Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

1 na 4 studentki zostanie zgwałcona przed odebraniem dyplomu

by Ascara
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar yahoo111
5 15

To jakiś punkt w regulaminie uczelni? Te gwałty dzieją się podczas ceremonii rozdania dyplomów, czy jest jakaś osobna komisja? Czy bycie zgwałconą jest warunkiem przystąpienia do egzaminów końcowych, czy odbywa się już po nich?

Odpowiedz
avatar Niebezimienny
7 23

Kolejna, obok np. rzekomej różnicy w płacach między płciami, feministyczna bzdura. Feministki definiują gwałt tak luźno, że rzeczywiście wedle ich definicji trudno zgwałconym nie zostać. Przede wszystkim chodzi o to, że wg. feministek zgwałconą można zostać nawet wtedy, gdy nie doszło do żadnej czynności seksualnej. Chwycisz dziewczynę za rękę? Gwałt. Opowiesz świński dowcip? Gwałt. Krzywo się popatrzysz? Gwałt! Definicja dopuszcza też rozmyślenie się, np. przespałeś się z chętną dziewczyną, ale po paru dniach ona dochodzi do wniosku, że jednak tak naprawdę tego nie chciała - sorry, ale jesteś gwałcicielem. I dlatego potem mamy takie statystyki, mówiące, ze na kampusie bogatego zachodniego uniwersytetu odsetek gwałtów jest taki, jak w pochłoniętym wojną Kongo. Potem ludziom, podczas *obowiązkowych* szkoleń, wpaja się to do głów jako fakt. Młodzi studenci muszą uczęszczać na warsztaty, na których mówi się im, że są potencjalnymi gwałcicielami i muszą nauczyć się na czym polega "consent" - "przyzwolenie", czyli definicji gwałtu i molestowania seksualnego przytoczonych powyżej. Spróbuj polemizować to uniwersyteckie politruki dowalą ci zawieszenie, odbiorą stypendium albo po prostu wypieprzą z uczelni. Jak za głębokiej komuny za oblanie egzaminu z marksizmu-leninizmu. Tak wygląda rzeczywistość na najbardziej prestiżowych uczelniach w USA i Kanadzie. Administracja oraz praktycznie wszystkie fakultety humanistyczne (w zasadzie tylko nauki ścisłe i inżynierskie jeszcze stoją) składają się w większości z radykalnych lewicowych ideologów, pozostali studenci i pracownicy akademiccy boją się zabrać głos w obawie przed zwolnieniem lub utratą finansowania. Książkowy 'marsz przez instytucje'. Radzę sobie o tym przeczytać, obejrzeć filmy ze studenckich protestów w Yale, Harvardzie, U. of Toronto, etc. Z zalinkowanego zdjęcia łatwo się śmiać, bo to jest dla nas niepojęte, ale też nam to grozi. Europa zachodnia już zaczyna podgapiać te praktyki, i wkrótce neomarksistowska zaraza dotrze i do nas.

Odpowiedz
avatar haw
2 14

@Niebezimienny: niestety ale masz racje :/

Odpowiedz
avatar Maquabra
0 14

Popadasz że skrajności w skrajność. Jak zwykle problemem jest życie w świecie kreowanym przez media. Siedzi się w domu przed YouTubem i ogląda filmiki zrobione w celu natrzepania klików. I niestety ludzie takie rzeczy przyjmują bezkrytycznie. Histeria się sprzedaje. Problem istnieje, ale jak w większości takich przypadków, jest rozdmuchany medialnie. Problemem jest też amerykańska wolność wyrażania poglądów, do której polacy nie są przyzwyczajeni. Tam nie ma, że nie wypada. Jak dwie osoby mają jakiś pogląd, organizują się i go promują. U nas co najwyżej się poględzi, wypije piwo i siedzi na Dudzie. Problem molestowania seksualnego jest realny. Dyskusja o tym w USA jest szeroka, ale do mediów oczywiście przebijają się tylko histeryczne ekstrema. Bo dlaczego jakiś nadwiślański ciemny ludek miałby się interesować debatą akademicką? Jeszcze ktoś od niego zacznie wymagać kontaktu z tym szatańsko-lewackim wynalazkiem - książką. Karmi się potem ciemnego luda pojedynczymi przypadkami działania ekstremów, prezentuje się to jako normę, ciemny lud w swoim zaścianku wszystko kupuje i tak właśnie działa populistyczna propaganda oparta o infortainment. W większość tych marksistowskich (modne słowo-haczyk, taka nowa czarna wołga) akcji pokazywanych na youtubie zwykle zaangażowany jest dosłownie tuzin osób i poza łysymi chłopakami z Białegostoku mało kto o nich słyszał. Aż chciałbym zobaczyć, jak te wszystkie prawdziwie polskie typy wychowane na rozhisteryzowanych mediach wchodzą na jakiś amerykański kampus. Krzyż, woda święcona, widły, kamizelka kuloodporna i zapas antybiotyków, oczywiście też własny prowiant w obawie przed GMO i Sorosem, a jedyne, co wita naszego prawdziwego polaka, to zdziwione spojrzenia studentów. "Ale pszecierz na jutubie muwili, że tu soros z dżenderem na plecach zjada katolickie dzieci!? Pszecierz Małjusz Maks powiedział mi jak jezd!?"

