania. Nie dość że niezasłużenie dostaje pan magister w gratisie "profesora" i powinien się cieszyć to nie on musi podkreślić że jest magistrem. A kogo to dzisiaj obchodzi oprócz rekrutera do maca?
Pamiętam miałem takie szmacisko w liceum, studia skończyła i palma odbiła, ktoś się zapomniał i powiedział jej na "pani". Prawie go wgniotła w ziemię że jak on śmie się do nie tak zwracać. Tak mnie to zgrzało że celowo zacząłem się do niej zwracać per magister. Jak wybuchnęła, to jej mówię prosto w oczy jak pani magister chce być profesorem to proszę się do mnie zwracać na pan bo nie jestem pani kolegą z podwórka i razem z panią patelni po bruku nie ciągałem.
I zanim ktoś napisze że sobie zaszkodziłem. Nie nie zaszkodziłem sobie. Nauka nigdy mi nie sprawiała problemu i zawsze potrafiłem walczyć o swoje więc "pani profesor" mścić się nie mogła bo taka młoda siksa to zawsze jest na wylocie.
@„Jan Miodek”: Bo studia, Panie, to pic na wodę: byle rektor ściągał profity od Państwa, oby statystyki były git, oby bezrobocie było niższe, bo kilka lat na studiach mija... Wszyscy są zadowoleni, a armia debili z dyplomami krąży po rynku pracy.
@„Jan Miodek”:
Z "myślą przewodnią" zgadzam się jak najbardziej, problem polega na tym, że... nikt nas tego przed studiami nie nauczył! Zrobiłem licencjat rok temu, więc mam dość świeże wspomnienia z okresu studiów. Nikt, na cały rok (poza osobami, które już studiowały na innych kierunkach- a i to nie wszystkimi!) na początku nie wiedział w jaki sposób się zwracać do wykładowcy, jakich zwrotów używać itp. Niby w szkołach się uczy pisania listów formalnych, nieformalnych i w ogóle wszystkich rodzajów, ale nikt nigdy nie uświadomił nas w jaki sposób rozpoznać jak się do adresata zwracać.
Co do "witania" rozmówcy- teoria jest jaka jest, ale w praktyce powszechność użycia słowa "witam" jest tak duża, że do momentu, kiedy wykładowca nas uświadomił na pierwszym roku, że jest to niestosowne (i będę mu za to resztę życia wdzięczny), byłem stuprocentowo pewny, że jest to taka "mało sztywna, ale jednak formalna" forma powitania.
I jeszczcze jedna kwestia- tu cała wina spoczywa na systemie oświaty, bezdyskusyjnie. Owszem, mógłbym się sam nauczyć i powinienem nawet- ale muszę wiedzieć, że nie wiem! W szkole zaś nauczyli mnie czego nauczyli- więc nie miałem nawet pojęcia, że mogę popełniać błąd.
@cavefalcon: Człowieku, przy wiadomościach i listach formalnych zwyczajnie "witam" na początku jest traktowane przez wielu jako błąd ortograficzny. "Szanowny/a Pani/Panie" to oczywiście forma konwencjonalna.
I tu nie chodzi o mnożenie tytułów. Do swoich wykładowców - jakikolwiek stopień by nie mieli - zawsze zwracałem się "Proszę Pana/Pani". Myślę, że większość z nich wolała wręcz "Proszę Pani" niż np. "Pani doktor".
@cavefalcon: Czy w ogóle przeczytałeś co napisałeś? E- mail jest taką formą komunikacji jak każda inna. To, że nie musisz iść na pocztę i go wysłać wrzucając do skrzynki nie oznacza, że można zapomnieć o tym do kogo się piszę. "Szanowny/a Pani/Panie" można napisać o dowolnej porze dnia i nocy, więć porównanie do "dzień dobry" jest wzięte nie powiem skąd. Jak idziesz na uczelnię, to nie idziesz tam po to, żeby dalej utrwalać błędy (co się i tak dzieje) i "stosować powszechne zwroty" wobec osób, do których takowych nie należy stosować, tylko po to, żeby się czegoś, kurde, nauczyć. To, że "witam" się używa powszechnie, nie zmienia faktu, że jest to BŁĄD.
Poprawienie z profesora na magistra- nawet nie wiem jak to skomentować. Wiesz w ogóle jaka to różnica między byciem profesorem a magistrem? Albo pomyślałeś o tym, że należy sobie zadać trud przed napisaniem maila i sprawdzić jaki stopień naukowy ma adresat? Czy piszesz z nastawieniem "a ch**, wezmę, wyślę, może zaliczy jak gość jest jeleniem"? Jak nie wiesz jaki ma ktoś stopień naukowy, to nie wymieniasz żadnego, a nie bierzesz najwyższy jaki znajdziesz, bo dowodzi to tylko ignorancji.
