Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Orlen

Dodaj nowy komentarz
avatar BongMan
4 10

Nie wiem co ich posrało z tym zakazem handlu w niedzielę. Jeśli naprawdę chodzi o pracowników, to dać każdemu dwie wolne niedziele w miesiącu obowiązkowo i problem rozwiązany. Tu chodzi o coś innego.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
3 13

@BongMan: Chodzi tylko o to żeby kasa co zostawała w galeriach, trafiała na tacę. Klientowi trzeba maksymalnie ułatwić wydanie gotówki w odpowiednim miejscu.

Odpowiedz
avatar zorann
4 4

@kotek_terrorysta: Abstrahując od faktu, że ofiara na tacę jest dobrowolna tak w ilości, jak i w fakcie jej dokonania w ogóle, możesz wyjaśnić mi logikę stojącą za Twoim argumentem, że jeśli w jeden dzień w tygodniu sklep będzie zamknięty, to zamiast pójść zrobić zakupy w inny dzień tygodnia dasz więcej na tacę?

Odpowiedz
avatar sisiokolarz
1 1

@zorann: Nie do końca wyjaśnię tą kwestię, tę, ale dla mnie z tymi zakupami w inny dzień to identyczna przeszkoda jak z jazdą autobusem, kupowaniem paliwa, pobieraniem energii elektrycznej, chodzeniem do kina, korzystaniem z internetu i co tam jeszcze w inny dzień tygodnia, zamiast w niedzielę,kiedy akurat mam potrzebę. Cała fura bidnych roboli zapomniana przez Boga i rząd. czysta dyskryminacja. Nadzieja w tym, że wybierając taką a nie inną pracę, wiedzieli, że czasem w weekendy trzeba będzie pracować. Ja wiedziałem. I nawet mi wtedy pasowało mieć co drugi poniedziałek wolny.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
0 2

@zorann: To jest bardzo proste. Większość ludzi odwiedza sklepy w niedzielę, nie dlatego że musi coś kupić, tylko dlatego że im się nudzi. Nie mogąc iść tam, więcej ludzi pójdzie do kościoła - również z nudów. Tak to zawsze działało i działać będzie. W międzywojennej Polsce, częsty był układ gdzie wiejski sklep/karczmę otwierano po niedzielnej mszy. Coby ludkowie poruszali się właściwą ścieżką i właściwie dysponowali gotówką. Jedyna różnica to taka, że teraz innych rozrywek jest więcej niż sto lat temu. Więc przyrost nie będzie taki duży jak planowano. Ale wszystko przed nami. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby za parę lat rozpoczęto wojnę z niedzielnymi seansami kinowymi.

Odpowiedz
avatar zorann
1 1

@kotek_terrorysta: To że są otwarte kina/restauracje/zoo/muzea/itp. to osobna sprawa. Do kościoła nie chodzi się z nudów. Albo ktoś jest niewierzący, albo wierzący. Jeśli ktoś jest na tyle roztrzepany że sam nie wie kim jest, czy i w co wierzy i fakt czy pójdzie do kościoła czy nie uzależnia od stopnia znudzenia - to może i dobrze, żeby zamknąć sklepy by nawrócić kogoś takiego, o ile tacy ludzie istnieją. Nuda? Co oni, telefonu/książek/telewizji/internetu/hobby/RODZINY nie mają, by miło spędzić dzień wolny? Robienie zakupów to przecież zazwyczaj katorga, przykry obowiązek, a nie rozrywka, acz ten akurat argument może dla niektórych wydać się absurdalny bo lubią stać w kolejkach do kasy. Bez żartów, tu nawet otwarte kino nie jest człowiekowi do niczego potrzebne.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
0 2

