Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

Pomysł

Dodaj nowy komentarz
avatar dawkun
2 2

Super pomysł, brakuje mi tylko ogródka... ... balkonu w sumie też... ehh te mieszkania w blokach

Odpowiedz
avatar andrejewnaaa
-1 1

@dawkun: Mycie okien, wieszanie firanek, prasowanie, odkurzanie, porządki w szafie i inne prace domowe również wymagają pracy fizycznej, więc tak całkiem na lodzie to nie zostałeś ;)

Odpowiedz
avatar go1
1 1

@andrejewnaaa: Jeszcze zrób tak jak w USA teraz feministki chcą,faceci w domu a kobiety do roboty w ramach równouprawnienia. :) Będę postulował za tym,gry same się nie przejdą. :D

Odpowiedz
avatar andrejewnaaa
1 1

@go1: Nie cierpię feministek, ale jeszcze bardziej wkurza mnie, jak jakiś dwudziestokilkuletni chłop siedzi na garnuszku rodziców i ani się nie dołoży do czynszu, ani g*wna za sobą w kiblu nie zmyje... można być dorosłym i grać, albo chodzić na siłkę, ale póki ktoś daje na twoje utrzymanie, wypada od czasu do czasu jakoś się odwdzięczyć. Wspomniane przeze mnie prace to nie codzienność, raz w tygodniu można d*pę od kompa ruszyć. Mój Tate robi przy aucie, hydraulice, wykonuje prace domowe zbyt ciężkie dla kobiet, ale obiad Mame podaje mu do stołu i gary za nim zbiera (chyba że ich odwiedzam, to ją wyręczam). Podział ról jest tradycyjny i mnie to leży. Za to wkurzają mnie lemingi, które majtek z podłogi nie podniosą za sobą. Więc tak, mógłby jeden z drugim synek matkę odciążyć, tak po prostu. Choćby po to, że jakby jej zabrakło, umiał se uprasować i ogarnąć koło siebie, a nie żył wiecznie jak pasożyt.

Odpowiedz
avatar go1
0 0

@andrejewnaaa: Uprać,wymyć itd. to są proste czynności,to chyba każdy ogarnia nawet bez tutoriala. Ja mogę żyć sam,ale jak mi roboty nie dają bo brak doświadczenia to niech się nie dziwią że jest go brak jak nie ma gdzie nabyć,ot co.

Odpowiedz
avatar andrejewnaaa
0 0

@go1: Ależ ja nie mówię, że masz się wyprowadzać od rodziców. Mieszkaj sobie z kim chcesz, ale szanuj cudzą pracę. Jak jakąś dekadę temu byłam na bezrobociu (zaraz po szkole średniej, przed podjęciem dalszej nauki, to zapierniczałam w domu aż huczało. Codziennie ścieranie kurzy, odkurzanie, mycie podłogi, sprzątnięta kuchnia i łazienka, zrobione pranie i prasowanie. Przy gotowaniu mało pomagałam, bo mało wtedy umiałam, tyle co ziemniaki obrać i wstawić na gaz. Ale robiłam wszystko to, żeby odciążyć rodziców, którzy w tym czasie płacili za moje utrzymanie. Jak chodziłam do szkoły to weekendy miałam "wolne", bo siedziałam na zajęciach, ale w tygodniu wciąż dużo robiłam. Reasumując - dopóki nie zarobiłam własnych pieniędzy, żeby się utrzymać, pracowałam w domu i cieszę się, bo doświadczenia nabrałam i teraz naprawdę łatwiej mi się ogarnąć w życiu. Mieszkam sama siedem lat, płacę swoje rachunki, a i majtek na podłodze nie zostawiam, a jak trzeba to Mamie przekopię ogródek i Ojcu samochód umyję, minimum dwa razy w tygodniu u nich jestem poprasować, bo też Mame trochę chora i nad żelazkiem nie postoi. A nawet jak wpadnę na proszony obiad, to bez pytania zbieram ze stołu i naczynia zmywam po wszystkich, w sylwestra o 12 mnie przy zlewie znaleźli. I nie chodzi o to, żeby mi kto brawa bił albo dziękował za cokolwiek. To tylko przykład, że skoro rodzice się mną opiekowali najpierw, to ja się mogę nimi zaopiekować teraz. Nikt mi tego nie wmówił, sama wymyśliłam. Moja ponad 50-letnia ciotka też miała szansę zrobić karierę za granicą, jest lekarzem, ale siedzi na średniej pensji w Polsce, bo rodziców do dziś dnia, tak jak ja, odwiedza i pomaga. Mój mężczyzna też u swoich robi wszystko, chociaż nie lubi, a w tygodniu zapiernicz ma taki, że zasypia na siedząco o 20. Da się, naprawdę się da pomagać rodzicom i rodzinie w ogóle. A jak widzę degeneratów, co narzekają w internecie na demotach i innych takich, że mu Mame suszy łeb, żeby COŚ zrobił, to mi się w brzuchu z wściekłości przewala. Brać hajs na komputer, maka i siłkę mogą, ale w do odkurzenia czy skoszenia trawy się nie zniżą, no nie? Większym upodleniem jest wykorzystywać innych - zwłaszcza bliskich, niż wziąć szmatę do ręki. A co do "roboty mi nie dają" - mnie też nie chcieli dać, to kible myłam w prywatnych firmach, okna i kosze na śmieci opróżniałam. Kokosów nie było, ale miałam własne pieniądze jeszcze jak z Rodzicami mieszkałam, więc nie musiałam się prosić o kieszonkowe i chociaż na siłkę nie chodzę, to na basen mnie stać było.

Odpowiedz
avatar go1
0 0

@andrejewnaaa: Mnie nawet do roboty w MC Donaldzie odmówili... A u siebie w domu robię na tyle na ile zdrowie pozwala. ot co. I wtedy sobie sprawę zdałem że jednak trzeba wystąpić o "rętę" z powodu niezdolności do pracy.

Odpowiedz
avatar andrejewnaaa
0 0

@go1: Zgoda, Twoja sytuacja jest inna ze względu na stan zdrowia. Ja głównie odnoszę się do zdrowych, młodych ludzi, którzy mają dość sił, żeby "pakować" (i nie są to ćwiczenia rehabilitacyjne, pourazowe, prozdrowotne, ale budujące rzeźbę dla szpanu - bo znam wielu chodzących na siłkę, którzy wcale nie prowadzą zdrowego stylu życia, tylko próbują stworzyć taką iluzję), a w domu palca nie zegną. Skarpety pod biurkiem, obok kompa walające się opakowania po fast-foodach i coli, doprosić się nie można, żeby do oddalonego pięć metrów kosza wynieśli. Bez jaj.

Odpowiedz
avatar go1
0 0

@andrejewnaaa: No,nawet ja tak źle nie mam w swoim pokoju. U mnie każda kropka kurzu ma swoje miejsce i myję i czyszczę półki itd. dopiero gdy się nasyfi.

Odpowiedz
Udostępnij