@cavefalcon: W internecie przyjęło się też pisanie "wgl" albo "wogóle" (mimo że poprawnie jest "w ogóle") i tysiąc innych kretynizmów. To, że coś jest często powtarzane nie oznacza, że nie jest błędne i nie można się z tego śmiać. Dlaczego uważasz, że w internecie trzeba używać form zastępczych wyrażenia 'dzień dobry'??
Albo wcale nie baw się w stylizację wiadomości, albo jak już koniecznie musisz to pisz w formie listu tak jak ten "profesor/magister" czyli "Szanowna Pani, [...] Z poważaniem" a na końcu 'podpis'. Pisanie 'Witam" jest jak już ci wyjaśniono idiotyczne, gdzie ona go wita? Siedzą u niej w domu i piszą do siebie?
Ale z tym "po pierwsze, magister" to zgadzam się, że czepia się byle tylko 'zjechać' studentkę.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 lutego 2017 o 12:47
@Mixxer5: Ona po prostu wyniosła ze szkoły średniej przyzwyczajenie, że do każdego nauczyciela mówi się per "Profesor" a nie pisze tak bo 'bierze najwyższy jaki znajdzie'. Jeżeli jest na 1 roku to chyba ma prawo nie wiedzieć, że na studiach lepiej tak nie mówić do każdego wykładowcy bo zawsze znajdzie się jakiś przewrażliwiony.
@cavefalcon: Chyba jednak nauka sprawiała ci jakieś problemy skoro do tej pory nie wiesz że poczta internetowa to nie jakieś gównianie forum dyskusyjne i w przypadku pisania wiadomości formalnej - do wykładowcy, pracodawcy czy klienta - należy trzymać się takich samych zasad jak w każdym innym rodzaju komunikacji.
Mi byłoby po prostu wstyd wysłać coś takiego do wykładowcy bo to zwyczajnie świadczy o lenistwie i prostactwie piszącego.
@Mixxer5: Bez przesady, szkoła raczej nie ma uczyć kultury.
Tutaj bardziej zawiedli rodzice skoro nie nauczyli dziecka że do obcego człowieka - każdego, nie tylko wykładowcy - należy podchodzić z szacunkiem.
A skąd wiedzieć jak do kogo się zwrócić?
Polecam google, ja przed napisaniem pierwszego maila do wykładowcy na studiach zwyczajnie sprawdziłem to w google - wiele uczelni wręcz udostępnia szablony takich wiadomości właśnie dla nowych studentów.
Tylko problem w tym że jak się studentowi nie powie o tym na zajęciach to sam z siebie nawet nie pomyśli żeby przeglądać informacje udostępnianie przez uczelnie.
@Rievel: No akurat mi osobiście się trudno odnieść- u mnie w Liceum nigdy stopni naukowych nie stosowaliśmy (moja wychowawczyni raz się rozzłościła, że żadnym profesorem nie jest tylko magistrem). Ja się nie czepiam w tym miejscu osoby ze screena (ale sprawdzić też mogła), tylko tego co napisał cavefalcon, że gość się czepia. Jak nie on, to ktoś inny by jej zwrócił uwagę.
@Grajcz: No właśnie chodzi o to, że nawet by mi nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić. Forma "witam" jest naprawdę bardzo powszechna, a nikt mnie nigdy (przed studiami) nie uświadomił, że jest błędna, o "stawianiu się ponad rozmówcą" nie wspominając. Gdybym był świadom przynajmniej tego, że nie powinienem tak pisać to sprawdziłbym jak.
@Grajcz: Mój profesor od matematyki informuje o takich rzeczach na swojej stronie, bardzo dobrze, bo wielu studentów wchodząc tam nauczyło się pisać poprawnie.
http://etacar.put.poznan.pl/maciej.grzesiak/main.php
Rasowe matoły walczące o pauperyzację języka zostały już dostatecznie obsztorcowane, więc sobie daruję.
Złożę tylko podziękowania dla tych, którzy starają się nie dopuścić do ostatecznego schamienia tego coraz bardziej żałosnego narodku. Głupota została ostatnio wciągnięta na sztandary...
@Mixxer5: 37% twierdzi że Pawłowicz jest profesorem, a taki z niej "profesor" jak z magistra w liceum.
Fakty są takie i im nie zaprzeczysz: wykładowca z kijem w (.) potrafi ci zepsuć całą naukę.
Ja na szczęście potrafiłem trafić na takich którzy zwracali się do mnie: panie (moje imię). Od razu inne podejście, wiesz że taki ktoś jest po to aby czegoś cię nauczyć a nie odwalić co ma odwalić żeby było i hajs się zgadzał.
@Rosveen: Akurat z tym "Szanowna Pani Doktor" to się zdarza i akurat to chyba najlepsze co możemy napisać. Różnie z tym bywa bo w tamtym roku miałem ćwiczeniowca, z którym można było wyjść na piwo i na zajęciach zawsze była luźna atmosfera, jednak maile do studenta zawsze pisał "Szanowny Panie". Jednak są też profesorowie, którzy na formalną wiadomość z pytaniem o zajęcia potrafią odpisać "nie trza.".
