@BongMan: Można popaść w problemy finansowe PO narodzinach dziecka? XD
Może zachorowało i leki są drogie?
Może dach zaczął im przeciekać?
Może kanalizacja padła i trzeba było remontować?
Może rodzic zachorował mocniej i trzeba było wesprzeć finansowo?
Może ktoś ukradł samochód i trzeba było szybko kupić nowy?
Nie trzeba być tępym, wystarczy być :P
Jak zwykle generalizujesz.
@BongMan: Gburowata pazera, więc najeżdżasz na nią za długi? :D
To, że chamska to ja wiem, więc śmiało, tylko mnie trochę rozbawiło.
"Masz alergię na banany? Jesteś koksem? Zrób sobie guacamole."
@annathar: mam alergię na pyłki i chętnie bym się zamienił na banany :D
Najeżdżam, bo to zazwyczaj występuje wszystko razem: Przedwczesna, nieplanowana ciąża i dziecko, problemy z hajsem (wynikające głównie z tego, że ani jedno, ani drugie nic nie potrafi i do żadnej pracy się nie nadaje, bo preferowało dotychczas zupełnie inny styl życia) pazerność, chamstwo i nienawiść do ludzi, którzy mają więcej od nich i żyją normalnie. Taka typowa patologia, co spamuje fejzbuka zdjęciami swojego dziecka i memami o fałszywych przyjaciołach (jak któryś nie chciał n-ty raz z rzędu pożyczyć stówy).
@BongMan: Współczuję alergii :P (Jesteś koksem? xD)
Ok, widzę znasz temat z doświadczenia. :P
W sumie na fejsa wchodzę raz na pół roku, więc nie mam styczności za bardzo z fejsbukowymi subkulturami. :P To i na pieluchowe zapalenie opon mózgowych się nie natknęłam.
@Antybristler: 10 mln to zdecydowanie za mało jak za lot na księżyc. Dennis Tito w 2001 roku zapłacił 20 mln za tygodniowy pobyt na orbicie. Nieoficjalnie space X za lot dookoła księżyca chce 300 mln.
@bloodonice: widzisz, wszystkich denerwuje jak takie zabieranie bogatszym i dawanie biednym dzieje się na międzyludzkim poziomie. Dlaczego więc mało kto protestuje jak dokładnie to samo robi państwo?
@karakar: Ja rozumiem, że musicie mieć jakich wrogów, których trzeba darzyć bezgraniczną nienawiścią, ale bardzo się mylisz. Światem nie rządzi żadne lewactwo. Lewica rządziła na Zachodzie gdzieś do końca lat 70-tych ubiegłego wieku. Później zaczęła się - niestety - ofensywa neoliberałów, czego efektem jest to, że największe podatki płacą właśnie ludzie średnio zamożni. Bogaci nie płacą ich wcale, lub płacą znikome ilości.
Kilka lat temu jak wyszło na jaw ile podatków w UK zapłaciło google, to okazało się, że ja rocznie płaciłem 2 razy więcej, niż ta jedna z bogatszych firm na świecie. To jest prawdziwym problemem. Bogacze przy pomocy neoliberałów tak ustawili system podatkowy, że ci co mają najwięcej pieniędzy najmniej się dorzucają do wspólnej kasy.
To nie ma nic wspólnego z lewicą, więc proszę mi nie opowiadać bajek o wrednym lewactwie okradającym ludzi z pieniędzy. To wredni kapitaliści okradają biedaków z pieniędzy.
@gramin: Sorry, ale nie chce się pakować w długą dyskusję. Zgodzę się jedynie, że ze względu na skomplikowane przepisy i korupcję bogaci są w stanie uniknąć większości podatku. Co do okradania przez kapitalistów to przy pensji 3400 brutto, pracodawca płaci 4100, a pracownik dostaje 2436 netto. Teraz średnio z tego co zostaje trzeba odjąć 18-20% VAT-u w produktach zostaje coś między 1948,8 - 2064,4. Czyli ok. połowę pensji zabiera ci państwo, a to nie licząc pozostałych kosztów zawartych w cenach produktów.
