Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

Mistrzowie.org

Pokaż menu
Szukaj

W urzędzie

Dodaj nowy komentarz
avatar demitri
12 22

Pomijając że języków warto się uczyć, no ale do cholery: Polak jedzie do Niemiec - musi znać niemiecki, jedzie do Anglii - musi znać angielski, a jak ktokolwiek przyjeżdża do Polski, to oczekuje że wszyscy będą mówić w jego języku...no k#rwa... I nie ważne, urząd, czy nie. Swego czasu pracowałem na infolinii i pomimo niezłej znajomości angielskiego, NIE rozmawiałem w tym języku jeśli zadzwonił jakiś obcokrajowiec. Sorry, ja jestem u siebie i mówię po swojemu. A jak ktoś przyjeżdża, to niech się uczy naszego języka.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
1 13

@demitri: Dokładnie. Szanujmy się. Większość Niemców bardzo dobrze zna angielski a ściemnia że nic nie rozumie. Urzędowym jest polski i taki mnie obowiązuje. Ja już nawet turystom gdy mnie zaczepią nie odpowiadam. Znaczy trolluje ich. Najpierw bezbłędnie po angielsku pytam w czym problem a potem równie elegancko informuje ich że są w Polsce i że jak gdzieś się wyjeżdża na wczasy to należy się nauczyć chociaż podstaw języka który w tym kraju obowiązuje.

Odpowiedz
avatar xyhu
5 13

@cavefalcon: Jeżeli ktoś przyjeżdża do Polski, to albo robić jakieś interesy (na których Polacy najczęściej źle wychodzą), albo poruchać. Dlatego pochwalam trollowanie tych "turystów". No dobra, są jeszcze niemieccy emeryci, którzy z ciekawości przyjeżdżają zobaczyć, gdzie stacjonowali ich ojcowie.

Odpowiedz
avatar Bravo512
-2 10

@cavefalcon: Ależ Ty jesteś dzielny, normalnie już pisze do Andrzeja Dudy, żeby Ci jakiś Krzyż Walecznych dał.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
5 11

@Bravo512: Ale o co ci chodzi? O to że tacy z was wielcy patrioci a potem stękanie i narzekanie że nikt nas nie szanuje. A kto nas będzie szanował skoro ty jako Polak we własnym kraju jesteś zmuszony do używania obcego języka i jeszcze sobie wmawiasz że jaki to jest wykształcony i "zachodni" bo tylko menel nie zna języków obcych. Jakoś Wietnamczycy z bazarów czy barów potrafią trochę polskiego podłapać. Na przystanku siedzą dwaj mężczyźni. Nagle podjeżdża samochodem obcokrajowiec. I pyta się o coś po angielsku, po niemiecku, francusku i hiszpańsku. Jeden mężczyzna do drugiego: - Zdzisiu, trzeba było się uczyć języków obcych to byś się dogadał. - No i po co. On zna 4 języki i co? Dogadał się ?

Odpowiedz
avatar xyhu
0 4

@cavefalcon: Kawał dobry, tylko niepotrzebnie go skróciłeś :) BTW. Polecam "strefę rokendrola wolną od angola" na PR3. Prowadzący puszcza piosenki w różnych językach, tylko nie w angielskim i stara się jak może poprawnie wymawiać nazwy i tytuły norweskie, rosyjskie, portugalskie i inne takie, a angielskie wymawia zgodnie z pisownią i udaje, że nie zna angielskiego :)

Odpowiedz
avatar xyhu
-1 1

@Slawek18: Albo do najbliższego Wawra czy Piaśnicy. Co kawałek mamy w Polsce takie miejsce.

Odpowiedz
avatar xyhu
1 3

@Slawek18: Kiedyś przeszedłem obok niemieckiej wycieczki. Stali na chodniku i o czymś tam gadali. 100 m dalej spotkałem Cygankę z dzieckiem, podeszła do mnie i żebrała. Powiedziałem, że nie mam kasy, ale pokazałem jej tych Niemców i powiedziałem, że są na pewno bogaci.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
0 8

@xyhu: koleżanka mi opowiadała jak ją anglik w Świnoujściu pytał o drogę do metra, oczywiście po angielsku. Wysłała go do szaletu podziemnego.