@cavefalcon: Ona jest profesorem jakiegoś tam uniwersytetu. Żeby zostać profesorem nadzwyczajnym, trzeba uzyskać stopień doktora habilitowanego - co także jej się udało.
Także ze spokojem możesz zwracać się do niej 'per profesor'.
@SpyMaster: Wiadomo, trzeba mieć wyczucie sytuacji. Ćwiczeniowcy zazwyczaj sami zwracają się do nas w mailach bardzo nieformalnie, więc odpisujemy w takiej samej tonacji, ale mamy paru wykładowców, którzy stosują standardowe oficjalne powitania. Sama miałam na początku wątpliwości w niektórych przypadkach, więc celowałam w coś neutralnego i miałam nadzieję, że po odpowiedzi poznam, która to kategoria. ;)
@Kajothegreat: Ale ona nie może się podpisywać "prof. Krystyna Pawłowicz", bo nie ma tytułu naukowego profesora, tylko pełni funkcję profesora na uczelni, a to jest różnica. Może się podpisać: "Krystyna Pawłowicz, prof takiej to, a takiej uczelni". Można ją nazywać profesorem, bo pełni taką funkcję, ale nie może "prof." używać przed nazwiskiem.
@kowadlo: Z moich doświadczeń wynika że takie wyolbrzymione ego to mają nauczyciele w liceum - tam każdy chciałby być profesorem. Natomiast na studiach wykładowcy zazwyczaj akceptują swój tytuł naukowy i nie lubią, gdy ktoś posługuje się niepoprawnym tytułem, zarówno jeśli go zaniża, jak i zawyża.
@jaros1024: W zasadzie tylko raz miałem sytuację na studiach, żeby wykładowczyni się ucieszyła, jak ją kolega zrobił profesorem. Baba strasznie nieprzyjemna, mniemanie o sobie i swoim przedmiocie miała niesamowicie wyolbrzymione (łacina- kompletnie nieprzydatna na moim kierunku, fatalny poziom nauczania, a żeby było zabawniej- na początku byłem nastawiony bardzo pozytywnie. Przez jakieś 5 min pierwszych zajęć przynajmniej), nawet pozostali wykładowcy się z tego śmiali. Reszta? Generalnie bez większej presji, nieważne czy magister, czy doktor, czy profesor.
@kowadlo: Nic niezwykłego, u mnie na politechnice wielu wykładowców poprawiało studentów zawyżających im stopień naukowy.
Dla większości z nich wstydem jest zawyżanie tytułu.
@kowadlo: Prowadzący bardzo nie lubią degradowania lub wywyższania ich, kiedy przez pomyłkę nazwiesz magistra doktorem lub odwrotnie oburzą się tak samo, a przynajmniej z tym się spotkałam na mojej uczelni.
Tytuł profesora przysługiwał kiedyś z urzędu nauczycielom w liceach. Nie było w tym fakcie żadnego elementu wywyższania się. Była to tradycja, którą zwalczała komuna. Skutecznie.
A na studiach wypada poznać tytuł osoby, do której się ma interes. Traktujemy to (my, nauczyciele akademiccy) tak samo jak przekręcanie imion. Nic więcej. Chociaż na pewno znajdzie się całe spektrum poglądów.
@kowadlo: To nie wiem na jakiej uczelni tak jest. U mnie zawsze się ludzie oburzają za zawyżanie tytułu, bo to po prostu jest brak szacunku. Jak się ma do kogoś interes, to wypada poznać jego imię, nazwisko i tytuł.
Tyle komentarzy, a nikt nie napisał, że tylko skrajny debil wysłałby takiego maila prowadzącemu... Można próbować pogadać, poprosić, ale nie drogą mailową raczej, do tego... "czy nie mógłby pan" - ja tutaj czuję strasznie pretensjonalną formę, "czy istniałaby możliwość" itp. brzmiałoby dużo lepiej.
@telecaster1951: Ale... JAK. Ja też jestem na studiach, też jestem z pokolenia Fb i nie przyszłoby mi to do głowy. Może nawet by coś ugrali, czasami jest obniżany próg, ale... Na pewno nie w ten sposób.
@Ascara: Czyli nieistotne jest dla Ciebie to, że takie błaganie o niezasłużone zaliczenie jest poniżające i w celu zatrzymania resztek godności nie powinno się W OGÓLE o coś takiego prosić, nieważne w jakiej formie?
@Rievel: Wszystko zależy od sytuacji. Jeżeli próg zaliczenia wynosi np. 30%, jak podobno na niektórych uczelniach jest, to... Cóż. U mnie próg to z reguły 70 lub 75%. Kiedy na jednym z trudniejszych kolokwiów miałam 69%, a zaliczało 70, to miałam ochotę odgryźć sobie palce ze złości. Nie przyszło mi do głowy prosić prowadzącego o zaliczenie, ale nie potępiam jakoś bardzo tego, że komuś mogło.