@zorann: Widzisz zoran, Ty masz poważne podejście do kwestii wiary i rozsądne podejście do zakupów. Jednak nie była to, nie jest i nie będzie rzecz powszechna. Większość społeczeństwa potrzebuje prostej rozrywki, możliwości pobycia w tłumie i poczucia bycia ważnym. Zarówno sklep jak i kościół mogą to dać, tyle że w nieco odmiennej formie. Jeśli zabroni się jednej rozrywki, spora część zajmie się inną. Nie ja to wymyśliłem, nawet nie ja to zaobserwowałem.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@kotek_terrorysta: Będę wdzięczny za źródło obserwacji. Gdybym był niewierzący to na mszę do kościoła chodziłbym równie chętnie jak teraz chodzę na odpowiednik mszy do meczetu - czyli wcale. Czy ludzie są naprawdę aż tak nierozsądni? A nawet jeśli - to czy d razu będą radośnie rzucać na tacę? Nie przesadzałbym z tą teorią spiskową Kościoła ;) Przy okazji zauważę, że na zachodzie zakaz handlu w niedzielę jest czymś powszechnym, nawet tak świeckie Niemcy mają kategoryczny zakaz. I nie pomaga im to w wielkim nawracaniu, ani nie godzi w PKB, skoro od lat ten zakaz podtrzymują. Byłbym tutaj raczej optymistą niezależnie od tego, czy ktoś jest wierzący czy nie, bo ten zakaz moim zdaniem jest i z czysto świeckiego punktu widzenia dobry dla społeczeństwa.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
1 3

@zorann: Źródłem obserwacji są głównie moje oczy. Co zauważyłem u ludzi. Po pierwsze. Poza pewnym niewielkim procentem zaangażowanych (może 5%), ludzie nie mają nawet pojęcia w co wierzą. Nie mówię tu o wyrywkowej znajomości tekstu Biblii, tylko o zwykłym zwątpieniu w dany fragment i poszukiwaniu odpowiedzi w innym. Po drugie. Ludziom zdarza się mylić święta, a o ich właściwej idei nikt już chyba nie pamięta. W rozmowie potrafią pomylić obrzędy ze święta zmarłych z wigilią, i nawet tego nie zauważają. Po trzecie. Programowanie neuronowe odbywające się w kościołach. Ludzie nie rozumieją nawet słów modlitw, ale są wyuczeniu sekwencji wyrazów i gestów. W sytuacji gdzie pojawia się niezgodność, gubią się, mało tego - gubi się kapłan. Byłem świadkiem sytuacji, gdzie z szacunku dla zmarłego pojawili się w kościele ludzie niewierzący. Stanowili 90% populacji w danej chwili i miejscu i ksiądz nie dał rady poprowadzić mszy, bo po wykonaniu gestu nie było pętli sprzężenia i chłop się całkiem zgubił. Po czwarte. Święte miasto Częstochowa. Nikt tam nie potrzebował odgórnej ustawy żeby za zawsze zamykać sklepy w niedzielę. Kościół jest tam silny i nadaje rytm. Per analogiem. Ludzie którzy cały rok kościół mają gdzieś, na pasterkę pójdą. Dorośli ludzie obdarzeni wolną wolą, chowają się przed księdzem chodzącym po kolędzie. W szkołach rodzice narzekają 'bo katecheta to czy tamto' ale dzieci na religię jak chodziły, tak chodzą. Ludzie są uwarunkowani i to bardzo silnie. Coś muszą robić żeby nie zostać sami ze swoimi myślami. Z drugiej strony sklepy. Spece od marketingu wiedzą że marka musi być obecna w życiu człowieka cały czas. Weekendy, to czas najwiekszego obłożenia i największych zakupów, ale nie jest to proporcjonalne. Obłożenie rośnie do trzech razy, a obroty o półtora do dwóch. Stąd wniosek, że spora częśc idzie oglądać, nie kupować. Co do układu sklepikarz-kościół. Wspomniałem o mechaniźmie który funkcjonował w okresie miedzywojennym. Ale jeśli wybierzesz sie w rzeszowskie, to mniejszych miejscowości, spotkasz się z tym samym. Niedziela=msza,sklep,piwiarnia - zawsze w tej samej kolejności. Bo msza jest o 10, sklep otwierają o 12 (na trzy godziny), a od 14 jest otwarta piwiarnia. Ot żaden spisek, po prostu lokalny układ trzech biznesmenów.

