@Bravo512: W ogóle jakim naiwniakiem trzeba być, żeby brać kredyt jakikolwiek na 20 lub więcej lat. Różne rzeczy mogą się wydarzyć. WIBOR może wzrosnąć, może być przejście na euro i przewalutowanie np. 2zł:1eu... Bank zawsze wyjdzie na swoje.
@xyhu: niektórzy chcą własne mieszkanie/dom teraz, a nie za 20 lat, a niech po drodze nagle wszystko włącznie z nieruchomościami zdrożeje i całe oszczędności nagle też tracą wartość.
@Razi: Póki co to mieszkania realnie staniały, a zdrożały hipoteki. Poza tym - ja rozumiem, że chcą, ja rozumiem, że podejmują w zwiazku z tym decyzje, niektóre ryzykowne, ale - jak to mówią - chcącemu nie dzieje się krzywda.
@Bravo512: Ale wahaniom podlega oprocentowanie tego kredytu. Jest ono równie nieprzewidywalne jak kurs waluty obcej. Dodatkowo jest ryzyko, że waluta się zmieni (np. na euro), a kredyty zostaną przewalutowane w niekorzystny dla dłużnika sposób.
@PiotrFr: W Gdańsku. Mówię o realnych cenach, tzn. takich, za które rzeczywiście dokonuje się transakcji, a nie takich, za jakie te mieszkania są wystawione. Janusze wystawiają je za tyle, za ile kupili i liczą, że ktoś to kupi. I tak stoją na sprzedzaż czasami przez kilka lat. Stąd mylne wrażenie, że ceny nie spadły.
@xyhu: ile kosztował m2 np w 2000r? Więcej niż dziś? Bardzo wątpię. Jak już mówili, że ceny są sztucznie zawyzone itp kupiłem mieszkanie na Ochocie, prawie 140m2 za 480tys. Wiesz ile takie mieszkanie jest dziś warte? Podobne w tym budynku w zeszłym roku zostało sprzedane za 1,3mln. Na żadnym mieszkaniu nie straciłem nigdy. Chyba, że się chce super hiper wypasione, totalnie na gotowo a historia kredytowa tragiczna, to wtedy faktycznie się nie opłaca. Porównaj sobie pensje dziś a sprzed 20lat i zestaw to z kredytem.
I gdzie tu niby ta mistrzowska riposta? Gdzie ten cięty komentarz? bo się dopatrzeć nie mogę..
A co do samych kredytów frankowych to oczywiście nikt już nie wspomni jak to banki mówiły "w złotówkach Panu kredytu nie damy bo nie ma pan zdolności, ale we frankach jak najbardziej, polecamy".
@Dex85: Banki mówiły. Z myśleniem to na bakier jesteś? Kredyt w złotówkach był dużo droższy, więc rata też znacznie wyższa. Wg ciebie wysokość raty nie ma wpływu na zdolność kredytową?
@Dex85:
Ta sama kretyńska retoryka - hur, dur, zuy bank nam wcisnoł, my sie bronilim, ale nam pistolet pszyłożyli do guowy.
Kredytów mieszkaniowych nie dają otępiałym emerytom, a jeśli ktoś, kto ma pewnie max 40 lat nie jest w stanie przeanalizować podstawowych zagrożeń wynikających ze zmian kursu na przestrzeni 10-30 lat, to absolutnie, w stu procentach zasługuje na bycie dymanym przez murzynów we wszystkie możliwe otwory.
Większość z tych, którzy wzięli kredyt we frankach, w ostatecznym rozrachunku tak czy siak zyskała. Płakanie, jak to frankowicze płaczą, jest zwyczajnie śmieszne :).
@Kajothegreat: czekaj, czekaj... Czyli dlatego że oni płaczą jeszcze bardziej niesłusznie niż się wielu wydaje, inni powinni to ignorować i nie zauważać jak cała sytuacja (przypomnę: sankcjonowana przez państwo) jest debilna i niesprawiedliwa? Dość pokrętna logika, jeśli mam być szczery...
@FriendzoneMaster: Tylko czy oni rzeczywiście płaczą?
Oczywiście ci, którzy wzięli kredyt we frankach na krótko przed podwyższeniem kursu, rzeczywiście dużo stracili. Tylko że takich jest garstka.
