@Curt: 7*8*20=1120, kiepsko, ale wiem, że tam gdzie nie ma pracy, jacyś młodzi mogli się kiedyś na to łapać. 15*8*20=2400, z tym, że tu dochodzi paliwo i jest to praca w sylwestra.
@spejson45: no tak, lepiej siedziec od roku (albo kilku lat) na utrzymaniu rodzicow, bo przeciez takiej pracy to ja nie wezme.
rozumiem ze jak masz lepsza prace to sie nie zwolnisz zeby pizze rozwozic, ale jak nie masz zadnej? a no tak, zapomnialem, przeciez level w wowa sie sam nie wbije...
@haw: to jest kwestia zwykłej międzyludzkiej solidarności. Janusz da pracę z marnymi zarobkami, jeśli ludzie ją wezmą to dalej będzie dawał taką samą. Jakby mu każdy odpowiedział "taki ch*j", to by się musiał ogarnąć i polepszyć warunki. Praca jak każdy inny towar/usługa rządzi się zasadami popytu i podaży, jeśli się zgadzamy na g*wnorobotę to szkodzimy nie tylko sobie, ale i wszystkim innym pracownikom.
@Curt: Ja przeliczam na etat i nikogo nie osądzam. Wiem, że jak ludzie godzą się pracować, za niższe stawki to przekłada się na niższą cenę, a część biznesów które inaczej byłyby nieopłacalne mogą zaistnieć. Nie do końca jest to prawdą, że psuje to rynek, bo zapewnia to więcej miejsc pracy. Jeśli by tego nie regulować to bezrobocie było by takie jak teraz w Tajlandii po przewrocie wojskowym. Tam nie wtrącają się w gospodarkę zlikwidowali płace minimalne i bezrobocie wynosi 0,9%. Pracodawcy muszą walczyć o pracownika więc podnoszą wynagrodzenia.
@karakar: To gdzie pracować jak nigdzie nie chcą?
Śle się CV i wszystko,ale ciul i nie przyjmują bo 20 innych ludzi na stanowiska za 1000 zł do ręki za miesiąc,nosz kuźwa. 3 lata szukam jakiejkolwiek roboty i nic...
@szypty: to co piszesz nazywa sie zwiazek zawodowy, jak chcesz to zakladaj, wolna wola.
masz racje, ze praca rzadzi sie prawem popytu i podazy (chociaz nie do konca, ze wzg. jednak na ograniczona mobilnosc pracownikow i fabryk). tylko ze to co proponujesz to jest zmowa cenowa i jesli robia to producenci zarowek czy jogurtow to sypia sie za to kary. i pewnie jako konsument jestes jeszcze oburzony, hurr durr jak one smialy, kapitalisty je**ne! a tu prosze, jak chodzi o moj portfel to nie zmowa tylko solidarnosc :)))
jakby sie wszyscy umowili ze nie beda pracowac, to moze janusz by podniosl pensje. a moze by zlikwidowal biznes bo by sie to nie spinalo, na dwoje babka wrozyla. ustawa niskich plac nie zlikwidujemy, owszem przedsiebiorstwom przydalby sie bodziec do zwiekszania wydajnosci produkcji np. w postaci wyzszej placy minimalnej, tak zeby inwestowali w roboty i specjalistow ktorzy je beda serwisowac, zamiast w kontenery "bieda-pracownikow". tyle ze to musi byc rozlozone w czasie zeby zdazyli sie dopasowac, bo jak to zrobisz z dnia na dzien to owszem, place beda wysokie, ale bezrobocie ogromne, bo wiele firm zbankrutuje. bo sa to niestety bieda-firmy januszowate i w tym modelu biznesowym w jakim funkcjonuja nie stac ich na wysokie pensje.
tez chcialbym zeby pensja minimalna w PL wynosila 10k PLN netto, tylko wtedy kto by odwazyl sie prowadzic firme?
jak wspomniales pdaz i popyt. to czego nam brakuje to nie zmow pracowniczych tylko dobrze platnych miejsc pracy, wiec otwieraj wysokowydajny biznes zamiast zakladac zwiazek zawodowy :).
a ze swojego doswiadczenia moge ci napisac 2 rzeczy:
- lepsza slabo platna praca niz jej brak, szczegolnie jak w domu sie nie przelewa
- chcesz dobrze zarabiac, to badz takim pracownikiem ktorego pracodawca bardzo bedzie chcial zatrudnic, wtedy ty dyktujesz warunki (oczywiscie w pewnych granicach) i raczej nie szukasz wtedy pracy w polskich firmach. nasi przedsiebiorcy mentalnie tkwia jeszcze (niestety!) w latach '90, gdzie "na twoje miejsce mam kolejke chetnych".
