Nie potwierdzam. Mój promotor czytał jakieś teksty po rosyjsku i opowiadał tłumaczone ruskie kawały. Żeby nie było, nie studiowałem nic związanego z Rosją czy językoznawstwem.
@Razi: obecnie promotorów wybiera się przez USOSa. Czasem nie dostaniesz sie tam, do którego chcesz i wolne miejsce pozostaje przy takim, którego nie znasz. Życie...
Czemu w ogóle ktoś się bierze za temat, którego nie wie jak ogarnąć i potrzebuje promotora? Mi promotor był potrzebny tylko do podpisu i przeczytania czy wszystko jest OK.
Taa, pomoże. Jasne. Ja chodziłem na seminarium magisterskie 2 lata, grzecznie, jak do szkółki niedzielnej, ze sprawdzaniem obecności. Obecność obowiązkowa, a promotor... nie lubił niepewnych siebie.... co ja tam pieprze, on w ogóle nie lubił facetów. Przez pierwszy semestr zwodzenie, wyśmiewanie moich "poszukiwań", kpienie z mojego "tematu". Po pierwszym semestrze zmienianie tematu na inny, bardziej racjonalny, ale pierwsze półrocze pracy w zupę poszło.
Dał mi spokój dopiero jak zobaczył, że się przykładam i jakoś chcę te studia skończyć. Ale nauczkę dać musiał. Panowie profesorowie, wsadźcie sobie w d*** waszą pomoc, która obok dumy, prestiżu i usztywniacza idącego od posiadanych tytułów naukowych może jeszcze się tam zmieści..
Pro-tip: znajdźcie taki temat pracy, który jest przydatny do badań jakiemuś doktorantowi (a za promotora weźcie osobę prowadzącą takiego doktoranta). Promotor może i wam wiele nie pomoże, ale taki doktorant jest w stanie wielokrotnie ratować wasze szanowne 4 litery jeśli zajdzie taka potrzeba.
Nie potwierdzam. Mój promotor czytał jakieś teksty po rosyjsku i opowiadał tłumaczone ruskie kawały. Żeby nie było, nie studiowałem nic związanego z Rosją czy językoznawstwem.
Odpowiedz@Jazu: Zależy na kogo się trafi po prostu.
Odpowiedz@Jazu: Trzeba było wybrać takiego, który by ogarnął temat.
Odpowiedz@Razi: Gdybym wiedział, byłbym miliarderem.
Odpowiedz@Jazu: To co ty, nie znałeś w ogóle gościa którego brałeś za promotora? Serio?
Odpowiedz@Razi: obecnie promotorów wybiera się przez USOSa. Czasem nie dostaniesz sie tam, do którego chcesz i wolne miejsce pozostaje przy takim, którego nie znasz. Życie...
Odpowiedz@Razi: No wyobraź sobie, że nie powiedział, że na seminariach będziemy zapoznawać się z ruskimi kawałami.
OdpowiedzCzemu w ogóle ktoś się bierze za temat, którego nie wie jak ogarnąć i potrzebuje promotora? Mi promotor był potrzebny tylko do podpisu i przeczytania czy wszystko jest OK.
OdpowiedzTaa, pomoże. Jasne. Ja chodziłem na seminarium magisterskie 2 lata, grzecznie, jak do szkółki niedzielnej, ze sprawdzaniem obecności. Obecność obowiązkowa, a promotor... nie lubił niepewnych siebie.... co ja tam pieprze, on w ogóle nie lubił facetów. Przez pierwszy semestr zwodzenie, wyśmiewanie moich "poszukiwań", kpienie z mojego "tematu". Po pierwszym semestrze zmienianie tematu na inny, bardziej racjonalny, ale pierwsze półrocze pracy w zupę poszło. Dał mi spokój dopiero jak zobaczył, że się przykładam i jakoś chcę te studia skończyć. Ale nauczkę dać musiał. Panowie profesorowie, wsadźcie sobie w d*** waszą pomoc, która obok dumy, prestiżu i usztywniacza idącego od posiadanych tytułów naukowych może jeszcze się tam zmieści..
OdpowiedzPro-tip: znajdźcie taki temat pracy, który jest przydatny do badań jakiemuś doktorantowi (a za promotora weźcie osobę prowadzącą takiego doktoranta). Promotor może i wam wiele nie pomoże, ale taki doktorant jest w stanie wielokrotnie ratować wasze szanowne 4 litery jeśli zajdzie taka potrzeba.
Odpowiedz