@karakar:
1. pracodawca owszem, placi 4100, ale odlicza sobie calosc wydatku od dochodu, wiec realnie placi o 19% mniej
2. zgoda ze panstwo zabiera ci okolo polowe (w zasadzie to nawet sporo wiecej), ale jakbys dowiedzial sie za ile twoja prace sprzedaje pracodawca to prawdopodobnie zmienilbys zdanie w kwestii kto tak naprawde cie dyma
Bo wy nie wiecie o co w tych całych chrzcinach i komuniach chodzi. Kotlet z ziemniakami i surówką to koszt 20-50zł w podrzędnej knajpce. Drożej z alko - bo chrzciny bez alko, to jak wiadomo nie prawdziwe chrzciny, tylko jakaś popierdółka. Przeważnie żytnia jest po kosztach + wymiana etykiety na taką z imieniem potomka. To wychodzi po 100zł na łebka pijącego i 80 na szczyla (coca-coli za 4 dychy wyżłopią na pewno) Czyli pasuje od każdego medalika skasować po 150 minumum, żeby to w ogóle opłacalne było i coś zostało na jakieś godne 3 miesięcznego dziecka sprzęty RTV, plejstejszyn czy smartfon. Chrzestni to inna bajka. Chrzestni muszą zadbać o dobrobyt swojego kościelnego potomka. Ci mają zaszczyt nie pić, bo ktoś musi biesiadników do domu odwieźć. Na stanowisko chrzestnego nie wybiera się biedaków. Ktoś musi na komunię iPhona, quada i laptopa kupić. Dziecku się nie odmawia!
@pslodo: dlatego wynajmuje sie cala sale z cateringiem a nie ciagnie rodzine do knajpy. placisz wtedy za "talerzyk" w ktorym zawiera sie ustalone menu, a reszte typu alko czy napoje kupujesz sam. wtedy normalna cola kosztuje 2.5/litr
Mieć do kogoś żal, bo nie potrafiło się spytać o pomoc. :P
Może i przyjaciółka mogłaby taką zaoferować, ale nie musi. Jak nie potrafisz przyjaźnić się z kimś, bo jest bogaty, to może lepiej się nie przyjaźnić? :P
A co do komentarza - wszyscy się zawsze oczekują i się czegoś spodziewają. Mówisz coś, bo spodziewasz się, że ktoś zaprzeczy.
To po co to mówić? XD
"Dobra, ale prezentu to on ode mnie nie dostanie." I tyle. :P
Są osoby, które takie "nieee, bo ja nie mam pieniędzy, wiesz" po prostu denerwuje, bo widzą w tym fałszywość.
A jak np. już tak zapytała ze dwie osoby i one też tak powiedziały, to zrozumiałe jest, że puściły nerwy.
Moim zdaniem po prostu takie mamy zaszłości i tradycje, które czasem bywają uciążliwe. Niemal każdy miewa w życiu okresy, kiedy wyjątkowo nie ma kasy do wyrzucenia, ani głowy do takich spraw i akurat wtedy kalendarz tego rodzaju prezentowych okazji jest dla niego napięty jak barania torba.
Kiedy mi się bardzo skromnie powodziło, dawałem skromne prezenty. Jak mi się zaczęło powodzić zupełnie nieźle jak na polskie realia, też nie szaleję, ale daję prezenty dużo solidniejsze. Tyle, że rzadko dzieciom. I bardzo rzadko ze względu na tradycyjne okoliczności. Robię to wtedy, jak wiem, że ktoś miałby spory problem z głowy, ale nie próbuje nawet, bo go nie stać. Nie mam więc bólu głowy z brakiem pomysłu na prezent i reszta kłopotu też odpada. Zacząłem taki system stosować dość wcześnie, więc nikt nie przeżył szoku. Konsekwentnie odmawiam wszelkich funkcji typu chrzestny. Jedyne 2 wyjątki były dla brata i siostry. Nikt się nigdy nie obraził. Prezenty jakie daję czasem wycisną łezkę, choć żadnej fortuny nie poświęcam. Sam praktycznie nic nie dostaję materialnego i dobrze. Byłoby to dla moich bliskich tylko zawracanie dupy.
A dzieci? Kurde, córka siostry jak była dzieciakiem, miała ponad setkę pluszaków. Ja miałem przez całe dzieciństwo kilka zabawek ze sklepu. Długo wymarzone. Kupa emocji. Ale najlepsze były i tak urządzenia powstałe dzięki mojej inwencji.
"tylko symbol i tradycję" albo pieniądze. No kurde. Przysięgasz w kościele, przed Bogiem i tłumem ludzi, że pomożesz wychować wskazane dziecko w duchu katolickim na prawdziwego praktykującego katolika. Jeśli kłamiesz lub łamiesz słowo złożone przed Bogiem to co powstrzymuje Cie do kłamania przed żoną lub innymi? Ok żona to zły przykład bo kłamanie żonie nie jest niczym złym i jest wręcz zalecane jeśli chce się aby małżeństwo przetrwało. Jak można uwierzyć komuś kto nawet nie wywiązuje się przed obietnicy dalen temu kto jest najwyżej w rankingu? Nawet jeśli nie istnieje :P To nie ma znaczenia.
