W wieku jeszcze jednocyfrowym wrzucaliśmy do cdromu płytę hirołsów i odprawialiśmy w pełni poważną modlitwę w stylu mszy, żeby porysowaną płytę złapało.
Tylko anonimowość pozwala mi się do tego teraz przyznać publicznie.
@Maquabra: W dawnych czasach Commodorowcy robili tak za każdym razem gdy wkładali kasetę do napędu i czekali na wczytanie gry. Podczas tego rytuału zabronione było: chodzenie po domu (dozwolone na palcach za wyraźną przyczyną), dotykanie sprzętu, rozmawianie, zbyt gwałtowne oddychanie, w zasadzie wszystko co nie miało naprawdę ważnego uzasadnienia by z tego powodu ryzykować niewczytanie się kasety.
@Maquabra: Też jeszcze w wieku jednocyfrowym, jak mi papuga nie chciała wrócić do klatki to pisałam na kartce "proszę wróć" i trzymałam to tak, żeby papuga widziała.
Ja kiedyś, po n-tej tego dnia próbie instalacji windowsa, jak kolejny raz wyskoczył jakiś błąd, wziąłem dzidę i walnąłem w kompa niczym Leonidas w perskiego żołnierza. Obudowa dobra, bo nie przebiłem.
Mój były laptop miał skłonności do zacinania się. Raz zaciął się podczas pisania referatu, nad którym siedziałam całą noc. Zaczęłam się na niego wydzierać, że jak się wyłączy i projekt pójdzie wpiz*u, to najpierw go rozbiorę na części, oddam je na złom, a obudowę spalę w piecu, żeby nikt nie znalazł dowodów. :x Groziłam, że go rozbiorę, sprzedam, żeby był wykorzystywany do granic możliwości i pozbędę się ciała. Do tej pory wolę nie wiedzieć, co myślą o mnie rodzice.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 sierpnia 2017 o 14:09
Mój laptop działa jakoś sprawniej jeśli położę przy nim płytę z instalką Windowsa i zacznę planować którego dnia zrobić formata, czasem też dla lepszego efektu zgram jakieś dane na osobną partycję. System zupełnie jak nówka, nawet błędy zwykle pojawiające się przy każdym uruchomieniu nagle znikają.
Ja raczej nie wyżywam się na sprzęcie (głównie chodzi o komputer i samochód), tylko proszę lub chwalę, kiedy działa prawidłowo... taka pozytywna motywacja.
Pff... jak samochód nie chciał mi zapalić to otwierałam maskę (żeby lepiej widział) i pokazywałam mu młotek.
OdpowiedzJak samochód nie chciał współpracować to mu skopałam opony i zagroziłam, że opowiem wszystkim jakie to trzy pedały miał w sobie
OdpowiedzW wieku jeszcze jednocyfrowym wrzucaliśmy do cdromu płytę hirołsów i odprawialiśmy w pełni poważną modlitwę w stylu mszy, żeby porysowaną płytę złapało. Tylko anonimowość pozwala mi się do tego teraz przyznać publicznie.
Odpowiedz@Maquabra: W dawnych czasach Commodorowcy robili tak za każdym razem gdy wkładali kasetę do napędu i czekali na wczytanie gry. Podczas tego rytuału zabronione było: chodzenie po domu (dozwolone na palcach za wyraźną przyczyną), dotykanie sprzętu, rozmawianie, zbyt gwałtowne oddychanie, w zasadzie wszystko co nie miało naprawdę ważnego uzasadnienia by z tego powodu ryzykować niewczytanie się kasety.
Odpowiedz@tomangelo2: Najlepsza część posiadania Nintendo, to to, że mogę przedmuchać cartridg'e jak coś się tnie i nagle wszystko działa! :D
Odpowiedz@Maquabra: Też jeszcze w wieku jednocyfrowym, jak mi papuga nie chciała wrócić do klatki to pisałam na kartce "proszę wróć" i trzymałam to tak, żeby papuga widziała.
OdpowiedzJa kiedyś, po n-tej tego dnia próbie instalacji windowsa, jak kolejny raz wyskoczył jakiś błąd, wziąłem dzidę i walnąłem w kompa niczym Leonidas w perskiego żołnierza. Obudowa dobra, bo nie przebiłem.
OdpowiedzMój były laptop miał skłonności do zacinania się. Raz zaciął się podczas pisania referatu, nad którym siedziałam całą noc. Zaczęłam się na niego wydzierać, że jak się wyłączy i projekt pójdzie wpiz*u, to najpierw go rozbiorę na części, oddam je na złom, a obudowę spalę w piecu, żeby nikt nie znalazł dowodów. :x Groziłam, że go rozbiorę, sprzedam, żeby był wykorzystywany do granic możliwości i pozbędę się ciała. Do tej pory wolę nie wiedzieć, co myślą o mnie rodzice.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2017 o 14:09
Mój laptop działa jakoś sprawniej jeśli położę przy nim płytę z instalką Windowsa i zacznę planować którego dnia zrobić formata, czasem też dla lepszego efektu zgram jakieś dane na osobną partycję. System zupełnie jak nówka, nawet błędy zwykle pojawiające się przy każdym uruchomieniu nagle znikają.
OdpowiedzJa raczej nie wyżywam się na sprzęcie (głównie chodzi o komputer i samochód), tylko proszę lub chwalę, kiedy działa prawidłowo... taka pozytywna motywacja.
OdpowiedzZnałem kiedyś takiego gościa, który swojemu koniowi (takie zwierzę gospodarskie) groził, że jak się za robotę nie weźmie, to pójdzie na kabanosy...
OdpowiedzTej metody nie znałem. Za złe zachowanie obiecujesz nagrodę?
Odpowiedz@daro97: Skrót myślowy. Pójście na kabanosy w odniesieniu do konia (tamtego przynajmniej) oznaczało ubój :)
Odpowiedz