Odpowiedz
avatar xyhu
0 4

@NobbyNobbs: O metro w Świnoujściu? Szalet też dobry, ale lepiej było wysłać go na wytrzeźwiałkę :)

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
0 2

@xyhu: wytrzeźwiałka nie ma schodów pod ziemię, a szalet ma.

Odpowiedz
avatar xyhu
2 4

@NobbyNobbs: Jak ktoś w Świnoujściu pyta o metro, to wszystko można mu wkręcić. Na przykład że schody na dół są wewnątrz "dworca".

Odpowiedz
avatar Catequil
5 19

@cavefalcon: ja pier, co ja czytam? Dziwić się, że opinia Polski w świecie spada, jak tacy ludzie chodzą po ulicach. Człowieku, ty wymagasz od turysty, który przyjeżdża do Polski na tydzień, chce zobaczyć zabytki i zostawić twojemu krajowi swoją forsę, żeby na ten tydzień opanowywał jeden z najtrudniejszych języków na świecie? A jak ja chcę wyjechać na wakacje do Zanzibaru albo wyskoczyć na weekend, do Mołdawii, to co, też mam się uczyć suahili i mołdawskiego? Po to są wprowadzone międzynarodowe języki, żeby ludziom życie UŁATWIĆ, nie utrudniać. Cały świat może to zrozumieć, tylko niestety, nie polaki biedaki i cebulaki, które są święcie oburzone, że turyści śmią nie znać polskiego. Jaka bieda umysłowa, mój borze.

Odpowiedz
avatar Yona
-3 11

@Catequil: Brawooooo!!!

Odpowiedz
avatar Catequil
-2 12

@Yona: i jeszcze inna bieda umysłowa przyklaskuje i pisze, że pochwala świadome wprowadzanie przyjezdnych w błąd! Ja rozumiem, dobra zmiana, wstajemy z kolan, Polska jest najważniejsza i w ogóle, ale są chyba jakieś granice

Odpowiedz
avatar xyhu
-2 10

@Catequil: "chce zobaczyć zabytki i zostawić twojemu krajowi swoją forsę" Daj spokój. Jeszcze żaden kraj zrobił poważnych pieniędzy na turystyce. A polskie zabytki nikogo poza Polakami nie interesują.

Odpowiedz
avatar Catequil
3 11

@xyhu: Poza Francją, Hiszpanią, Włochami, Grecją, Chorwacją, Czarnogórą, Portugalią, Egiptem i gronem innych popularnych miejsc na świecie. Ale cóż, pewnie milionowe wpływy z turystyki do budżetu, nie robią na tobie wrażenia.

Odpowiedz
avatar xyhu
1 7

@Catequil: Francja i Włochy to wysoko uprzemysłowione kraje, turystyka jest tam niewiele znaczącym dodatkiem. Hiszpania i Grecja żyją głównie z rolnictwa i dotacji unijnych, zresztą Grecja to nie jest najlepszy przykład dobrze prosperującego kraju, podobnie jak pozostałe wymienione. Egipt ma duże przychody z obsługi statków, dlatego ostatnio zainwestowali w budowę drugiej nitki Kanału Sueskiego (a nie np. w budowę nowych piramid ;) ). Ponadto wszystkie wymienione kraje mają jednak coś do zaoferowania turystom. W Polsce mamy zimne morze, niskie góry i pozbawione sławy zabytki, zresztą w wielu przypadkach repliki (oryginały zniszczone w czasie wojny). Jedyny rodzaj turystyki jaki miałby w Polsce perspektywy to seks-turystyka, ale nie zamierzam tego wspierać, nawet gdyby były z tego jakieś zyski. Nie chcę robić burdelu ze swojego kraju.

Odpowiedz
avatar Catequil
2 8

@xyhu: Szkoda, że albo jesteś słabym trollem, albo tak naprawdę nie znasz własnego kraju. Jeśli jednak jakimś sposobem, jesteś drugim wariantem, to naprawdę, polecam przyjrzeć się czemuś innemu, niż rzeczywiście zniszczona podczas wojny, Warszawy.

