Krytyk zwraca uwagę, a autor zamiast odpowiedzieć na poziomie, od razu zaczyna atak na osobę. Samo sedno dialogu wygląda tak K: To określenie jest wzajemnie sprzeczne, A:Sam jesteś gupi.
@kotek_terrorysta: Nie zgodzę się. Abstrahując od tego czy krytyk miał rację (a nie miał), to on właśnie sprowokował autora głupim czepialstwem się szczegółu, które nie wnosiło nic do wartości utworu jako całości.
@zorann: Zawsze można wyjaśnić o co chodziło, bez osobistych wtrętów. Poziom należy trzymać. Ale, (i tutaj posłużę się metodą analogiczną jak ałtor), w przypadku pana AD można się spodziewać tylko niskiego poziomu.
@kotek_terrorysta: Zgadzam się, acz nie znam całości sytuacji ani relacji między osobami. Stąd założyłem, że dłuższa relacja między nimi sprawiła, że albo autor ma w pogardzie czepialskiego krytyka który sam nie pisze, a jedynie mu się regularnie naprzykrza (na co wskazuje przedstawiony argument, który nie powinien paść ze strony poważnego krytyka), albo wręcz odwrotnie - cała scena mogła zakończyć się ogólnym, przyjacielskim rozbawieniem i kontynuacją wyrwanej z kontekstu anegdotki już na poważnie.
Na spotkaniu autorskim krytyk mówi do pisarza: - Przeczytałem pana książkę. - Ostatnią? - Mam nadzieję...
Odpowiedz"mundry" jeśli już ;)
OdpowiedzRóżne odczucia (w tym bólu) w miejscach, które przestały być połączone z ciałem (np. w wyniku amputacji), to dość powszechna dolegliwość.
OdpowiedzKrytyk zwraca uwagę, a autor zamiast odpowiedzieć na poziomie, od razu zaczyna atak na osobę. Samo sedno dialogu wygląda tak K: To określenie jest wzajemnie sprzeczne, A:Sam jesteś gupi.
Odpowiedz@kotek_terrorysta: Nie zgodzę się. Abstrahując od tego czy krytyk miał rację (a nie miał), to on właśnie sprowokował autora głupim czepialstwem się szczegółu, które nie wnosiło nic do wartości utworu jako całości.
Odpowiedz@zorann: Zawsze można wyjaśnić o co chodziło, bez osobistych wtrętów. Poziom należy trzymać. Ale, (i tutaj posłużę się metodą analogiczną jak ałtor), w przypadku pana AD można się spodziewać tylko niskiego poziomu.
Odpowiedz@kotek_terrorysta: Zgadzam się, acz nie znam całości sytuacji ani relacji między osobami. Stąd założyłem, że dłuższa relacja między nimi sprawiła, że albo autor ma w pogardzie czepialskiego krytyka który sam nie pisze, a jedynie mu się regularnie naprzykrza (na co wskazuje przedstawiony argument, który nie powinien paść ze strony poważnego krytyka), albo wręcz odwrotnie - cała scena mogła zakończyć się ogólnym, przyjacielskim rozbawieniem i kontynuacją wyrwanej z kontekstu anegdotki już na poważnie.
Odpowiedz