Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Weganie

by derbonobo
Dodaj nowy komentarz
avatar Kasardas
3 7

Co w tym mistrzowskiego?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Kasardas: Nic. To jest normalna rozmowa dwojga ludzi i też się zastanawiam, co to robi na głównej.

Odpowiedz
avatar dawinbi
0 2

@Kasardas: Niby nic, ale pomysł na film serio zajebisty :)

Odpowiedz
avatar Dawid_M
-2 6

@LichMcKnee: To jest internet. Mądrzy są w nim gnojeni i minusowani, by głupi poczuli się lepiej.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-3 5

Jest jeszcze opcja, że zamiast na dźwięk wystrzału wypuszczać te miliardy zwierzyny po prostu przestałoby się je hodować, a co za tym idzie rozmnażać i w ten sposób wygasić ich populację, co skądinąd byłoby naturalną koleją rzeczy takiej legislacji. Wtedy ten - jakkolwiek dość mocno absurdalny - łańcuch wydarzeń by nie zaistniał. Mnie osobiście frapuje inny paradoks wegetariańskich miłośników zwierząt, który łączy się z tym, co napisałem powyżej. Mianowicie prawny zakaz spożywania zwierząt sprawiłby, że przestałyby się one rodzić. I nie wiem jak wegetarianie, ale ja jednak wolałbym się urodzić, przeżyć całe życie na zielonej trawce i pod błekitnym niebem, a następnie zostać zjedzonym, niż nigdy się nie urodzić i nie doświadczyć tego wszystkiego.

Odpowiedz
avatar gramin
-1 7

@wroblitz: Zielona ławka i błękitne niebo? Pewnie jeszcze masaże dla odstresowania? Gdybym miał być kurą spędzającą całe życie w klatce i jedzącą własne odchody lub świnią stojącą w metalowym boksie, gdzie nawet nie mógłbym się obrócić, to zdecydowanie wolałbym się nigdy nie narodzić i nie przeżywać przez całe życie gehenny. Życie zwierząt hodowlanych wcale nie wygląda tak, jak to przedstawiłeś. Ich cała egzystencja to jedno wielkie pasmo bólu. No a ta straszliwa sekwencja zdarzeń z demota świadczy wyłącznie o tym, że wymyślił ją jakiś dzieciak nie mający pojęcia o ekonomii. Prawie popytu i podaży.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-2 4

@gramin: Zapewne będzie to dla Ciebie sporym zaskoczeniem, ale istnieją takie hodowle, w których krowy są masowane (np. w przypadku wołowiny Kobe). Tak czy owak to naturalnie przykład będący sporym odchyłem od ogólnej normy. Niemniej jednak wydaje mi się, że przytoczona przez Ciebie egzystencja składająca się jedynie z nieustającego bólu i jedzenia własnego gówna bez możliwości najmniejszego poruszania się też nią jest. Nawet w przypadku hodowli kur mamy przecież do czynienia z czymś takim jak free range, a widok krów czy owiec pasących się na tej zielonej łące (nie mylić z zieloną ławką) też nie jest odpowiednikiem zobaczenia Yeti, tylko raczej hodowlaną normą. Nie zrozum mnie źle - nie neguję tego, że zwierzęta hodowlane są traktowane w kapitalistycznie bezwzględny sposób (zdarzyło mi się nawet obejrzeć "Earthlings"), ale nie możemy też ich egzystencji mierzyć swoją własną (vide: "Gdybym miał spędzić całe życie w klatce i jeść własne odchody"), bo i potrzeby mają one znacznie mniejsze od tych naszych i jestem pewien, że w odpowiedniku swojej piramidy Maslowa i tak nierzadko zachodzą wyżej niż większość z nas. Oczywiście masz pełne prawo zapatrywać się na to inaczej i ten dodatkowy komentarz bynajmniej nie ma na celu odwiedzenie Cię od Twoich poglądów - chciałem nim jedynie doprecyzować to, co miałem na myśli. I w sumie to nie wiem, czy zostało to osiągnięte, więc pozwól, że na sam koniec tego przydługiego komentarza posłuże się nieco utopijnym przykładem. Załóżmy, że istnieją wyłącznie hodowle, w których z największą starannością dba się o zwierzęta. Mają one zapewnione najlepsze pożywienie, mnóstwo miejsca, opiekę weterynaryjną, regularne kąpiele, a nawet wspomniane masaże. Umierają wyłącznie ze starości i z szerokim uśmiechem na swych pyskach. A teraz załóżmy, że całym tym utopijnym światem zarządzaną wegetarianie. Co się dzieje? Ano, pomijając już wszelkie niekorzystne zmiany w mechaniźmie rynkowym, co nie jest przedmiotem tej dysputy, populacja zwierząt hodowlanych drastycznie się zmniejsza, więc - jakkolwiek jest to zachowanie powodowane miłością i troską o zwierzęta - na dobrą sprawę obraca się przeciwko nim. I ten właśnie paradoks chciałem wykazać w swoim pierwotnym komentarzu.

Odpowiedz
avatar Dawid_M
0 2

Autor tego demota nie chodził chyba na ekologię i nie zna słowa "koewolucja".

Odpowiedz
avatar pomiotzla
0 0

To nie zatrudniajcie di Caprio.

Odpowiedz
Udostępnij