Gdzie nie spojrzeć same Kulczyki. Otóż moje drogie rekiny biznesu powiem wam jak wygląda, a przynajmniej jak wyglądała praca dostawcy kiedy ja to robiłem. Stawka godzinowa zawsze jest do dupy dlatego, że w większości lokali dostawca poza stawką godzinową, lub zamiast stawki godzinowej dostaje pieniądze za każdy kurs. Spytacie ile? Ot, 3,4,5zl w zależności od lokalu. Powiecie teraz pfff sam sobie za takie grosze zapie*dalaj debilu, buraku, zjebie! No to wam troszkę spie*dole światopogląd. Jeśli zalapiesz się w popularnej pizzeri, możesz bez większych problemów zarobić 300-400 zł dziennie w weekendy i lepsze dni czasem dochodzi do 600zl plus oczywiście napiwki. Jeśli macie lepszą alternatywę dla młodego człowieka, to bardzo chętnie posłucham :)
@Sulimczyk: 600 za weekend, 4 weekendy w miesiącu, czyli 2400 zł + napiwki, pracując 12 dni w miesiącu (jeśli do weekendu wliczymy też piątek). Gdyby tak było, to każdy chciałby być dostawcą ;) ponad 2400 zł na rękę i prawie 2/3 miesiąca wolnego, żyć nie umierać ;) a ci debile pracują w jakichś magazynach i innych fabrykach, 6 dni w tygodniu i jeszcze nadgodziny biorą, żeby mieć te 2k, podczas gdy dostawcy takie kokosy, no patrz :D
PS: To więcej niż zarabia nauczyciel albo policjant. I po co im to było? Mogli iść na dostawców :D
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2018 o 16:57
@BongMan: Oh jakże jadowitym twój sarkazm był. Słowo "czasem" zazwyczaj dość jasno określa, że coś nie jest regułą, ale najwyraźniej umknęło ci to podczas wymyślania tych jakże ciętych ripost. Owszem miałem bez najmniejszych problemów 2tys na rękę w miesiącu, głównie dzięki ludziom podobnym tobie, którzy są ewidentnie zbyt wyrafinowani, żeby pracować jako dostawca, tam gdzie nie ma ludzi do pracy stawki rosną ;) to tajemnica, nie mów nikomu
@Sulimczyk: mój kumpel jest kierownikiem restauracji sieciowej i wiecznie narzeka na brak chętnych na dostawców, więc chyba obecnie te warunki nie są takie super ;)
"głównie dzięki ludziom podobnym tobie, którzy są ewidentnie zbyt wyrafinowani, żeby pracować jako dostawca"
Pracowałem w takich miejscach, że praca dostawcy to sielanka... Jakby naprawdę dawali, nawet uśredniając to co pisałeś, 500 zł za weekend, z tym że piątek tylko wieczór, a sobota i niedziela cały dzień, to bym sobie poszedł na dwa weekendy w miesiącu, żeby mi dodatkowy tysiąc wpadł, ale tak po prostu nie ma.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2018 o 20:30
@BongMan: ok, masz mnie zmyśliłem wszystko. Masz wyżej komentarz człowieka, który też pracuje jako dostawca, też zarabia ponad 2tys bez problemu, ale nie! Bo ja mam kolegę i ja pracowałem gdzieś, więc ja wiem jak funkcjonuje świat! Zdajesz sobie sprawę, że w Polsce (tak, ograniczmy się do Polski) są prawdopodobnie więcej niż 2 lokale oferujące dostawę? Więc prawdopodobnie, jest jakaś szansa, że w lokalach w których nie pracujesz ty i twój kolega sytuacja wygląda inaczej. Jesteś w stanie to zaakceptować, czy nadal twierdzisz, że jednak wiesz lepiej?