@Kajothegreat: tyle że ci którzy w ogólnym rozrachunku zyskali też płaczą (albo już 'zapomnieli' że są na plus, albo świadomie próbują coś ugrać), i to jest dopiero głupie i irytujące...
@Kajothegreat: w sensie płaczący frankowicze od niepłaczących frankowiczów? Zapewne, ale też do tych drugich nic nie mam... (może poza ogólną opinią, że branie kredytu to niemal zawsze głupi pomysł)
@FriendzoneMaster: Cóż, opinia publiczna stworzyła mit płaczącego frankowicza. Ten rozlał się po masie jak na mazurku.
Na kredytach wzrastały największe firmy, pamiętaj :).
@Kajothegreat: mówię tu raczej o konsumentach niż o firmach, kredyt na rozwój firmy to dość szczególny przypadek (choć tu też zawsze lepiej uniknąć brania kredytu, jeśli jest to możliwe - aczkolwiek z reguły nie jest).
@FriendzoneMaster: Prawda, kredyt konsumencki, poza tym, sprawia, że człowiek zwyczajnie jest "mniej szczęśliwy". Bo do własności człowiek przyzwyczaja się szybko - później zostaje już tylko strach, że własność może stracić.
Nawet nie chodzi o to, że liczyli na spadek kursu. Po prostu roczne oprocentowanie, było dużo bardziej korzystne co przy kredycie na 20-30 lat się mega opłacało. Kolega który brał kredyt, przy wzroście kursu wziął to na klatę i nie biadolił. Mówił nawet, że w ogólnym rozrachunku w porównaniu do kredytu w PLN (jaki mógł wtedy wziąć) i tak mu się to opłacało (jak frank rekordowo skoczył to on już był przy końcówce). Także serio niech "frankowicze" skończą pierdzielić.
No tak bo lepiej wziąć kredyt we własnej wyyebanie w kosmos oprocentowanej walucie i mieć przeyebane przez całe 20-30 lat, a nie przez chwilę. Jakby ktoś zamiast sypać mądrościami gimbusa spod prysznica sprawdził o czym mówi to by się wywiedział, że cena franka podskoczyła na rok. A teraz spowrotem leci w dół jak popularność mema miesiąc po jego powstaniu.
A dla drugiej grupy gimbusów, które o kredycie słyszały tylko na reklamach. Gdyby branie kredytu w obcej walucie polegało na chęci płacenia mniej ze względu na spadającą wartość tej waluty to by się brało kredyty w szylingach ugandyjskich, a nie frankach.
@miros1:
@gomezvader:
A najlepiej nie brać kredytu wcale. Zapamiętajcie. To bank jest tym, który dyma, a nie tym, który jest dymany. W jakiejkolwiek walucie by to nie było.
@gomezvader: Jeżeli ktoś musi żyć w kartonie lub "wiecznie" na cudzych warunkach i nie jest w stanie odłożyć na własne mieszkanie, to i kredyt "wiecznie" by spłacał. On, a potem jego dzieci.
@xyhu: Brawo geniuszu. Właśnie zauważyłeś istnienie milionów polaków. Chyba jest za to jakiś order. Nazywa się Order "o ja pyerdole, serio?"
Na tym polega kredyt na 30 lat, że spłaca się go 30 lat. Zakładając, że bierze się taki w okolicach 30-40 roku życia to w trakcie jego spłacania ewentualne dzieci same zaczną pracować i o ile nie są chvjami(albo rodzice nimi nie są) to się dołożą do jego spłacania.
Gdyby wystarczyło wyczarować sobie dajmy te 60 000zł(sugeruje się swoim mieszkaniem 45m^2, na wiosce) to by takie kredyty nie istniały bo każdy powiedziałby sobie "hej wystarczy, że nie będę jadł przez 15 lat i kupię mieszkanie".
Btw jeśli masz zamiar odpisać "to trzeba zmienić pracę na lepiej płatną" to sobie daruj.
@gomezvader: Twoja ironia jest zupełnie niepotrzebna.
Jak ktoś zarabia mało, to ani nie nazbiera na mieszkanie, ani nie spłaci kredytu (nawet jeżeli go dostanie).
Jak ktoś zarabia dużo, to nie musi brać kredytu, a już na pewno nie na 30 lat.