Odpowiedz
avatar zorann
1 1

@kotek_terrorysta: Widzisz, obracasz się w środowisku ludzi niewierzących, stąd subiektywne obserwacje ludzi którzy nie wiedzą które święto jest które nie jest reprezentatywne - ja mam zupełnie inne obserwacje, ale obracam się w innych kręgach. Osobiście nie znam nikogo i ciężko mi sobie nawet wyobrazić osobę wierzącą która nie odróżnia wigilii od wszystkich świętych... To nawet dzieci wiedzą. Programowanie nauronowe - teksty modlitw itp. Jeśli czegoś się nie wie, to można się zapytać, na kazaniach niejednokrotnie modlitwy są analizowane. Owszem, można popaść w bezmyślne odklepywanie formułek - dlatego przypominanie jest potrzebne. Ale żeby nie rozumieć co się mówi gdy wypowiadamy "i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy"? To raczej klarowne, tak jak i wszystkie modlitwy powszechne. Ad. po czwarte - nie wiedziałem o tym. Widać można tak żyć, prawda? ;) Twój wniosek obłożenie/zyski tym bardziej skłania do zamknięcia sklepów, które nie są miejscami do spotkań rodzinnych i odpoczynku. Przykład Częstochowy jest jak myślę godny szerszej analizy, podobnie jak rzeszowskie. Myślę że tamtejszy rozkład biznesów jest jednak lepszy.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
0 2

@zorann: Ja już jestem po prostu "stary i cyniczny". Co do programowania ludzkich zachowań, wiesz że msza w kościele jeśli chodzi o swoją strukturę, niczym się nie różniła od przemówień na zjeździe KC PZPR? Również schematy na wiecach faszystów były te same. Niemal identycznie wyglądają też obrządki w religiach hinduistycznych. Zasada, rytm, sekwencja, nawet czas jest podobny. Zmienia się słowa, symbole i dyrygenta. Skrypty na WUML tłumaczyły ten mechanizm dokładnie, i nie mniej dokładnie pokazywały jak z niego korzystać. Najlepiej mechanizmy religii wykorzystują scientolodzy, oni nawet nie udają że chodzi o coś innego niż manipulacja. Podając przykład ludzi którzy się chowają przed księdzem, chciałem żebyś zobaczył jak głęboko to programowanie sięga. Dorośli, obdarzeni wolną wolą, samodzielni w decyzjach. Ale dzięki długotrwałej obróbce w dzieciństwie czują irracjonalny lęk przed klechą. Rodzice którzy narzekają na katechetę - to samo. Mogą w każdej chwili, bez problemu wypisać dziecko z religii. Mogą kurczę ogłosić apostazje i mieć całość z głowy. Ale tu znowu dochodzi do głosu zakorzeniony w dzieciństwie lęk przed karą. Wolna wola w tym przypadku oznacza że jeżeli w niedzielę będę chciał iść popatrzeć na lodówki w markecie, zjeść ciastko, kupić wibrator, nabyć książkę, a z drugiej strony jest sprzedawca, który ma ochotę świadczyć dla mnie taką usługę - to nikt nie powinien się wcinać między wódkę a zakąskę.

Odpowiedz
avatar zorann
1 1

@kotek_terrorysta: Trudno polemizować z filozofią "wolnej woli". Dla katolików oznacza ona konieczność/możliwość rezygnowania z czegoś, co im wolno, ale nie jest na dłuższą metę dla nich dobre. Podam jaskrawy przykład: ktoś lubi i chce się codziennie upijać do nieprzytomności, ma wolną wolę. Ale nie robi tego. Chce, ale świadomie rezygnuje. To podjęcie decyzji i korzystanie z wolnej woli wbrew zachciankom odróżnia człowieka od zwierzęcia. Wszystko rozbija się w tym momencie o to, czy ktoś jest wierzący czy nie. Dla Ciebie może i cała religia to jedna wielka psychologiczna zagrywka dla robienia kasy, ale dla wielu to sens i cel życia (wiara, nie robienie kasy ;) ). Jeśli nazywamy się państwem chrześcijańskim, to nie widzę problemu w tym aby być konsekwentnym i aby prawo państwa miało głębszą korelację z wiarą. Oczywiście, ktoś chce robić te zakupy, choć jest to grzechem, lub chce robić kasę i zmusza swoich pracowników do pracy w niedziele, bo zawsze taki typ się znajdzie - warto wobec tego moim zdaniem te praktyki ukrócić. Wszystkich na raz uszczęśliwić się nie da - to też rozumiem. Mógłbym rzec, że granice są otwarte i skoro komuś nie w smak życie w kraju chrześcijańskim, to niech poszuka sobie innego. To oczywiście krzywdzące stwierdzenie, ale jeśli komuś nie pasują panujące zasady, to z własnej woli się wyklucza ze społeczeństwa które na nich opiera swój styl życia. To jego wybór i jego wolna wola. Abstrahuję oczywiście od tego, że ustawa jest niekonsekwentna (bo nie dotyczy wszystkich niedziel), oraz że jest dziurawa (stacje benzynowe jeszcze bardziej zmieniają się w supermarkety). Niekompetencja polityków to osobna rozmowa. I od razu ważna sprawa, bo koronnym argumentem jest zawsze w takich momentach rozdział państwa od wiary. To abominacja - państwo jest dla ludzi i tworzone przez ludzi, jeśli ludzie ci są wierzący, to dlaczego mieliby odcinać część swojej kultury i ważną sferę życia od polityki? No raczej nie powinni.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
-1 3

