Do mnie jakoś przed wigilią podszedł taki żulfix, dość mocno chwiejąc się na nogach i wybełkotał "Proszę pani... eee... pana... da pani... pan... złotóweczkę... to Wesołych Świat pożyczę..." Nieźle typ zamroczony, że na oczy już nie widzi. W jego oczach musiało to wyglądać "Chyba baba, ale za wysokie" mam 178 cm wzrostu, a kurtka zimowa w ocenie płci nie pomogła. Nawet nie ściemniał, ze to na bułkę, bo był tak naprany, że i tak nikt by mu nie uwierzył. No, ale wyjęłam tę złotówkę i tak mnie tknęło.
- A jak nie dam, to mi pan nie pożyczy?
- To cię opluję. - I to jest mistrz argumentacji. Dałam złotówkę, bo nie chciałam zostać opluta, poza tym, szacun, ze w takim stanie wpadł na taki chwyt marketingowy.
gdzie tu mistrz?
Odpowiedz@kostek525: Mistrzem (marketingu?) jest chyba ten menel.
OdpowiedzDo mnie jakoś przed wigilią podszedł taki żulfix, dość mocno chwiejąc się na nogach i wybełkotał "Proszę pani... eee... pana... da pani... pan... złotóweczkę... to Wesołych Świat pożyczę..." Nieźle typ zamroczony, że na oczy już nie widzi. W jego oczach musiało to wyglądać "Chyba baba, ale za wysokie" mam 178 cm wzrostu, a kurtka zimowa w ocenie płci nie pomogła. Nawet nie ściemniał, ze to na bułkę, bo był tak naprany, że i tak nikt by mu nie uwierzył. No, ale wyjęłam tę złotówkę i tak mnie tknęło. - A jak nie dam, to mi pan nie pożyczy? - To cię opluję. - I to jest mistrz argumentacji. Dałam złotówkę, bo nie chciałam zostać opluta, poza tym, szacun, ze w takim stanie wpadł na taki chwyt marketingowy.
Odpowiedz