Mamy takiego gnoja na osiedlu, który przez 45 lat życia nie przepracował uczciwie jednego dnia. Od młodego bił, kradł, podpalał, wymuszał. Też siedział, o czym wszyscy wiedzą. Mieszka w kawalerce z matką staruszką, którą swego czasu bił i okradał, jak nie miał na alkohol. Pewnie już umarła, ale to ona go tak rozpuściła za gówniarza. Dostał rentę społeczną i zasiłek z MOPS, który mu pisiory jeszcze podwyższyły, bo jest chory. Ma chorobę alkoholową.
W moim bloku mieszka facet, abstynent, sympatyczny i uczynny, który miał wypadek podczas służby wojskowej, chyba jeszcze za komuny. Podczas "poligonu", czyli takich zajęć w terenie. Ma problemy z kręgosłupem, poważne problemy do tego stopnia, że bywają dni, tygodnie, a od niedawna miesiące, gdy nie może chodzić, a o dźwiganiu nie ma mowy. Przez błąd w diagnozie lekarza zakładowego w którym pracował po służbie wojskowej ("to korzonki"), pierwszą operację na kręgosłup miał dopiero po 10 latach od wyjścia z wojska i nie może skarżyć armii, a zatem nie dostał odszkodowania i renty wojskowej. Był w ZUSie i też nie dostał nic. Sprawa dotarła wtedy do drugiej instancji w Sądzie i też nie dostał (wtedy miał już z 36-38 lat), a uzasadnieniem do wyroku było to, że "jest za młody aby zostać rencistą". Do tej pory jedyne co wywalczył to II grupę inwalidzką na 5 lat ale nie z ZUSu tylko z jakiegoś miejskiego ośrodka. Facet jest załamany, bo o ile teraz jeszcze łapie się jakiś dorywczych zajęć, o tyle mówi, że z roku na rok jest coraz gorzej. Za parę lat pewnie usiądzie na wózku i wyląduje pod mostem, bo całkiem bez pieniędzy zostanie. Starał się o pracę, bo pracodawcy szukają ludzi z grupą, ale oni szukają zdrowych ludzi, którzy będą normalnie pracować, a grupę mają chyba na lewo.
Ot, taka polska sprawiedliwość. A najlepsze jest to, że facet poszedł odsłużyć wojsko bo uważał, że tak trzeba, że to obowiązek każdego Polaka bronić ojczyzny.
@Slawek18: Dokładnie, walcie do mediów, czegoś w rodzaju sprawy dla reportera, czy innej tam interwencji. Medialne nagłaśnianie powoduje, że różne problemy w tym kraju magicznie się rozwiązują.
@Slawek18: " Był w ZUSie i też nie dostał nic. Sprawa dotarła wtedy do drugiej instancji w Sądzie i też nie dostał (wtedy miał już z 36-38 lat), a uzasadnieniem do wyroku było to, że "jest za młody aby zostać rencistą". "
Kiedy to było?
@BongMan: Nie wiem dokładnie, ale teraz ma około 50 lat, czyli ponad 10 lat temu. Miał chyba dwie albo trzy operacje na kręgosłupie lędźwiowym na samym dole, ale kilka dysków wyżej od tych operowanych ma też uszkodzonych. Coś tam zmniejszenie odstępów między kręgami i mu wyskakują co chwila, a to ponoć nieoperacyjne, tzn. lekarze nie chcą z tym nic zrobić i kierują na rehabilitację, nawet kilka razy w roku. Był w sanatoriach, trochę go wyprostują, a później znów mu wyskoczą i ledwo chodzi. A teraz jak od kilku lat nie pracuje, to by musiał sam płacić, a kasy nie ma.
Ja mu radziłem, żeby pozwał państwo polskie, bo przecież armia podlega pod państwo. Tylko dobry prawnik to majątek weźmie. A jak nie, to Sztrasburg, ale to jeszcze więcej niż papuga kosztuje.