Problem mają ci, co zarabiają średnio, a połaszczyli się na to, żeby szybko mieć "własne" mieszkanie (piszę w cudzysłowach, bo dopóki ciąży na czymś hipoteka, to nazywanie tego "własnym" jest czysto umowne). Kończy się tak, jak w przypadku mojego kolegi - wziął 300k na 30 lat, po 8 latach spłacania ma do spłacenia jeszcze 400k, bo CHF poszedł w górę. Czyli wyszedł gorzej, niż gdyby wynajmował i odkładał. Podejrzewam, że tym, którzy teraz biorą w złotówkach, prędzej czy później zostanie zaserwowana podobna niespodzianka (prawdopodobnie wzrost WIBOR lub niekorzystne przewalutowanie na euro, ale zapewne jest o wiele więcej kruczków). Ale jak kto lubi.
Na moim przykładzie. Poświęciłem z obecną zoną ponad 10 lat na zbieranie pieniędzy i oszczędzanie na wszystkim tylko dlatego, ze nie mieliśmy nic, a chcieliśmy kupić mieszkanie i mieć dziecko. Przez ten czas byliśmy wyśmiewani przez frankowiczów i innych kredyciarzy. Teraz jesteśmy 3 lata po ślubie, mamy w pełni swoje mieszkanie 64m i dwuletnią córkę (pierwsze było mieszkanie). Zostało jeszcze na auto za 35 tys. Minęło 3 lata i na koncie jest ponad 140 tys. Oboje pracujemy. Jedyne co czuję, jak mi się żali jakiś frankowicz, to wydobywający się nie do opanowania śmiech. Kto komu bronił tak własnie zrobić. Ja nie rozumiem braku odpowiedzialności typu "ale mnie już cza". Taka sama wymówka pasuje do rabusia napadającego na banki. I nigdy się nie zgodzę z tym, że takim kredyciarzom należy się pomoc z pieniędzy publicznych. Jakim prawem ja mam pomóc, skoro za swoje bezpieczeństwo finansowe poświęciłem 12 lat, a ktoś był cwaniakiem i wziął kredyt? Wstrzymywanie się z dzieckiem, bo nie stać nas teraz, bo mieszkania nie mamy itd, a tu jeszcze w tle śmiech kredytobiorców. A dobrze im tak! Taki kredyt to czysty hazard! Czemu my mamy za to płacić? To byłoby co najmniej niesprawiedliwe. Nie jesteśmy bogaci, ale nie brakuje nam na nic, wystarczy być cierpliwym, w czymś dobrym i pracować. Tak, na początek u kogoś, bo już znam przypadki leserów zakładających firmy. Potem się to kończy więzieniem za długi. Nigdy nie brałem żadnego kredytu, żadnego! Już wolę poświęcić ponad 10 lat życia, ale nie dawać na sobie zarobić bankom. Kredyty są dla ludzi, których się pieniądze nie trzymają, innego wytłumaczenia dla mnie nie ma, przecież wystarczy trochę cierpliwości, na prawdę.
@jurki2121: dziękuję za ten komentarz. Nie czuję już potrzeby pisania o idiotyzmie i niesprawiedliwości dawania tzw. publicznych pieniędzy ludziom, którzy sami sobie narobili problemów (a do tego przez lata mieli się lepiej od innych). Wyręczyłeś mnie.
<czeka na frankowiczów chcących polemizować>
OdpowiedzSama prawda. Poza tym, serio, jakim naiwniakiem lub frajerem trzeba być, żeby brać kredyt w obcej walucie na 20 czy więcej lat?
Odpowiedz@Bravo512: W ogóle jakim naiwniakiem trzeba być, żeby brać kredyt jakikolwiek na 20 lub więcej lat. Różne rzeczy mogą się wydarzyć. WIBOR może wzrosnąć, może być przejście na euro i przewalutowanie np. 2zł:1eu... Bank zawsze wyjdzie na swoje.
Odpowiedz@xyhu: niektórzy chcą własne mieszkanie/dom teraz, a nie za 20 lat, a niech po drodze nagle wszystko włącznie z nieruchomościami zdrożeje i całe oszczędności nagle też tracą wartość.
Odpowiedz@Razi: Póki co to mieszkania realnie staniały, a zdrożały hipoteki. Poza tym - ja rozumiem, że chcą, ja rozumiem, że podejmują w zwiazku z tym decyzje, niektóre ryzykowne, ale - jak to mówią - chcącemu nie dzieje się krzywda.