Dlatego już kilka razy odmówiłem, że nie będę chrzestnym bo nie jestem kłamcą. Inna kwestia, że nie lubię dzieci a kościele pewnie bym musiał je chwilę trzymać a tego się brzydzę. No ale tego nikomu nie powiem bo będę psychiczny. A tak to jestem po prostu szurnięty.
Kiedyś też odmówiłam bycia matką chrzestną. Moim argumentem nie był kiepski stan finansowy ale fakt, że nie jestem katoliczką. Odpowiedź, a jakże, brzmiała: "no to co?".
@gomezvader: Straty rodziców? Tylko w zakresie wychowania w katolicyzmie. Chrzestni NIE stają się opiekunami prawnymi z automatu, mają jedynie pilnować, żeby dziecko chodziło do kościoła. Nawet jeśli rodzice biologiczni żyją (!), ale nie chcą, lub nie pamiętają, żeby dziecko uczęszczało na msze i przystępowało do sakramentów, to chrzestni mają ten obowiązek przejąć od nich. Nie wiem zatem co to za rodzaj "zabezpieczenia" o jakim piszesz.
Brak płynności finansowej? Problemy z pieniędzmi? Długi? Jesteś głupią Karyną albo tępym Sebkiem? ZRÓB SOBIE DZIECKO!
Odpowiedz@BongMan: Można popaść w problemy finansowe PO narodzinach dziecka? XD Może zachorowało i leki są drogie? Może dach zaczął im przeciekać? Może kanalizacja padła i trzeba było remontować? Może rodzic zachorował mocniej i trzeba było wesprzeć finansowo? Może ktoś ukradł samochód i trzeba było szybko kupić nowy? Nie trzeba być tępym, wystarczy być :P Jak zwykle generalizujesz.
Odpowiedz@annathar: może, ale wtedy nie zmienia się automatycznie w pazerną, niewychowaną, roszczeniową karynę zaglądającą innym portfeli, prawda?
Odpowiedz@BongMan: Gburowata pazera, więc najeżdżasz na nią za długi? :D To, że chamska to ja wiem, więc śmiało, tylko mnie trochę rozbawiło. "Masz alergię na banany? Jesteś koksem? Zrób sobie guacamole."
Odpowiedz@annathar: mam alergię na pyłki i chętnie bym się zamienił na banany :D Najeżdżam, bo to zazwyczaj występuje wszystko razem: Przedwczesna, nieplanowana ciąża i dziecko, problemy z hajsem (wynikające głównie z tego, że ani jedno, ani drugie nic nie potrafi i do żadnej pracy się nie nadaje, bo preferowało dotychczas zupełnie inny styl życia) pazerność, chamstwo i nienawiść do ludzi, którzy mają więcej od nich i żyją normalnie. Taka typowa patologia, co spamuje fejzbuka zdjęciami swojego dziecka i memami o fałszywych przyjaciołach (jak któryś nie chciał n-ty raz z rzędu pożyczyć stówy).
Odpowiedz@BongMan: Współczuję alergii :P (Jesteś koksem? xD) Ok, widzę znasz temat z doświadczenia. :P W sumie na fejsa wchodzę raz na pół roku, więc nie mam styczności za bardzo z fejsbukowymi subkulturami. :P To i na pieluchowe zapalenie opon mózgowych się nie natknęłam.
OdpowiedzWycieczki za 10 milionów? To chyba na księżyc.
Odpowiedz@Antybristler: No widzisz, na Księżyc leci a chrześniakowi tylko 200 zł dała ;)
Odpowiedz@Antybristler: 10 mln to zdecydowanie za mało jak za lot na księżyc. Dennis Tito w 2001 roku zapłacił 20 mln za tygodniowy pobyt na orbicie. Nieoficjalnie space X za lot dookoła księżyca chce 300 mln.
OdpowiedzJak można być tak bezczelnym, żeby jeździć sobie na wycieczki, zamiast oddać komuś za darmo, swoje ciężko zarobione pieniądze.
Odpowiedz@bloodonice: widzisz, wszystkich denerwuje jak takie zabieranie bogatszym i dawanie biednym dzieje się na międzyludzkim poziomie. Dlaczego więc mało kto protestuje jak dokładnie to samo robi państwo?
Odpowiedz@karakar: Ponieważ w państwie większość stanowią właśnie ci biedni.