@zorann: Wieże q jedynego Boga, mała niebieska jaszczurke Ugu-ugu. Wiara nakazuje mi zrobić wielkie zakupy w niedzielę, żebym w dni pozostałe mógł wypoczywać.

Odpowiedz
avatar zorann
0 2

@kotek_terrorysta: Cóż... chyba właśnie zamknąłeś temat. Polacy wierzą w Boga i (niestety) powoli (na szczęście) zamykają sklepy w niedziele. Wykluczasz się z tego społeczeństwa - z własnej woli. Idź szukać szczęścia gdzie indziej zatem.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
0 2

@zorann: Czyli kto się nie zgadza ten ma odejść? Wow, myślałem że konstytucja czyni nas równym niezależnie od wyznania. Ale zaraz, jaką konstytucja...

Odpowiedz
avatar zorann
1 1

@kotek_terrorysta: Ujmę to tak: poziom tej dyskusji drastycznie spadł od momentu w którym wspomniałeś o jaszczurce nie w kategorii dowcipu obok prawdziwej odpowiedzi, a jako całokształt tejże. Jeśli Twoja wiara każe Ci łamać konstytucję, to konstytucja przestaje Cię obejmować i tak - musisz odejść, tudzież już odszedłeś dobrowolnie, nawet jeśli o tym nie wiesz. A konstytucja moim zdaniem jest do przepisania na nowo - i tak nie jest respektowana nawet na najwyższym szczeblu, a układy typu KOD podcierają nią sobie tyłki/usta - w ich przypadku to akurat to samo, co udowadniają skandale jakie ich otaczają. Jeśli łudzisz się, że konstytucja ma jakąkolwiek wartość dla pewnych grup ludzi, to przeczytaj z niej definicję polskich sił zbrojnych i odpowiedz sobie na pytanie co one robiły np. w Afganistanie i dlaczego nikt się nie burzył gdy "ktoś" je tam wysłał. A to tylko mały przykład na szybko.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
0 2

@zorann: Prawdę mówiąc po początku dyskusji miałem cie za mądrzejszego. Przykład jaszczurki podałem ci dlatego, że w Polsce jest więcej wyznań różnego typu niż ci się wydaje. Dd 10 do 20% osób, których głos też musi się liczyć (demokracja to nie tylko dyktat większości). Mało tego, jakkolwiek by ci się to nie podobało, ten kto chce, może czcić jaszczurki lub makaron. Nie łamie to ani konstytucji, ani żadnego innego prawa. Pamiętaj że nie musisz rejestrować nigdzie swojej religii, żeby móc ją wyznawać. Tylko wtedy nie możesz korzystać u różnych ulg podatkowych. Handel w niedziele, też nie jest łamaniem konstytucji, jest łamaniem ustawy (uwaga: nie każda ustawa to konstytucja). Co do konstytucji na razie lepiej nie ruszać. Jest strasznie koślawa, ale jest efektem kompromisu pomiędzy różnymi siłami- mam już na tyle lat, żeby okres i warunki w jakich była wprowadzana pamiętać i rozumieć. Zmiana konstytucji teraz, kiedy rząd nie musiałby się liczyć z myślącymi inaczej niż on, oznaczałby utworzenie czegoś na kształt kalifatu. Władza kościelna stałaby wyżej niż państwowa. A co do operacji wojskowych. Poczytaj konstytucje a nie tylko nią szafuj. Misje do Afganistanu wysłać mogliśmy w granicach naszego prawa.