Odpowiedz
avatar xyhu
2 4

@Catequil: Nie zrozumiałeś mnie. Nie twierdzę, że nie ma w Polsce zabytków. Twierdzę, że są one mało warte jako atrakcje turystyczne, bo choćbyśmy nie wiem jak się starali, to nie wygrają z Koloseum, Piramidami czy Partenonem (mimo, że jest w ruinie jak cały ich kraj, hehe). Ktoś, kto rzeczywiście chce oglądać zabytki nie przyjedzie do Polski, bo ma do wyboru od groma innych krajów, w których są zabytki jeżeli nie lepsze (o ile da się to jakkolwiek zmierzyć), to na pewno bardziej rozpoznawalne, a przez to bardziej atrakcyjne. Oczywiście, niejednego z nas nasze zabytki napawają dumą, bo są związane z historią i kulturą naszego kraju, ale to w żaden sposób nie przekłada się na punkt widzenia cudzoziemców. Pokazywanie im naszych zabytków jest tak samo słabe jak pokazywanie gościom albumu ze zdjęciami rodzinnymi.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
-3 9

@Catequil: międzynarodowym językiem to jest esperanto. Minimum kultury wymaga znać zwyczaje i obyczaje gospodarza, jak nie znamy języka to są rozmówki. Nietaktem jest przyjechać do obcego kraju i się dziwić, że z nikim nie można się dogadać w swoim języku. No ale nie wiem do kogo to piszę, jesteś tylko kretynem, chamkiem i prostaczkiem, który wrzucił masę epitetów na ogół ludzi o zdaniu innym od twojego.

Odpowiedz
avatar cavefalcon
-2 4

@xyhu: Do Polski przyjeżdżają jedynie Krzyżacy znaczy Niemcy obejrzeć zamek albo na Mazury. Dla Niemca Mazury najlepsze, autochtonów dużo.

Odpowiedz
avatar xyhu
0 2

@cavefalcon: Tamci to umieli trollować przyjezdnych :)

Odpowiedz
avatar Catequil
0 4

@xyhu: ależ nikt nie każe nam wygrywać z Koloseum czy innymi piramidami. Ale to nie znaczy, że mamy umniejszać wpływy z turystyki, bo jakby nie było, co roku z tego wpływają miliony.

Odpowiedz
avatar Catequil
-1 9

@NobbyNobbs: nie zrozumiałeś, czytałeś pobieżnie, czy po prostu jesteś głupi? Znanie zwyczajów i obyczajów gospodarza nie oznacza od razu, że uczę się na pamięć gramatyki języka danego kraju czy największych dzieł poetów. Jak jadę do Indii to nie chodzę z maczetą i nie zabijam im krów, ale jednocześnie mam pewność, że po ANGIELSKU mogę w macdonaldzie zamówić frytki. I jestem pewien, że ci wszyscy azjatyccy turyści którzy do nas przyjeżdżają, na pewno się dziwią, że nikt w Polsce nie mówi w ich rodzinnych językach, typu mongolski czy pendżabi! Na przykładzie tego zdania, widać, że nie masz pojęcia o czym piszesz i tylko łupiesz w klawiaturę, byle łupać. I nie, esperanto nie jest międzynarodowym językiem, jest jedynie językiem pomocniczym. To, że kiedyś coś tam w szkole usłyszałeś o esperanto, nie zmieni nagle faktu, że międzynarodowym językiem jest obecnie angielski.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2018 o 20:37

avatar sisiokolarz
1 1

@Slawek18: Kiedyś jeździłem rowerem po Górach Izerskich, oraz po okolicach Karpacza i Jeleniej Góry. Stanąłem, żeby sprawdzić mapę. Zatrzymał się samochód i obcokrajowiec pyta mnie którędy do - i tu nazwa niemieckiego miasta. Spytałem, czy to duża miejscowość, bo nie kojarzę. Na co on wyciągnął mapę, na której wszystkie okoliczne miejscowości mają niemieckie nazwy. Więc przypaliłem głupa i mu powiedziałem, że się zagalopował, dawno już przejechał granicę i jest w Polsce. Musi wracać do Niemiec i tam pytać. Jestem z okolic zawsze leżących w granicach Polski, więc dla mnie to było niezwykłe, ale sądzę, że takie historie są gdzieniegdzie standardowe. Bo jeżdżąc po Opolszczyźnie np. natykałem się na miejscowych gadających między sobą po niemiecku itp.

