Ale mnie denerwuje jak debile piszą o jedzeniu, że coś jest w towarzystwie czegoś. Kurka wodna!!! W towarzystwie to może być człowiek. Dziczyzna jest z sałatą, a nie w towarzystwie sałaty, kotlet jest z ziemniakami, a nie w towarzystwie ziemniaków, do luja ciężkiego!
@BongMan: Dokladnie, ja mysle ze Ci co wymyslaja te nazwy moga sobie podac rece z tymi co robia to dla producentow farb, tam to juz musza jakies ciezkie prochy pobierac.
Istnieje zabieg co się zwie personifikacja, jeśli ktoś personifikuje jedzenie w celach marketingowych to czemu nie? Reklamy przebojowych warzyw Bonduelle też cię irytowały?
@jedyny360: to całkowicie co innego. Reklama to w pewnym sensie też forma sztuki i tutaj takie zabiegi jak personifikacja są dozwolone. Co innego programy telewizyjnych kuchcików, jak np. ten gostek na TVN przed "na wspólnej".
"Kotlety w towarzystwie ziemniaków" - no kurka... Nie. Po prostu nie. Kotlety z ziemniakami.
"Mięso wskakuje na patelnię" - nie, bulwa jego mać! Mięso nie wskakuje, bo nie żyje. "Mięso wrzucam na patelnię" - od razu lepiej.
Co ciekawe, prawdziwi mistrzowie sztuki kulinarnej, jak np. Wojciech Amaro czy Michel Moran, nie stosują tych dziecinnych, debilnych zabiegów językowych w miejscach, gdzie są absolutnie zbędne.
Raz byłem w restauracji, której wystrój nawiązywał do sportu: Na ścianach siatki z bramek różnych dyscyplin i siatkówki, pełno różnych piłek, telewizory wyświetlające kanały sportowe, a w koncie ogrodzone miejsce z piłkarzykami, stołem do ping-ponga i automatem w którym wrzuca się piłki do kosza na czas. Menu oczywiście też w pełni nawiązywało do wystroju, a dania były zapisane właśnie w dość oryginalny sposób, np. "mecz filet drobiowy kontra frytki przy dopingu zestawu surówek". W tym przypadku jednak takie coś mi się bardzo podoba, a klimat tak mnie wciągnął, że przy zamawianiu poprosiłem, by przy tym drobiowo-frytkowym meczu "sędziowała szklanka coli" :)
Ale mnie denerwuje jak debile piszą o jedzeniu, że coś jest w towarzystwie czegoś. Kurka wodna!!! W towarzystwie to może być człowiek. Dziczyzna jest z sałatą, a nie w towarzystwie sałaty, kotlet jest z ziemniakami, a nie w towarzystwie ziemniaków, do luja ciężkiego!
Odpowiedz@BongMan: Dokladnie, ja mysle ze Ci co wymyslaja te nazwy moga sobie podac rece z tymi co robia to dla producentow farb, tam to juz musza jakies ciezkie prochy pobierac.
OdpowiedzIstnieje zabieg co się zwie personifikacja, jeśli ktoś personifikuje jedzenie w celach marketingowych to czemu nie? Reklamy przebojowych warzyw Bonduelle też cię irytowały?
Odpowiedz@jedyny360: to całkowicie co innego. Reklama to w pewnym sensie też forma sztuki i tutaj takie zabiegi jak personifikacja są dozwolone. Co innego programy telewizyjnych kuchcików, jak np. ten gostek na TVN przed "na wspólnej". "Kotlety w towarzystwie ziemniaków" - no kurka... Nie. Po prostu nie. Kotlety z ziemniakami. "Mięso wskakuje na patelnię" - nie, bulwa jego mać! Mięso nie wskakuje, bo nie żyje. "Mięso wrzucam na patelnię" - od razu lepiej. Co ciekawe, prawdziwi mistrzowie sztuki kulinarnej, jak np. Wojciech Amaro czy Michel Moran, nie stosują tych dziecinnych, debilnych zabiegów językowych w miejscach, gdzie są absolutnie zbędne.
Odpowiedz@jedyny360: PS: Większą głupotą jest chyba tylko to: http://img5.demotywatoryfb.pl//uploads/201006/1275929676_by_jatutylkodemotywuje_600.jpg
Odpowiedzarktyczna bryła masła... chyba po to by komuś dzień spi*rdolić i pajdę chleba. Masło tylko w temp. pokojowej.
OdpowiedzRaz byłem w restauracji, której wystrój nawiązywał do sportu: Na ścianach siatki z bramek różnych dyscyplin i siatkówki, pełno różnych piłek, telewizory wyświetlające kanały sportowe, a w koncie ogrodzone miejsce z piłkarzykami, stołem do ping-ponga i automatem w którym wrzuca się piłki do kosza na czas. Menu oczywiście też w pełni nawiązywało do wystroju, a dania były zapisane właśnie w dość oryginalny sposób, np. "mecz filet drobiowy kontra frytki przy dopingu zestawu surówek". W tym przypadku jednak takie coś mi się bardzo podoba, a klimat tak mnie wciągnął, że przy zamawianiu poprosiłem, by przy tym drobiowo-frytkowym meczu "sędziowała szklanka coli" :)
Odpowiedz