1. Jeżeli ktoś sprzedaje bluzki z napisami w obcych językach to można od niego wymagać wiedzy co jest na bluzce napisane. Nikt nie wymaga znajomości chińskiego, ale odrobiny przygotowania do pracy.
2. Skoro bluzka ma napis "Gówno" w języku francuskim to co mistrzowskiego jest w powiedzeniu prawdy. W Polsce też jest wiele bluz z podobnymi napisami.
@Yas: Tak, jasne, każdy kto sprzedaje ubrania musi bezwzględnie wiedzieć, co jest napisane akurat na tej koszulce, nawet, jeśli napis jest w języku, którego nie rozumie. Poza tym producenci ubrań sami nie potrafią się poprawnie posługiwać obcymi językami. Na przykład Cropp ma w swojej ofercie koszulki z hiraganą/katakaną/kanji. Gdybym pracowała w takim sklepie i ktoś chciał, żebym to przetłumaczyła, nie dałabym rady z jednego prostego powodu. Cokolwiek było napisane na tych koszulkach, nie trzymało się kupy. Wyglądało raczej, jakby ktoś używał google translate.
@BlackWolf120: Nie wiem jaką posiadasz wiedzę o marketingu, obsłudze klienta itp, że masz takie podejście, ale uważam, że z punktu widzenia klienta - bardzo mile widzianym wg mnie byłoby właśnie posiadanie takiej wiedzy. Jeżeli na koszulce jest napisany jakiś bełkot bez ładu i składu, to zwyczajnie mówisz, że nic konkretnego i tyle ;)
@SethBDG: Nie posiadam takowej wiedzy w ogóle, ale wiem, że w sklepach odzieżowych przewija się mnóstwo ubrań z napisami w obcym języku. I co, pracownik ma kuć wszystkie obcojęzyczne napisy na pamięć, nawet jeśli ta koszulka za miesiąc zniknie z oferty? Jeśli ktoś chce koszulkę z francuskim napisem nie powinien sam sprawdzić, co jest tam napisane?
@BlackWolf120: Jak widać do sklepów też powinni tylko wykształconych przyjmować. Skoro niewykształceni robią aferę, że mają zapamiętać napis na koszulce (A PRZECIEŻ ZA MIESIĄC MOŻE JEJ NIE BYĆ) to zasługują tylko na kopanie rowów. No chyba, że ktoś im każe zapamiętać (O MÓJ BOŻE) jak się obsługuje wiertarkę.
Zależy o jakich sklepach mówimy, ale ogólnie rzecz biorąc, dobry sprzedawca to taki, który wie co sprzedaje. No i też nie popadajmy w skrajność, zdecydowana większość takich napisów jest po angielsku, dobrze wiedzieć co jest napisane, żeby nie trafić na coś z różnych względów nieodpowiedniego i o ile w przypadku "chińskich znaczków", jak i języków, które zwyczajnie mało kto zna itp, o tyle w takim angielskim, niemieckim, czy nawet językach zbliżonych do polskiego (choć takie napisy raczej zdarzają się marginalnie rzadko) zaczyna mieć to jakieś znaczenie.
@SethBDG: Niedługo sprzedawcy w sklepach elektronicznych też będą mówić "Ja mam wiedzieć jak działa zmywarka skoro za miesiąc będzie inna?". WYMAGAJĄ ODE MNIE ZA DUŻO.
@Yas: Ale o czym wy pyerdolicie? Dajmy na to, że w sklepie jest 20 różnych wzorów z napisami. Część po angielsku, część po chińsku, część ma piktogramy, a część hieroglify. I teraz według was każdy pracownik, który w pierwszej kolejności powinien znać ceny, stan magazynów, rozmiarówki i może znać się trochę na modzie ma się uczyć 4 różnych języków w tym 2 wymarłych, żeby przez tydzień móc odpowiadać ludziom o chvj chodzi? Do reszty was posrało? Nie na tym polega jej praca, a znajomość towaru oznacza znajomość np materiałów czy producenta.
Analogicznie kasjerka w biedronce ma znać skład chemiczny o proces produkcji coli na wypadek gdyby ktoś się jej zapytał? No bo przecież powinna znać produkt, który sprzedaje.
Edit:
Czy może według was laska powinna biegać z katalogiem napisów i sobie porównywać? A jeśli jakiś napis nie jest zdaniem, sentencją etc tylko np nazwą własną? Moja macocha kupiła mojemu ojcu bluzę sygnowaną jakimś zespołem rugby i nie wiedzieli o tym póki sobie nazwy nie wygulowali.
W takim wypadku sprzedawczyni powinna wiedzieć gdzie grają i znać skład drużyny?
