@C385: Na uczelniach na egzaminach normą jest zbieranie telefonów więc praktycznie każdy student ma ze sobą "zapasowy" do oddania.
@Dawid_M: Zawsze można nosić trzy ale ja bym tam skorzystał jednak z opcji wyciszenia.
Do wszystkich, którzy zaraz zaczną się zachwycać cudownością tego pomysłu: chodzę do szkoły o bardzo luźnych zasadach, jeśli chodzi o telefony. Nauczyciel musi gdzieś zadzwonić/odebrać pilny telefon? Spoko. W przypadku ucznia działa to na tej samej zasadzie. Do tego, chcesz coś zapisać, wpisać do kalendarza, użyć kalkulatora? Nie ma problemu. Jasne, zawsze znajdzie się wyjątek, który będzie tego nadużywał, ale jeszcze nie było sytuacji, w której komukolwiek to przeszkadzało. Gdyby nagle zabrać uczniom komórki, byłby większy chaos - bo on nie odda, bo to jego telefon, bo to naruszanie mienia, bo jakim prawem, bo nie... O kradzieżach nie wspomnę. A zakaz całkowitego korzystania z telefonu jest w ogóle śmieszny. No i co z nauczycielami? Zakaz korzystania z telefonów powinien dotyczyć każdego. :v
Jeśli to miałoby polegać na tym, że leży pojemnik z wyłączonymi telefonami na widoku, np. na biurku nauczycielki, to czemu nie. Każdy widziałby swój telefon, a po lekcji zabierał.
@Dawid_M: I niby jak to ma zapobiec kradzieży?
Przecież nikt nie będzie kombinował w środku zajęć tylko na koniec w zamieszaniu jak 30 osób zabiera telefony to żaden problem zabrać cudzy.
Powiem tak. Jak jeszcze chodziłam do technikum, dyrektorka wpadła na podobny pomysł, zabierania przed lekcją do szuflady. Nawet na przerwie nie oddawała. Na nic zdały się protesty, że tak nie wolno. W końcu któryś cwaniak wziął starą Nokię i zadzwonił z niej na policję. Problem w tym, że to była prosta kradzież, ale panowie policjanci zgodzili się na ugodę i gdy oddano telefony to o sprawie zapomnieli. Dyrektorka się zamknęła w sobie, ponosząc porażkę wychowawczą. :) Nikt nie robił nic złego telefonami, nikt nikogo nie nagrywał, nie robił zdjęć majtek. Babka miała taki kaprys i już.
Przewiduję sukces projektu do pierwszej spektakularnej kradzieży :). Później już tylko godziny tłumaczeń, przeprosin i wskazywania winnego.
OdpowiedzSkończy się to tym, że co cwańsze jednostki zaczną nosić po 2 telefony do szkoły. Oddadzą ten "niesprawny" a dobry zostanie u nich w kieszeni ...
Odpowiedz@C385: A co to da, jak zadzwoni na lekcji i zostanie zabrany?
OdpowiedzJak coś mamy XXIw. i w telefonach jest opcja wyciszenia dźwięku.
Odpowiedz@C385: Na uczelniach na egzaminach normą jest zbieranie telefonów więc praktycznie każdy student ma ze sobą "zapasowy" do oddania. @Dawid_M: Zawsze można nosić trzy ale ja bym tam skorzystał jednak z opcji wyciszenia.
OdpowiedzDo wszystkich, którzy zaraz zaczną się zachwycać cudownością tego pomysłu: chodzę do szkoły o bardzo luźnych zasadach, jeśli chodzi o telefony. Nauczyciel musi gdzieś zadzwonić/odebrać pilny telefon? Spoko. W przypadku ucznia działa to na tej samej zasadzie. Do tego, chcesz coś zapisać, wpisać do kalendarza, użyć kalkulatora? Nie ma problemu. Jasne, zawsze znajdzie się wyjątek, który będzie tego nadużywał, ale jeszcze nie było sytuacji, w której komukolwiek to przeszkadzało. Gdyby nagle zabrać uczniom komórki, byłby większy chaos - bo on nie odda, bo to jego telefon, bo to naruszanie mienia, bo jakim prawem, bo nie... O kradzieżach nie wspomnę. A zakaz całkowitego korzystania z telefonu jest w ogóle śmieszny. No i co z nauczycielami? Zakaz korzystania z telefonów powinien dotyczyć każdego. :v
OdpowiedzJeśli to miałoby polegać na tym, że leży pojemnik z wyłączonymi telefonami na widoku, np. na biurku nauczycielki, to czemu nie. Każdy widziałby swój telefon, a po lekcji zabierał.
Odpowiedz@Dawid_M: I niby jak to ma zapobiec kradzieży? Przecież nikt nie będzie kombinował w środku zajęć tylko na koniec w zamieszaniu jak 30 osób zabiera telefony to żaden problem zabrać cudzy.
OdpowiedzPowiem tak. Jak jeszcze chodziłam do technikum, dyrektorka wpadła na podobny pomysł, zabierania przed lekcją do szuflady. Nawet na przerwie nie oddawała. Na nic zdały się protesty, że tak nie wolno. W końcu któryś cwaniak wziął starą Nokię i zadzwonił z niej na policję. Problem w tym, że to była prosta kradzież, ale panowie policjanci zgodzili się na ugodę i gdy oddano telefony to o sprawie zapomnieli. Dyrektorka się zamknęła w sobie, ponosząc porażkę wychowawczą. :) Nikt nie robił nic złego telefonami, nikt nikogo nie nagrywał, nie robił zdjęć majtek. Babka miała taki kaprys i już.
Odpowiedz