Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Pamela Anderson

by derbonobo
Dodaj nowy komentarz
avatar jedyny360
0 4

Z trzeciej strony: niezależnie, czy zostawisz drzwi otwarte czy nie, to wciąż kradzież jeśli wejdziesz i zabierzesz coś bez zgody. I analogia wciąż się trzyma, niezależnie czy sam na sam w pokoju hotelowym, czy nie, to wciąż wykorzystanie. Zwiększa to prawdopodobieństwo kradzieży lub wykorzystania, ale to nie jest w żadnym wypadku usprawiedliwienie kradzieży lub wykorzystania.

Odpowiedz
avatar Curt
1 5

@jedyny360: Jednak staraj się patrzeć praktycznie. I co że kradzież? Efekt jest ten sam, przy czym przy otwartych drzwiach możesz winić głównie siebie.

Odpowiedz
avatar yahoo111
3 5

@jedyny360: Wykorzystanie? Prawdopodobny dialog: Harvey Weinstein: Dam ci tę rolę, jak dasz mi dupy. Młoda Aktorka: Oczywiście. Jak Pan najbardziej lubi? Z całym szacunkiem, ale jest to wykorzystanie w takim samym stopniu, jak chodzenie do pracy. Czy za trzydzieści lat mam pozwać moich pracodawców za to, że mnie wykorzystywali i kazali marnować mój prywatny czas za pieniądze?

Odpowiedz
avatar jedyny360
-2 4

@Curt: Zgadza się, efekt jest ten sam. Ale czy to byłaby twoja wina, że ciebie zamordowałem twoim nożem, który zostawiłeś na stole? Idąc twoją logiką, to nie upilnowałeś noża, sam się możesz winić. @yahoo111: Czy do wykorzystania doszło, to jest oddzielne zagadnienie, którego poruszać nie zamierzam bo zwyczajnie nie wiem co tam się faktycznie stało. Ja tylko mówię, że człowiek to nie zwierzę i w przypadku, kiedy do wykorzystania doszło, stwierdzenie, że "ofiara się o to prosiła" nie jest usprawiedliwieniem.

Odpowiedz
avatar yahoo111
2 4

@jedyny360: Tak, jasne. Tylko w ten sposób nigdzie nigdy nie dojdziemy. Ofiary i "ofiary" będą twierdzić, że zostały wykorzystane, wykorzystujący będzie twierdził, że nie wykorzystywał i do niczego nie dojdziemy, bo żadnych dowodów nie będzie. Załóżmy na moment, że sytuacje były takie, lub podobne do takich, które opisałem. Czyli kobieta zgadzała się na wszystko, a w zamian miała wielką karierę. Czy było to wykorzystywanie, czy uczciwa wymiana? Pociągnę dalej analogię z pracą. Pracodawca również ma stosunek zależności i przewagę. Mianowicie, on ma pieniądze i chce wykorzystywać Twoje umiejętności. A Ty rzeczywiście tracisz swój czas, zdrowie, itd., w pracy. Czy zatem pracodawca też Cię wykorzystuje? Owszem, można użyć argumentu, że to jest uwłaczające, czy też że narusza wolność osobistą. Ale podobno od 1968 mamy rewolucję seksualną, wyzwolenie i prawo do decydowania o sobie, a seks jest czymś całkowicie normalnym i nie jest zarezerwowany wyłącznie dla par, natomiast prostytutki są zupełnie normalnymi i produktywnymi członkami społeczeństwa. Jak zatem pogodzić te dwa punkty widzenia? Tutaj mamy klasyczny przypadek prostytucji w zamian za uzyskane korzyści, w tym wypadku korzyścią była kariera aktorska. I jeszcze ostatnia rzecz tytułem komentarza do "ofiara się prosiła". Rozumiem, że kobieta, która ubiera się wyzywająco nie zaprasza wszystkich facetów wokół do seksu z nią. Oczywiście ma pełne prawo do odmówienia. I to mimo tego, że wyłącznym celem wyzywającego ubrania jest właśnie wywołanie pożądania. Ale jeśli ta sama kobieta najpierw zgadza się na seks, nawet na piśmie, a potem twierdzi, że została wykorzystana wbrew jej woli i wszyscy przyznają jej rację jest zwyczajnie absurdalne.

Odpowiedz
avatar yahoo111
5 7

@ladyarwena: Ale to hipokryzja. Trudno jest jednocześnie mówić o wyzwoleniu kobiet i nazywać prostytucję patologią. Jeśli seks dopuszcza się wyłącznie w małżeństwie, a poza nim jest uważany za coś niewłaściwego, wtedy nazywa się to ciemiężeniem kobiet (ciekawe, czemu nie mężczyzn). Więc była sobie rewolucja obyczajowa w 1968, która uznała, że każdy ma prawo do szczęścia i samorealizacji, dlatego seks pozamałżeński nazywa się "poszukiwaniem własnego szczęścia" i w związku z czym kobieta dająca na lewo i prawo przestała być "dziwką" a zaczęła być "kobietą wyzwoloną". Przykro mi, ale sami sobie wywalczyliście i same sobie wywalczyłyście prawo do prostytuowania się za korzyści materialne, czy niematerialne.