@Ascara: Moim zdaniem jeżeli ktoś prosi zamiast uzasadnić dlaczego uważa, że próg punktowy jest zawyżony to sam przyznaje, że nie ma powodu nikogo 'podciągać'.
@Rievel: A to druga sprawa, ale nie wynika z tego, ile było takich osób. Na jednym z egzaminów z niemal 80 podchodzących osób zdało egzamin 5. Pochwalę się, że nawet byłam w tym zaszczytnym gronie. Po krótkim zastanowieniu Katedra (autonomicznie, nikt nie prosił) poinformowała, że obniża próg, tym samym zdała 1/3 podchodzących, a ta piątka dostała 4. Może tutaj też mało kto zdał, ale prowadzący nie okazał miłosierdzia. Nigdy nie wiadomo. Ustny egzamin z pewnej "kobyły" na pierwszym roku zdała... 1 osoba. Reszta miała wrzesień. Że niby regulamin uczelni, statut czy coś, że musi zdać określony procent? Figa.
@Ascara: No i prawidłowo, jeżeli zdecydowana większość studentów nie zdaje to jest to porządny argument za tym żeby przynajmniej przyjrzeć się sposobom oceniania.
@Rievel: Dlatego staram się nie krytykować z założenia samej postawy, tylko próbować zrozumieć. POSTAWY, bo - jak pisałam wcześniej - forma przedstawiona tutaj jest dla mnie nie do przyjęcia.
@Rievel: Dobra, może u was wykładowca nie musi mieć odpowiednich kwalifikacji u nas jednak prowadzącym wykłady, tym co wystawia oceny z przedmiotu jest doktor. Żaden żaden ynżynier, żaden magyster. Niektóre uczelnie się szanują.
@Moskit08: Hahaha, mówiłem, że będzie ciekawe? To czy się 'szanują' czy nie nie zmienia faktu, że SĄ magistrowie-wykładowcy, więc nie błaźnij się pseudo-argumentami skoro twierdziłeś na początku, że magister NIE MOŻE być wykładowcą.
@Moskit08: Znam doktorów, którzy są kompletnymi imbecylami, nawet niekoniecznie na mojej uczelni. Znam również magistrów*, których bardzo szanuję.
*lek., dawniej lek. med. to tytuł analogiczny do magistra a tacy, a jakże, prowadzą niektóre wykłady na kierunku lekarskim
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 lutego 2017 o 3:03
@Moskit08: Żeby być zatrudnionym jako starszy wykładowca, stopień doktora nie jest konieczny. Często zdarza się, że zajęcia z matematyki na politechnikach prowadzą właśnie magistrzy. Nie dla tego że są niedouczeni, ale dlatego że nie wszędzie można robić doktorat z matematyki. To raz. Dwa, doktoranci również prowadzą wykłady. Czasem zdarza się, że jest bardzo specjalistyczny przedmiot, który prowadzić może tylko specjalista z danej dziedziny. Doktor, który zwykle przedmiot ten prowadził, wyjechał na staż/zmienił pracę. Wtedy przedmiot przechodzi na innego pracownika, i to on jest kierownikiem przedmiotu i on wpisuje oceny, zaś wykład może poprowadzić inna osoba, np. doktorant, który specjalizuje się tej konkretnej dziedzinie.
Po czwarte, nie "witam", po piąte nie "pozdrawiam". Jak taki idiota zdał maturę? Pisząc "witam" w jakiejkolwiek wiadomości czy poście insynuujemy, że odbiorca jest niżej od nas, po drugie "witam" odnosi się do miejsca: gospodarz wita gości w domu, więc to nie gość mówi "witam" wchodząc do domu, a gospodarz mówi "witam" do gościa, mając na myśli "witam cię w tym domu".