@BongMan: "Pracowałem w takich miejscach, że praca dostawcy to sielanka..." tak czytając twój komentarz zastanawiam się czy ty w ogóle kiedykolwiek pracowałeś. Bym sobie poszedł na dwa weekendy. Tak, dokładnie tak wygląda praca i zasady zatrudniania dostawcy. Wchodzisz do pierwszej lepszej pizzerii i mówisz do właściciela" no, to ja se przyjdę w jeden czy drugi weekendzik, se 500zl dorobię hehe" Dokładnie tak to funkcjonuje..
@Sulimczyk: nie twierdzę, że nie mogło tak być. Twierdzę, że 500 zł za weekend w pracy dostawcy nie jest standardem.
PS:
Pracowałem w takich miejscach, że byś się zesrał i popłakał po pierwszym dniu...
PPS:
Praca na część etatu, takie zło wielkie... Dla januszy tak, bo nie mogą zdominować pracownika.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
7 stycznia 2018 o 20:55
@BongMan: Po pierwsze, nigdzie nie napisałem że jest standardem. Po drugie, widzę, że świetnie znasz zarówno mnie i moje życie, gratuluję. Po trzecie panie antyjanusz, nie wiem skąd nagle wywlokłeś tę pracę na cześć etatu, bo o tym też nie wspominałem. Jesteś pewien, że odpowiadasz na moje komentarze? Bo ewidentnie się gubisz.
@Sulimczyk:
Po pierwsze:
"Jeśli zalapiesz się w popularnej pizzeri, możesz bez większych problemów zarobić 300-400 zł dziennie w weekendy i lepsze dni czasem dochodzi do 600zl plus oczywiście napiwki. "
"Bez większych problemów" chyba oznacza standard, nieprawdaż?
Po drugie:
Vice versa: "tak czytając twój komentarz zastanawiam się czy ty w ogóle kiedykolwiek pracowałeś."
Ty czytając mój komentarz zastanawiasz się, czy w ogóle kiedykolwiek pracowałem, a ja czytając twój komentarz wnioskuję, że pracy byś nie poznał nawet jakby zaszła cię o tyłu i kopnęła w dupę. Dodam, że wycieczki osobiste zacząłeś ty.
Po trzecie:
"Tak, dokładnie tak wygląda praca i zasady zatrudniania dostawcy. Wchodzisz do pierwszej lepszej pizzerii i mówisz do właściciela" no, to ja se przyjdę w jeden czy drugi weekendzik, se 500zl dorobię hehe"
No, co tu pisać. Ja napisałem, że mógłbym dwa weekendy w miesiącu, a ty piszesz to...
@BongMan: A zatem.
MOŻESZ a nie zawsze i wszędzie zarobisz - standard jak malowanie.
Wycieczek osobistych tam nie było, bo w przeciwieństwie do ciebie nie napisałem nic o tobie personalnie, a jedynie odniosłem się do tego co napisałeś. Jak dla mnie mogłeś wykopać kanał panamski łyżeczka od herbaty, chwała ci za to, co nie zmienia faktu, że piszesz brednie i jedynie do tego się odniosłem.
Tak, dokładnie to napisałem i podtrzymuje, praca nie polega na "to ja pójdę sobie w weekend",właśnie nie napisałeś że mógłbym i do tego się doczepiłem.
Cała sytuacja wygląda tak, że ja opisałem sprawę z mojej perspektywy i doświadczenia, a ty starasz się być najmadrzejszy przekręcając i wyciągając moje słowa z kontekstu tak, żeby pasowały do twoich teorii. Jeśli chcesz konstruktywnej rozmowy, nie ma sprawy, ale jeśli dalej chcesz rozmawiać w ten sposób to skończ to już teraz, ja się z koniem kopać nie zamierzam ;)
@BongMan: i te 2400 za 12 dni to taki luksus? zapewne bez umowy i ubezpieczenia, ostatecznie moze zlecenie. zapewne w duzym miescie, bo w malym zarabia sie polowe mniej. do tego pewnie z wlasnej kasy placisz za paliwo i utrzymanie auta. i pewnie nie 8h, tylko 12-14. bo zeby wyrobic 600 zeta po 5 zl za kurs, to wychodzi ze masz przy 8-godzinnym dniu 4 minuty na jeden kurs. w 4 minuty to zdazysz spakowac pizze do auta, zapiac pasy i wyjechac z parkingu.
do tego zerowe perspektywy na jakikolwiek rozwoj. owszem dla mlodego ktory studiuje i za kilka lat bedzie inzynierem to jest spoko, ale nic poza tym. nauczyciel przynajmniej ma jakas perspektywe awansu i dodatkowych godzin, tu po 10 latach pracy dalej jestes w punkcie wyjscia. ikea placi swoim pracownikom 3.5k na lapku, z umowa o prace, takze ten, jak dla mnie to zadne kokosy.
