Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Pociął twarze kobiet

Dodaj nowy komentarz
avatar Kajothegreat
6 6

To nie przysłowie, a metafora Heraklita, za pomocą której chciał przedstawić swoje poglądy ontologiczne.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 1

@Kajothegreat: Do tego za każdym razem jest ona błędnie rozumiana - serio, jak żyję, tak jeszcze nigdy nie widziałem użycia tych słów zgodnie z filozofią Heraklita i ich właściwym znaczeniem - zamiast tego każdorazowo są one sprowadzane do filozofii na poziomie gimbusowego "Nie popełnia się dwa razy tego samego błędu".

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 2

@wroblitz: Właściwie, można argumentować zgodnie z heraklitem, rzeczywiście nie mogą popełnić tego samego błędu, bo nie jest możliwe, by wszystkie czynniki podczas popełniania drugi raz 'tego samego błędu' były identyczne, jak za pierwszym razem :D. To prawda. Trochę dziwne jest, że niektórzy wyjmują jakieś ładne powiedzenia z ust innych, by później, zmieniając ich znaczenie, zaadoptować je na potrzeby masy. To samo stało się z rejowym "Polacy nie gęsi, iż swój język mają" (gdzie "język gęsi" znaczy "łacina"; a więc, że językiem Polaków jest polski), kartezjańskim "cogito ergo sum" (co jest prostą implikacją: fakt, że wątpię, potwierdza, że myślę; to zaś, że myślę, że istnieje) albo już całkowicie z Epikurem (nie wspomina się, że o ile każdy powinien dążyć do szczęścia, to szczęście utożsamiane jest dla Epikura z brakiem bólu). Wydaje mi się, że może być to związane ze stylem wychowania zachodnio-europejskiego. Powoływanie się na nazwisko albo zdanie wyjęte z kontekstu lepiej działa na odbiorcę ze względu na "siłę oddziaływania", niż sama myśl kryjąca się za nazwiskiem czy zdaniem. Tacy też, którzy żonglują nazwiskami i ładnymi zdaniami, nazywani są intelektualistami - choćby Einsteinowi przypisywali 'stworzenie' teorii np. Wittena. Ci zaś, którzy zajmują się myślą, są raczej widziani jako nudziarze.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 1

@Kajothegreat: Ja myślę, że działa tu o wiele bardziej banalny mechanizm, tzw. powielactwa / owczego pędu. Następuje styczność z danym tekstem, następnie błędna jego interpretacja (zrozumienie), a w końcu takie samo (błędne) użycie, które to zostaje podchwycone przez resztę i wchodzi do powszechnego użytku. Najgorszy w tym wszystkim jest brak jakiejkolwiek refleksji. Świetnie obrazuje to - funkcjonujące w najlepsze - "Branie rzeczy na tapetę", co z logicznego punktu widzenia wydaje się przecież absurdalne i nikt z posługujących się tym zwrotem, nie jest w stanie wyjaśnić jakiegokolwiek związku pomiędzy znaczeniem tej frazy a papierem we wzroki przyklejanym na ścianę. No ale w tym bezrefleksyjnym świecie, nikt też tego nie wymaga, bo tak długo jak kraczesz tak jak inni, tak długo nie musisz się z niczego tłumaczyć. Paradoskem jest to, że tłumaczyć musiałaby się osoba mówiąca "Wziąłem to na tapet", czyli poprawnie. Naprawdę przerażająco robi się, gdy uświadomisz sobie, że ma to miejsce nie tylko w odniesieniu do języka. No ale rozmawiamy o nim, więc wacając na koniec jeszcze do słów filozofów, to nie dalej jak parę godzin temu (słuchając wywiadu Jakóbiaka z Mrozem), było mi dane usłyszeć, jak usta tego drugiego (który to skądinąd na chleb zarabia słowem) brukają arystotelesowy "Złoty środek", używając go w znaczeniu "skuteczne panaceum".

Odpowiedz
avatar Kosiciel
0 2

@Kajothegreat: Jakbyś był marynarzem, to byś nie miał czasu na takie pierdoły, tylko uczył się węzłów gordyjskich.