Odpowiedz@„Jan Miodek”: Z pozdrowieniami bywa różnie. Na moim kierunku (skandynawistyka) panuje bardzo nieformalna atmosfera, do większości prowadzących mówimy po imieniu, bo taki jest zwyczaj w Skandynawii. Przez to nie używamy w mailach standardowego "Szanowna Pani Doktor", bo brzmiałoby to dość śmiesznie, a zwykłe "pozdrawiam" na zakończenie też jest jak najbardziej na miejscu. Jednak "witam" zdecydowanie odpada niezależnie od okoliczności. :P
Odpowiedz@„Jan Miodek”: "Panie Miodek" powstało takie coś jak Internet. Tak to ten kabel co wystaje panu z komputera. Nie k. nie ten, ten jest od myszy. Nie k. ta mysz nie ugryzie. Zgodnie z podstawowymi zasadami netykiety w Internecie wszyscy dla wszystkich są na "TY". Używanie zwrotu "dzień dobry" jest po prostu głupie. Jak rozmawiasz z kimś po drugiej stronie świata to też mu powiesz "dzień dobry" chociaż u niego jest 2 w nocy? Najbardziej uniwersalną i powszechnie przyjętą formą jest więc "witam". Twierdzenie że "witam" stawia odbiorcę niżej od nas jest największą bzdurą na jaką do tej pory trafiłem w kwestii zasad komunikacji w necie. A takie magistry to typowa studencka chamówa która odrzuca od studiowania. Nie dość że niezasłużenie dostaje pan magister w gratisie "profesora" i powinien się cieszyć to nie on musi podkreślić że jest magistrem. A kogo to dzisiaj obchodzi oprócz rekrutera do maca? Pamiętam miałem takie szmacisko w liceum, studia skończyła i palma odbiła, ktoś się zapomniał i powiedział jej na "pani". Prawie go wgniotła w ziemię że jak on śmie się do nie tak zwracać. Tak mnie to zgrzało że celowo zacząłem się do niej zwracać per magister. Jak wybuchnęła, to jej mówię prosto w oczy jak pani magister chce być profesorem to proszę się do mnie zwracać na pan bo nie jestem pani kolegą z podwórka i razem z panią patelni po bruku nie ciągałem. I zanim ktoś napisze że sobie zaszkodziłem. Nie nie zaszkodziłem sobie. Nauka nigdy mi nie sprawiała problemu i zawsze potrafiłem walczyć o swoje więc "pani profesor" mścić się nie mogła bo taka młoda siksa to zawsze jest na wylocie.
Odpowiedz@„Jan Miodek”: Bo studia, Panie, to pic na wodę: byle rektor ściągał profity od Państwa, oby statystyki były git, oby bezrobocie było niższe, bo kilka lat na studiach mija... Wszyscy są zadowoleni, a armia debili z dyplomami krąży po rynku pracy.
Odpowiedz@„Jan Miodek”: Z "myślą przewodnią" zgadzam się jak najbardziej, problem polega na tym, że... nikt nas tego przed studiami nie nauczył! Zrobiłem licencjat rok temu, więc mam dość świeże wspomnienia z okresu studiów. Nikt, na cały rok (poza osobami, które już studiowały na innych kierunkach- a i to nie wszystkimi!) na początku nie wiedział w jaki sposób się zwracać do wykładowcy, jakich zwrotów używać itp. Niby w szkołach się uczy pisania listów formalnych, nieformalnych i w ogóle wszystkich rodzajów, ale nikt nigdy nie uświadomił nas w jaki sposób rozpoznać jak się do adresata zwracać. Co do "witania" rozmówcy- teoria jest jaka jest, ale w praktyce powszechność użycia słowa "witam" jest tak duża, że do momentu, kiedy wykładowca nas uświadomił na pierwszym roku, że jest to niestosowne (i będę mu za to resztę życia wdzięczny), byłem stuprocentowo pewny, że jest to taka "mało sztywna, ale jednak formalna" forma powitania. I jeszczcze jedna kwestia- tu cała wina spoczywa na systemie oświaty, bezdyskusyjnie. Owszem, mógłbym się sam nauczyć i powinienem nawet- ale muszę wiedzieć, że nie wiem! W szkole zaś nauczyli mnie czego nauczyli- więc nie miałem nawet pojęcia, że mogę popełniać błąd.
Odpowiedz@cavefalcon: Człowieku, przy wiadomościach i listach formalnych zwyczajnie "witam" na początku jest traktowane przez wielu jako błąd ortograficzny. "Szanowny/a Pani/Panie" to oczywiście forma konwencjonalna. I tu nie chodzi o mnożenie tytułów. Do swoich wykładowców - jakikolwiek stopień by nie mieli - zawsze zwracałem się "Proszę Pana/Pani". Myślę, że większość z nich wolała wręcz "Proszę Pani" niż np. "Pani doktor".
Odpowiedz@cavefalcon: Czy w ogóle przeczytałeś co napisałeś? E- mail jest taką formą komunikacji jak każda inna. To, że nie musisz iść na pocztę i go wysłać wrzucając do skrzynki nie oznacza, że można zapomnieć o tym do kogo się piszę. "Szanowny/a Pani/Panie" można napisać o dowolnej porze dnia i nocy, więć porównanie do "dzień dobry" jest wzięte nie powiem skąd. Jak idziesz na uczelnię, to nie idziesz tam po to, żeby dalej utrwalać błędy (co się i tak dzieje) i "stosować powszechne zwroty" wobec osób, do których takowych nie należy stosować, tylko po to, żeby się czegoś, kurde, nauczyć. To, że "witam" się używa powszechnie, nie zmienia faktu, że jest to BŁĄD. Poprawienie z profesora na magistra- nawet nie wiem jak to skomentować. Wiesz w ogóle jaka to różnica między byciem profesorem a magistrem? Albo pomyślałeś o tym, że należy sobie zadać trud przed napisaniem maila i sprawdzić jaki stopień naukowy ma adresat? Czy piszesz z nastawieniem "a ch**, wezmę, wyślę, może zaliczy jak gość jest jeleniem"? Jak nie wiesz jaki ma ktoś stopień naukowy, to nie wymieniasz żadnego, a nie bierzesz najwyższy jaki znajdziesz, bo dowodzi to tylko ignorancji.