A jeszcze mi się przypomniało, że jak miał ten wypadek, to miał uszkodzone kości w śródstopiu. Pół roku go felczer trampkami leczył, a jak go w końcu wysłał na prześwietlenie, to miał zrośnięte, ale trochę krzywo. Teraz mu to nie przeszkadza, bo mało chodzi, ale nawet po wojsku wyjeżdżał w góry (kocha góry i piesze wędrówki), to go po całym dniu bardzo bolało. To jak mu obniżyli kategorię i dostał śmieszne odszkodowanie za uszczerbek, to mu zakosili papiery z szafki. Ale ma kontakt z jednym kolegą z wojska i z ludźmi z tego zakładu, gdzie pracował przed i po służbie. Widzieli, że przetrącony chłop wrócił, bo jak coś ciężkiego porobił, to później nie mógł się wyprostować. Zakładowa lekarz mu oznajmiła, że zaziębił korzonki i kazała mu się smarować maścią rozgrzewającą. Tak przez 7 czy 8 lat, w końcu nie mógł chodzić, to poszedł do ortopedy, a ten natychmiast do neurochirurga go wysłał. Tylko oczekiwanie na wizytę i później rezonans znów długo trwały i w sumie dopiero 10 lat od wypadku go zoperowali, w Poznaniu.
Nie wiem czy chciałby rozgłosu, raczej pomocy prawnej, bo widzę, że z tym sobie nie radzi. Nie wierzy w sądy i prawdę mówiąc wcale mu się nie dziwię.
Tylko, że w książce bohaterem był inteligentny człowiek kierujący się filozofią nietzsche'go. Miał później przez resztę książki mentalną walkę ze samym sobą. Prawdopodobnie największy dylemat wspomnianej wyżej osoby było to czy schylać się po mydło w więzieniu. ps. Nie jestem humanistą.
@Przemat: nie inteligentny, tylko debil, komuch, leser i bumelant, którego największym problemem było to, że nie chciało mu się ruszyć dupy do roboty, a w dodatku miał dwie lewe ręce.
Książka zajebista, żeby nie było wątpliwości.
PS: Ja, czytając, dostrzegłem inne, naprawdę tragiczne i godne współczucia postacie, jak np. Marmieładow i jego żona. Główna postać była po prostu żałosna, jak wyżej napisałem.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 sierpnia 2017 o 10:52
Tylko, że w książce bohaterem był inteligentny człowiek kierujący się filozofią nietzsche'go. Miał później przez resztę książki mentalną walkę ze samym sobą. Prawdopodobnie największy dylemat wspomnianej wyżej osoby było to czy schylać się po mydło w więzieniu. ps. Nie jestem humanistą
Mamy takiego gnoja na osiedlu, który przez 45 lat życia nie przepracował uczciwie jednego dnia. Od młodego bił, kradł, podpalał, wymuszał. Też siedział, o czym wszyscy wiedzą. Mieszka w kawalerce z matką staruszką, którą swego czasu bił i okradał, jak nie miał na alkohol. Pewnie już umarła, ale to ona go tak rozpuściła za gówniarza. Dostał rentę społeczną i zasiłek z MOPS, który mu pisiory jeszcze podwyższyły, bo jest chory. Ma chorobę alkoholową. W moim bloku mieszka facet, abstynent, sympatyczny i uczynny, który miał wypadek podczas służby wojskowej, chyba jeszcze za komuny. Podczas "poligonu", czyli takich zajęć w terenie. Ma problemy z kręgosłupem, poważne problemy do tego stopnia, że bywają dni, tygodnie, a od niedawna miesiące, gdy nie może chodzić, a o dźwiganiu nie ma mowy. Przez błąd w diagnozie lekarza zakładowego w którym pracował po służbie wojskowej ("to korzonki"), pierwszą operację na kręgosłup miał dopiero po 10 latach od wyjścia z wojska i nie może skarżyć armii, a zatem nie dostał odszkodowania i renty wojskowej. Był w ZUSie i też nie dostał nic. Sprawa dotarła wtedy do drugiej instancji w Sądzie i też nie dostał (wtedy miał już z 36-38 lat), a uzasadnieniem do wyroku było to, że "jest za młody aby zostać rencistą". Do tej pory jedyne co wywalczył to II grupę inwalidzką na 5 lat ale nie z ZUSu tylko z jakiegoś miejskiego ośrodka. Facet jest załamany, bo o ile teraz jeszcze łapie się jakiś dorywczych zajęć, o tyle mówi, że z roku na rok jest coraz gorzej. Za parę lat pewnie usiądzie na wózku i wyląduje pod mostem, bo całkiem bez pieniędzy zostanie. Starał się o pracę, bo pracodawcy szukają ludzi z grupą, ale oni szukają zdrowych ludzi, którzy będą normalnie pracować, a grupę mają chyba na lewo. Ot, taka polska sprawiedliwość. A najlepsze jest to, że facet poszedł odsłużyć wojsko bo uważał, że tak trzeba, że to obowiązek każdego Polaka bronić ojczyzny.