P.S. o policjantach przez litosc nie wspomnialem - 35 lat (zycia, nie pracy!) i wczesna emerytura...
@haw: oczywiście że tak, nikt nie twierdzi, że to jest praca w której doczekasz emerytury, napisałem nawet na końcu komentarza, że to świetna praca dla młodego człowieka, zaraz po szkole, czy właśnie studenta, tak samo jak to 600 zł to nie jest norma, to się zdarzy raz na kilkanaście miesięcy i trzeba być debilem żeby nie rozumieć różnicy między czymś co jest realne do osiągnięcia, a czymś co jest pewne. Niestety szanowny wszechwiedzacy widzi wszystko jak mu pasuje i tak odpowiada.
@BongMan: Tak jeszcze przy okazji, może w twojej utopii ta zasada nie obowiązuje, ale z pracą na cześć etatu zazwyczaj idzie też płaca za cześć etatu ;)
A potem zdziwienie ze janusze biznesu wyzyskuja jak tacy debile sami sie prosza, zgadzajac sie na takie warunki.
Odpowiedz@spejson45: Przelicz to sobie ile zarobisz w ciągu miesiąca i oszacuj czy dla osoby dla której jest to pierwsza praca to taki zły deal.
Odpowiedz@Curt: 7*8*20=1120, kiepsko, ale wiem, że tam gdzie nie ma pracy, jacyś młodzi mogli się kiedyś na to łapać. 15*8*20=2400, z tym, że tu dochodzi paliwo i jest to praca w sylwestra.
Odpowiedz@spejson45: no tak, lepiej siedziec od roku (albo kilku lat) na utrzymaniu rodzicow, bo przeciez takiej pracy to ja nie wezme. rozumiem ze jak masz lepsza prace to sie nie zwolnisz zeby pizze rozwozic, ale jak nie masz zadnej? a no tak, zapomnialem, przeciez level w wowa sie sam nie wbije...
Odpowiedz@haw: to jest kwestia zwykłej międzyludzkiej solidarności. Janusz da pracę z marnymi zarobkami, jeśli ludzie ją wezmą to dalej będzie dawał taką samą. Jakby mu każdy odpowiedział "taki ch*j", to by się musiał ogarnąć i polepszyć warunki. Praca jak każdy inny towar/usługa rządzi się zasadami popytu i podaży, jeśli się zgadzamy na g*wnorobotę to szkodzimy nie tylko sobie, ale i wszystkim innym pracownikom.
Odpowiedz@karakar: Raczej 7x10x23=1610
Odpowiedz@karakar: Plus napiwki oczywiście ;) Dwójkę w miesiąc miałem z palcem w nosie. Faktycznie, jestem debilem. ;]
Odpowiedz@Curt: Ja przeliczam na etat i nikogo nie osądzam. Wiem, że jak ludzie godzą się pracować, za niższe stawki to przekłada się na niższą cenę, a część biznesów które inaczej byłyby nieopłacalne mogą zaistnieć. Nie do końca jest to prawdą, że psuje to rynek, bo zapewnia to więcej miejsc pracy. Jeśli by tego nie regulować to bezrobocie było by takie jak teraz w Tajlandii po przewrocie wojskowym. Tam nie wtrącają się w gospodarkę zlikwidowali płace minimalne i bezrobocie wynosi 0,9%. Pracodawcy muszą walczyć o pracownika więc podnoszą wynagrodzenia.
Odpowiedz@karakar: To gdzie pracować jak nigdzie nie chcą? Śle się CV i wszystko,ale ciul i nie przyjmują bo 20 innych ludzi na stanowiska za 1000 zł do ręki za miesiąc,nosz kuźwa. 3 lata szukam jakiejkolwiek roboty i nic...