Odpowiedz@cavefalcon: W internecie przyjęło się też pisanie "wgl" albo "wogóle" (mimo że poprawnie jest "w ogóle") i tysiąc innych kretynizmów. To, że coś jest często powtarzane nie oznacza, że nie jest błędne i nie można się z tego śmiać. Dlaczego uważasz, że w internecie trzeba używać form zastępczych wyrażenia 'dzień dobry'?? Albo wcale nie baw się w stylizację wiadomości, albo jak już koniecznie musisz to pisz w formie listu tak jak ten "profesor/magister" czyli "Szanowna Pani, [...] Z poważaniem" a na końcu 'podpis'. Pisanie 'Witam" jest jak już ci wyjaśniono idiotyczne, gdzie ona go wita? Siedzą u niej w domu i piszą do siebie? Ale z tym "po pierwsze, magister" to zgadzam się, że czepia się byle tylko 'zjechać' studentkę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lutego 2017 o 12:47
@Mixxer5: Ona po prostu wyniosła ze szkoły średniej przyzwyczajenie, że do każdego nauczyciela mówi się per "Profesor" a nie pisze tak bo 'bierze najwyższy jaki znajdzie'. Jeżeli jest na 1 roku to chyba ma prawo nie wiedzieć, że na studiach lepiej tak nie mówić do każdego wykładowcy bo zawsze znajdzie się jakiś przewrażliwiony.
Odpowiedz@cavefalcon: Chyba jednak nauka sprawiała ci jakieś problemy skoro do tej pory nie wiesz że poczta internetowa to nie jakieś gównianie forum dyskusyjne i w przypadku pisania wiadomości formalnej - do wykładowcy, pracodawcy czy klienta - należy trzymać się takich samych zasad jak w każdym innym rodzaju komunikacji. Mi byłoby po prostu wstyd wysłać coś takiego do wykładowcy bo to zwyczajnie świadczy o lenistwie i prostactwie piszącego. @Mixxer5: Bez przesady, szkoła raczej nie ma uczyć kultury. Tutaj bardziej zawiedli rodzice skoro nie nauczyli dziecka że do obcego człowieka - każdego, nie tylko wykładowcy - należy podchodzić z szacunkiem. A skąd wiedzieć jak do kogo się zwrócić? Polecam google, ja przed napisaniem pierwszego maila do wykładowcy na studiach zwyczajnie sprawdziłem to w google - wiele uczelni wręcz udostępnia szablony takich wiadomości właśnie dla nowych studentów. Tylko problem w tym że jak się studentowi nie powie o tym na zajęciach to sam z siebie nawet nie pomyśli żeby przeglądać informacje udostępnianie przez uczelnie.
Odpowiedz@Rievel: No akurat mi osobiście się trudno odnieść- u mnie w Liceum nigdy stopni naukowych nie stosowaliśmy (moja wychowawczyni raz się rozzłościła, że żadnym profesorem nie jest tylko magistrem). Ja się nie czepiam w tym miejscu osoby ze screena (ale sprawdzić też mogła), tylko tego co napisał cavefalcon, że gość się czepia. Jak nie on, to ktoś inny by jej zwrócił uwagę. @Grajcz: No właśnie chodzi o to, że nawet by mi nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić. Forma "witam" jest naprawdę bardzo powszechna, a nikt mnie nigdy (przed studiami) nie uświadomił, że jest błędna, o "stawianiu się ponad rozmówcą" nie wspominając. Gdybym był świadom przynajmniej tego, że nie powinienem tak pisać to sprawdziłbym jak.
Odpowiedz@Grajcz: Mój profesor od matematyki informuje o takich rzeczach na swojej stronie, bardzo dobrze, bo wielu studentów wchodząc tam nauczyło się pisać poprawnie. http://etacar.put.poznan.pl/maciej.grzesiak/main.php
OdpowiedzRasowe matoły walczące o pauperyzację języka zostały już dostatecznie obsztorcowane, więc sobie daruję. Złożę tylko podziękowania dla tych, którzy starają się nie dopuścić do ostatecznego schamienia tego coraz bardziej żałosnego narodku. Głupota została ostatnio wciągnięta na sztandary...
Odpowiedz@Mixxer5: 37% twierdzi że Pawłowicz jest profesorem, a taki z niej "profesor" jak z magistra w liceum. Fakty są takie i im nie zaprzeczysz: wykładowca z kijem w (.) potrafi ci zepsuć całą naukę. Ja na szczęście potrafiłem trafić na takich którzy zwracali się do mnie: panie (moje imię). Od razu inne podejście, wiesz że taki ktoś jest po to aby czegoś cię nauczyć a nie odwalić co ma odwalić żeby było i hajs się zgadzał.
