2500 zł za 10 godzin. Czyli możesz sobie własnego adwokata za tę kasę wynająć. Albo dać komuś "w łapę" mniej i wystawi Ci referencje od razu na jaki sobie okres zażyczysz.
Heh teraz ktoś się obudził? W niektórych zawodach to już panuje od lat. Spróbuj zdobyć doświadczenie np w telewizji bez płacenia za to, że możesz im usługiwać. Z resztą jak po wielu innych kierunkach humanistycznych (a potem dziwne, że np po psychologii nie idzie znaleźć dobrego psychologa, kiedy zdobyć doświadczenie mogą jedynie dzieciaki którym rodzice fundują wszystko, bo jak ktoś ma się sam utrzymywać to go po prostu nie stać żeby płacić za to, że pracuje - podobnie w innych zawodach, i to się na poziomie owych usług odbija).
Kliki zagarniają rynek dla siebie żerując na młodych ludziach.
Z prawa popytu i podaży wynika, że jeśli za wytworzenia danego dobra (wykonana praca) musimy jeszcze dopłacić, to dane dobro jest w wysokiej nadprodukcji i jest traktowane jako odpadek, za który trzeba dopłacać. Ergo: mamy za dużo przedstawicieli niektórych zawodów.
Tu raczej chodzi o to (drugi akapit), że nie chcą przyjmować leni, którzy będą siedzieć i nic nie robić. Wtedy takim praktykantem trzeba się zajmować i pracownik nie udzieli porady prawnej komuś innemu, więc kancelaria straci. A tak praktykant coś napisze i się wyzeruje. Taki widzę w tym sens.
Pytanie oczywiście, czy znajdą takiego frajera, który uwierzy, że "każdy otrzyma taką możliwość", bo możliwość pewnie otrzyma, ale nie wiadomo, na jakich warunkach, a po drugie, czy to nie jest forma odsiewu inteligentnych, ale to zrobiona w złą stronę, bo skoro kancelaria zarabia 2500 na "świadczeniu usługi praktykantowi", a potem od tego praktykanta kupi "merytoryczne opracowanie" za też 2500 zł, to od obu tych transakcyj ktoś (kto?) będzie musiał zapłacić podatek. I to jest moim zdaniem znacznie śmieszniejsze nawet od tego, czy to jest fikcja (w sensie płaci się za papierek świadczący o odbyciu praktyk), czy ochrona przed leniami (nic nie robisz, ale ktoś się tobą opiekuje) i taki kruczek prawny - bo tutaj kancelaria chce niby taka być super cwana, a widać, że jednak nie do końca ich wspaniali prawnicy wszystko przemyśleli...
@Voitcus: żaden odsiew leni. Taka sytuacja jest w kilku branżach. Po prostu darmowy pracownik. Co by się nie działo kancelaria wychodzi na plus. W pierwszym wariancie mają kasę i darmowego pracownika. W drugim - mają darmowego pracownika i opracowanie za darmo, które później też posłuży zarobkowi. Podatek? Na taką kancelarię to są śmieszne pieniądze.
W Polsce mamy różne kasty. Jedną z nich są właśnie prawnicy - cholernie trudno jest się wkręcić w ten świat (czyt. znaleźć praktyki po studiach). Podobnie jak w przypadku lekarzy - albo masz bogatych rodziców, albo wkładasz ponadludzki wysiłek. Chociaż w medycynie łatwiej się odnaleźć bez znajomości. Prawo stało się popularne w ostatnim czasie. Uczelnie idą w ilość - łatwiej je skończyć. Dużo ludzi szuka miejsca praktyk. A takie kancelarie będą na nich trzepać kasiorę nie dając w zamian nic, oprócz wpisu do CV.
Podobna sytuacja była choćby w dziennikarstwie - kiedyś to był przecież kierunek szanowany. Określenie "pan redaktor" zaryzykowałbym nawet stwierdzeniem, że budziło większy szacunek niż "pan profesor". Dziś "pan redaktor" to wręcz podczłowiek, pracujący za marne grosze, o ile w ogóle...
@Aberrant: Podatek to nie jest byle co, VAT to 23% - generalnie to jest w kosztach przerzuconych na stażystę, czyli jeśli za swoją pracę dostanie tysiąc złotych, to jest to co najwyżej warte tyle brutto, czyli netto mniej, a tyle stażysta dostaje - a więc na tym straci, bo za swoją pracę mniej dostanie i to chciałem pokazać. Reszta ok.
@Voitcus: ten fragment był akurat z punktu widzenia kancelarii - a dla nich to są grosze (zwłaszcza, że mają kogoś, kto zakres obowiązków ma dokładnie taki jak normalny pracownik, wymagania jak u normalnego pracownika, tylko w najgorszym wypadku płacić mu nie trzeba - toć niewolnik wymagał żeby mu dać jedzenie i miejsce do spania)
2500 zł za 10 godzin. Czyli możesz sobie własnego adwokata za tę kasę wynająć. Albo dać komuś "w łapę" mniej i wystawi Ci referencje od razu na jaki sobie okres zażyczysz.