Odpowiedz
avatar sisiokolarz
1 1

@Catequil: Nie żebym się nie zgadzał z twoim spojrzeniem na meritum. Ale na robienie kasy na turystyce Polska nie ma warunków geograficznych. Oczywiście jakąś turystykę da się prowadzić. Ale żeby na tym robić dużą kasę, to nie bardzo. Sam jeżdżę za granicę nie ze snobizmu, albo przez wzgląd na lepszą obsługę, tylko na zapierające dech tereny, oraz pogodę.

Odpowiedz
avatar ASzrabu
2 2

@xyhu: @sisiokolarz: 8 miliardów dolarów z turystyki w 2017 roku, to rzeczywiście żaden zarobek. Czyli około 2% PKB. Dla porównania kilka krajów... Portugalia: 12,6 miliardów dolarów. Chorwacja: 4,9 Tunezja: 7,7 Grecja: 14,7 Austrai: 20,5 Tajwan: 9,5 Dominikana: 3,4 Cypr: 1,2 Izrael: 5,9

Odpowiedz
avatar LichMcKnee
1 3

Jeśli dostaniesz genialną propozycję pracy za granicą, pozwalającą Ci się rozwijać, zwiększyć przychody, to czemu by się nie przeprowadzić? Takie sytuacje sprawiają, że lądujesz nagle w innym kraju nie znając języka ani kultury. Dla większości ludzi tego typu przeżycie jest niesamowitą okazją, niektórzy zakochują się w nowym kraju i chcą tam zostać, co wymaga szybkiego wyrobienia dokumentów, wynajmu mieszkania i całej masy papierologii na którą nie mieli kiedy się przygotować. Mam kilku znajomych, którzy siedzą w obecnie w Polsce, wszyscy pracują, przynoszą zyski dla Polskich firm, płacą podatki i nie zamawiają zakupów z rodzimej Belgii/Ukrainy/Hiszpanii, a kupują na miejscu. Brak napływu nowych kultur i poglądów sprawia, że stajemy się wyjątkowo hermetycznym, nieufnym i ponurym społeczeństwem. Nie wiem jak można spotkać obcą, zagubioną osobę na ulicy i podać jej fałszywe informacje, co z tego wyniesiecie? Bycie chuiem sprawi jedynie, że nagle obudzicie się otoczeni przez całą masę dupków.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
-2 2

@Catequil: przecież napisałem o ROZMÓWKACH do cholery... Albo jesteś trollem albo idiotą skoro po tym jak napisałem "jak nie znamy języka to są rozmówki" wystawiasz argumenty o znajomości języka... No ale jak ktoś nie ma nic mądrego do dodania to ignoruje połowę argumentacji drugiej strony i czepia się tego co już jest wyjaśnione, byle na swoim postawić...

Odpowiedz
avatar xyhu
-1 1

@ASzrabu: Dziękuję za zestawienie. 1. Te 8 miliardów to kasa z turystyki w ogóle, czy z samych gości zagranicznych? Bo to różnica. Jeżeli 7.999 mld wydają sami Polacy na wycieczki nad morze, w Zakopane itd., to nie warto się spinać nad pozostałym milionem. 2. W jaki sposób zostało to policzone, tzn. co jest uznawane za przychód z turystyki, a co nie? Liczono noclegi, obroty lokali gastronomicznych w miejscowościach turystycznych (których?), bilety do atrakcji turystycznych, opłaty drogowe, niepotrzebne skreślić? Czy odjęto od tego koszty? 3. Jak już pisałem - jeżeli dominującym typem turystyki jest seks-turystyka (a podejrzewam, że tak właśnie jest), to mimo wszystko nie warto.