Odpowiedz@xyhu: Mimo wszystko kredyt w walucie krajowej jest o wiele bardziej bezpiecznym rozwiązaniem niżw walucie obcej, bo nie podlega takim wahaniom.
Odpowiedz@Bravo512: Ale wahaniom podlega oprocentowanie tego kredytu. Jest ono równie nieprzewidywalne jak kurs waluty obcej. Dodatkowo jest ryzyko, że waluta się zmieni (np. na euro), a kredyty zostaną przewalutowane w niekorzystny dla dłużnika sposób.
Odpowiedz@xyhu: Powiedz mi w której miejscowości mieszkania stanialy na przestrzeni 15-20lat? Kredyt się bierze na wszystko jeśli ma się dobre warunki.
Odpowiedz@PiotrFr: W Gdańsku. Mówię o realnych cenach, tzn. takich, za które rzeczywiście dokonuje się transakcji, a nie takich, za jakie te mieszkania są wystawione. Janusze wystawiają je za tyle, za ile kupili i liczą, że ktoś to kupi. I tak stoją na sprzedzaż czasami przez kilka lat. Stąd mylne wrażenie, że ceny nie spadły.
Odpowiedz@xyhu: ile kosztował m2 np w 2000r? Więcej niż dziś? Bardzo wątpię. Jak już mówili, że ceny są sztucznie zawyzone itp kupiłem mieszkanie na Ochocie, prawie 140m2 za 480tys. Wiesz ile takie mieszkanie jest dziś warte? Podobne w tym budynku w zeszłym roku zostało sprzedane za 1,3mln. Na żadnym mieszkaniu nie straciłem nigdy. Chyba, że się chce super hiper wypasione, totalnie na gotowo a historia kredytowa tragiczna, to wtedy faktycznie się nie opłaca. Porównaj sobie pensje dziś a sprzed 20lat i zestaw to z kredytem.
Odpowiedz@PiotrFr: W 2000 było taniej niż teraz, ale w 2008 było drożej niż teraz.
OdpowiedzI gdzie tu niby ta mistrzowska riposta? Gdzie ten cięty komentarz? bo się dopatrzeć nie mogę.. A co do samych kredytów frankowych to oczywiście nikt już nie wspomni jak to banki mówiły "w złotówkach Panu kredytu nie damy bo nie ma pan zdolności, ale we frankach jak najbardziej, polecamy".
Odpowiedz@Dex85: Banki mówiły. Z myśleniem to na bakier jesteś? Kredyt w złotówkach był dużo droższy, więc rata też znacznie wyższa. Wg ciebie wysokość raty nie ma wpływu na zdolność kredytową?
Odpowiedz@Dex85: Ta sama kretyńska retoryka - hur, dur, zuy bank nam wcisnoł, my sie bronilim, ale nam pistolet pszyłożyli do guowy. Kredytów mieszkaniowych nie dają otępiałym emerytom, a jeśli ktoś, kto ma pewnie max 40 lat nie jest w stanie przeanalizować podstawowych zagrożeń wynikających ze zmian kursu na przestrzeni 10-30 lat, to absolutnie, w stu procentach zasługuje na bycie dymanym przez murzynów we wszystkie możliwe otwory.
Odpowiedz@Dex85: To należało podziękowiać i powiedzieć, że w takim razie nie zrobimy interesu. Kredyt to nie składka na ZUS. Jest dobrowolny.
Odpowiedz@PiotrFr: Banki rzeczywiście często nie chciały dawać kredytu w złotówkach.
Odpowiedz@Dex85: Sądząc po reakcjach, twoja riposta też nie zachwyciła.
OdpowiedzWiększość z tych, którzy wzięli kredyt we frankach, w ostatecznym rozrachunku tak czy siak zyskała. Płakanie, jak to frankowicze płaczą, jest zwyczajnie śmieszne :).
Odpowiedz@Kajothegreat: czekaj, czekaj... Czyli dlatego że oni płaczą jeszcze bardziej niesłusznie niż się wielu wydaje, inni powinni to ignorować i nie zauważać jak cała sytuacja (przypomnę: sankcjonowana przez państwo) jest debilna i niesprawiedliwa? Dość pokrętna logika, jeśli mam być szczery...