Odpowiedz@bukimi: Ale tu masz szansę odzyskać tą kasę, masz czarno na białym napisane dalej! Każda osoba otrzyma taką możliwość!!!
OdpowiedzKtoś tu ewidentnie inspirował się kreskówkami: Spongebob też płaci Krabowi za to, że może u niego pracować
OdpowiedzHeh teraz ktoś się obudził? W niektórych zawodach to już panuje od lat. Spróbuj zdobyć doświadczenie np w telewizji bez płacenia za to, że możesz im usługiwać. Z resztą jak po wielu innych kierunkach humanistycznych (a potem dziwne, że np po psychologii nie idzie znaleźć dobrego psychologa, kiedy zdobyć doświadczenie mogą jedynie dzieciaki którym rodzice fundują wszystko, bo jak ktoś ma się sam utrzymywać to go po prostu nie stać żeby płacić za to, że pracuje - podobnie w innych zawodach, i to się na poziomie owych usług odbija). Kliki zagarniają rynek dla siebie żerując na młodych ludziach.
OdpowiedzZ prawa popytu i podaży wynika, że jeśli za wytworzenia danego dobra (wykonana praca) musimy jeszcze dopłacić, to dane dobro jest w wysokiej nadprodukcji i jest traktowane jako odpadek, za który trzeba dopłacać. Ergo: mamy za dużo przedstawicieli niektórych zawodów.
OdpowiedzTu raczej chodzi o to (drugi akapit), że nie chcą przyjmować leni, którzy będą siedzieć i nic nie robić. Wtedy takim praktykantem trzeba się zajmować i pracownik nie udzieli porady prawnej komuś innemu, więc kancelaria straci. A tak praktykant coś napisze i się wyzeruje. Taki widzę w tym sens. Pytanie oczywiście, czy znajdą takiego frajera, który uwierzy, że "każdy otrzyma taką możliwość", bo możliwość pewnie otrzyma, ale nie wiadomo, na jakich warunkach, a po drugie, czy to nie jest forma odsiewu inteligentnych, ale to zrobiona w złą stronę, bo skoro kancelaria zarabia 2500 na "świadczeniu usługi praktykantowi", a potem od tego praktykanta kupi "merytoryczne opracowanie" za też 2500 zł, to od obu tych transakcyj ktoś (kto?) będzie musiał zapłacić podatek. I to jest moim zdaniem znacznie śmieszniejsze nawet od tego, czy to jest fikcja (w sensie płaci się za papierek świadczący o odbyciu praktyk), czy ochrona przed leniami (nic nie robisz, ale ktoś się tobą opiekuje) i taki kruczek prawny - bo tutaj kancelaria chce niby taka być super cwana, a widać, że jednak nie do końca ich wspaniali prawnicy wszystko przemyśleli...
Odpowiedz@Voitcus: żaden odsiew leni. Taka sytuacja jest w kilku branżach. Po prostu darmowy pracownik. Co by się nie działo kancelaria wychodzi na plus. W pierwszym wariancie mają kasę i darmowego pracownika. W drugim - mają darmowego pracownika i opracowanie za darmo, które później też posłuży zarobkowi. Podatek? Na taką kancelarię to są śmieszne pieniądze. W Polsce mamy różne kasty. Jedną z nich są właśnie prawnicy - cholernie trudno jest się wkręcić w ten świat (czyt. znaleźć praktyki po studiach). Podobnie jak w przypadku lekarzy - albo masz bogatych rodziców, albo wkładasz ponadludzki wysiłek. Chociaż w medycynie łatwiej się odnaleźć bez znajomości. Prawo stało się popularne w ostatnim czasie. Uczelnie idą w ilość - łatwiej je skończyć. Dużo ludzi szuka miejsca praktyk. A takie kancelarie będą na nich trzepać kasiorę nie dając w zamian nic, oprócz wpisu do CV. Podobna sytuacja była choćby w dziennikarstwie - kiedyś to był przecież kierunek szanowany. Określenie "pan redaktor" zaryzykowałbym nawet stwierdzeniem, że budziło większy szacunek niż "pan profesor". Dziś "pan redaktor" to wręcz podczłowiek, pracujący za marne grosze, o ile w ogóle...
Odpowiedz@Aberrant: Podatek to nie jest byle co, VAT to 23% - generalnie to jest w kosztach przerzuconych na stażystę, czyli jeśli za swoją pracę dostanie tysiąc złotych, to jest to co najwyżej warte tyle brutto, czyli netto mniej, a tyle stażysta dostaje - a więc na tym straci, bo za swoją pracę mniej dostanie i to chciałem pokazać. Reszta ok.
Odpowiedz@Voitcus: ten fragment był akurat z punktu widzenia kancelarii - a dla nich to są grosze (zwłaszcza, że mają kogoś, kto zakres obowiązków ma dokładnie taki jak normalny pracownik, wymagania jak u normalnego pracownika, tylko w najgorszym wypadku płacić mu nie trzeba - toć niewolnik wymagał żeby mu dać jedzenie i miejsce do spania)
Odpowiedz