Z wyłącznikiem czasowym w przejściu zamiast w kabinie spotkałem się tylko raz - w jednej z toalet w siedzibie głównej TVP przy Woronicza w Warszawie, gdzie przez pewien czas przyszło mi pracować. Tak że wiecie, ten cały szołbiznes tylko z pozoru jest taki fajny i w ogóle.
Włącznik czasowy na czujnik ruchu to tam kij, u mnie na uczelni jakiś "artysta' wymyślił włącznik czasowy na pstryczek (czyli zwykłe wylecenie na chwilę z kabiny nic nie daje). Jakby tego było mało, czas jest tak krótki, że i czasem jedynki nie zdążysz załatwić po jasności...
Na Vistuli w Warszawie okna w kabinach (a nie we wszystkich były) były błogosławieństwem przez te fotokomórki od światła. Dlatego nigdy dwójki nie robiłem na parterze bo tam ich nie było.
Ale i tak dla mnie większym absurdem było zamontowanie fotokomórek na klatkach schodowych zamiast tradycyjnego wyłącznika czasowego. Nie dość, że zanim człowiek zdążył przejść jedno piętro światło zdążyło się wyłączyć i z powrotem włączyć to jeszcze robiło to nie tylko wieczorem gdy było ciemno, ale i w dzień gdy przez wielkie okna wpadało dużo światła. Jak na uczelnie ekonomiczną to mało ekonomiczne rozwiązanie.
A kto normalny siada na nieswoim wc?
Co do światła miałem to samo w toalecie Carrefoura, jak pracowałem w tym hipermarkecie. Przy recepcji było pomieszczenie z dwoma małymi kabinami: z kranem i wc - by szybko z tego skorzystać, a nie iść do wc ogólnej wgłąb korytarza. Czujnik ruchu znajdował się w kabinie z kranem, co oznaczało, że w wc co minutę gasło światło i należało iść do pomieszczenia obok, by aktywować. Czyli przy większej potrzebie trzeba było sobie przyświecać smartfonem.
Zbyt krótkie czujki są strasznie denerwujące. Kto to do cholery ustawia i jakim prawem na tak krótko? Zdarzały się takie toalety że stojąc przy pisuarze musiałem 3 razy ręką do tyłu machać, by się światło ponownie zapaliło. Monterzy chyba nie mają wyobraźni, albo są mistrzami w szybkim wypróżnianiu się
Z wyłącznikiem czasowym w przejściu zamiast w kabinie spotkałem się tylko raz - w jednej z toalet w siedzibie głównej TVP przy Woronicza w Warszawie, gdzie przez pewien czas przyszło mi pracować. Tak że wiecie, ten cały szołbiznes tylko z pozoru jest taki fajny i w ogóle.
OdpowiedzWłącznik czasowy na czujnik ruchu to tam kij, u mnie na uczelni jakiś "artysta' wymyślił włącznik czasowy na pstryczek (czyli zwykłe wylecenie na chwilę z kabiny nic nie daje). Jakby tego było mało, czas jest tak krótki, że i czasem jedynki nie zdążysz załatwić po jasności...
OdpowiedzNa Vistuli w Warszawie okna w kabinach (a nie we wszystkich były) były błogosławieństwem przez te fotokomórki od światła. Dlatego nigdy dwójki nie robiłem na parterze bo tam ich nie było. Ale i tak dla mnie większym absurdem było zamontowanie fotokomórek na klatkach schodowych zamiast tradycyjnego wyłącznika czasowego. Nie dość, że zanim człowiek zdążył przejść jedno piętro światło zdążyło się wyłączyć i z powrotem włączyć to jeszcze robiło to nie tylko wieczorem gdy było ciemno, ale i w dzień gdy przez wielkie okna wpadało dużo światła. Jak na uczelnie ekonomiczną to mało ekonomiczne rozwiązanie.
OdpowiedzA kto normalny siada na nieswoim wc? Co do światła miałem to samo w toalecie Carrefoura, jak pracowałem w tym hipermarkecie. Przy recepcji było pomieszczenie z dwoma małymi kabinami: z kranem i wc - by szybko z tego skorzystać, a nie iść do wc ogólnej wgłąb korytarza. Czujnik ruchu znajdował się w kabinie z kranem, co oznaczało, że w wc co minutę gasło światło i należało iść do pomieszczenia obok, by aktywować. Czyli przy większej potrzebie trzeba było sobie przyświecać smartfonem.
OdpowiedzZbyt krótkie czujki są strasznie denerwujące. Kto to do cholery ustawia i jakim prawem na tak krótko? Zdarzały się takie toalety że stojąc przy pisuarze musiałem 3 razy ręką do tyłu machać, by się światło ponownie zapaliło. Monterzy chyba nie mają wyobraźni, albo są mistrzami w szybkim wypróżnianiu się
Odpowiedz