Odpowiedz@FriendzoneMaster: E tam pokrętna logika. Mi pasuje - wtopiłem trochę na toto lotku, więc myślę, że państwo też się mną przejmie;-)
Odpowiedz@FriendzoneMaster: Tylko czy oni rzeczywiście płaczą? Oczywiście ci, którzy wzięli kredyt we frankach na krótko przed podwyższeniem kursu, rzeczywiście dużo stracili. Tylko że takich jest garstka.
Odpowiedz@Kajothegreat: tyle że ci którzy w ogólnym rozrachunku zyskali też płaczą (albo już 'zapomnieli' że są na plus, albo świadomie próbują coś ugrać), i to jest dopiero głupie i irytujące...
Odpowiedz@FriendzoneMaster: Mnie mimo wszystko się wydaje, że ci, którzy płaczą, są zwyczajnie głośniejsi.
Odpowiedz@Kajothegreat: w sensie płaczący frankowicze od niepłaczących frankowiczów? Zapewne, ale też do tych drugich nic nie mam... (może poza ogólną opinią, że branie kredytu to niemal zawsze głupi pomysł)
Odpowiedz@FriendzoneMaster: Cóż, opinia publiczna stworzyła mit płaczącego frankowicza. Ten rozlał się po masie jak na mazurku. Na kredytach wzrastały największe firmy, pamiętaj :).
Odpowiedz@Kajothegreat: mówię tu raczej o konsumentach niż o firmach, kredyt na rozwój firmy to dość szczególny przypadek (choć tu też zawsze lepiej uniknąć brania kredytu, jeśli jest to możliwe - aczkolwiek z reguły nie jest).
Odpowiedz@FriendzoneMaster: Prawda, kredyt konsumencki, poza tym, sprawia, że człowiek zwyczajnie jest "mniej szczęśliwy". Bo do własności człowiek przyzwyczaja się szybko - później zostaje już tylko strach, że własność może stracić.
OdpowiedzNawet nie chodzi o to, że liczyli na spadek kursu. Po prostu roczne oprocentowanie, było dużo bardziej korzystne co przy kredycie na 20-30 lat się mega opłacało. Kolega który brał kredyt, przy wzroście kursu wziął to na klatę i nie biadolił. Mówił nawet, że w ogólnym rozrachunku w porównaniu do kredytu w PLN (jaki mógł wtedy wziąć) i tak mu się to opłacało (jak frank rekordowo skoczył to on już był przy końcówce). Także serio niech "frankowicze" skończą pierdzielić.
OdpowiedzNo tak bo lepiej wziąć kredyt we własnej wyyebanie w kosmos oprocentowanej walucie i mieć przeyebane przez całe 20-30 lat, a nie przez chwilę. Jakby ktoś zamiast sypać mądrościami gimbusa spod prysznica sprawdził o czym mówi to by się wywiedział, że cena franka podskoczyła na rok. A teraz spowrotem leci w dół jak popularność mema miesiąc po jego powstaniu. A dla drugiej grupy gimbusów, które o kredycie słyszały tylko na reklamach. Gdyby branie kredytu w obcej walucie polegało na chęci płacenia mniej ze względu na spadającą wartość tej waluty to by się brało kredyty w szylingach ugandyjskich, a nie frankach.
Odpowiedz@miros1: @gomezvader: A najlepiej nie brać kredytu wcale. Zapamiętajcie. To bank jest tym, który dyma, a nie tym, który jest dymany. W jakiejkolwiek walucie by to nie było.
Odpowiedz@xyhu: W sumie mieszkanie w kartonie lub wiecznie na cudzych warunkach brzmi nieźle.
Odpowiedz@gomezvader: Jeżeli ktoś musi żyć w kartonie lub "wiecznie" na cudzych warunkach i nie jest w stanie odłożyć na własne mieszkanie, to i kredyt "wiecznie" by spłacał. On, a potem jego dzieci.
Odpowiedz@xyhu: Brawo geniuszu. Właśnie zauważyłeś istnienie milionów polaków. Chyba jest za to jakiś order. Nazywa się Order "o ja pyerdole, serio?" Na tym polega kredyt na 30 lat, że spłaca się go 30 lat. Zakładając, że bierze się taki w okolicach 30-40 roku życia to w trakcie jego spłacania ewentualne dzieci same zaczną pracować i o ile nie są chvjami(albo rodzice nimi nie są) to się dołożą do jego spłacania. Gdyby wystarczyło wyczarować sobie dajmy te 60 000zł(sugeruje się swoim mieszkaniem 45m^2, na wiosce) to by takie kredyty nie istniały bo każdy powiedziałby sobie "hej wystarczy, że nie będę jadł przez 15 lat i kupię mieszkanie". Btw jeśli masz zamiar odpisać "to trzeba zmienić pracę na lepiej płatną" to sobie daruj.