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@Kosiciel: Bait has been planted :'( @wroblitz: Ano :D! Z Arystotelesem mamy tę samą historię. Ale, prawdę mówiąc, "złoty środek" jako "skuteczne panaceum" jest propagowane przez podręczniki szkolne. Tak samo, "imperatyw kategoryczny" jako "czyń tak, jakbyś chciał, aby postępowali wobec ciebie inni", zamiast "czyń według takiej maksymy, którą byś chciał, aby stała się obowiązującym prawem" (czyli różnica pomiędzy: "czyń tak, abyś był szczęśliwy", a "czyń tak, aby zmaksymalizować szanse na potencjalne 'powszechne' szczęście społeczeństwa, w obrębie którego żyjesz"). Jednak tezie o 'owczym pędzie' przeczy np. niedostępność Heraklita. Z kilkunastu czy kilkudziesięciu zachowanych fragmentów Heraklita do mas - to znaczy tych, którzy nigdy nie "bawili się w filozofię" - docierają tylko florilegia w stylu "wszystko płynie" czy "Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki" (chociaż właściwie to zdanie jest całkowicie dosłowne :D) [swoją drogą, dziwię się, że "Oczy i uszy są złymi świadkami dla kogoś, kto ma naturę barbarzyńcy" nie zyskało na popularności; przecież to kawał dobrej poezji!]. Tak więc oni - ci, którzy nie "badali" Heraklita - nie interpretują jego myśli, a pojedyncze zdania. A że zdanie opatrzone jest ładnym nazwiskiem (to jest moja teza - być może błędna), uprawiają sobie przed znajomymi "intelektualistykę" :).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 lutego 2018 o 13:55

avatar gomezvader
2 4

Ale gość ma poniekąd rację(nie wiem czemu dostał tyle minusów). Nie da się "przywrócić do społeczeństwa" kogoś kto nigdy nie był jego częścią. To tak jakby wziąć sobie siłą wilka z lasu i karać go za to, że jest agresywny.

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
-2 4

z resocjalizajca i więzieniami to jest w ogóle znacznie szerszy problem - system więziennictwa to instytucja "korporacyjna" jak każda inna - daje prace tysiącom ludzi - i jej dobre prosperowanie (premie kierownictwa, nowe miejsca pracy) uzależnione jest od klientów - czyli od stałego dopływu nowych skazanych, a przede wszystkim od utrzymania stałych klientów - czyli tych którzy chociaż raz otrą się więzienie... innymi słowy - w najlepszym interesie zarówno małego żuczka-strażnika jak i dyrektora czy ministra jest to żeby więźniowie WRACALI i to z większymi wyrokami... takie orwellowskie "ministerstwo resocjalizacji"...

Odpowiedz
avatar Bravo512
4 4

@zpiesciamudotwarzy: Obecnie mamy za mało zakładów karnych do ilości osób skazanych, co kłóci się nieco z Twoją wizją. Poza tym praca w SW jest do dupy, wielu po niej durnieje, już warunki w Policji są o wiele lepsze (nie wiem jak zarobki, ale na pewno przyjemniejsza psychicznie praca).

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
1 3

@Bravo512: w urzędach też są kolejki a jakoś nikt chyba nie wątpi że informatyzacja by ułatwiła życie ludziom ale zwolniła z pracy tysiące urzędasów (którzy też narzekają na swoją robotę)

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
1 1

@zpiesciamudotwarzy: Które znów urzędy nie są zinformatyzowane?

Odpowiedz
avatar zpiesciamudotwarzy
-1 1

@Kajothegreat: to pokaż mi przykład gdzie po informatyzacji urządu zwolniono urzedasów bo ludzie przez internet coś mogą załatwić - internet to może i mają, ale to był taki skrót myślowy z tą informatyzacją - w znaczeniu "dlaczego ni upraszcza się spraw urzedowych dzięki dostępowi do internetu jednych i drugich".. ja tam się jeszcze nie spotkałem z sytuacją żeby mi pani w okienku powiedziała - "a to faktycznie nie musi pan donosić tego i tego zaswiadczenia, bo mam pana w systemie"

Odpowiedz
avatar Kajothegreat
0 0

@zpiesciamudotwarzy: W sumie to nie mam pojęcia jak wygląda zatrudnienie w urzędach. Ale fakt jest faktem, że już nawet np. na uczelniach wymagają i pisemnych oświadczeń/zaświadczeń/kart egzaminacyjnych + cyfrowy dziennik. Więc informatyzacja wydaje się wyłącznie "dodatkowym zabezpieczeniem".

Odpowiedz
avatar Antybristler
1 3

Jak przeprosił to spoko.

Odpowiedz
avatar wroblitz
-1 1

W zasadzie to jest trochę racji w tym jego tłumaczeniu, wszak kobiety zostały "przypadkowo napotkane", więc i rezultat tego spotkania był wypadkową przypadku.

Odpowiedz
Udostępnij