Nieprawda, pecunia non olet. Twój szef, to po prostu dziad. Napisz anonim, że wiecie kto capi w firmie. A najlepiej zrzućcie się na paczkę z artykułami higienicznymi, czystą bielizną, skarpetami i koszulą. Musi zadziałać. Ostatecznie zróbcie mu tym mydłem kocówę, zanieście pod prysznic (jest w firmie?) i odkręćcie wodę.
Ojciec opowiadał, że jak służył w wojsku, to mieli takiego "krawaciarza". Prysznic z ciepłą wodą był raz na tydzień (na kompanii tylko z zimną), ale on nigdy się nie mył. Niektórzy co 2 dni w zimnej się myli, a ten chyba 2 miesiące w ogóle. Capił niemiłosiernie i nawet grzybicy stóp i pachwin się dorobił. Któregoś dnia ktoś kupił na przepustce paczkę rękawiczek chirurgicznych, proszek do prania, szampon i szare mydło. Wieczorem po kolacji czterech najsilniejszych siłą zatargało go do łaźni, kilku innych go rozebrało i namydliło, pół szamponu mu wylali na głowę, a ciuch wrzucili do wiadra z proszkiem i zalali wodą. Oczywiście wszystko przy wrzaskach i kwikach "ofiary". Gdy mu ściągnęli "atramenty" wszystko się wyjaśniło - miał koliberka zamiast ptaka, dlatego się nie rozbierał publicznie.
Wyleczył stopy i pachwiny (zagrozili, że siłą go do lekarza zatargają, więc wolał sam iść), a później już brał prysznice, ale sam, w zimnej wodzie i po capstrzyku.
A podobno pieniądz nie śmierdzi.
OdpowiedzNieprawda, pecunia non olet. Twój szef, to po prostu dziad. Napisz anonim, że wiecie kto capi w firmie. A najlepiej zrzućcie się na paczkę z artykułami higienicznymi, czystą bielizną, skarpetami i koszulą. Musi zadziałać. Ostatecznie zróbcie mu tym mydłem kocówę, zanieście pod prysznic (jest w firmie?) i odkręćcie wodę. Ojciec opowiadał, że jak służył w wojsku, to mieli takiego "krawaciarza". Prysznic z ciepłą wodą był raz na tydzień (na kompanii tylko z zimną), ale on nigdy się nie mył. Niektórzy co 2 dni w zimnej się myli, a ten chyba 2 miesiące w ogóle. Capił niemiłosiernie i nawet grzybicy stóp i pachwin się dorobił. Któregoś dnia ktoś kupił na przepustce paczkę rękawiczek chirurgicznych, proszek do prania, szampon i szare mydło. Wieczorem po kolacji czterech najsilniejszych siłą zatargało go do łaźni, kilku innych go rozebrało i namydliło, pół szamponu mu wylali na głowę, a ciuch wrzucili do wiadra z proszkiem i zalali wodą. Oczywiście wszystko przy wrzaskach i kwikach "ofiary". Gdy mu ściągnęli "atramenty" wszystko się wyjaśniło - miał koliberka zamiast ptaka, dlatego się nie rozbierał publicznie. Wyleczył stopy i pachwiny (zagrozili, że siłą go do lekarza zatargają, więc wolał sam iść), a później już brał prysznice, ale sam, w zimnej wodzie i po capstrzyku.
OdpowiedzPewnie jeszcze się nie podciera po dójce, bo papier kosztuje.
OdpowiedzPowinni to drukować i rozwieszać już w szkołach. Szlachta jak nie pracuje i nie edukuje się to później przynależy do śmierdzącego chama.
OdpowiedzPieniądze nie śmierdzą.
OdpowiedzMoneta non syfilis
Odpowiedz