Odpowiedz@Rosveen: Akurat z tym "Szanowna Pani Doktor" to się zdarza i akurat to chyba najlepsze co możemy napisać. Różnie z tym bywa bo w tamtym roku miałem ćwiczeniowca, z którym można było wyjść na piwo i na zajęciach zawsze była luźna atmosfera, jednak maile do studenta zawsze pisał "Szanowny Panie". Jednak są też profesorowie, którzy na formalną wiadomość z pytaniem o zajęcia potrafią odpisać "nie trza.".
Odpowiedz@cavefalcon: Ona jest profesorem jakiegoś tam uniwersytetu. Żeby zostać profesorem nadzwyczajnym, trzeba uzyskać stopień doktora habilitowanego - co także jej się udało. Także ze spokojem możesz zwracać się do niej 'per profesor'.
Odpowiedz@SpyMaster: Wiadomo, trzeba mieć wyczucie sytuacji. Ćwiczeniowcy zazwyczaj sami zwracają się do nas w mailach bardzo nieformalnie, więc odpisujemy w takiej samej tonacji, ale mamy paru wykładowców, którzy stosują standardowe oficjalne powitania. Sama miałam na początku wątpliwości w niektórych przypadkach, więc celowałam w coś neutralnego i miałam nadzieję, że po odpowiedzi poznam, która to kategoria. ;)
Odpowiedz@Kajothegreat: Ale ona nie może się podpisywać "prof. Krystyna Pawłowicz", bo nie ma tytułu naukowego profesora, tylko pełni funkcję profesora na uczelni, a to jest różnica. Może się podpisać: "Krystyna Pawłowicz, prof takiej to, a takiej uczelni". Można ją nazywać profesorem, bo pełni taką funkcję, ale nie może "prof." używać przed nazwiskiem.
Odpowiedz@polliter: No, prawda.
Odpowiedzstudentka vs wykładowca
OdpowiedzAle że "profesor" poprawił na "magister" to całkiem ciekawe, wbrew stereorypom o wyolbrzymionym ego.
Odpowiedz@kowadlo: Z moich doświadczeń wynika że takie wyolbrzymione ego to mają nauczyciele w liceum - tam każdy chciałby być profesorem. Natomiast na studiach wykładowcy zazwyczaj akceptują swój tytuł naukowy i nie lubią, gdy ktoś posługuje się niepoprawnym tytułem, zarówno jeśli go zaniża, jak i zawyża.
Odpowiedz@jaros1024: Obraziłeś się na przecinki?
Odpowiedz@jaros1024: W zasadzie tylko raz miałem sytuację na studiach, żeby wykładowczyni się ucieszyła, jak ją kolega zrobił profesorem. Baba strasznie nieprzyjemna, mniemanie o sobie i swoim przedmiocie miała niesamowicie wyolbrzymione (łacina- kompletnie nieprzydatna na moim kierunku, fatalny poziom nauczania, a żeby było zabawniej- na początku byłem nastawiony bardzo pozytywnie. Przez jakieś 5 min pierwszych zajęć przynajmniej), nawet pozostali wykładowcy się z tego śmiali. Reszta? Generalnie bez większej presji, nieważne czy magister, czy doktor, czy profesor.
Odpowiedz@kowadlo: Nic niezwykłego, u mnie na politechnice wielu wykładowców poprawiało studentów zawyżających im stopień naukowy. Dla większości z nich wstydem jest zawyżanie tytułu.
Odpowiedz@kowadlo: Prowadzący bardzo nie lubią degradowania lub wywyższania ich, kiedy przez pomyłkę nazwiesz magistra doktorem lub odwrotnie oburzą się tak samo, a przynajmniej z tym się spotkałam na mojej uczelni.
OdpowiedzTytuł profesora przysługiwał kiedyś z urzędu nauczycielom w liceach. Nie było w tym fakcie żadnego elementu wywyższania się. Była to tradycja, którą zwalczała komuna. Skutecznie. A na studiach wypada poznać tytuł osoby, do której się ma interes. Traktujemy to (my, nauczyciele akademiccy) tak samo jak przekręcanie imion. Nic więcej. Chociaż na pewno znajdzie się całe spektrum poglądów.
Odpowiedz@kowadlo: To nie wiem na jakiej uczelni tak jest. U mnie zawsze się ludzie oburzają za zawyżanie tytułu, bo to po prostu jest brak szacunku. Jak się ma do kogoś interes, to wypada poznać jego imię, nazwisko i tytuł.
OdpowiedzJak włączyć taki licznik transferu jaki widać na zrzucie?
OdpowiedzTyle komentarzy, a nikt nie napisał, że tylko skrajny debil wysłałby takiego maila prowadzącemu... Można próbować pogadać, poprosić, ale nie drogą mailową raczej, do tego... "czy nie mógłby pan" - ja tutaj czuję strasznie pretensjonalną formę, "czy istniałaby możliwość" itp. brzmiałoby dużo lepiej.
Odpowiedz@Ascara: Nie raz miałem takie sytuacje. Pokolenie facebooka nie rozumie że wysłanie mejla nie załatwia wszystkiego.