Odpowiedz@gomezvader: Twoja ironia jest zupełnie niepotrzebna. Jak ktoś zarabia mało, to ani nie nazbiera na mieszkanie, ani nie spłaci kredytu (nawet jeżeli go dostanie). Jak ktoś zarabia dużo, to nie musi brać kredytu, a już na pewno nie na 30 lat. Problem mają ci, co zarabiają średnio, a połaszczyli się na to, żeby szybko mieć "własne" mieszkanie (piszę w cudzysłowach, bo dopóki ciąży na czymś hipoteka, to nazywanie tego "własnym" jest czysto umowne). Kończy się tak, jak w przypadku mojego kolegi - wziął 300k na 30 lat, po 8 latach spłacania ma do spłacenia jeszcze 400k, bo CHF poszedł w górę. Czyli wyszedł gorzej, niż gdyby wynajmował i odkładał. Podejrzewam, że tym, którzy teraz biorą w złotówkach, prędzej czy później zostanie zaserwowana podobna niespodzianka (prawdopodobnie wzrost WIBOR lub niekorzystne przewalutowanie na euro, ale zapewne jest o wiele więcej kruczków). Ale jak kto lubi.
OdpowiedzChcieliscie wydymac Franka? To teraz Franek dyma Was
OdpowiedzNa moim przykładzie. Poświęciłem z obecną zoną ponad 10 lat na zbieranie pieniędzy i oszczędzanie na wszystkim tylko dlatego, ze nie mieliśmy nic, a chcieliśmy kupić mieszkanie i mieć dziecko. Przez ten czas byliśmy wyśmiewani przez frankowiczów i innych kredyciarzy. Teraz jesteśmy 3 lata po ślubie, mamy w pełni swoje mieszkanie 64m i dwuletnią córkę (pierwsze było mieszkanie). Zostało jeszcze na auto za 35 tys. Minęło 3 lata i na koncie jest ponad 140 tys. Oboje pracujemy. Jedyne co czuję, jak mi się żali jakiś frankowicz, to wydobywający się nie do opanowania śmiech. Kto komu bronił tak własnie zrobić. Ja nie rozumiem braku odpowiedzialności typu "ale mnie już cza". Taka sama wymówka pasuje do rabusia napadającego na banki. I nigdy się nie zgodzę z tym, że takim kredyciarzom należy się pomoc z pieniędzy publicznych. Jakim prawem ja mam pomóc, skoro za swoje bezpieczeństwo finansowe poświęciłem 12 lat, a ktoś był cwaniakiem i wziął kredyt? Wstrzymywanie się z dzieckiem, bo nie stać nas teraz, bo mieszkania nie mamy itd, a tu jeszcze w tle śmiech kredytobiorców. A dobrze im tak! Taki kredyt to czysty hazard! Czemu my mamy za to płacić? To byłoby co najmniej niesprawiedliwe. Nie jesteśmy bogaci, ale nie brakuje nam na nic, wystarczy być cierpliwym, w czymś dobrym i pracować. Tak, na początek u kogoś, bo już znam przypadki leserów zakładających firmy. Potem się to kończy więzieniem za długi. Nigdy nie brałem żadnego kredytu, żadnego! Już wolę poświęcić ponad 10 lat życia, ale nie dawać na sobie zarobić bankom. Kredyty są dla ludzi, których się pieniądze nie trzymają, innego wytłumaczenia dla mnie nie ma, przecież wystarczy trochę cierpliwości, na prawdę.
Odpowiedz@jurki2121: Frankowicze minusują. Branie kredytu to żadne cwaniactwo, to raczej naiwność.
Odpowiedz@jurki2121: dziękuję za ten komentarz. Nie czuję już potrzeby pisania o idiotyzmie i niesprawiedliwości dawania tzw. publicznych pieniędzy ludziom, którzy sami sobie narobili problemów (a do tego przez lata mieli się lepiej od innych). Wyręczyłeś mnie.
OdpowiedzHurr durr oszukali, złodzieje! Niech państwo nas spłaca!
Odpowiedz