Dlatego chyba dowcipów zależnych językowo lepiej nie tłumaczyć wcale.
Przetłumacz na angielski: "Siedzą 2 gołębie na dachu: jeden grucha, a drugi jabłko".
There are two pidgeons on the roof: one pear and one apple :D
@bukimi Albo jak tutaj, puentą są teksty znanych, zagranicznych piosenek.
Niby wydaje się oczywiste, ale ludzie wciąż chamsko tłumaczął żarty typu "-Have a nice day -Don't tell me what to do!" na "-Miłego dnia -Nie mów mi co mam robić"
@jedyny360: Nawet w filmach odchodzą takie numery.
"Robin Hood - faceci w rajtuzach"
Oryginalny tekst:
Robin Hood: This is Ahchoo.
Blinkin: A Jew? Here?
Robin Hood: No no, not a Jew. Ahchoo.
Tłumaczenie:
Robin Hood: Poznaj Apsika.
Blinkin: To Żyd?
Robin Hood: Nie, Apsik.
Ale kiedy pierwszy raz oglądałam ten film, to miał on o niebo lepsze tłumaczenie, to było jakoś tak:
Robin Hood: Poznaj Apsika.
Blinkin: Ktoś sika, tutaj?
Robin Hood: Nie, on ma na imię Apsik.
@jedyny360: Lokalizacja żartów to trudna szkoła - nie każdy ma w sobie pokłady chęci i kreatywności, by zastąpić jakąś rymowankę, czy inną grę słów wymyślonym przez siebie odpowiednikiem. Jeszcze trudniej robi się z żartami politycznymi i lokalnymi - tu często można się pokusić o przeniesienie żartu na "teren" odbiorców, podmieniając np. nazwiska. Dobry przykład udanej lokalizacji to serial "Czerwony Karzeł", gdzie mnóstwo żartów jest "typowo brytyjskich", ale nic nie tracą na tłumaczeniu.
- You better stop - Before you tear me apart - You better stop (stop) - Before you go and break my heart - Ooooh oooh oooh you better stop
OdpowiedzDlatego chyba dowcipów zależnych językowo lepiej nie tłumaczyć wcale. Przetłumacz na angielski: "Siedzą 2 gołębie na dachu: jeden grucha, a drugi jabłko". There are two pidgeons on the roof: one pear and one apple :D
Odpowiedz@bukimi Albo jak tutaj, puentą są teksty znanych, zagranicznych piosenek. Niby wydaje się oczywiste, ale ludzie wciąż chamsko tłumaczął żarty typu "-Have a nice day -Don't tell me what to do!" na "-Miłego dnia -Nie mów mi co mam robić"
Odpowiedz@jedyny360: Nawet w filmach odchodzą takie numery. "Robin Hood - faceci w rajtuzach" Oryginalny tekst: Robin Hood: This is Ahchoo. Blinkin: A Jew? Here? Robin Hood: No no, not a Jew. Ahchoo. Tłumaczenie: Robin Hood: Poznaj Apsika. Blinkin: To Żyd? Robin Hood: Nie, Apsik. Ale kiedy pierwszy raz oglądałam ten film, to miał on o niebo lepsze tłumaczenie, to było jakoś tak: Robin Hood: Poznaj Apsika. Blinkin: Ktoś sika, tutaj? Robin Hood: Nie, on ma na imię Apsik.
Odpowiedz@aklorak: A to już zależy od kreatywności tłumacza i od tego jak wiernie chce tłumaczyć. Ale tłumaczenia są albo wierne, albo piękne
Odpowiedz@jedyny360: Tylko czasami wierne są bez sensu.
Odpowiedz@bukimi: Mnie akurat ten Twój dowcip w wersji angielskiej rozbawił.
Odpowiedz@jedyny360: Lokalizacja żartów to trudna szkoła - nie każdy ma w sobie pokłady chęci i kreatywności, by zastąpić jakąś rymowankę, czy inną grę słów wymyślonym przez siebie odpowiednikiem. Jeszcze trudniej robi się z żartami politycznymi i lokalnymi - tu często można się pokusić o przeniesienie żartu na "teren" odbiorców, podmieniając np. nazwiska. Dobry przykład udanej lokalizacji to serial "Czerwony Karzeł", gdzie mnóstwo żartów jest "typowo brytyjskich", ale nic nie tracą na tłumaczeniu.
Odpowiedz@bukimi: Bartosz Wierzbięta i tłumaczenie kreskówek. Tyle w temacie.
Odpowiedzweejet mówi, że nie jest sure, a ja nie wiem czy tak moshna.
Odpowiedz