Odpowiedz
avatar xyhu
0 0

@sisiokolarz: Ta mapa była sprzed wojny?

Odpowiedz
avatar sisiokolarz
0 0

@ASzrabu: Wiedziałem, że jesteśmy zaradnym narodem. I bywając tu i tam, widzę wyraźnie, że tak jest. Np. we Francji w miejscu będącym rajem - w zimie narty, w lecie rower - miasto w centralnym punkcie raju kompletnie zaniedbane, 70% lokali na parterze nieczynnych. Jeżeli okolica ( jak Mont Ventoux ) nie daje wody źródlanej na trasie, nigdzie nie uzupełnisz bidonów. Spotkany Polak pracujący tam, potwierdził spostrzeżenia i sporo dołożył. No ale przyznaję, ze tak dobrych statystyk bym się nie spodziewał

Odpowiedz
avatar sisiokolarz
1 1

@xyhu: Nie wiem. Ale koleś pytał z miną, jakby innej na całym świecie nie mogło być. Chyba mu przez myśl nie przeszło, że mogę uznać to za prowokację. Nie wiem dlaczego pytasz o przedwojnie, ale umowę na ten temat spisaliśmy z Niemcami dopiero za Gierka, i bynajmniej szybko jej skutkiem Niemcy map nie pozmieniali.

Odpowiedz
avatar BulaLodz
1 1

@Catequil: Mit o niebotycznych zarobkach na turystyce jest pielęgnowany w Polsce. Tylko, że taka Barcelona, która powinna być krainą mlekiem i miodem płynącą jest NIEZADOWOLONA z liczby turystów i stara się ostatnio te liczby zmniejszać. Z resztą jak większość miast turystycznych w Europie, regulacje rozważa też uwaga - Krakow. A to dlatego, że na turystach wcale nie jest tak łatwo nabić kabzy, a jeśli już ktoś zarabia to bogaci ludzie oferujący dla nich noclegi, atrakcje, a na pewno nie ogół Polaków. Pomijam fakt, że im większa turystyka tym większe zainteresowanie możnych tego świata i wcale nie jest tak, że na dajmy na to hotelu w Polsce zarabia Polak, bo większość należy do zagranicznych sieci. Za to zwykły Kowalski może sprzedać turyście soczek w małym sklepie osiedlowym (o ile turysta nie wybierze np. Tesco...). Ale problemem przy dużej liczbie turystów jest np. duże zanieczyszczenie miasta (pamiętamy Euro? pamiętamy co zostawiali po sobie kibice innych zespołów?), a za sprzątanie płacimy w podatkach. Dalej konsekwencją jest np. wzrost cen nieruchomości (turyści muszą gdzieś znaleźć tymczasowe lokum, a zatem inwestorzy zapewniają im je kupując nieruchomości). Wyparcie rdzennych mieszkańców na obrzeża (właśnie przez ceny nieruchomości), dochodzi też szybka degradacja środowiska - z tego powodu np. ograniczenia w zwiedzaniu Tadz Mahal czy plaż w Tajlandii, zwiększy pobór mocy (też negatywny wpływ na środowisko), wzmożone zanieczyszczenie wody, rosnące ceny żywności, zwiększające się korki w miastach i tak można by wymieniać. Oczywiście, są też pozytywne aspekty, ale gdyby był tylko takie to miasta turystyczne zabijałby się o większą ilośc i większą. Tymczasem jest odwrotnie - miasta, które poznały "dobrodziejstwa" turystyki wprowadzają ograniczenia. Tylko czy oni są tak głupi, że rezygnują z łatwego hajsu, czy jednak mając doświadczenia (na pewno lepsze niż my) przekalkulowali, że może lepiej jest mnije turystów? :)

Odpowiedz
avatar xyhu
0 0

@BulaLodz: Oczywiście. Do negatywów jeszcze dochodzi przestępczość zorganizowana (głównie wymuszenia na właścicielach lokali) oraz prostytucja.