Odpowiedz@szypty: to co piszesz nazywa sie zwiazek zawodowy, jak chcesz to zakladaj, wolna wola. masz racje, ze praca rzadzi sie prawem popytu i podazy (chociaz nie do konca, ze wzg. jednak na ograniczona mobilnosc pracownikow i fabryk). tylko ze to co proponujesz to jest zmowa cenowa i jesli robia to producenci zarowek czy jogurtow to sypia sie za to kary. i pewnie jako konsument jestes jeszcze oburzony, hurr durr jak one smialy, kapitalisty je**ne! a tu prosze, jak chodzi o moj portfel to nie zmowa tylko solidarnosc :))) jakby sie wszyscy umowili ze nie beda pracowac, to moze janusz by podniosl pensje. a moze by zlikwidowal biznes bo by sie to nie spinalo, na dwoje babka wrozyla. ustawa niskich plac nie zlikwidujemy, owszem przedsiebiorstwom przydalby sie bodziec do zwiekszania wydajnosci produkcji np. w postaci wyzszej placy minimalnej, tak zeby inwestowali w roboty i specjalistow ktorzy je beda serwisowac, zamiast w kontenery "bieda-pracownikow". tyle ze to musi byc rozlozone w czasie zeby zdazyli sie dopasowac, bo jak to zrobisz z dnia na dzien to owszem, place beda wysokie, ale bezrobocie ogromne, bo wiele firm zbankrutuje. bo sa to niestety bieda-firmy januszowate i w tym modelu biznesowym w jakim funkcjonuja nie stac ich na wysokie pensje. tez chcialbym zeby pensja minimalna w PL wynosila 10k PLN netto, tylko wtedy kto by odwazyl sie prowadzic firme? jak wspomniales pdaz i popyt. to czego nam brakuje to nie zmow pracowniczych tylko dobrze platnych miejsc pracy, wiec otwieraj wysokowydajny biznes zamiast zakladac zwiazek zawodowy :). a ze swojego doswiadczenia moge ci napisac 2 rzeczy: - lepsza slabo platna praca niz jej brak, szczegolnie jak w domu sie nie przelewa - chcesz dobrze zarabiac, to badz takim pracownikiem ktorego pracodawca bardzo bedzie chcial zatrudnic, wtedy ty dyktujesz warunki (oczywiscie w pewnych granicach) i raczej nie szukasz wtedy pracy w polskich firmach. nasi przedsiebiorcy mentalnie tkwia jeszcze (niestety!) w latach '90, gdzie "na twoje miejsce mam kolejke chetnych".
OdpowiedzGdzie nie spojrzeć same Kulczyki. Otóż moje drogie rekiny biznesu powiem wam jak wygląda, a przynajmniej jak wyglądała praca dostawcy kiedy ja to robiłem. Stawka godzinowa zawsze jest do dupy dlatego, że w większości lokali dostawca poza stawką godzinową, lub zamiast stawki godzinowej dostaje pieniądze za każdy kurs. Spytacie ile? Ot, 3,4,5zl w zależności od lokalu. Powiecie teraz pfff sam sobie za takie grosze zapie*dalaj debilu, buraku, zjebie! No to wam troszkę spie*dole światopogląd. Jeśli zalapiesz się w popularnej pizzeri, możesz bez większych problemów zarobić 300-400 zł dziennie w weekendy i lepsze dni czasem dochodzi do 600zl plus oczywiście napiwki. Jeśli macie lepszą alternatywę dla młodego człowieka, to bardzo chętnie posłucham :)
Odpowiedz@Sulimczyk: 600 za weekend, 4 weekendy w miesiącu, czyli 2400 zł + napiwki, pracując 12 dni w miesiącu (jeśli do weekendu wliczymy też piątek). Gdyby tak było, to każdy chciałby być dostawcą ;) ponad 2400 zł na rękę i prawie 2/3 miesiąca wolnego, żyć nie umierać ;) a ci debile pracują w jakichś magazynach i innych fabrykach, 6 dni w tygodniu i jeszcze nadgodziny biorą, żeby mieć te 2k, podczas gdy dostawcy takie kokosy, no patrz :D PS: To więcej niż zarabia nauczyciel albo policjant. I po co im to było? Mogli iść na dostawców :D
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2018 o 16:57