Odpowiedza może by sprawę nagłośnić medialnie??
Odpowiedz@Slawek18: Dokładnie, walcie do mediów, czegoś w rodzaju sprawy dla reportera, czy innej tam interwencji. Medialne nagłaśnianie powoduje, że różne problemy w tym kraju magicznie się rozwiązują.
Odpowiedz@Slawek18: " Był w ZUSie i też nie dostał nic. Sprawa dotarła wtedy do drugiej instancji w Sądzie i też nie dostał (wtedy miał już z 36-38 lat), a uzasadnieniem do wyroku było to, że "jest za młody aby zostać rencistą". " Kiedy to było?
Odpowiedz@BongMan: Nie wiem dokładnie, ale teraz ma około 50 lat, czyli ponad 10 lat temu. Miał chyba dwie albo trzy operacje na kręgosłupie lędźwiowym na samym dole, ale kilka dysków wyżej od tych operowanych ma też uszkodzonych. Coś tam zmniejszenie odstępów między kręgami i mu wyskakują co chwila, a to ponoć nieoperacyjne, tzn. lekarze nie chcą z tym nic zrobić i kierują na rehabilitację, nawet kilka razy w roku. Był w sanatoriach, trochę go wyprostują, a później znów mu wyskoczą i ledwo chodzi. A teraz jak od kilku lat nie pracuje, to by musiał sam płacić, a kasy nie ma. Ja mu radziłem, żeby pozwał państwo polskie, bo przecież armia podlega pod państwo. Tylko dobry prawnik to majątek weźmie. A jak nie, to Sztrasburg, ale to jeszcze więcej niż papuga kosztuje. A jeszcze mi się przypomniało, że jak miał ten wypadek, to miał uszkodzone kości w śródstopiu. Pół roku go felczer trampkami leczył, a jak go w końcu wysłał na prześwietlenie, to miał zrośnięte, ale trochę krzywo. Teraz mu to nie przeszkadza, bo mało chodzi, ale nawet po wojsku wyjeżdżał w góry (kocha góry i piesze wędrówki), to go po całym dniu bardzo bolało. To jak mu obniżyli kategorię i dostał śmieszne odszkodowanie za uszczerbek, to mu zakosili papiery z szafki. Ale ma kontakt z jednym kolegą z wojska i z ludźmi z tego zakładu, gdzie pracował przed i po służbie. Widzieli, że przetrącony chłop wrócił, bo jak coś ciężkiego porobił, to później nie mógł się wyprostować. Zakładowa lekarz mu oznajmiła, że zaziębił korzonki i kazała mu się smarować maścią rozgrzewającą. Tak przez 7 czy 8 lat, w końcu nie mógł chodzić, to poszedł do ortopedy, a ten natychmiast do neurochirurga go wysłał. Tylko oczekiwanie na wizytę i później rezonans znów długo trwały i w sumie dopiero 10 lat od wypadku go zoperowali, w Poznaniu. Nie wiem czy chciałby rozgłosu, raczej pomocy prawnej, bo widzę, że z tym sobie nie radzi. Nie wierzy w sądy i prawdę mówiąc wcale mu się nie dziwię.
OdpowiedzBrak autografu to nie powód żeby alarmować media.
OdpowiedzTylko, że w książce bohaterem był inteligentny człowiek kierujący się filozofią nietzsche'go. Miał później przez resztę książki mentalną walkę ze samym sobą. Prawdopodobnie największy dylemat wspomnianej wyżej osoby było to czy schylać się po mydło w więzieniu. ps. Nie jestem humanistą.
Odpowiedz@Przemat: nie inteligentny, tylko debil, komuch, leser i bumelant, którego największym problemem było to, że nie chciało mu się ruszyć dupy do roboty, a w dodatku miał dwie lewe ręce. Książka zajebista, żeby nie było wątpliwości. PS: Ja, czytając, dostrzegłem inne, naprawdę tragiczne i godne współczucia postacie, jak np. Marmieładow i jego żona. Główna postać była po prostu żałosna, jak wyżej napisałem.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2017 o 10:52
Tylko, że w książce bohaterem był inteligentny człowiek kierujący się filozofią nietzsche'go. Miał później przez resztę książki mentalną walkę ze samym sobą. Prawdopodobnie największy dylemat wspomnianej wyżej osoby było to czy schylać się po mydło w więzieniu. ps. Nie jestem humanistą
Odpowiedz