Odpowiedz
avatar xyhu
13 15

W odróżnieniu od Indii, angielski nie jest w Polsce językiem urzędowym.

Odpowiedz
avatar Frogy0
-1 1

@xyhu: Z tego co miałem okazję zaobserwować to obcokrajowcy staraja się używać języka angielskiego, a nie ich ojczystego. Więc chyba dobrze, że staraja sie dogadać a nie bełkotać coś po swojemu?

Odpowiedz
avatar xyhu
1 1

@Frogy0: Ależ oczywiście, że to dobrze. Tym niemniej, formalnie to polski jest w Polsce językiem urzędowym, a nie angielski, i pani w okienku nie ma obowiązku znać angielskiego. Jeżeli petent nie zna polskiego, to jest to problem petenta, a nie urzędnika. Dlatego bez sensu jest to patetyczne "kurtyna" na końcu. No wyszło jak wyszło, ale tak naprawdę nie ma do czego się przyczepić.

Odpowiedz
avatar Voitcus
-3 5

Pamiętam, jak kilkanaście lat temu przedłużałem wizę w Niemczech (to jeszcze przed wejściem do UE) i w jakimś urzędzie dla cudzoziemców panie mówiły tylko po niemiecku. Powoli, przesadnie wyraźnie, ale po niemiecku, tłumaczyły, że "proszę przyjść sobie z tłumaczem". Ja znałem niemiecki słabo, ale się dogadałem, bo panie były b. uprzejme. Nie widzę powodu, żeby u nas tak nie było. Niemniej jednak, wydaje się, że wypadałoby, żeby jednak pani coś umiała więcej niż "sorry sorry". Nie chodzi nawet o znajomość języków, ale o to, że pewnie z matematyki czy polskiego umie niewiele więcej, a jednak jej praca się wiąże z jakąś odpowiedzialnością.

Odpowiedz
avatar xyhu
3 7

@Voitcus: A skąd Ty możesz wiedzieć, ile ta pani umie z matematyki czy polskiego?

Odpowiedz
avatar Voitcus
-2 4

@xyhu: Nie wiem, napisałem "pewnie" i to jako przykład. Ktoś, kto w dzisiejszych czasach umie po angielsku nic poza "sorry", to raczej do nauki się z innych przedmiotów nie przykładał.

Odpowiedz
avatar xyhu
1 5

@Voitcus: 1. Nie każdy miał w szkole angielski. 2. Można być dobrym z jednych przedmiotów, a słabym z innych. To tak samo, jakbyś na podstawie nieznajomości podstaw muzyki (zapis nutowy, rodzaje instrumentów, nie mówiąc już o umiejętności grania na nich) domyślał się, że ten ktoś jest równie słaby z matematyki czy fizyki.

Odpowiedz
avatar NobbyNobbs
4 10

@Voitcus: @Voitcus: To chyba Ty nawet się podpisać sam nie potrafisz, skoro umknęło Twojej wiedzy ponad czterdzieści lat komunizmu... Skąd kobieta, która w szkole miała rosyjski ma znać angielski? I jak znajomość języka, którego nawet nie miała ma się przekładać na umiejętności matematyczne? To nie obelga tylko poważnie pytam: jakiś głupi jesteś, czy trollujesz?

Odpowiedz
avatar FanMotoryzacji
1 3

Ja kiedys bylam w angielskim urzedzie i mialam podobna sytuacje... Hindus w okienku tez nie rozumial kobiet!!!

Odpowiedz
avatar sisiokolarz
3 3

@FanMotoryzacji:No bo kto w ogóle rozumie kobiety? Ale też kto się na nie gniewa, skoro są takie urocze?

Odpowiedz
avatar diem
0 0

Niech jedzie do Zakopanego. Tam ludzie dzielą się na 3 grupy. Byli, są, lub będą w ju-es-ej. Ponieważ środkowej grupy nie ma w kraju, więc statystycznie co 2 mówi w polish inglisz. Tyle, że każdy na*urwiony od świtu.

Odpowiedz
Udostępnij