@BongMan: Oh jakże jadowitym twój sarkazm był. Słowo "czasem" zazwyczaj dość jasno określa, że coś nie jest regułą, ale najwyraźniej umknęło ci to podczas wymyślania tych jakże ciętych ripost. Owszem miałem bez najmniejszych problemów 2tys na rękę w miesiącu, głównie dzięki ludziom podobnym tobie, którzy są ewidentnie zbyt wyrafinowani, żeby pracować jako dostawca, tam gdzie nie ma ludzi do pracy stawki rosną ;) to tajemnica, nie mów nikomu
Odpowiedz@BongMan: Swoją drogą fajnie że musiałeś to edytować aż dwa razy. Za mało śmieszne było? :D
Odpowiedz@Sulimczyk: mój kumpel jest kierownikiem restauracji sieciowej i wiecznie narzeka na brak chętnych na dostawców, więc chyba obecnie te warunki nie są takie super ;) "głównie dzięki ludziom podobnym tobie, którzy są ewidentnie zbyt wyrafinowani, żeby pracować jako dostawca" Pracowałem w takich miejscach, że praca dostawcy to sielanka... Jakby naprawdę dawali, nawet uśredniając to co pisałeś, 500 zł za weekend, z tym że piątek tylko wieczór, a sobota i niedziela cały dzień, to bym sobie poszedł na dwa weekendy w miesiącu, żeby mi dodatkowy tysiąc wpadł, ale tak po prostu nie ma.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2018 o 20:30
@BongMan: ok, masz mnie zmyśliłem wszystko. Masz wyżej komentarz człowieka, który też pracuje jako dostawca, też zarabia ponad 2tys bez problemu, ale nie! Bo ja mam kolegę i ja pracowałem gdzieś, więc ja wiem jak funkcjonuje świat! Zdajesz sobie sprawę, że w Polsce (tak, ograniczmy się do Polski) są prawdopodobnie więcej niż 2 lokale oferujące dostawę? Więc prawdopodobnie, jest jakaś szansa, że w lokalach w których nie pracujesz ty i twój kolega sytuacja wygląda inaczej. Jesteś w stanie to zaakceptować, czy nadal twierdzisz, że jednak wiesz lepiej?
Odpowiedz@BongMan: "Pracowałem w takich miejscach, że praca dostawcy to sielanka..." tak czytając twój komentarz zastanawiam się czy ty w ogóle kiedykolwiek pracowałeś. Bym sobie poszedł na dwa weekendy. Tak, dokładnie tak wygląda praca i zasady zatrudniania dostawcy. Wchodzisz do pierwszej lepszej pizzerii i mówisz do właściciela" no, to ja se przyjdę w jeden czy drugi weekendzik, se 500zl dorobię hehe" Dokładnie tak to funkcjonuje..
Odpowiedz@Sulimczyk: nie twierdzę, że nie mogło tak być. Twierdzę, że 500 zł za weekend w pracy dostawcy nie jest standardem. PS: Pracowałem w takich miejscach, że byś się zesrał i popłakał po pierwszym dniu... PPS: Praca na część etatu, takie zło wielkie... Dla januszy tak, bo nie mogą zdominować pracownika.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2018 o 20:55
@BongMan: Po pierwsze, nigdzie nie napisałem że jest standardem. Po drugie, widzę, że świetnie znasz zarówno mnie i moje życie, gratuluję. Po trzecie panie antyjanusz, nie wiem skąd nagle wywlokłeś tę pracę na cześć etatu, bo o tym też nie wspominałem. Jesteś pewien, że odpowiadasz na moje komentarze? Bo ewidentnie się gubisz.
Odpowiedz@Sulimczyk: Po pierwsze: "Jeśli zalapiesz się w popularnej pizzeri, możesz bez większych problemów zarobić 300-400 zł dziennie w weekendy i lepsze dni czasem dochodzi do 600zl plus oczywiście napiwki. " "Bez większych problemów" chyba oznacza standard, nieprawdaż? Po drugie: Vice versa: "tak czytając twój komentarz zastanawiam się czy ty w ogóle kiedykolwiek pracowałeś." Ty czytając mój komentarz zastanawiasz się, czy w ogóle kiedykolwiek pracowałem, a ja czytając twój komentarz wnioskuję, że pracy byś nie poznał nawet jakby zaszła cię o tyłu i kopnęła w dupę. Dodam, że wycieczki osobiste zacząłeś ty. Po trzecie: "Tak, dokładnie tak wygląda praca i zasady zatrudniania dostawcy. Wchodzisz do pierwszej lepszej pizzerii i mówisz do właściciela" no, to ja se przyjdę w jeden czy drugi weekendzik, se 500zl dorobię hehe" No, co tu pisać. Ja napisałem, że mógłbym dwa weekendy w miesiącu, a ty piszesz to...
