I bardzo dobrze. Następnym krokiem powinno być zabronienie nazywania dań wegańskich w ogóle (bezglutenowych i fit też). Nie ma nazwy, ergo nie ma dania, ergo rak wyleczony.
@vneb: Pisanie takich idiotyzmów jak "Bez glutenu" czy "Bez GMO" na rzeczach, które nie mogą tego zawierać jest idiotyczne i szkodliwe społecznie; napędza durny, nieuzasadniony strach :/ Swoją drogą jestem ciekaw czy istnieje jakikolwiek przepis regulujący używanie słowa "fit", na "bio" czy "eko" są, niestety, ale jestem ciekaw jak z resztą marketingowego żargonu.
@LichMcKnee: A mnie ciekawi, czy takie napisy na produktach mają pokrycie w rzeczywistości.
W sensie, skoro aby być pewnym składu produktu z apteki, trzeba kupić 'lek' a nie 'suplement' (ponieważ ulotka leku MUSI zawierać prawdziwe dane, natomiast nad zgodnością z prawdą ulotek suplementów nikt nie czuwa) to jaką mam gwarancję że np. *fit bio mleko bez GMO* rzeczywiście różni się czymkolwiek - oprócz ceny - od zwykłego mleka?
@„Czesio”: Jak pisałem na słowa "bio" i "eko" masz unijne przepisy, skłąd produktów z tym oznaczeniem musi być w 95% z "ekologicznych" upraw. Podaję ekologiczne w cudzysłowie, bo tego typu uprawy muszą być wolne od gmo, nie mogą używać pestycydów, hormonów, antybiotyków i jak 2 ostatnie pozycje popieram to choćby niekorzystanie z gmo prowadzi do produkcji mniejszej ilości jedzenia z tego samego areału, używając większej ilości wody i energii. Myślę, że mało który producent dawałby tego typu oznaczenia w obawie przed sankcjami, chyba, że kara za nieuzasadnione użycie tych oznaczeń jest śmiesznie mała- nie wiem.
@LichMcKnee: No właśnie mi bardziej chodzi o te sankcje, kary czy cokolwiek ;)
Jeśli producenci suplementów mogą sobie na ulotkach swoich produktów pisać cokolwiek -
- np. na dwóch produktach jest napisane, że 1 tabletka zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na witaminy, chociaż jeden produkt jest o połowę słabszy od drugiego; albo "nasz magnez jest najlepiej przyswajalny", chociaż faktycznie to jeden z najgorzej przyswajalnych magnezów -
to jak w takim razie zaufać napisom na produktach spożywczych, gdzie nieprawdziwe informacje nie miałyby aż tak groźnego wpływu na zdrowie?
@„Czesio”: Nie mam pojęcia, znalazłem to ale język prawniczy jest dla mnie tak obcy, że nie jestem nawet przekonany czy tą karę nałożyli czy oddalili xD W każdym razie tu ktoś dostał 20 000zł kary za dość mikrą produkcję, wydaje się sporo, nie wiem jakby to wyglądało w kompanii wyposażonej w zastępy prawników.
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/B312A3B1BD
O ile się nie mylę, nikt (normalny) nie spożywa mleczka do demakijażu ani oleju silnikowego, więc mogą się one nazywać dowolnie. Natomiast "paluszki rybne" to specyficznie polska nazwa, na świecie to są "pałeczki/pręciki rybne" - fish sticks.
Niech ktoś mu powie, że olej silnikowy, to na prawdę olej, a paluszki rybne biorą nazwę od kształtu, a nie od paluszków np. solonych, zaś mleczko, to nie to samo co mleko.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 maja 2018 o 15:32
Hmmm,
a nazywanie
- płynu w kartoniku ("mleko UHT") mlekiem? (to co tam się znajduje już nie jest mlekiem)
- kabanos z drobiu? powinen być z wieprzowiny
- kebab z drobiu? powinien być z baraniny
- sztuczny miód?
i jest tego więcej. Ludzie nadają takie nazwy po to, żeby mieć odniesienie do potraw czy rzeczy.
Przecież jak jest w nazwie wegeburger to nikt normalny nie będzie tego kojarzył z hamburgerem z wołowiny.
Po prostu lobby mięsne widzi, że sprzedaż mięsa spada i się ratuje dziwnymi metodami.
@Kosiciel: Ekoterroryści twierdzą, że ekoskóra jest bardziej naturalna od naturalnej, mimo że jest wytwarzana sztucznie. Zje*anie umysłowe XiX-wieku, a w skrócie marksizm antykulturowy.
I bardzo dobrze. Następnym krokiem powinno być zabronienie nazywania dań wegańskich w ogóle (bezglutenowych i fit też). Nie ma nazwy, ergo nie ma dania, ergo rak wyleczony.