Odpowiedz
avatar zorann
1 1

@kotek_terrorysta: Owo "prawdę mówiąc" działa zatem w obie strony, ale nie ma co oceniać tak szybko jak mniemam - każdy ma w zanadrzu lepsze i gorsze argumenty, gdzie jaszczurkę oceniam na tragicznie niskim poziomie, zwłaszcza że raczyłeś pominąć cały mój post aby ją przedstawić. Przykład jaszczurki jest bez sensu. Mamy demokrację, która jest nagminnie deptana "prawami mniejszości". Otóż demokracja z definicji jest rządami większości. Mniejszości - wybacz - ale w demokracji powinny się dostosować, a nie forsować rzeczy których większość nie chce. Jeśli Twoja "wiara" łamie prawo (konstytucję, czy ustawę, nieważne) stworzone przez większość, to przykro mi - musisz się dostosować. Chcemy niedziel bez handlu, ergo nie chcemy jaszczurki, a zatem jaszczurka musi się wynieść, albo dostosować. Kropka. Zatem prawo to łamie konstytucję... Zajrzyjmy do konstytucji: "Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic." Afganistan nie zagrażał naszej niepodległości, ani naszemu terytorium, czy granicom. Nie stanowił dla nas żadnego zagrożenia, zatem na tej podstawie nie mogliśmy użyć sił zbrojnych. Punkt drugi: "Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych oraz podlegają cywilnej i demokratycznej kontroli." Tutaj nie tylko nie ma pretekstu, ale został wprost złamany - użyto sił zbrojnych w celach politycznych.