Odpowiedz@BongMan: A zatem. MOŻESZ a nie zawsze i wszędzie zarobisz - standard jak malowanie. Wycieczek osobistych tam nie było, bo w przeciwieństwie do ciebie nie napisałem nic o tobie personalnie, a jedynie odniosłem się do tego co napisałeś. Jak dla mnie mogłeś wykopać kanał panamski łyżeczka od herbaty, chwała ci za to, co nie zmienia faktu, że piszesz brednie i jedynie do tego się odniosłem. Tak, dokładnie to napisałem i podtrzymuje, praca nie polega na "to ja pójdę sobie w weekend",właśnie nie napisałeś że mógłbym i do tego się doczepiłem. Cała sytuacja wygląda tak, że ja opisałem sprawę z mojej perspektywy i doświadczenia, a ty starasz się być najmadrzejszy przekręcając i wyciągając moje słowa z kontekstu tak, żeby pasowały do twoich teorii. Jeśli chcesz konstruktywnej rozmowy, nie ma sprawy, ale jeśli dalej chcesz rozmawiać w ten sposób to skończ to już teraz, ja się z koniem kopać nie zamierzam ;)
Odpowiedz@Sulimczyk: otóż wyobraź sobie, że praca na część etatu polega na tym, że "ja sobie pójdę w weekend", bo na co dzień mam inną pracę.
Odpowiedz@BongMan: i te 2400 za 12 dni to taki luksus? zapewne bez umowy i ubezpieczenia, ostatecznie moze zlecenie. zapewne w duzym miescie, bo w malym zarabia sie polowe mniej. do tego pewnie z wlasnej kasy placisz za paliwo i utrzymanie auta. i pewnie nie 8h, tylko 12-14. bo zeby wyrobic 600 zeta po 5 zl za kurs, to wychodzi ze masz przy 8-godzinnym dniu 4 minuty na jeden kurs. w 4 minuty to zdazysz spakowac pizze do auta, zapiac pasy i wyjechac z parkingu. do tego zerowe perspektywy na jakikolwiek rozwoj. owszem dla mlodego ktory studiuje i za kilka lat bedzie inzynierem to jest spoko, ale nic poza tym. nauczyciel przynajmniej ma jakas perspektywe awansu i dodatkowych godzin, tu po 10 latach pracy dalej jestes w punkcie wyjscia. ikea placi swoim pracownikom 3.5k na lapku, z umowa o prace, takze ten, jak dla mnie to zadne kokosy. P.S. o policjantach przez litosc nie wspomnialem - 35 lat (zycia, nie pracy!) i wczesna emerytura...
Odpowiedz@BongMan: otóż tego sobie w stanie wyobrazić nie jestem :D ale zazdroszczę ci świata w którym żyjesz, wszystko takie cacy i proste.
Odpowiedz@haw: oczywiście że tak, nikt nie twierdzi, że to jest praca w której doczekasz emerytury, napisałem nawet na końcu komentarza, że to świetna praca dla młodego człowieka, zaraz po szkole, czy właśnie studenta, tak samo jak to 600 zł to nie jest norma, to się zdarzy raz na kilkanaście miesięcy i trzeba być debilem żeby nie rozumieć różnicy między czymś co jest realne do osiągnięcia, a czymś co jest pewne. Niestety szanowny wszechwiedzacy widzi wszystko jak mu pasuje i tak odpowiada.
Odpowiedz@BongMan: Tak jeszcze przy okazji, może w twojej utopii ta zasada nie obowiązuje, ale z pracą na cześć etatu zazwyczaj idzie też płaca za cześć etatu ;)
Odpowiedz@Sulimczyk: wiem, dlatego odpisalem do @BongMan a nie tobie :)
Odpowiedz