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
12 sierpnia 2018 o 15:04
1. Jeżeli ktoś sprzedaje bluzki z napisami w obcych językach to można od niego wymagać wiedzy co jest na bluzce napisane. Nikt nie wymaga znajomości chińskiego, ale odrobiny przygotowania do pracy. 2. Skoro bluzka ma napis "Gówno" w języku francuskim to co mistrzowskiego jest w powiedzeniu prawdy. W Polsce też jest wiele bluz z podobnymi napisami.
Odpowiedz@Yas: Tak, jasne, każdy kto sprzedaje ubrania musi bezwzględnie wiedzieć, co jest napisane akurat na tej koszulce, nawet, jeśli napis jest w języku, którego nie rozumie. Poza tym producenci ubrań sami nie potrafią się poprawnie posługiwać obcymi językami. Na przykład Cropp ma w swojej ofercie koszulki z hiraganą/katakaną/kanji. Gdybym pracowała w takim sklepie i ktoś chciał, żebym to przetłumaczyła, nie dałabym rady z jednego prostego powodu. Cokolwiek było napisane na tych koszulkach, nie trzymało się kupy. Wyglądało raczej, jakby ktoś używał google translate.
Odpowiedz@BlackWolf120: Nie wiem jaką posiadasz wiedzę o marketingu, obsłudze klienta itp, że masz takie podejście, ale uważam, że z punktu widzenia klienta - bardzo mile widzianym wg mnie byłoby właśnie posiadanie takiej wiedzy. Jeżeli na koszulce jest napisany jakiś bełkot bez ładu i składu, to zwyczajnie mówisz, że nic konkretnego i tyle ;)
Odpowiedz@SethBDG: Nie posiadam takowej wiedzy w ogóle, ale wiem, że w sklepach odzieżowych przewija się mnóstwo ubrań z napisami w obcym języku. I co, pracownik ma kuć wszystkie obcojęzyczne napisy na pamięć, nawet jeśli ta koszulka za miesiąc zniknie z oferty? Jeśli ktoś chce koszulkę z francuskim napisem nie powinien sam sprawdzić, co jest tam napisane?
Odpowiedz@BlackWolf120: Jak widać do sklepów też powinni tylko wykształconych przyjmować. Skoro niewykształceni robią aferę, że mają zapamiętać napis na koszulce (A PRZECIEŻ ZA MIESIĄC MOŻE JEJ NIE BYĆ) to zasługują tylko na kopanie rowów. No chyba, że ktoś im każe zapamiętać (O MÓJ BOŻE) jak się obsługuje wiertarkę.
Odpowiedz@Yas: Czy ty w ogóle przeczytałeś to, co napisałam?
OdpowiedzZależy o jakich sklepach mówimy, ale ogólnie rzecz biorąc, dobry sprzedawca to taki, który wie co sprzedaje. No i też nie popadajmy w skrajność, zdecydowana większość takich napisów jest po angielsku, dobrze wiedzieć co jest napisane, żeby nie trafić na coś z różnych względów nieodpowiedniego i o ile w przypadku "chińskich znaczków", jak i języków, które zwyczajnie mało kto zna itp, o tyle w takim angielskim, niemieckim, czy nawet językach zbliżonych do polskiego (choć takie napisy raczej zdarzają się marginalnie rzadko) zaczyna mieć to jakieś znaczenie.
Odpowiedz@SethBDG: Niedługo sprzedawcy w sklepach elektronicznych też będą mówić "Ja mam wiedzieć jak działa zmywarka skoro za miesiąc będzie inna?". WYMAGAJĄ ODE MNIE ZA DUŻO.
Odpowiedz@Yas: Ale o czym wy pyerdolicie? Dajmy na to, że w sklepie jest 20 różnych wzorów z napisami. Część po angielsku, część po chińsku, część ma piktogramy, a część hieroglify. I teraz według was każdy pracownik, który w pierwszej kolejności powinien znać ceny, stan magazynów, rozmiarówki i może znać się trochę na modzie ma się uczyć 4 różnych języków w tym 2 wymarłych, żeby przez tydzień móc odpowiadać ludziom o chvj chodzi? Do reszty was posrało? Nie na tym polega jej praca, a znajomość towaru oznacza znajomość np materiałów czy producenta. Analogicznie kasjerka w biedronce ma znać skład chemiczny o proces produkcji coli na wypadek gdyby ktoś się jej zapytał? No bo przecież powinna znać produkt, który sprzedaje. Edit: Czy może według was laska powinna biegać z katalogiem napisów i sobie porównywać? A jeśli jakiś napis nie jest zdaniem, sentencją etc tylko np nazwą własną? Moja macocha kupiła mojemu ojcu bluzę sygnowaną jakimś zespołem rugby i nie wiedzieli o tym póki sobie nazwy nie wygulowali. W takim wypadku sprzedawczyni powinna wiedzieć gdzie grają i znać skład drużyny?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 sierpnia 2018 o 15:04