Odpowiedz
avatar Maquabra
-1 13

Tak nawiasem mówiąc, akceptacja i emancypacja homoseksualistów stała się w USA faktem dzięki popularyzacji wiedzy o tych ludziach, "homoseksualnej propagandzie", jak się to określa wśród Arabów i zrusyfikowany części Słowian. Do ciemnogrodu oczywiście dotarł 1 promil ekscesów, które się dobrze klikają, ale w Stanach mogli zobaczyć, że homoseksualista to nie jest ten dewiant z katofaszystowskiej propagandy, ale właśnie zwykły, normalny człowiek. Na 1000 historii do naszego wychowanego na dobrze klikającym się infortainmentcie patryjoty trafiła oczywiście ta jedna jedyna patologiczna. Tak niestety jest ze wszystkimi zjawiskami, z którymi ciemny lud w swojej wsi nie ma żadnego kontaktu i broni się, by przypadkiem jakiegoś kontaktu nie mieć. Ignorance is bliss.

Odpowiedz
avatar Niebezimienny
3 7

@Maquabra: Po pierwsze, daruj sobie te tanie chochołowe chwyty, bo niewiele o mnie i moich doświadczeniach wiesz. Swoją drogą ciekaw jestem, skąd tak dobrze znasz nastroje panujące obecnie w Stanach. Prawicowa reakcyjna histeria jest faktem, i rzeczywiście jak grzyby po deszczu namnożyły się tego typu kanały. Czasem nawet można znaleźć tam coś wartościowego, ale jedynie jako punkt startowy do własnej analizy. Amerykańska wolność wyrażania poglądów na postępowych kampusach owszem istnieje, pod warunkiem, że są to poglądy zgodne z obowiązującymi, a więc skrajnie lewicowe 'identity politics', których nie sposób nazwać inaczej niż marksistowskimi, bo opierają się efektywnie na wojnie klas. Takie określenie może być dla Ciebie bulwersujące, niemniej jednak jest wyjątkowo trafne, gdyż postmodernistyczne idee, którymi posługują się wyznawcy równości rezultatów, są naturalnym przedłużeniem marksizmu. Jeśli mi nie wierzysz, zapoznaj się ze stroną którejkolwiek z wielu organizacji wspierających ludzi, którzy popadli w tarapaty z tym niepisanym 'prawem'. W aresztowanie obywatela w ZSRR też zaangażowany był dosłownie tuzin osób. Tyle, że za nimi stał potężny aparat represji, a zastraszeni ludzie nie mieli odwagi nijak się bronić. Oczywiście żadnemu studentowi nie grozi GUŁag, natomiast mechanizm tłumienia wolności słowa jest analogiczny. O tym, że homoseksualiści to w większości normalne osoby nie musisz mi mówić. Widzę, że jeśli ktoś się z Tobą nie zgadza, natychmiast wyobrażasz go sobie jako zlepek najbardziej negatywnych w Twojej ocenie cech, co jest dość dziecinną taktyką, którą zazwyczaj spotykam u przemądrzałych nastolatków lub młodych ideologów (np. korwinistów). Chyba nie warto tego robić. Środowisko LGBTQ natomiast to już obecnie organizacja stricte polityczna, której aktywiści podają się za reprezentantów wszystkich osób należących do mniejszości seksualnych, zgodnie zresztą z ww. ideologią identity politics, wedle której najistotniejszą cechą człowieka jest jego przynależność do grupy uciśnionych lub oprawców. Proletariat kontra burżuazja.

Odpowiedz
avatar Grajcz
3 5

@Maquabra: W jakiej skali problem molestowania seksualnego jest realny? 25% zgwałconych studentek? I serio ktoś w to ma uwierzyć? Nikt nie kwestionuje problemu molestowania i konieczności przeciwdziałania takim zachowaniom. Natomiast feministki zakłamując rzeczywistość i organizując durne warsztaty typu "jak nie molestować kobiet" sprawiają że ludzie śmieją się z tego problemu. Na dzień dzisiejszy w USA na większości uczelni (i nie tylko) można się skazać na ostracyzm społeczny deklarując poparcie dla Trumpa - nie mówiąc już o tym żeby zasugerować że problem molestowania seksualnego jest marginalny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2017 o 12:38

avatar FriendzoneMaster
0 0

@Maquabra: No tak, bo jeśli komuś nie podoba się polityka środowisk LGBTQWERTY to znaczy że uważa wszystkich homoseksualistów za jakichś niebezpiecznych popaprańców (podczas gdy większość z nich to albo ludzie z problemem, albo tacy którzy uznali go za coś normalnego ale nikomu nie wadzą i po prostu żyją po swojemu - i nikt nic do nich nie ma)... W ogóle nie robisz dokładnie tego samego co zarzucasz swoim przeciwnikom. Ani trochę.

Odpowiedz
avatar GolemPL
1 7

Ona nie jest w tych 3/4. Ona jest tymi 3/4.

Odpowiedz
avatar Ajaxsamotny
-2 2

Właśnie- ją to chyba martwi :)

Odpowiedz
avatar kunrad
1 3

Chyba muszę poprawić angielski (albo iść spać), bo przeczytałem to jakoś tak: 1 w 4. Studentki zostaną zgwałcone przed otrzymaniem dyplomu.

Odpowiedz
Udostępnij