Odpowiedz@ShaH: "Socjalizm każdemu równo nosa utrze. Bogatych zdusi jutro, a biednych pojutrze..." Aleksander Fredro
Odpowiedz@karakar: Ja rozumiem, że musicie mieć jakich wrogów, których trzeba darzyć bezgraniczną nienawiścią, ale bardzo się mylisz. Światem nie rządzi żadne lewactwo. Lewica rządziła na Zachodzie gdzieś do końca lat 70-tych ubiegłego wieku. Później zaczęła się - niestety - ofensywa neoliberałów, czego efektem jest to, że największe podatki płacą właśnie ludzie średnio zamożni. Bogaci nie płacą ich wcale, lub płacą znikome ilości. Kilka lat temu jak wyszło na jaw ile podatków w UK zapłaciło google, to okazało się, że ja rocznie płaciłem 2 razy więcej, niż ta jedna z bogatszych firm na świecie. To jest prawdziwym problemem. Bogacze przy pomocy neoliberałów tak ustawili system podatkowy, że ci co mają najwięcej pieniędzy najmniej się dorzucają do wspólnej kasy. To nie ma nic wspólnego z lewicą, więc proszę mi nie opowiadać bajek o wrednym lewactwie okradającym ludzi z pieniędzy. To wredni kapitaliści okradają biedaków z pieniędzy.
Odpowiedz@gramin: Sorry, ale nie chce się pakować w długą dyskusję. Zgodzę się jedynie, że ze względu na skomplikowane przepisy i korupcję bogaci są w stanie uniknąć większości podatku. Co do okradania przez kapitalistów to przy pensji 3400 brutto, pracodawca płaci 4100, a pracownik dostaje 2436 netto. Teraz średnio z tego co zostaje trzeba odjąć 18-20% VAT-u w produktach zostaje coś między 1948,8 - 2064,4. Czyli ok. połowę pensji zabiera ci państwo, a to nie licząc pozostałych kosztów zawartych w cenach produktów.
Odpowiedz@karakar: 1. pracodawca owszem, placi 4100, ale odlicza sobie calosc wydatku od dochodu, wiec realnie placi o 19% mniej 2. zgoda ze panstwo zabiera ci okolo polowe (w zasadzie to nawet sporo wiecej), ale jakbys dowiedzial sie za ile twoja prace sprzedaje pracodawca to prawdopodobnie zmienilbys zdanie w kwestii kto tak naprawde cie dyma
OdpowiedzBo wy nie wiecie o co w tych całych chrzcinach i komuniach chodzi. Kotlet z ziemniakami i surówką to koszt 20-50zł w podrzędnej knajpce. Drożej z alko - bo chrzciny bez alko, to jak wiadomo nie prawdziwe chrzciny, tylko jakaś popierdółka. Przeważnie żytnia jest po kosztach + wymiana etykiety na taką z imieniem potomka. To wychodzi po 100zł na łebka pijącego i 80 na szczyla (coca-coli za 4 dychy wyżłopią na pewno) Czyli pasuje od każdego medalika skasować po 150 minumum, żeby to w ogóle opłacalne było i coś zostało na jakieś godne 3 miesięcznego dziecka sprzęty RTV, plejstejszyn czy smartfon. Chrzestni to inna bajka. Chrzestni muszą zadbać o dobrobyt swojego kościelnego potomka. Ci mają zaszczyt nie pić, bo ktoś musi biesiadników do domu odwieźć. Na stanowisko chrzestnego nie wybiera się biedaków. Ktoś musi na komunię iPhona, quada i laptopa kupić. Dziecku się nie odmawia!
Odpowiedz@pslodo: to jest tak strasznie smutne ze az boli
Odpowiedz@pslodo: coca-coli za 4 dychy? przeciez to okolo 10 litrow...
Odpowiedz@haw: No chyba że z biedry. W spelunie cola jest droższa od ciepłego, wygazowanego piwa z kija. 5 złociszy za 0.3 litra
Odpowiedz@pslodo: dlatego wynajmuje sie cala sale z cateringiem a nie ciagnie rodzine do knajpy. placisz wtedy za "talerzyk" w ktorym zawiera sie ustalone menu, a reszte typu alko czy napoje kupujesz sam. wtedy normalna cola kosztuje 2.5/litr
Odpowiedz@haw: albo inwestuje się 5PLN w latex i nie trzeba się żenić!
OdpowiedzMieć do kogoś żal, bo nie potrafiło się spytać o pomoc. :P Może i przyjaciółka mogłaby taką zaoferować, ale nie musi. Jak nie potrafisz przyjaźnić się z kimś, bo jest bogaty, to może lepiej się nie przyjaźnić? :P A co do komentarza - wszyscy się zawsze oczekują i się czegoś spodziewają. Mówisz coś, bo spodziewasz się, że ktoś zaprzeczy. To po co to mówić? XD "Dobra, ale prezentu to on ode mnie nie dostanie." I tyle. :P Są osoby, które takie "nieee, bo ja nie mam pieniędzy, wiesz" po prostu denerwuje, bo widzą w tym fałszywość. A jak np. już tak zapytała ze dwie osoby i one też tak powiedziały, to zrozumiałe jest, że puściły nerwy.