Odpowiedz@telecaster1951: Ale... JAK. Ja też jestem na studiach, też jestem z pokolenia Fb i nie przyszłoby mi to do głowy. Może nawet by coś ugrali, czasami jest obniżany próg, ale... Na pewno nie w ten sposób.
Odpowiedz@Ascara: Czyli nieistotne jest dla Ciebie to, że takie błaganie o niezasłużone zaliczenie jest poniżające i w celu zatrzymania resztek godności nie powinno się W OGÓLE o coś takiego prosić, nieważne w jakiej formie?
Odpowiedz@Rievel: Wszystko zależy od sytuacji. Jeżeli próg zaliczenia wynosi np. 30%, jak podobno na niektórych uczelniach jest, to... Cóż. U mnie próg to z reguły 70 lub 75%. Kiedy na jednym z trudniejszych kolokwiów miałam 69%, a zaliczało 70, to miałam ochotę odgryźć sobie palce ze złości. Nie przyszło mi do głowy prosić prowadzącego o zaliczenie, ale nie potępiam jakoś bardzo tego, że komuś mogło.
Odpowiedz@Ascara: Moim zdaniem jeżeli ktoś prosi zamiast uzasadnić dlaczego uważa, że próg punktowy jest zawyżony to sam przyznaje, że nie ma powodu nikogo 'podciągać'.
Odpowiedz@Rievel: A to druga sprawa, ale nie wynika z tego, ile było takich osób. Na jednym z egzaminów z niemal 80 podchodzących osób zdało egzamin 5. Pochwalę się, że nawet byłam w tym zaszczytnym gronie. Po krótkim zastanowieniu Katedra (autonomicznie, nikt nie prosił) poinformowała, że obniża próg, tym samym zdała 1/3 podchodzących, a ta piątka dostała 4. Może tutaj też mało kto zdał, ale prowadzący nie okazał miłosierdzia. Nigdy nie wiadomo. Ustny egzamin z pewnej "kobyły" na pierwszym roku zdała... 1 osoba. Reszta miała wrzesień. Że niby regulamin uczelni, statut czy coś, że musi zdać określony procent? Figa.
Odpowiedz@Ascara: No i prawidłowo, jeżeli zdecydowana większość studentów nie zdaje to jest to porządny argument za tym żeby przynajmniej przyjrzeć się sposobom oceniania.
Odpowiedz@Rievel: Dlatego staram się nie krytykować z założenia samej postawy, tylko próbować zrozumieć. POSTAWY, bo - jak pisałam wcześniej - forma przedstawiona tutaj jest dla mnie nie do przyjęcia.
OdpowiedzMagister nie może prowadzić wykładu, więc to nie wykładowca.
Odpowiedz@Moskit08: Oczywiście, że może.
Odpowiedz@Moskit08: Historia o tym jak doszedłeś/doszłaś do wniosku, że magister nie może prowadzić wykładu musi być naprawdę ciekawa.
Odpowiedz@Moskit08: Kolega kiedyś może pójdzie na studia to się dowie czy tak faktycznie jest.
Odpowiedz@Rievel: Dobra, może u was wykładowca nie musi mieć odpowiednich kwalifikacji u nas jednak prowadzącym wykłady, tym co wystawia oceny z przedmiotu jest doktor. Żaden żaden ynżynier, żaden magyster. Niektóre uczelnie się szanują.
Odpowiedz@Moskit08: Hahaha, mówiłem, że będzie ciekawe? To czy się 'szanują' czy nie nie zmienia faktu, że SĄ magistrowie-wykładowcy, więc nie błaźnij się pseudo-argumentami skoro twierdziłeś na początku, że magister NIE MOŻE być wykładowcą.
Odpowiedz@Moskit08: Znam doktorów, którzy są kompletnymi imbecylami, nawet niekoniecznie na mojej uczelni. Znam również magistrów*, których bardzo szanuję. *lek., dawniej lek. med. to tytuł analogiczny do magistra a tacy, a jakże, prowadzą niektóre wykłady na kierunku lekarskim
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2017 o 3:03
@Moskit08: Żeby być zatrudnionym jako starszy wykładowca, stopień doktora nie jest konieczny. Często zdarza się, że zajęcia z matematyki na politechnikach prowadzą właśnie magistrzy. Nie dla tego że są niedouczeni, ale dlatego że nie wszędzie można robić doktorat z matematyki. To raz. Dwa, doktoranci również prowadzą wykłady. Czasem zdarza się, że jest bardzo specjalistyczny przedmiot, który prowadzić może tylko specjalista z danej dziedziny. Doktor, który zwykle przedmiot ten prowadził, wyjechał na staż/zmienił pracę. Wtedy przedmiot przechodzi na innego pracownika, i to on jest kierownikiem przedmiotu i on wpisuje oceny, zaś wykład może poprowadzić inna osoba, np. doktorant, który specjalizuje się tej konkretnej dziedzinie.
Odpowiedz