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
1 1

@zorann: Oczywiście że jaszczurka jest prosta. Ma być wręcz prostackim przykładem, żebyś zobaczył że są inni którzy mają inne poglądy. Definicyjnie, demokracja, to rządy większości przy zachowaniu praw mniejszości (to jest najbardziej podstawowa). Rozumiem, że zgodnie z twoimi poglądami, jako że nie chodzę do kościoła - to powinienem zacząć, bo Polska jest katolicka? W końcu, skoro większość rządzi, to należałoby to konsekwentnie ciągnąć dalej. Co do misji w Afganistanie. Wystarczy jedna ekspertyza naszego wywiadu, która stwierdzi że wojownicy z Afganistanu, stanowią realne zagrożenie dla Polski i już się łapią na fragment "zapewnienie bezpieczeństwa". Oczywiście, takiej ekspertyzy ani ty, ani ja - nie zobaczymy, bo zgodnie z prawem jest objęta klauzulami poufności. Ale, skoro już zacząłeś czytać przepisy - poszukaj jeszcze tych o umowach wzajemnych w ramach NATO i jak nasze prawo określa wypełnianie zdefiniowanych w nich zobowiazań. Co do samego zakazu - gospodarki centralnie planowanej, opartej o system zakazów - już próbowano, konsekwencje były tragiczne. Jak pokazują ostatnie dni - sklepy zaczynają otwierać kawiarnie, piekarnie, reklamować się jako galerie sztuki, kluby. I to jest ten pozytywny wydźwięk. Lepiej może nie będzie, ale na pewno weselej. Natomiast jest też negatywny - zgodnie, z nowymi przepisami, pracownik skończy pracę w sobotę o 23.55 i zacznie w poniedziałek o 00.05. Dzięki temu wypocznie w niedzielę jak wszyscy diabli. Wątpie żeby wstał na 10.00 i na mszy rzucił coś na tacę. Czyli plan zasilenia kiesy czarnemu też nie wypali. Związki zawodowe coś tam próbują negocjować - ale pracodawcy mają lepszych prawników niż rząd miał 'specjalistów' i kolokwialnie mówiąc - już wiadomo że jest przewalone. Ludzie będę orać jak w czterobrygadówce - tyle że bez dodatku. BTW: chodzi mi po głowie rejestracja związku wyznaniowego, którego liturgia jest oparta na codziennym znoju - czyli na pracy. Tym sposobem, członkowie wspólnoty mogliby się oddawać modłom w dowolnej chwili. Co ciekawe, czynności liturgiczne nie są opodatkowane! Sprawdziłem :) Ciekawe czy to przejdzie, czy będą się ze mną fechtować jak z pastafarianami ;) Widzisz, mam korzyść z rozmowy z Tobą. Kolejną metodę na ominięcie przepisów.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@kotek_terrorysta: Jeśli zachowanie praw mniejszości jest wbrew woli większości, to cała demokracja nagle nie ma sensu. Nie, rządy większości to rządy większości i poglądy mniejszości idą do kosza, chyba że nie godzą w wolę większości - takie są priorytety w demokracji. A nie jakieś abominacje europejskie w stylu wybieramy większość i teraz ta większość ma się zajmować szanowaniem mniejszości, bo mniejszości trzeba chronić kosztem większości. Jako nie-katolik, czy generalnie ateista w kraju chrześcijańskim w którym ustanowiono zakaz handlu w niedzielę powinieneś skorzystać z prawa do wolności słowa by powiedzieć, że jesteś w mniejszości która wolałaby w niedzielę robić zakupy, oraz dostosować się do wprowadzonego (nieudolnie, ale jednak) zakazu. Tyle. W takim razie te umowy z NATO były wbrew konstytucji... widzisz, możemy tak w nieskończoność - to nie ma sensu. A powiedzieć, że coś tam stanowi zagrożenie to można zawsze, ale że to będzie bzdurą - nie, bo "super tajna ekspertyza". Jakoś nie wydaje mi się. Zakaz handlu w niedzielę od lat istnieje na zachodzie w różnym stopniu zaostrzenia i nic się złego nie dzieje. Za to upadek obyczajów często szedł w parze z upadkiem całych cywilizacji - dość wspomnieć Imperium Rzymskie, czy Unię Europejską - jesteśmy świadkami tworzenia się historii! Żyjemy - o zgrozo - w ciekawych czasach! To co robią sklepy by ominąć zakaz to jedynie efekt nieudolności władzy. Wprowadzają dobre przepisy w zły sposób. Powinno być tak, że na stacjach benzynowych w niedziele kupisz paliwo, niezbędne rzeczy typu jak płyn czy olej i nic więcej. Cóż - dobry przepis, wprowadzony nieudolnie, ale to inna rozmowa. Niepotrzebnie wypisujesz te godziny, nikt nie będzie otwierał sklepu o 00:05, a nawet jeśli, to wedle starych przepisów tenże sklep byłby otwarty jeszcze wcześniej, więc wniosek z tym że to zakłóci odpoczynek niedzielny jest nieprzemyślany. W dodatku w ten sposób sugerujesz, że zakaz handlu należałoby przedłużyć do poniedziałku do godziny 6:00? Tego to się przyczepiłeś tylko po to aby coś napisać, ale wartość argumentu jest jak widzisz żadna. Związki zawodowe niech teraz się zamkną, bo to one były pierwotnym pomysłodawcą ustawy. A pracownika obowiązuje 40-godzinny czas pracy w tygodniu, po prostu zamiast wolnego poniedziałku będzie wolna niedziela, nic się w praktyce nie zmienia. Tyle, że PIS z sobie znanych powodów wprowadził zakaz nie we wszystkie, a tylko w część niedziel - kolejny objaw ich nieudolności i braku jaj, który wprowadza niepotrzebne zamieszanie. Nie wróżę pomysłowi sukcesu, ani nawet tego, że w ogóle spróbujesz go zrealizować, ale ciekawa idea ;) Przypomniało mi się, jak w szkole średniej żartowaliśmy sobie o założeniu grupy wyznaniowej w której Internet byłby bogiem, co miałoby nam pozwolić na zakup przyrządów niezbędnych do wyznawania wiary - czyli sprzętu elektronicznego - bez VATu :D BTW w ten sposób ominąłbyś tylko podatek dochodowy, ale akurat ten wrzód na rynku pracy jest godny nawet tak drastycznych środków, by pokazać władzy środkowy palec. Tutaj Cię popieram :)

Odpowiedz
avatar kotek_terrorysta
11 11

...Panie co pan robisz, to stacja benzynowa jest, ja tu mięso mam...

Odpowiedz
avatar Egghead
-1 1

Jeśli ktoś w moim wieku to pewnie też pamięta "schab spod lady" albo kolejkę z tyłu sklepu... Socjalizm wraca dużymi krokami.

Odpowiedz
avatar wroblitz
0 0

Toż to detal jest! Hurt nakazywałby zaproponowanie co najmniej stada żywca... a do tego Żywiec w promocji łączonej.

