Poszukałem i nie znalazłem jednoznacznej informacji, czy Bach występował na scenie (zakładam oczywiście, że chodzi o Jan Sebastiana Bacha), ale nie jest wykluczone, że masz rację.
Ale minusa i tak dałem bo "Co Ty pi#rdolisz!" samo w sobie nie ma żadnej wartości merytorycznej.
tl;dr: Sranie w banie.
Dzisiaj tępimy plastik i teledyski z gołą dupą, przy czym są to gwiazdki jednego sezonu. Ale mają swoich fanów, miliony fanów, miliony zarobionego szmalu i tak zapiszą się w historii. Nikt nie słucha kwejkowych malkontentów.
Są też gwiazdy typu Behemoth, Dimmu Borgir, Metallica, Rammstein, Eminem - znane w wąskim środowisku, jednakże grają od wielu lat i również mają miliony fanów i kupę szmalu. I tak zapiszą się w historii, spalona Biblia zapisze się w historii, a nie zbulwersowany moher. Nikt nie słucha kwejkowych malkontentów.
A cofnijmy się w czasie.
Led Zeppelin. Perkusistę, Jasona Bonhama wy*ebali z poprzedniego zespołu, bo za mocno walił w bębny. Początkowo brzmienie Zeppelinów określano jako "ciężkie, brutalne, bezpośrednie". Pewne kręgi uznawali ich jako satanistów i rozpustników. Jak zapisali się w historii? Jako najbardziej znany zespół swoich czasów, mający miliony fanów i nikt nie pisze o malkontentach.
The Queen. Dla porównania - jakie są reakcje na dzisiejszą Wurst Conchitę? No to wyobraźcie sobie homoseksualistę na scenie w roku 1980, kiedy mentalność była inna. O Queen chyba nie muszę pisać i chyba nie muszę też pisać o komentarzach na temat Freddiego, a jak zapisali się w historii? No właśnie.
The Beatles. Bożyszcze subkultury hippisowskiej, promowanie rozpusty i narkotyków.
Michael Jackson? No prośba, zmiana koloru skóry? Jak dzisiaj odebralibyśmy zmianę koloru skóry Biebera na murzyna? Wszechobecny hejt i zachwyt. A podobna akcja 30 lat temu? Tabloidy pisały, jakoby kurował się ciśnieniowymi komorami tlenowymi, żeby spowolnić starzenie się. No ale inaczej go zapamiętaliśmy...
Ace of Base? Nazistowskie teksty.
Sława opierała się w sporej części na kontrowersji i kulturowym wyprzedzaniu swoich czasów. Gwiazdy zawsze będą miały konserwatywnych przeciwników i zagorzałych, nastoletnich fanów.
Gawiedź zawsze będzie komentować, narzekać, chwalić, dzielić i spierać między sobą. I na tym właśnie opiera się sława.
Dlatego nie ma się co rozwodzić z "kurła, kiedyś to było". Za kilkadziesiąt lat (może więcej) ludzie z nostalgią będą wspominać okulary 3D, silniki spalinowe, tranzystory krzemowe, broń prochową i swobodne spacery po lesie. Ale z chęcią np. obejrzą film na hologramie 3D.
A tymczasem - marsz do sklepu po nowy telewizor, żeby lepiej obejrzeć siostry Godlewskie i wyzywać je z kanapy.
Co Ty piеrdolisz!
OdpowiedzPoszukałem i nie znalazłem jednoznacznej informacji, czy Bach występował na scenie (zakładam oczywiście, że chodzi o Jan Sebastiana Bacha), ale nie jest wykluczone, że masz rację. Ale minusa i tak dałem bo "Co Ty pi#rdolisz!" samo w sobie nie ma żadnej wartości merytorycznej.
OdpowiedzByłeś? Widziałeś?
OdpowiedzBach to ten facet, co robił najlepsze dzwonki na Nokię. Gimby nie znają...
Odpowiedztl;dr: Sranie w banie. Dzisiaj tępimy plastik i teledyski z gołą dupą, przy czym są to gwiazdki jednego sezonu. Ale mają swoich fanów, miliony fanów, miliony zarobionego szmalu i tak zapiszą się w historii. Nikt nie słucha kwejkowych malkontentów. Są też gwiazdy typu Behemoth, Dimmu Borgir, Metallica, Rammstein, Eminem - znane w wąskim środowisku, jednakże grają od wielu lat i również mają miliony fanów i kupę szmalu. I tak zapiszą się w historii, spalona Biblia zapisze się w historii, a nie zbulwersowany moher. Nikt nie słucha kwejkowych malkontentów. A cofnijmy się w czasie. Led Zeppelin. Perkusistę, Jasona Bonhama wy*ebali z poprzedniego zespołu, bo za mocno walił w bębny. Początkowo brzmienie Zeppelinów określano jako "ciężkie, brutalne, bezpośrednie". Pewne kręgi uznawali ich jako satanistów i rozpustników. Jak zapisali się w historii? Jako najbardziej znany zespół swoich czasów, mający miliony fanów i nikt nie pisze o malkontentach. The Queen. Dla porównania - jakie są reakcje na dzisiejszą Wurst Conchitę? No to wyobraźcie sobie homoseksualistę na scenie w roku 1980, kiedy mentalność była inna. O Queen chyba nie muszę pisać i chyba nie muszę też pisać o komentarzach na temat Freddiego, a jak zapisali się w historii? No właśnie. The Beatles. Bożyszcze subkultury hippisowskiej, promowanie rozpusty i narkotyków. Michael Jackson? No prośba, zmiana koloru skóry? Jak dzisiaj odebralibyśmy zmianę koloru skóry Biebera na murzyna? Wszechobecny hejt i zachwyt. A podobna akcja 30 lat temu? Tabloidy pisały, jakoby kurował się ciśnieniowymi komorami tlenowymi, żeby spowolnić starzenie się. No ale inaczej go zapamiętaliśmy... Ace of Base? Nazistowskie teksty. Sława opierała się w sporej części na kontrowersji i kulturowym wyprzedzaniu swoich czasów. Gwiazdy zawsze będą miały konserwatywnych przeciwników i zagorzałych, nastoletnich fanów. Gawiedź zawsze będzie komentować, narzekać, chwalić, dzielić i spierać między sobą. I na tym właśnie opiera się sława. Dlatego nie ma się co rozwodzić z "kurła, kiedyś to było". Za kilkadziesiąt lat (może więcej) ludzie z nostalgią będą wspominać okulary 3D, silniki spalinowe, tranzystory krzemowe, broń prochową i swobodne spacery po lesie. Ale z chęcią np. obejrzą film na hologramie 3D. A tymczasem - marsz do sklepu po nowy telewizor, żeby lepiej obejrzeć siostry Godlewskie i wyzywać je z kanapy.
Odpowiedz