Odpowiedz
avatar sisiokolarz
1 1

@jedyny360: Oczywiście, że nie jest usprawiedliwieniem. Ale z drugiej strony, skoro tak porównywać do zwierząt, to czy powinniśmy być tak naiwni z wchodzeniem do jaskini lwa? Spójrzmy prawdzie w oczy: człowiek to nie zwierzę, owszem. To o wiele bardziej niebezpieczny stwór. Zwierzęta się zachowują lepiej i o wiele bardziej przewidywalnie, mimo że ich nie ograniczają przepisy, ani baty typu więzienie. Już jako dziecko wiedziałem o powszechnym w branży przechodzeniu przez łóżko, a do Hollywood mogłem się zbliżyć jedynie przez TV. Wydaje mi się więc, że przykłady z niezamykaniem domu itd są bardzo dobre. To oczywiście głupota tych panien, że się nie zamykały przed predatorami na 4 spusty.

Odpowiedz
avatar FriendzoneMaster
0 0

@jedyny360: ale czy ktoś tu kwestionuje, że to co koleś robił jest moralnie złe? Chyba nie... Natomiast niewinność większości 'ofiar' też jest bardzo, ale to bardzo wątpliwa...

Odpowiedz
avatar ladyarwena
0 0

@yahoo111: jeszcze raz: to także nie jest tekst o wyzwoleniu kobiet, tylko o tym: "że istnieją seksualne skandale w Hollywood, pewnie typu seks za role czy inne profity." Wywalczyłyśmy prawo do prostytuowania :D lol, to jest prawo rynku, jest popyt to jest podaż. To Wy (jako mężczyźni) stworzyliście prostytutki płacąc im za seks :D

Odpowiedz
avatar yahoo111
0 0

@ladyarwena: Nie, tekst nie jest to o tym, ponieważ od dawna było wiadomo, którędy w Hollywood prowadzi droga do kariery. Cała akcja rozpętana w tym roku jest o wykorzystywaniu, molestowaniu i gwałceniu kobiet. Całe to #metoo służy temu, aby kobiety mówiły o sytuacjach, gdy były wykorzystywane. Sprowadzanie sprawy do skandali w Hollywood jest spłycaniem całej sprawy. I znów. "To Wy stworzyliście prostytutki". Jeszcze pięćdziesiąt lat temu było nie do pomyślenia, żeby ktokolwiek robił karierę przez łóżko. Było to niedopuszczalne, a gdy wyciekło do opinii publicznej, oznaczało to koniec kariery. Jednym z celów rewolucji z 1968 było położenie kresu tej rzekomej hipokryzji. Słyszę rechot historii, gdy widzę, jakie koło zatoczyła i jak teraz "zdobycze" rewolucji obyczajowej są zupełnie przekreślane, a wszystko w imię dalszego poluzowania obyczajów. Ale cóż, każda rewolucja pożera swoje dzieci.

Odpowiedz
avatar BongMan
5 11

Na rozmowę o pracę idzie się biura pracodawcy, zwykle za dnia, a nie do pokoju hotelowego. One dobrze wiedziały po co tam idą i z największa ochotą to robiły, mając przed oczami (oprócz podbrzusza Harveya) wizję wielkiej sławy i ogromnych pieniędzy. I dopiero teraz, po tylu latach, jak sława zaczęła gasnąć, to NAGLE IM SIĘ PRZYPOMNIAŁO, że były molestowane. Gardzę takimi.

Odpowiedz
avatar olgaah
0 0

Jezu z tym molestowaniem to jakaś porażka. Tak serio, u nas w pracy był taki zboczek, mnie tam tylko próbował łapać za cycki i chwalił się do wszystkich, że mnie "urobi i przeleci", ale inna koleżanka to już chciała iść na niego donieść do dyrektora. Po prostu zarywał do niej nachalnie, ona dała mu kosza, to zaczął rozpowiadać, że wcale nie chciał się z nią spotykać, tylko zaciągnąć do łóżka, że mu się udało i jest łatwa. Odpuściła jednak, bo koleś już nie takie ploty puszczał i i tak nikt mu nie wierzył. Inna nawet zaczęła z nim kręcić (prawie sześćdziesięcioletnia rozwódka z dużą nadwagą, ale fajna kobitka), szybko zerwali, bo zaczął się przechwalać, że jest z nią tylko dla bzykania, że to straszny pasztet, a on bzyka i ją i jej córkę i nie wie, na którą się zdecydować. No i dzięki niej problem sam się rozwiązał, bo legendy głoszą, że ta Pani została bohaterem w swojej firmie i jak się dowiedziała co ta gnida rozpowiada pomogła mu zejść ze schodów trochę szybciej niż to zwykle bywa. Więc najpierw poszedł na długie L4 spowodowane złamaniem ręki, nogi i kilku żeber, następnie zaś do pracy wrócił, ale wywalili go bo rozpił się dokumentnie. Czemu żadna z nas i innych "poszkodowanych" nie zrobiła w tym aspekcie afery? Bo koleś to totalne zero. Rozwodnik, mieszka z matką, chleje i płaci alimenty na dwoje dzieci, z czego jedno nawet jego. Gdyby to był dyrektor, albo chociaż zastępca kierownika, pewnie i afera by była.

Odpowiedz
Udostępnij