Odpowiedz
avatar zorann
4 4

Obsługa stacji paliw z kilkoma niezbędnymi technicznymi artykułami (płyny do spryskiwaczy, wycieraczki, żarówki, etc.) powinna stanowić osobną część od sklepu i baru. A nie taki bajzel jak teraz, że stoisz i czekasz w kolejce do dystrybutora, a gość przed tobą zamiast płacić za paliwo i jechać robi zakupy i czeka na hot-doga.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
0 2

To tylko pokazuje "kto" tworzy prawo w Polsce.

Odpowiedz
avatar Marius
0 0

@cavefalcon: Wyborcy POPiSu. ;) Rząd PiSu, to konsekwencja fatalnych rządów PO.

Odpowiedz
avatar andrew_ch
2 2

A w nowym "Misiu" będzie: "Co mnie Pan tu z kanistrem przyłazi?! JA TU MIĘSO MAM!!!"

Odpowiedz
avatar scorpion1980
0 0

Won mi stąd, jeden z drugim! Będzie mi tu paliwo tankował! Panie, to jest stacja benzynowa, ja tu mięso mam!

Odpowiedz
avatar rkshuwdu
0 0

jak w Misiu Bareji, tylko że zamiast kiosku jest stacja paliw..."Panie gdzie z tymi kłakami, to jest stacja paliw, ja tu mięso mam"..

Odpowiedz
avatar Marius
0 0

Ja się zastanawiam, co na to SanEpid, że w bezpośrenim sąsiedztwie handlu wysoce toksycznymi substancjami (ropa, benzyna, olej silnikowy) jest prowadzona sprzedaż żywności. Duże markety, to nawet takich towarów na jednej palecie nie wożą razem. A co do "handlu w niedzielę": zrób zakupy w sobotę, a mieszkanie posprzątaj w niedzielę. Moim zdaniem robienie zakupów w niedzielę ma w sobie tyle kultury, co szczanie do fontanny na rynku głównym.

Odpowiedz
avatar Egghead
0 0

@Marius: Zazdroszczę, też chciałbym mieć choć raz w miesiącu wolną sobotę i niedzielę.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@Egghead: A gdzie pracujesz? Równie dobrze ja mógłbym napisać, że choć raz w miesiącu chciałbym mieć wolny poniedziałek i czwartek.

Odpowiedz
avatar Egghead
1 1

@zorann: W szpitalu. Poniedziałków i czwartków wolnych też nie dają. Wychodzi na to, że zakupy zrobię tylko jak wyjdę wcześniej po dyżurze. Dziękuję, Partio :/

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@Egghead: Na jakim stanowisku? Masz 8-godzinne zmiany przez 7 dni w tygodniu? Może jesteś lekarzem i masz 24 godzinne dyżury z przerwami? W każdym razie na pewno masz dni wolne. Jeśli gdzieś dorabiasz na prywatnym - to się nie liczy, bo to dorabianie na własne życzenie.

Odpowiedz
avatar Egghead
0 0

@zorann: Zorann, do zmęczenia jednak się liczy. I do faktu, że nie będę mógł zrobić zakupów jak do tej pory. Zmiany są różne, zazwyczaj od 14 do 38 godzin ciurkiem jeśli z dyżurem, potem przerwa i znowu, wg grafiku. Wszystko w jednym miejscu, po prostu lekarzy jest za mało, a jako kierownik medyczny muszę obsadzić wakaty i dyżury żeby zapewnić ciągłość pracy ośrodka. Mogę też tym pieprznąć i wyjechać za granicę, do normalności. Utrudnienia w zakupach to jedna z cegiełek przekonujących mnie do tego rozwiązania.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@Egghead: Do zmęczenia się liczy, nie wątpię, ale jak mówię - co robisz w czasie wolnym, który jak widać posiadasz, to Twoja sprawa. Wybierasz dodatkowy etat zamiast dnia wolnego - na którego brak narzekasz - to Twój wybór. Wpływa tak na zmęczenie jak i brak czasu na zakupy, ale nikt Ci nie każe przecież prowadzić prywatnego gabinetu. Jeśli o ucieczkę z kraju chodzi - w unii powszechny jest zakaz handlu w niedzielę. Na pewno służba zdrowia jest lepiej zorganizowana, bo gorzej niż u nas to ciężko namotać, ale fakty pozostają faktami.