OdpowiedzMoim zdaniem po prostu takie mamy zaszłości i tradycje, które czasem bywają uciążliwe. Niemal każdy miewa w życiu okresy, kiedy wyjątkowo nie ma kasy do wyrzucenia, ani głowy do takich spraw i akurat wtedy kalendarz tego rodzaju prezentowych okazji jest dla niego napięty jak barania torba. Kiedy mi się bardzo skromnie powodziło, dawałem skromne prezenty. Jak mi się zaczęło powodzić zupełnie nieźle jak na polskie realia, też nie szaleję, ale daję prezenty dużo solidniejsze. Tyle, że rzadko dzieciom. I bardzo rzadko ze względu na tradycyjne okoliczności. Robię to wtedy, jak wiem, że ktoś miałby spory problem z głowy, ale nie próbuje nawet, bo go nie stać. Nie mam więc bólu głowy z brakiem pomysłu na prezent i reszta kłopotu też odpada. Zacząłem taki system stosować dość wcześnie, więc nikt nie przeżył szoku. Konsekwentnie odmawiam wszelkich funkcji typu chrzestny. Jedyne 2 wyjątki były dla brata i siostry. Nikt się nigdy nie obraził. Prezenty jakie daję czasem wycisną łezkę, choć żadnej fortuny nie poświęcam. Sam praktycznie nic nie dostaję materialnego i dobrze. Byłoby to dla moich bliskich tylko zawracanie dupy. A dzieci? Kurde, córka siostry jak była dzieciakiem, miała ponad setkę pluszaków. Ja miałem przez całe dzieciństwo kilka zabawek ze sklepu. Długo wymarzone. Kupa emocji. Ale najlepsze były i tak urządzenia powstałe dzięki mojej inwencji.
Odpowiedz"tylko symbol i tradycję" albo pieniądze. No kurde. Przysięgasz w kościele, przed Bogiem i tłumem ludzi, że pomożesz wychować wskazane dziecko w duchu katolickim na prawdziwego praktykującego katolika. Jeśli kłamiesz lub łamiesz słowo złożone przed Bogiem to co powstrzymuje Cie do kłamania przed żoną lub innymi? Ok żona to zły przykład bo kłamanie żonie nie jest niczym złym i jest wręcz zalecane jeśli chce się aby małżeństwo przetrwało. Jak można uwierzyć komuś kto nawet nie wywiązuje się przed obietnicy dalen temu kto jest najwyżej w rankingu? Nawet jeśli nie istnieje :P To nie ma znaczenia. Dlatego już kilka razy odmówiłem, że nie będę chrzestnym bo nie jestem kłamcą. Inna kwestia, że nie lubię dzieci a kościele pewnie bym musiał je chwilę trzymać a tego się brzydzę. No ale tego nikomu nie powiem bo będę psychiczny. A tak to jestem po prostu szurnięty.
OdpowiedzKołego a co ty sie wpiełdałasz miedzy łodke a zakaske
OdpowiedzKiedyś też odmówiłam bycia matką chrzestną. Moim argumentem nie był kiepski stan finansowy ale fakt, że nie jestem katoliczką. Odpowiedź, a jakże, brzmiała: "no to co?".
Odpowiedz@andrejewnaaa: Też tak miałem. I to nie od byle głupiej osoby. Desperados...
OdpowiedzA ja głupi zawsze myślałem, że bycie chrzestnym to takie zabezpieczenie dla dziecka na wypadek straty rodziców. A nie, że to sponsor.
Odpowiedz@gomezvader: Straty rodziców? Tylko w zakresie wychowania w katolicyzmie. Chrzestni NIE stają się opiekunami prawnymi z automatu, mają jedynie pilnować, żeby dziecko chodziło do kościoła. Nawet jeśli rodzice biologiczni żyją (!), ale nie chcą, lub nie pamiętają, żeby dziecko uczęszczało na msze i przystępowało do sakramentów, to chrzestni mają ten obowiązek przejąć od nich. Nie wiem zatem co to za rodzaj "zabezpieczenia" o jakim piszesz.
OdpowiedzJak wydaje tyle na wycieczki to nie ma już kasy na utrzymywanie chrześniaka z zadłużonymi przyległościami.
Odpowiedz