Odpowiedz@vneb: Pisanie takich idiotyzmów jak "Bez glutenu" czy "Bez GMO" na rzeczach, które nie mogą tego zawierać jest idiotyczne i szkodliwe społecznie; napędza durny, nieuzasadniony strach :/ Swoją drogą jestem ciekaw czy istnieje jakikolwiek przepis regulujący używanie słowa "fit", na "bio" czy "eko" są, niestety, ale jestem ciekaw jak z resztą marketingowego żargonu.
Odpowiedz@LichMcKnee: A mnie ciekawi, czy takie napisy na produktach mają pokrycie w rzeczywistości. W sensie, skoro aby być pewnym składu produktu z apteki, trzeba kupić 'lek' a nie 'suplement' (ponieważ ulotka leku MUSI zawierać prawdziwe dane, natomiast nad zgodnością z prawdą ulotek suplementów nikt nie czuwa) to jaką mam gwarancję że np. *fit bio mleko bez GMO* rzeczywiście różni się czymkolwiek - oprócz ceny - od zwykłego mleka?
Odpowiedz@„Czesio”: Jak pisałem na słowa "bio" i "eko" masz unijne przepisy, skłąd produktów z tym oznaczeniem musi być w 95% z "ekologicznych" upraw. Podaję ekologiczne w cudzysłowie, bo tego typu uprawy muszą być wolne od gmo, nie mogą używać pestycydów, hormonów, antybiotyków i jak 2 ostatnie pozycje popieram to choćby niekorzystanie z gmo prowadzi do produkcji mniejszej ilości jedzenia z tego samego areału, używając większej ilości wody i energii. Myślę, że mało który producent dawałby tego typu oznaczenia w obawie przed sankcjami, chyba, że kara za nieuzasadnione użycie tych oznaczeń jest śmiesznie mała- nie wiem.
Odpowiedz@LichMcKnee: No właśnie mi bardziej chodzi o te sankcje, kary czy cokolwiek ;) Jeśli producenci suplementów mogą sobie na ulotkach swoich produktów pisać cokolwiek - - np. na dwóch produktach jest napisane, że 1 tabletka zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na witaminy, chociaż jeden produkt jest o połowę słabszy od drugiego; albo "nasz magnez jest najlepiej przyswajalny", chociaż faktycznie to jeden z najgorzej przyswajalnych magnezów - to jak w takim razie zaufać napisom na produktach spożywczych, gdzie nieprawdziwe informacje nie miałyby aż tak groźnego wpływu na zdrowie?
Odpowiedz@„Czesio”: Nie mam pojęcia, znalazłem to ale język prawniczy jest dla mnie tak obcy, że nie jestem nawet przekonany czy tą karę nałożyli czy oddalili xD W każdym razie tu ktoś dostał 20 000zł kary za dość mikrą produkcję, wydaje się sporo, nie wiem jakby to wyglądało w kompanii wyposażonej w zastępy prawników. http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/B312A3B1BD
OdpowiedzChyba pierwsza normalna decyzja we Francji, odkąd nauczyliśmy ich jeść widelcami.
OdpowiedzO ile się nie mylę, nikt (normalny) nie spożywa mleczka do demakijażu ani oleju silnikowego, więc mogą się one nazywać dowolnie. Natomiast "paluszki rybne" to specyficznie polska nazwa, na świecie to są "pałeczki/pręciki rybne" - fish sticks.
Odpowiedz@lifter67: Fish fingers też jest używane.
Odpowiedz@lifter67: Do you like fish sticks? :)
Odpowiedz@million: Stick your finger into fish ;)
OdpowiedzNiech ktoś mu powie, że olej silnikowy, to na prawdę olej, a paluszki rybne biorą nazwę od kształtu, a nie od paluszków np. solonych, zaś mleczko, to nie to samo co mleko.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 maja 2018 o 15:32
Hmmm, a nazywanie - płynu w kartoniku ("mleko UHT") mlekiem? (to co tam się znajduje już nie jest mlekiem) - kabanos z drobiu? powinen być z wieprzowiny - kebab z drobiu? powinien być z baraniny - sztuczny miód? i jest tego więcej. Ludzie nadają takie nazwy po to, żeby mieć odniesienie do potraw czy rzeczy. Przecież jak jest w nazwie wegeburger to nikt normalny nie będzie tego kojarzył z hamburgerem z wołowiny. Po prostu lobby mięsne widzi, że sprzedaż mięsa spada i się ratuje dziwnymi metodami.
Odpowiedz@Kalbi: Do kompletu dorzucę e-papieros.
Odpowiedz@azbest: I ekoskórę.
Odpowiedz@Kosiciel: Ekoterroryści twierdzą, że ekoskóra jest bardziej naturalna od naturalnej, mimo że jest wytwarzana sztucznie. Zje*anie umysłowe XiX-wieku, a w skrócie marksizm antykulturowy.
Odpowiedz