Odpowiedz
avatar Egghead
0 0

@zorann: Zorann, chyba nie wyraziłem się jasno - to wszystko umowa w jednym miejscu. Mam ośmiu lekarzy do pracy, większość na cząstce etatu lub równowartości, bo to dla nich praca dodatkowa. Wszystkie dziury obsadowe muszę łatać sam, taka rola kierownika. Nie mam prywatnego gabinetu ani nic z tych rzeczy. Po prostu jest za mało ludzi, tego nie obejdziesz w żaden sposób. Tak zresztą działają ZOZy w większości kraju, punkt krytyczny po czasie, gdy kadry więcej ubywało niż przybywało został przekroczony około 2008-2009 roku, potem już nic nie mogło zatrzymać katastrofy. Zresztą nawet żaden rząd nie próbował.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@Egghead: A co z prawem pracy który określa ile godzin i nadgodzin można w tygodniu przepracować? Przecież w służbie zdrowia się tego nie załatwi pod stołem, czy obowiązują tam inne normy czasu pracy?

Odpowiedz
avatar Egghead
0 0

@zorann: Prawo określa, ale od wielu lat tego się nie przestrzega. Po to były klauzule opt-out, niezgodne z prawem europejskim, pozwalające obejść ograniczenia czasu pracy. Odwlekło to zawalenie się systemu o kilkanaście lat. Ale większość ludzi ma już dosyć. Oczywiście na umowie kontraktowej możesz pracować nawet 3 doby z rzędu i nikt tego nie sprawdzi, aż umrzesz na dyżurze. Dlatego staram się tak układać grafik, żeby nigdy nie przekroczyć 48 godzin, a jak najrzadziej ponad 38 godzin. Zwróć uwagę, że kierowcy mają tachografy i nawet na umowie kontraktowej nie mogą jechać dłużej, a w sprawie ochrony zdrowia nikt się tym nie przejmuje, że lekarz jest czterdziestą godzinę w pracy, oczy pieką i same się zamykają.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@Egghead: Muszę przyznać, że traktowałem służbę zdrowia niczym budżetówkę - w pewnym sensie państwowy etat, zatem sektor, w którym takie rzeczy są respektowane "domyślnie i odgórnie". Bo że u prywaciarzy każdy robi co chce to wiadomo. A tu takie rzeczy... No to nie dziwię się Twojej frustracji w takim wypadku.

Odpowiedz
avatar Egghead
0 0

@zorann: Swego czasu dyrekcje szpitali wymuszały masowo na pracownikach przechodzenie na kontrakty w miejsce umów etatowych, pewnie nadal to się dzieje tylko na mniejszą skalę. A propos, zawsze w ten sposób traktowałem sądy, że tam na pewno przestrzega się prawa. 1,5 roku temu sąd poprosił mnie o opinię biegłego, nigdy tego nie robię, ale zgodziłem się, napisałem, wysłałem, nie było żadnej umowy - do dziś nie zapłacili. A ja naiwnie ufałem, że sąd MUSI przestrzegać umów, nawet ustnych (pisemną mieli dosłać), bo stoi na straży prawa... Przepraszam za wylewanie żalów, już nie będę.

Odpowiedz
avatar zorann
0 0

@Egghead: Ja to uważam za konstruktywną wymianę opinii :) Też znam sprawę sądową (nie studiuję prawa ;) ) która po kilku latach totalnie utknęła i trwa w tym stanie, bo nikt nie może znaleźć niezależnego biegłego który orientowałby się w zawiłościach technicznych, a zarazem był chętny tracić na to czas... Jakoś się nie dziwię. BTW chyba możesz się domagać wciąż zapłaty - Twoja obecność i zeznania musiały zostać zaprotokołowane?

Odpowiedz
avatar Egghead
0 0

@zorann: Wysłałem opinię pocztą, mam dowód nadania i korespondencję z sądu (dwukrotną, bo strona oskarżona miała jeszcze zestaw pytań, na który odpowiedziałem również pisemnie). Masz rację, pewnie się jeszcze upomnę, ale wizerunek sądu w moich oczach - podupadł. Pierwsze, co powinni zrobić to przesłać jakąś umowę i szczegóły współpracy.

Odpowiedz
Udostępnij